The perfect killer ✔️

jestemanonimem22 tarafından

69.8K 4.9K 1.5K

Dla ludzi było to morderstwo. Dla niego było to dzieło tworzone przez lata. Dla niego było to arcydziełem. Daha Fazla

Prolog
1. Myślałaś, że tego nie widzę?
2. Słodkich snów, Stacy.
3. Nieładnie jest kłamać, Stacy.
4. Zgaduję, że ty musisz być Nate.
5. Dziewczyno, uciekaj.
6. Musisz jechać na przesłuchanie.
7. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
8. Gra rozpoczęta.
9. Pojawia się i znika.
10. Nie bądź tchórzem, Stacy.
11. Jesteśmy jak ogień i woda.
12. To krew?
13. Chciałbym, abyś wiedziała jedną rzecz.
14. Wyrok został wydany już dawno temu.
15. Nie oczekuj czegoś, czego sama nie robisz.
16. Dziecko, wycofaj się póki możesz.
17. Ja już straciłam wiarę w Boga.
18. Ten widok zostanie ze mną na zawsze.
19. Nikt nie może się o tym dowiedzieć.
20. To wszystko to twoja wina.
21. Mam nadzieję, że nie będę tego żałował.
22. Nie jesteśmy żadną sektą.
23. Muszę żyć dalej.
24. Martwię się, Stacy.
25. Czy ty w ogóle wiesz, co chcesz zrobić?
26. Chcesz żebym przeprosiła?
27. Co ty sobie myślałaś?
28. To straszne co dzieje się w Phoenix.
29. Musimy porozmawiać.
30. Zmieniłaś się, Stacy.
31. Mieliśmy być w tym razem.
Epilog
Podziękowanie

32. Tak wygladął mój anioł.

241 15 1
jestemanonimem22 tarafından

Moje powieki były takie ciężkie, że ledwo zdołałam je otworzyć. Z moich ust wyrwał się jęk, kiedy przeszył mnie ból w okolicach karku. Był nie do zniesienia. Zamknęłam oczy, czując jakbym miała zaraz zemdleć. Nie miałam siły trzymać głowy prosto. Bezwładnie opadła, a ja znowu poczułam rażący ból.

Chciałam dotknąć tamtej części mojego ciała, ale chwilę mi zajęło uświadomienie sobie, że moje ręce były skrępowane.

Dopiero po kilkunastu sekundach zaczęły wracać do mnie wspomnienia. Ten człowiek, który miał wytatuowany księżyc z wężem. Nathaniel uprzedzał mnie, że mam uciekać, kiedy zobaczę kogoś z takim tatuażem. Niestety, nie udało mi się to.

Mara, która zginęła gdzieś w tłumie.

I ten człowiek. Obrzydliwy człowiek, wpychający kutasa prosto w moje usta. Nim zdążyłam zareagować w jakikolwiek sposób, z moich ust wydostał się wczorajszy obiad.

Jęknęłam zażenowana samą sobą. Właśnie zwymiotowałam na swoje buty. Zmusiłam się do tego by nad sobą zapanować. Zamrugałam kilkakrotnie, czując wstyd i zbierające się w moich oczach łzy. Uniosłam ociężałą głowę. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła.

Gdzie ja, kurwa, byłam?

Miałam lekkie deja vu. We wspomnieniach odszukałam chwili, kiedy to razem z Davidem postanowiliśmy odbić mojego brata, który wcale nie był w niebezpieczeństwie. Parsknęłam na swoją głupotę, jednak zaraz tego pożałowałam, czując ból w karku.

Wokół mnie nie było dosłownie nic. Stałam pośrodku niczego, w jakiejś zimnej hali. Nie miałam pojęcia, gdzie się znajdowałam. Nie miałam siły nawet o tym myśleć.

Przełknęłam głośno ślinę. Przez szparę w deskach, którymi było zbite okno wpadała smuga światła.

Gdzie była Mara? Czy ją też porwali?

Poczułam jak z moich oczu wypływają łzy i ponownie opuściłam głowę. Dopiero teraz zauważyłam, że na moim udzie była ogromna szrama, jakby ktoś przeciął mnie nożem. Ciągle sączyła się z niej krew, a ja widząc to, miałam ochotę ponownie zwymiotować. Wyglądało to obrzydliwe.

Do moich uszu dotarł dźwięk kroków. Zacisnęłam dłonie w pięści. Całe moje ciało się spięło, jednak na ten ruch z moich oczu wypłynęło jeszcze więcej łez.

- Ktoś tu nabrudził - usłyszałam męski głos. Nie podniosłam głowy. Nie chciałam widzieć tego człowieka. Bałam się tego, kogo mogłam tam ujrzeć. - Wiesz ty co. Jesteś obrzydliwa - powiedział z niesmakiem. Miałam ochotę wywrócić oczami.

- Gdzie ja jestem? - wychrypialam. Poczułam jak bardzo zeschnięte jest moje gardło. Kiedy tylko się odezwałam, po prostu zapłonęło ogniem.

- W lepszym miejscu, kochanie.

- Gdzie Mara? - spytałam, tym razem podnosząc głowę.

Nie widziałam jego twarzy. Widziałam, że był dosyć wysoki i dobrze zbudowany. Miał czarne włosy i...

- Byłaś bardzo niegrzeczna wczoraj. Przez ciebie mój kolega ma rozbitą głowę - oznajmił, cmokając. Prychnęłam na jego słowa. Co za hipokryzja. To ja właśnie siedziałam przywiązana do jakiegoś pierdolonego krzesła.

- Gdzie...

I nie dane było mi skończyć. Mężczyzna przyłożył mi coś do twarzy, zasłaniając dostęp do tlenu. Próbowałam wyrwać ręce spod sznurów, ale było to na nic. Pisnęłam cicho i zapłakałam zrozpaczona swoim losem.

Gdzie był Nathaniel?

Chwilę później ponownie zasnęłam.

****

- Nie kręci mnie ruchanie nieświadomych - usłyszałam głos mężczyzny. Ten sam, który wcześniej u mnie był. Zmarszczyłam brwi.

- To zawsze jakieś nowe doświadczenie - drugiego głosu nie znałam. Moje ciało się spięło, a każdy włosek na ciele stanął dęba.

- Wolę jak wykrzykują moje imię i błagają o litość - wybuchnął gromkim śmiechem.

Musiałam zachować ciszę i się nie ruszać. Musiałam udawać, że jeszcze się nie obudziłam. Czy oni rozmawiali o seksie?

- Poczekamy aż się obudzi - mruknął. - W tym wydaniu i tak będzie prawie jak omdlała.

- Nieźle ją załatwili.

Zabolał mnie tył głowy tak bardzo, że z moich ust wyrwał się cichy jęk. Zamarłam w tej samej chwili, przerażona. Miałam nadzieję, że nikt oprócz mnie tego nie słyszał.

- Dzień dobry, księżniczko - usłyszałam. Miałam ochotę zacząć wyć, kiedy zrozumiałam, że oni słyszeli. Słyszeli bardzo dobrze. - Jak się spało?

Nie odpowiedziałam. Nagle moja broda została chwycona. Wrzasnęłam na ten ruch. Mężczyzna przechylił mi głowę do tyłu. Kark zapinał mi żywym ogniem do tego stopnia, że ból przebiegł mi wzdłuż pleców.

- Jak się o coś pytam, to mi kurwa, odpowiadasz. Rozumiemy się? - warknął, potrząsając moją głową. Załkałam cicho i otworzyłam oczy. - Teraz sobie pogadamy. Gdzie jest Nathaniel?

- Nie wiem - odpowiedziałam słabo. Głośny plask odbił się od mojego policzka, a głowa odwróciła się w drugą stronę za sprawą tak silnego uderzenia.

- Nie zamierzam się powtarzać. Następnym razem bardziej zaboli. Gdzie jest Nate?! - mówił coraz bardziej zdenerwowany. Zaciskał coraz mocniej palce na mojej szczęce. Miałam wrażenie, że zaraz mi ją zmiażdży.

- Nie wiem! - powiedziałam głośniej, oddychając głęboko. Nie patrzyłam na niego. Bałam się, że zwymiotuję mu prosto na twarz. - Widzisz go tu gdzieś?!

- Pyskata. Nie lubię takich - powiedział ten drugi. Usłyszałam ciche, powolne kroki. - Dlaczego Nathaniel zostawił cię samą?

Nie odpowiedziałam.

- Odpowiadaj, szmato.

I to zaważyło na wszystkim. Popełniłam błąd tak ogromny, że chyba nigdy nie będę w stanie sobie go wybaczyć.

Splunęłam mojemu porywaczowi prosto w twarz. Słyszałam jak wciąga gwałtownie powietrze przez nos.

A sekundę później pchnął moje krzesło. Z hukiem opadłam na podłogę. Krzyknęłam z bólu, uderzając tyłem głowy o podłogę. Na chwilę mnie zamroczyło. Czy tak wyglądała śmierć?

Czułam jak moje ręce są niemal wyszarpywane z uścisku sznurów. Ktoś rzucił czymś metalowym na ziemię. Moje nogi były tak mocno przywiązane do krzesła, że kiedy już mi je odwiązano, nadal nie miałam w nich czucia.

- Może teraz nam coś powiesz - warknął facet i podciągnął mnie do góry za koszulkę, którą miałam na sobie. Upadłam na kolana. Moje udo przeszył ból tak wielki, że zdrętwiały mi aż dłonie.

Wtedy znowu się to stało. Członek któregoś z mężczyzn został mi wepchnięty do ust siłą. Trzymał mnie za głowę obiema rękami. Wchodził głęboko w moje gardło, sprawiając, że się krztusiłam. Miałam odruch wymiotny.

Usłyszałam jak drugi z nich kopnął krzesło. Słyszałam jak rozpinał pasek od spodni.

Dusił mnie swoim kutasem. Byłam cała w ślinie, łzach i pocie. Sprawiał mi tym ogromy bol. Chciałam umrzeć. Pragnęłam w tamtym momencie śmierci bardziej niż czegokolwiek.

Bo gdy drugi z nich złapał za moje biodra i pociągnął je do góry, zdarł ze mnie spodnie, poczułam się martwa.

Wbił się we mnie po samą nasadę, rozrywając mnie tym doszczętnie. Nie byłam na to przygotowana. Załkałam głośno, kaszląc przy okazji.

Byłam gwalcona z obydwu stron. Czułam się martwa. W tamtej chwili nie było już Stacy, którą znali wszyscy.

Słona ciecz zalała moje usta. Mężczyzna który pieprzył moje usta, wyciągnął swojego kutasa. Skończył w moich ustach. Kiedy tylko się odsunął, odruch wymiotny był nie do powstrzymania. Ponownie zwymiotowałam.

Chwilę później drugi skończył na moich plecach.

Zostawili mnie taką, leżącą na podłodze, a sami wyszli w akompaniamencie swoich śmiechów. Leżałam w swoich wymiocinach i łzach. Nie miałam siły nawet wciągnąć na siebie spodni.

Pomyślałam o Nathanielu, a na moje usta wpłynął lekki uśmiech. Ja nie żyłam. Byłam w agonii.

Tak wyglądał mój anioł.

Okumaya devam et

Bunları da Beğeneceksin

1.1M 28.7K 41
While moonlighting as a stripper, Emery Jones' mundane life takes a twisted and seductive turn when she finds herself relentlessly pursued by reclusi...
11.5K 390 22
❝𝙞'𝙢 𝙨𝙩𝙞𝙡𝙡 𝙝𝙤𝙥𝙞𝙣𝙜 𝙞𝙩'𝙨 𝙮𝙤𝙪 𝙖𝙣𝙙 𝙢𝙚 𝙞𝙣 𝙩𝙝𝙚 𝙚𝙣𝙙,❞ 𝘴𝘩𝘦 𝘸𝘢𝘴 𝘵𝘩𝘦 𝘤𝘢𝘭𝘮 𝘵𝘰 𝘩𝘪𝘴 𝘴𝘵𝘰𝘳𝘮, 𝘢𝘯𝘥 𝘩𝘦 𝘸𝘢...
687K 57.6K 32
"Excuse me!! How dare you to talk to me like this?? Do you know who I am?" He roared at Vanika in loud voice pointing his index finger towards her. "...
614K 48.8K 34
"Why the fuck you let him touch you!!!"he growled while punching the wall behind me 'I am so scared right now what if he hit me like my father did to...