A new beginning / jariana

By 48_belieber

167K 12.9K 4K

CZWARTA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM Nie ma czegoś takiego jak my, nie ma czegoś takiego jak Ty i ja. Razem poprzez... More

✨ Prolog ✨
01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
Informacja
12
13
14
15
16
17
18
Informacja
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
✨ Epilog ✨
Nowe Opowiadanie

49

737 47 4
By 48_belieber

  Cały dzień nadzorowałem prace służby. Nie tak, że chodziłem za nimi, stałem przy nich i perfidnie napierdalałem im nad głowami, ale przyglądałem się ich pracy z daleka lub przechodząc obok. Szczególną uwagę poświęcałem młodej sprzątaczce i ogrodnikowi. Nazywał się Jacob i chyba był azjatą. Może pochodził z Chin lub Japonii, a może z Koreii. Nie zapytałem. Wyglądał na spokojnego, tak się też zachowywał. Z tego co się dopytałem, to nie ma za dużo doświadczenia, bo u nikogo jeszcze nie pracował, ale bardzo lubi to, co robi i przykłada się do tego. Zna się na maszynach i sprzętach ogrodniczych, przeszedł parę kursów, a jego matka pracuje w dużym sklepie ogrodniczym. Dopiero zatrudnił się w firmie ogrodniczej i jestem jego pierwszym klientem.
   Po południu Karl przygotował na obiad lazanię. Ten zapach chodził za mną cały czas. Jeśli miałbym ocenić jego zdolności kulinarne, dostałby ode mnie wszystkie możliwe gwiazdki. Arianie też smakowało, ale nie powiedziała tego, bo jedliśmy w ciszy. Była na mnie wkurzona i nie odzywała się.

- Skarbie - złapałem ją w talii od tyłu i mocno przyciągnąłem do siebie, gdy po zjedzonym obiedzie chciała wrócić do sypialni.

- Puść mnie, Justin - warknęła, próbując wydostać się z moich objęć.

- Porozmawiaj ze mną, daj mi to wytłumaczyć - westchnąłem.

Uspokoiła się, wiec puściłem ją. Odwróciła się twarzą do mnie i skrzyżowała ręce na piersiach, nieświadomie je eksponując. Uśmiechnąłem się nie odrywając od nich wzroku. Wsunąłem ręce do kieszeni spodni.

- Tutaj mam oczy - wskazała dłonią na twarz.

   Otrząsnąłem się i przestałem marzyć o jej jędrnych piersiach w moich dłoniach.

- Ari, przecież wiesz, że robię to dla twojego bezpieczeństwa.

- Traktujesz mnie jak dziecko! Jestem dorosłą kobietą, a nie nastolatką. Jakbyś nie zauważył, potrafię o siebie zadbać, robiłam to przez cały czas, kiedy cię nie było!

- Ale teraz jestem i teraz ja o ciebie zadbam.

- Nie - była tak zła, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz ją taką widziałem. - Kiedyś, gdy byłam nastolatką, nie wiedziałam nic o życiu i byłam małą, bezbronną dziewczynką. Teraz już tak nie jest, więc przestań mnie niańczyć. Nie dość, że ciągle mnie zabierasz wszędzie, nawet, kiedy tego nie chcę, to łazisz za mną jak wrzód na dupie i traktujesz jak dzieciaka!

- Zabieram cię ze sobą, wszędzie tam, gdzie idę, bo jesteś moja.

- A czy zapytałeś mnie kiedyś, czy chcę?

    Zmarszczyłem brwi i zaśmiałem się.

- Kochanie, nie muszę. Wiem, że chcesz być ze mną.

- Chcę, ale to nie oznacza, że nie mogę mieć swojego zdania! Nie jestem twoją cholerną własnością.

- Uspokój się i przestań krzyczeć, bo mam dosyć już tego - powiedziałem spokojnie.

- A wiesz czego ja mam dosyć? - wypuściłem z ust powietrze, siadając na kuchennym krześle. - Tego, jak się zachowujesz. Nienawidzę tego, gdy taki jesteś. Rządzisz się mną i mi rozkazujesz. Tak się nie traktuje swojej dziewczyny. Nie dam sobą tak pomiatać i robić z siebie szmacianej lalki. Skończyły się czasy delikatnej i bezbronnej Ariany.

   Ponownie się zaśmiałem na jej dobór słów. Ona zawsze będzie moją małą dziewczynką. Nawet, gdy będzie udawała, że jest twarda.

- Jesteś słodka - uśmiechnąłem się do niej i chciałem dotknąć jej policzka, ale straciła moją rękę.

- A ty jesteś chujem - warknęła, na co cały się spiąłem.

   Chcąc czy nie chcąc, znowu coś we mnie wstąpiło. Zacisnąłem szczękę, wbijając w nią wzrok. Patrzyłem jej prosto w oczy, nie wyrażając żadnych emocji. Lewa ręka, która trzymałem na blacie wyspy kuchennej, momentalnie zwinęła się w pieść. Byłem prawie pewien, że nie zwróciła na to uwagi. Była tak wściekła, że nie zauważyła, że teraz ja też jestem. Nie obchodziło mnie to, jak mnie nazwała, ale jej postawa.

- Porwij sobie jakąś inną dziewczynę do niańczenia - syknęła mrużąc oczy.

   Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo mnie zabolały jej słowa. To tylko dodało oliwy do ognia.

- Co? Odebrało ci mowę, wielki Panie i władco?

   Przestań, pomyślałem, przestań, bo nie mogę tak długo nad tym panować. Czułem, że zaraz stracę kontrolę. Najgorsze jednak było to, że nawet nie mogłem jej tego powiedzieć. Po prostu nie, miałem jakąś blokadę.

- Robię to wszystko, bo cię kocham! - udało mi się z siebie wydusić przez zaciśnięte zęby.

   Prychnęła.

- Słucham? Nie tak się okazuje miłość! Odsyłasz mnie do pokoju, jak małe dziecko, zabraniasz rozmawiania z ludźmi i więzisz w tym domu! Boże, po prostu daj mi spokój! - wyrzuciła ręce w powietrze, odwróciła się na pięcie i chciała wyjść z kuchni, ale złapałem ją mocno za ramię i nawet nie wiem jak to sie stało, że przewróciłem ją na kafelki.

- Skoro uważasz się za taką twardą i niezależną, to dlaczego wciąż tu jesteś, huh?! Dlaczego nie uciekłaś?!

   Przełknęła ślinę i drżącą ręką podparła się podłogi, aby wstać. Nie spuszczała ze mnie wzroku, a jej oczy były szeroko otwarte wyrażając przerażenie.

- Jak mogłeś? - syknęła. - Więc wracamy do początku?

- Ty mnie zmuszasz do tego swoim nieposłuszeństwem!

- Nie jestem psem, żeby być ci posłuszną! - krzyknęła mi w twarz.

- Więc dlaczego zachowujesz się jak suka? I odpowiedz na moje pytanie, bo coś do ciebie mówiłem!

- Nie uciekłam, bo jestem w tobie ślepo zakochana i ciągle myślę, że się zmienisz!

- Że się zmienię? - parsknąłem. - Nie uciekłaś, bo się mnie boisz. Wiesz, że cię znajdę. Wszędzie.

- Pierdol się!

   To było dla mnie za wiele. Próbowałem nie dać wyjść potworowi na zewnątrz, przysięgam. To nie było na moje nerwy. Złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem za sobą.

- Co ty, kurwa, wyprawiasz? 

   W progu stał zdezorientowany kucharz, który wracał z toalety. Obserwował, jak ciągnę za sobą wkurzoną kobietę mając otwarte usta.

- Nie wtrącaj się - rzuciłem do niego.

   Wciągnąłem ją do góry po schodach i wepchnąłem do naszej sypialni. Zamknąłem za sobą drzwi. Wyglądała na przerażoną, ale próbowała nie pokazywać tego. Wciąż chciała grać twardzielkę.

- Nie zdziw się, jeśli pewnego dnia mnie tutaj nie będzie - syknęła cicho, pocierając obolałą ranę.

- Słucham? - zmarszczyłem brwi. - Powtórz to. 

   Spuściła wzrok w podłogę, szybko mrugając i otwierając usta jakby chciała coś powiedzieć, ale bała się. Widziałem zdenerwowanie wypisane na jej twarzy. Zaśmiałem się pod nosem. 

- Tak właśnie myślałem - powiedziałem spokojnie. - Nie myśl, że kiedykolwiek odejdziesz, że znikniesz z mojego życia. Nie dam ci odejść, nie pozwolę na to. Nawet, jeśli uciekniesz ode mnie, to znajdę cię. Za dużo nas łączy i za mocno cię kocham, żeby dać ci odejść.

- Co nas łączy? Nie mamy już dziecka - wypaliła, a na wspomnienie o Jaxonie w jej oczach pojawiły się łzy. - Nic nas już nie łączy. 

   Te słowa zabolały mnie bardziej niż poprzednie. 

- Co się z tobą dzieje, do cholery? - warknąłem stając bliżej niej w taki sposób, że nasze twarze dzieliły milimetry. - Dlaczego, kurwa, ciągle jesteś dla mnie taka oschła? 

- Ja jestem dla ciebie oschła? To ty się zachowujesz, jakbyś był moim ojcem! I jakby nic się nie stało! Jakby nasz syn nigdy nie istniał? 

- Co w tej chwili ma Jaxon wspólnego? 

- To, że cały czas o nim myślę, a ty cały czas udajesz, jakby tego wypadku w ogóle nie było! Przywozisz mnie tutaj wbrew mojej woli i myślisz, że będę szczęśliwa i zapomnę o wszystkim, kiedy zamkniesz mnie w pierdolonej klatce? 

- Wiesz dlaczego robię to za każdym razem?! - wrzasnąłem. - Bo ciągle się martwię, że ode mnie odejdziesz! Że mnie zostawisz, bo jestem pojebany! Zamykam cię, bo nie chcę cię stracić i dać ci odejść! Myślisz, że mnie nie boli, to, że zabiłem własnego syna? 

- Justin, to był wypadek. Nie zabiłeś go. 

- Nie przerywaj mi, kurwa - powiedziałem przez zaciśnięte zęby. - Codziennie o nim myślę, codziennie za nim tęsknie. Na samą myśl o tym, co się stało, chce mi się płakać, jak największej piździe! Nie tylko ty straciłaś dziecko, bo on był też naszym synem. Straciłem Jaxona i nie chcę stracić ciebie. Jesteś wszystkim, co mam, a przed chwilą sama powiedziałaś, że możesz odejść! 

- Powiedziałam to w nerwach - mruknęła cicho. - Nie chcę od ciebie odejść. 

- Mówisz to teraz, bo chcesz uśpić moją czujność. Nigdy nie przestanę się bać, bo wiem, jaki jestem. Jestem zły, ale ty jesteś dobra, potrzebuję cię. 

- Nie, mówię to, bo taka jest prawda. Gdybym cię nie kochała, nie siedziałabym z tobą w szpitalu dzień w dzień przez rok i nie mówiłabym do ciebie, chociaż wiem, że nie słyszysz. Nie byłabym tutaj teraz z tobą i robiłabym wszystko, by uciec jak najdalej. Wszyscy mi mówili, żebym to zrobiła, ale ja nie mogę, bo nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Wiem, że to, co powiedziałam, zraniło cię, ale nie miałam tego na myśli, przysięgam. Justin, zależy mi na tobie, ale czasem się boję. 

- Wiem, ja- 

- Daj mi skończyć. Boje się, że będzie tak, jak kiedyś i znowu stracisz nad sobą kontrolę. Mamy w życiu okropny czas. Oboje to odczuwamy i wiem, że jestem zimna, ale to dlatego, że jeszcze się nie pogodziłam z tym, co się stało, a minął już rok. 

   Opuściła głowę. Pod koniec jej wypowiedzi słyszałem jak jej głos drży i wiedziałem już, że będzie płakała. Objąłem ją i przytuliłem do piersi. 

- Przepraszam - szepnąłem jej do ucha. - Cholernie cię przepraszam. 

- Ja też przepraszam. Za te wszystkie słowa, które powiedziałam. Żałuję ich. Chcę być z tobą do końca, mimo wszystko. 

   Zraniła mnie niewyobrażalnie mocno tym wszystkim, co powiedziała, ale z drugiej strony miała rację. Gdyby mnie nie kochała, próbowałaby uciec, ignorowałaby mnie i nawet nie uprawiałaby ze mną seksu. Miała rację we wszystkim, ale ja nie wiedziałem jak się do tego ustosunkować, jak się za to zabrać, żeby wszystko pozmieniać. 

   Nie mogę jej stracić, muszę coś z tym zrobić. 

Continue Reading

You'll Also Like

290K 15.7K 198
Witam w mojej książce z tłumaczeniami Sowiego domu :D Znajdziesz tu zarówno komiksy jak i czasem mogą zdarzyć się talksy !Występują spoilery !Może z...
27.4K 2.1K 95
Będę tu pisał głównie o mojej dysforii, problemach, sytuacjach z życia i przemyśleniach. Uznajmy, że będzie to coś na kształt mojego dziennika. Z gór...
3.9K 123 12
Y/n siostra Felix'a ze znanej kpopowej grupy Stray Kids przeprowadza się do Seulu. Mieszkała w Australii razem z rodzicami ale się z nimi nie dogadyw...
317K 8.8K 81
Victoria Stone po pewnej imprezie postanawia zadzwonić do swojego ex i wykrzyczeć mu przez telefon jak bardzo go nienawidzi, za to, że ją zdradził...