DZIEWIĘĆ

1.3K 73 16
                                    


ABIGAIL (połowa rozdziału przed zmianami)



Czuję coś mokrego. To coś molestuje mój policzek, zgrabnie przechodząc do nosa. Marszczę go, wyczuwając charakterystyczny zapach z psiego pyska. Nie, niemożliwe. Zapewne śni mi się to, przecież nie mam psa. Zasnęłam w swoim łóżku, pamiętam dobrze. Żadnego psiska sobie nie przypominam. Okej, mam dość. Moja twarz jest cała mokra. Odganiam dłonią to coś, co się do mnie przykleiło niczym glonojad, ale nie daje za wygraną.

– Spadaj ode mnie – burczę, a za chwilę słyszę nad uchem szczęknięcie.

Podrywam się gwałtownie, nie zdążam otworzyć oczu do końca, bo spadam z łóżka, krzycząc: japierdolę! Upadam na tyłek, obijając sobie kość ogonową, będąc zaplatana w pościel.

Co tu się dzieje? To sen, prawda?

– Jasna cholera! Co ten mały wypierdek robi w moim łóżku! – sapię zdezorientowana i zarazem wkurzona. – Sio, idź sobie. Już dość się nalizałaś – warczę do psa, ale on ma gdzieś moje komendy, bo merda radośnie ogonem i próbuje do mnie podejść. Na domiar złego w czaszce pulsuje mi niemiłosiernie, prawdopodobnie z nerwów. Serce szaleje w mej piersi, jakby co najmniej miało za chwilę wykonać skok życia, tfu, raczej śmierci.

Opadam na plecy, sądząc, że to mi pomoże się uspokoić i wyrównać ciśnienie krwi, ale włochaty pies wskakuje na mój brzuch i zamierza ponownie dobrać się do mojego nosa. Podnoszę się, odganiając od siebie małą bestię. Przeczesuję dłonią potargane włosy, spoglądam na łóżku i...

– Dzień dobry, a raczej dobry wieczór – chrypi Mason. – Nie złość się na Lucy. Polubiła cię, co rzadko, naprawdę rzadko jej się zdarza w odniesieniu do płci pięknej.

– Czy ja... Czy my... – jąkam się, zamykając oczy. – Nie było nic, prawda?

– Oczywiście, że nie. Seks ze mną na pewno byś zapamiętała – mruczy gardłowo, aż jeżą się włoski na moim karku.

– Być może masz rację. Za to pamiętam, jak bardzo zesrało się moje życie. Masz na to radę?

Mason uśmiecham się szeroko, unosząc się na łokciu. Lucy wreszcie się ode mnie odczepiła i postanowiła pomęczyć swojego pana. Będę musiała zmienić pościel. Z dwóch powodów. Pierwszy: pies, drugi: Mason. Wolałabym nie czuć na poduszkach jego zapachu wymieszanego z zapachem mojego niedoszłego, zdradzieckiego męża.

– Czas leczy rany. Ludzie, a raczej spędzanie czasu w towarzystwie zajebistych ludzi także koi duszę i serce – odpowiada, wpatrując się we mnie intensywnie.

Nie chce teraz rozwodzić się nad tym, co leczy rany, a co nie. Nie chcę myśleć jeszcze przez kilka godzin o tym, co się wydarzyło i o tym, co mnie czeka.

– Która godzina? – pytam, zmieniając temat i wstaję z podłogi. Rzucam kołdrę na łóżko.

– Szósta po południu.

Odwracam się w stronę okna, spostrzegając dopiero teraz, że zasłoniłam zasłony, zanim zasnęłam. Dlatego w pokoju panuje przyjemny mrok, ale nie tak gęsty, żebym nie widziała zarysu twarzy i sylwetki Masona, rozłożonego na moim łóżku, jakby bywał w nim nie raz.

– Przepraszam za Lucy. Nie chciałem, żeby była sama w mieszkania. Czekała na mnie półtora tygodnia, aż wrócę z pracy – mówi skruszonym tonem Mason. Mam na języku odpowiedź, że mógł wrócić do siebie, bo nie musi mnie niańczyć, lecz... podoba mi się to, że jest tutaj. Nie czuję się samotna i przytłoczona...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 03, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Granica pożądania Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz