14. Wyrok został wydany już dawno temu.

2K 151 43
                                    

Westchnęłam cicho, niemal jęcząc na pytania zadawane przez moją siostrę. Siedziała w domu od dwóch dni, ciągle zadręczając mnie pytaniami, kim był tajemniczy chłopak, o którym wspominała mama przy obiedzie. Miałam jej ochotę coś zrobić, ponieważ, gdy tylko wracałam z pracy, Alicia zadręczała mnie pytaniami. Nie, żeby coś, ale mogłaby już wrócić na ten cholerny uniwersytet. 

Nie wstydziłam się Nathaniela. Chodziło o to, że jeśli Alicia dowiedziałabym się kim jest ten "tajemniczy" chłopak, zaczęłaby krytykować. Nie dlatego, że coś by jej w nim nie pasowało. Po prostu z czystej zazdrości, że udało mi się kogoś znaleźć. 

Poza tym, pff. Dobre. Jak mogłam mówić o kimś w taki sposób, jeśli nigdy nie był i nie będzie mój? 

Ostatni pocałunek był impulsem. Nate zrobił to, aby mnie uspokoić. Trwałam w transie, a pocałowanie mnie wydawało się najskuteczniejszą formą, aby mnie ogarnąć. 

- Alicia, jeśli nie zamkniesz swojej twarzy, to przysięgam, zrobię ci krzywdę - warknęłam, przewracając się na łóżku z pleców na brzuch. Miałam jej dość. Miałam jej gadania po dziurki w nosie. 

- Stacy, co ci szkodzi? - spytała. - Nie proszę cię o numer pesel, numer buta, czy nie wiadomo co. Chcę tylko wiedzieć, kim on jest. 

- Człowiekiem - burknęłam, na co westchnęła ciężko. Złączyła dłonie i ułożyła je sobie na kolanach. - Jest człowiekiem. 

- Och, wiesz o co mi chodzi! - powiedziała głośniej rozdrażniona. 

Nie widziałam nawet jednego sensownego powodu, dla którego miałabym jej powiedzieć. Ani, kurde, jednego. 

- Tak, wiem - wywróciłam oczami. - Jednak to nie zmienia faktu, że ci nie powiem, Alicia. Może będziesz miała okazję go kiedyś poznać, może nie. Nie wiem - wzruszyłam ramionami, wzdychając ciężko. 

- Co ty go tak chowasz przed światem? Jest psycholem jakimś czy co? Boisz się, że mnie zabije? - prychnęła. 

- Bardziej boję się o to, że to ty byś zabiła jego. 

No cóż. Bywa. 

Zapadła cisza. Alicia myślała o czymś intensywnie, a ja nie miałam ochoty na nic innego, niż sen. Dzisiejszy dzień był niezwykle ciężki. Nadal nie przywykłam do tak szybkiego zwlekania się z łóżka. Wstawanie dokładnie o szóstej było dla mnie tragedią. I to dosłownie. 

W końcu poczułam, jak się unosi, co świadczyło o tym, że moja siostra w końcu podniosła z niego dupsko. Po paru sekundach również zamknęły się drzwi do mojego pokoju. Wyszła, nareszcie. Odetchnęłam z ulgą i znowu przewróciłam się na łóżku, prawie z niego spadając. 

Życie lubiło sobie ze mnie kpić.

Przetarłam twarz dłońmi, ziewając przeciągle. Oczy same mi się zamykały, dlatego do końca nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam, wtulona w poduszkę. 

Otworzyłam oczy, czując na sobie palące spojrzenie. Nie wiedziałam do końca, w której galaktyce jestem i, czy czasem nie przespałam całego swojego życia. Jęknęłam cicho pod nosem, mrugając kilkakrotnie. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że na dworze było jeszcze jasno. Czyli nie spałam aż tak długo. 

Jedyne co mnie martwiło, to te spojrzenie. 

- Gapisz się, kimkolwiek jesteś - wychrypiałam sennie. 

- Gapię. 

Słysząc ten głos, momentalnie poderwałam się do siadu. 

Znowu to zrobił! 

The perfect killer ✔️Where stories live. Discover now