Odmienni

By kalona_

35.7K 1.8K 439

Navinne Chambler jest wychowana w przekonaniu, że Odmienni to wstrętne potwory. Paskudne dziwaki, których nal... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16

Rozdział 10

925 92 28
By kalona_

Kolejny wieczór spędzałam w bibliotece, okupując niewielki stolik wciśnięty w róg pomieszczenia, na szarym końcu przy dziale z mitologii nordyckiej. Zabawny kinkiet w kształcie zielonego konia wisiał naprzeciwko, dając ciepłe, pomarańczowe światło. Wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi, teraz nie mogłam oderwać od niego wzroku. Miałam wrażenie, że wlepiał we mnie wielkie białe ślepia. No i gapienie się na niego było lepsze, niż odrabianie prac domowych. Skoro miałam zacząć normalne życie, postanowiłam nadrobić zaległości w szkole, choć nieszczególnie zależało mi na stopniach, nie miałam zamiaru tkwić w niej do końca życia.

Z westchnięciem rzuciłam długopis między porozrzucane książki, a kiedy ten sturlał się po całym stole i spadł na podłogę, nawet się po niego nie schyliłam. Byłam zmęczona, od kilku godzin siedziałam na krześle, które choć było wygodne, teraz okropnie wbijało mi się w pośladki. Od szesnastej ślęczałam nad obszernym wypracowaniem dla pana Petrova, a byłam dopiero w połowie sukcesu. Całe szczęście zadanie z biologii zajęło mi znacznie mniej czasu i skończyłam je w niecałą godzinę. Miałam ochotę się zaśmiać. Artis nie uwierzyłaby, że sobotnie popołudnie oraz wieczór przeznaczam na lekcje. To chyba mój pierwszy raz. Sama się sobie dziwię, ale odkąd wróciła Penny, nie chciałam rozczarować nauczycieli. Nie miałam zamiaru słuchać kolejnych porównań do siostry. Motywowała mnie właśnie ta jedna rzecz.

— Znowu próbujesz dowiedzieć się czegoś o kamieniu? — Drgnęłam, usłyszawszy czyjś głos. Przeniosłam wzrok z konia na osła, bo Tristan właśnie zbliżał się do mojego stolika. Schylił się i wyciągnął w moją stronę zgrabną dłoń, w której znajdował się długopis. Ze zmrużonymi oczami wyrwałam mu pisak z palców.

Czy próbowałam dowiedzieć się czegoś o kamieniu? Choć korciło mnie niemiłosiernie, starałam się o nim nie myśleć. W końcu obiecałam Penny, że będę trzymała się od tego wszystkiego z daleka. Dwa razy wstawałam do wyszukiwarki, aby wpisać kolejne hasła, ale wracałam na swoje miejsce, na powrót zajmując się nauką.

— Jakim cudem zawsze mi dajesz przyjacielskie rady, żebym trzymała się od czegoś z daleka, ale to ty do mnie przychodzisz? — zastanowiłam się, przekrzywiając głowę. Ja miałam nie podchodzić do niego czy jego rodzeństwa, ale on mógł mnie nachodzić w każdej chwili? Niezbyt to było fair. — Nie martw się, nie musisz mnie sprawdzać. Twoja tajemnica jest na razie u mnie bezpieczna. — Usta mu drgnęły, nie wiedziałam jednak czy w uśmiechu, czy ze złości.

— Przychodzę z prośbą — poinformował z trudem, zajmując przeciwległe krzesło. Podciągnął nogawki jeansów, kiedy siadał.

— A to ciekawe. — Zmrużyłam powieki. Jaką prośbę mógł do mnie mieć Tristan Iwanow? Przeczucie mówiło mi, że to nie mogło być nic dobrego.

— Jutro po śniadaniu musisz dopilnować, żeby Penelopy nie było w pobliżu jej pokoju — powiedział to luźno, jakby nie było w tym niczego nadzwyczajnego.

Co miał przez to na myśli? Chyba nie chciał grzebać w pokoju mojej siostry, prawda? Parsknęłam, widząc jego minę. On naprawdę to planował. I naprawdę myślał, że się na to zgodzę?

— Nie ma opcji. — Pokręciłam na boki głową, mając szczerą ochotę się roześmiać. Najpierw kazał mi się trzymać z daleka, groził dając te swoje „przyjacielskie rady" a teraz przychodził i rozkazywał, bo nawet nie prosił, bym zajęła Pen, podczas gdy on będzie myszkował w jej sypialni? Ta, jasne. Może jeszcze pomogę mu zlikwidować wszystkich Odmiennych albo podbić świat?

Fakt, jutro i tak po śniadaniu wychodzę z Pen do pokoju muzealnego, żeby zrobić coś w rodzaju pikniku, ale za żadne skarby nie wezmę udziału w spiskach Iwanowów. To byłoby jak zdrada. Poza tym, dlaczego on w ogóle chce przeszukać jej pokój? Leżał w łóżku i nagle pomyślał: „Hm, nudzę się, może pogrzebię komuś w rzeczach"?

— Gdyby poprosił cię Ivar, byś się zgodziła. — Przewrócił oczami poirytowany. Naprawdę sądził, że takim gadaniem sprawi, że mu pomogę? Chyba kiepsko radził sobie z komunikacją międzyludzką.

— Możliwe, ale Ivar faktycznie by mnie poprosił. Ty mi rozkazałeś — wytknęłam mu. Czy bym się zgodziła, gdyby to Ivar do mnie przyszedł? Ciężko stwierdzić... Ale na pewno bym się nad tym zastanowiła. W przeciwieństwie do brata, wiedziałby, w jaki sposób się odezwać i z pewnością przedstawiłby jakieś racjonalne argumenty.

— Tylko ciebie mogę o to prosić, Penelopa ci ufa.

Gdy patrzyłam na niego z lekko uniesionymi brwiami, on zaciskał zęby. Miał szczupłą twarz, wydatne kości policzkowe oraz lekkie zagłębienie w policzkach, przez co widać było każdy pracujący mięsień. Na zmianę zaciskał i rozluźniał szczękę, czekając na moją odpowiedź.

— Tak, właśnie dlatego tego nie zrobię. To moja siostra — powiedziałam powoli, żeby dotarło do niego, że nie miał czego tutaj szukać. Specjalnie spędzę z nią cały dzień w pokoju, żeby nikt nie mógł do niego wejść.

— Powinnaś wiedzieć najlepiej, że twoja siostra nie jest osobą, za którą się podaje. — Przybliżył się, ściszając głos. Zimny dreszcz rozlał mi się po karku na złowrogi wydźwięk tego zdania. Nie chciałam zastanawiać się, co miał na myśli. Insynuował, że Pen stała po złej stronie czy coś znacznie gorszego?

— Daj mi spokój. — Odgoniłam go machnięciem ręki, przysuwając jedną z czterech otwartych książek do siebie. Choć próbowałam, nie mogłam skupić się na nauce. Nie, kiedy Tristan gapił się na mnie tym swoim zimnym spojrzeniem niebieskich oczu, a w głowie wciąż echem odbijało mi się niedawno wypowiadane zdanie. Zalęgło się w moim umyśle, a ziarno niepewności zostało zasiane już głęboko w sercu. Powiedział to celowo, abym się zgodziła? Taką miał taktykę?

— Chcę się upewnić, że nie jest powiązana z moimi rodzicami. Nie zastawię na niej pułapki, tylko się rozejrzę — kontynuował, kładąc swoją wielką dłoń na stronie, którą udawałam, że czytam. Zmusiłam się, by ponownie spojrzeć mu w oczy. Spojrzenie mu złagodniało, nie zaciskał już szczęki, wydawał się całkowicie rozluźniony. — Proszę cię, Navinne, czy możesz to zrobić? — zapytał, celowo dając nacisk na pierwszą część zdania. Gdyby zaczął rozmowę od tego, pewnie załatwilibyśmy tę sprawę znacznie szybciej.

Zastanawiałam się, dlaczego Tristan w ogóle przypuszczał, że Pen mogła współpracować z jego rodzicami. Przecież mówiła, że trafiła do głównej bazy. Kłamała, a Iwanow się o tym dowiedział? Znał swoich rodziców na tyle, by wiedzieć, że Penny była częścią ich planu? Przez niego w głowie miałam mętlik. Naprawdę musiał utrudniać mi normalne życie?

— Po śniadaniu umówiłyśmy się w muzeum, nie będzie nas kilka godzin — powiedziałam w końcu, wypuszczając głośno powietrze. Miałam nadzieję, że nie będę tego żałowała.

— Dam znać, jeśli się czegoś dowiem.

Liczyłam na jakieś „dziękuję", ale najwidoczniej to słowo przychodziło mu jeszcze trudniej niż „proszę". Wstał i wyszedł, zostawiając mnie z głową pełną czarnych scenariuszy, które przed tą rozmową nigdy by się nawet nie pojawiły. Z jękiem frustracji oparłam czoło o jedną z historycznych książek. Jak teraz miałam skupić się na pisaniu referatu, skoro mogłam myśleć tylko o tym, że praktycznie zdradziłam własną siostrę? Podczas gdy my będziemy siedzieć w pokoju muzealnym, w jej sypialni Tristan wywróci wszystko do góry nogami.

A co jeśli Penny była Psychikiem i wyczyta z moich myśli, co się święci? Odkąd jestem w tej akademii, nie pomyślałam nawet o tym, by zapytać do jakiej frakcji należała. A przecież powinnam wiedzieć. Przez pierwsze dwa dni korciło mnie, by podpytać o to Doriana, ale ilekroć się z nim spotykałam, całkowicie wylatywało mi to z głowy.

— Znalazłaś to, czego potrzebowałaś?

Tym razem przed moim stolikiem pojawił się Simon. Na głowie zawiązał fioletowo-zieloną bandankę, spod której wystawały czarne, błyszczące loczki. W skórzane spodnie włożył białą koszulę ozdobioną falbankami przy rękawach, a na stopach miał futrzane klapki. Jego styl odzwierciedlał jego osobowość. Każdego dnia dziwiłam się, jak można wyglądać tak dobrze w przypadkowych ciuchach.

— Wyszukiwarka nie pomogła — zaprzeczyłam, kręcąc powoli głową.

Simon zwalił się na wolne krzesło. Zrzucił klapki, a bose stopy zarzucił na stolik i na moje książki.

— Szukałaś w dziele ksiąg zakazanych? — zapytał, wgryzając się w tabliczkę czekolady, którą wyciągnął zza paska spodni. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Simon był... zwariowany w ten dobry sposób.

— Jest taki dział?

— Ale nikt o nim nie wie — zachichotał.

— Więc jak ty się dowiedziałeś?

— Raz zjarany wpadłem sobie do biblioteki. No i przypadkiem znalazłem tajne przejście — odpowiedział z ustami pełnymi czekolady. — Jest przy regale z biografiami. Jak staniesz na jednym z paneli, drzwi się same otworzą.

— Odjazd — skomentowałam pod nosem, w głowie już wyobrażając sobie, jak nocą zakradam się do tajnej biblioteczki. Miałam odpuścić, ale cholera, co jeśli to właśnie tam znajdę księgi na temat kamienia? Nie mogłam zmarnować takiej okazji. 

***

Wstałam z samego rana jeszcze przed Indirą, która cała schowała się pod kołdrą. Tylko pojedyncze loki wystawały jej spod okrycia. Siedziałam znudzona na łóżku, umyta, przebrana oraz umalowana, czekając aż współlokatorka w końcu się obudzi. Zerwałam się już przed siódmą, wypoczęta jak nigdy dotąd. Dlatego teraz opierałam się o ścianę i z nudów przeglądałam stare wiadomości. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc, że kilka tygodni temu napisał do mnie chłopak, który podobał mi się w liceum. Fajnie wiedzieć, że ktoś się o mnie martwił, gdy nagle wyjechałam. Oprócz Artis, tylko on się do mnie odezwał.

Kiedy przejrzałam już wszystko, z westchnięciem spojrzałam na Indirę, która teraz przewracała się na drugi bok. Światło było tylko trochę przygaszone, przez co nie panował całkowity mrok. Dopiero wczoraj odkryłam funkcję, że można przyciemniać czy rozjaśniać lampy. Pokrętło nie znajdowało się przy włączniku, a obok szafy. Najwidoczniej Indira zapomniała wspomnieć o tej rzeczy.

Zegarek wskazywał chwilę po ósmej. Powinnam ją obudzić? W końcu ona codziennie budziła mnie na śniadania, bym nie zaspała na lekcje. Ale wczoraj tego nie zrobiła. Może to jakaś niepisana zasada, że możemy się wzajemnie budzić tylko na tygodniu, a w weekendy miałyśmy pozwalać sobie dłużej pospać? Zapytam się o to jutro.

— Co robisz? — wymamrotała, wyciągając się na łóżku jak kot. Spojrzała na mnie spod nieco spuchniętych powiek, palce wplatając w burzę napuszonych loków. Zwykle spała w jedwabnych gumkach, bandankach czy turbanach, ale najwidoczniej wczoraj nie chciało jej się ich zakładać.

— Czekam, aż wstaniesz. — Odłożyłam telefon na szafkę. — Śniadanie będzie za ponad pół godziny.

— Mogłaś się przejść na zewnątrz — odparła niewyraźnie, tłumiąc ziewnięcie.

Spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami. Na zewnątrz? Co miała na myśli?

— O Boziu! — wykrzyknęła zaskoczona, unosząc się do pozycji siedzącej. — Nie powiedziałam ci, że możemy wychodzić?

Pokręciłam powoli głową. Mogliśmy wychodzić?! Próbowałam sobie przypomnieć dzień, w którym dotarłam do akademii. Pamiętałam stodołę oraz domek, ale czy było tam coś więcej, czego wcześniej nie zauważyłam?

— W lesie jest staw, a przed nim bajeczny ogród, który stworzył Dorian. Gdy jest ciepło, czasami urządzamy tam pikniki i się kąpiemy. Ogniści podgrzewają wodę, a Wodni tworzą zjeżdżalnie... Jest tam super, koniecznie muszę ci pokazać. No i teren jest objęty barierą, więc nic nam tam nie grozi — mówiła rozentuzjazmowana, wymachując rękami. — Ale po dwudziestej nie można wychodzić.

— A stodoła? Jest w niej coś? — dopytałam, bo ciekawiło mnie, co się w niej kryło. Wyglądała na starą i nieużywaną, ale może w środku znajdowało się coś wartego uwagi.

— Nie wydaje mi się — odpowiedziała, mrużąc oczy w zastanowieniu. — Chyba tylko Dorian wie, co tam się znajduje. A raczej pod nią.

Ciekawe co tam ukrywał. Więzienie? Tajne laboratorium?

— Dołączę do ciebie później, w porząsiu? Muszę do kogoś skoczyć przed śniadaniem — Posłała mi przepraszające spojrzenie, ale tylko machnęłam lekceważąco ręką. Nie musiała przepraszać, przecież nie musiałyśmy zawsze wychodzić razem czy siedzieć przy jednym stoliku.

Śniadanie zaczynało się za dwadzieścia minut, a że miałam dość siedzenia bezczynnie w pokoju, postanowiłam wyjść na nie wcześniej. Z żołądkiem zwiniętym w supeł wsiadałam do windy, bo im bliżej stołówki się znajdowałam, tym bardziej docierało do mnie, że niedługo Tristan włamie się do pokoju Penny. Bałam się, że odkryje prawdę. Jak jej to wtedy wytłumaczę? Sama nie wiedziałam, dlaczego, do cholery, powiedziałam Iwanowowi, że po śniadaniu będzie miał wolną drogę.

Kilka osób kręciło się po korytarzu oraz wokół stołówki. Gdy zajęłam stolik, okazało się, że nie tylko ja postanowiłam przyjść wcześniej. Pen grzebała widelcem w swoim talerzu, nabijając kawałki truskawek. Nie wiem, skąd wytrzasnęła jedzenie przed rozpoczęciem śniadania, ale domyślałam się, że to sprawka Doriana. Na widok wielkiej porcji naleśników z bitą śmietaną zaburczało mi w brzuchu. My nie dostawaliśmy takich smakołyków.

— Dobrze, że jesteś wcześniej. Dorian zrobił mi śniadanie. Chcesz? — Wycelowała widelcem w moją stronę, a kiedy skinęłam z lekkim uśmiechem, podsunęła talerz bliżej mnie. Sięgnęła po drugi sztuciec.

Przez chwilę jadłyśmy w milczeniu, rozkoszując się słodkim smakiem owoców. Kiedyś Pen wyjadała same truskawki, a mnie zostawiała kiwi. Ona ich nie znosiła, a mama zawsze o tym zapominała, więc wymieniałyśmy się jedzeniem. Tym razem jednak pochłonęła wszystkie.

— Myślałam, że nie lubisz kiwi — skomentowałam, podbierając jej ostatni kawałek owocu.

— Wiem, ale to wszystko wygląda tak cudownie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam w ustach coś oprócz czerstwego chleba — wymamrotała z pełną buzią, a w oczach mignął smutek. Targnęły mną wyrzuty sumienia. Nie chciałam przypominać jej o więzieniu w O.L.P.O.

— Tak właściwie to do jakiej frakcji należysz? Nigdy nie pytałam Doriana czy znajomych... — zmieniłam temat, w myślach mając nadzieję, że nie powie „Psychik". Gdyby tak właśnie było, przypadkiem lub celowo mogła wejść do mojej głowy, by wyczytać z niej wszystko.

— Jestem Grzmotną — powiedziała, sięgając po papierowy kubek z kawą.

— Grzmotną? — zdziwiłam się, próbując przypomnieć sobie, czy znałam jakiegoś Grzmotnego. Nie pamiętałam, czy ktoś kiedykolwiek mi o nich wspominał.

— Mhm — przytaknęła, upijając kilka łyków. — Kontroluję pogodę. Mogę porazić kogoś piorunem. Odkryłam to, kiedy była ulewa. Padało tylko wokół mnie. W zamkniętym pokoju. — Zaśmiała się pod nosem na to wspomnienie, a ja musiałam powstrzymywać się przed otworzeniem szeroko ust.

— Odlot — odparłam z uznaniem. Jej moc była niesamowita. A to znaczyło, że nie musiałam martwić się, że zajrzy do moich myśli. Nie będzie miała pojęcia, że za około godzinę Tristan będzie grzebał w każdej z jej rzeczy.

Nagle straciłam apetyt na cokolwiek. Słowa Iwanowa zadźwięczały mi w uszach. Twoja siostra nie jest osobą, za którą się podaje... W takim razie kim jest? Szpiegiem? Jakoś nie potrafiłam w to uwierzyć. Rozmawiała ze mną jak zawsze, wyglądała tak samo, gdy widziałam ją po raz ostatni. To była moja starsza siostra. Niemożliwe, by O.L.P.O udało się przekonać ją do współpracy. Nawet jeśli więzili ją Iwanowie, nie zgodziłaby się. Była zbyt waleczna, zbyt silna i sprytna. Po prostu im uciekła, wiedziałam to.

Stołówka powoli zaczęła się zapełniać. Lady były wypchane jedzeniem, a pod ścianą jeden z pracowników kuchni napełniał automat do kawy. Rozglądałam się wokół w poszukiwania Tristana z nadzieją, że odpuścił sobie ten tragiczny pomysł, ale nigdzie go nie dostrzegłam. Za to Ivar wraz z Victorią właśnie siadali do tego stolika co zawsze.

Chłopak mrugnął do mnie, gdy tylko zobaczył, że im się przyglądam. Zadowolony uśmieszek świadczył o tym, że wiedział, że to dzięki mnie Tristan mógł bez strachu przeszukiwać pokój Pen.

— Wszyscy się na mnie gapią. — Oderwałam wzrok od rodzeństwa, usłyszawszy przy uchu zduszony głos Penny. Pusty talerz odsunęła na bok, teraz w dłoni trzymała jedynie kubek. Zamglonym spojrzeniem zerkała na boki, potrząsając nogą tak, że wprawiała stolik w drgania. — Cieszę się, że wróciłam. Cieszę się, że nic mi nie jest. Ale te spojrzenia mnie przytłaczają. Ostatni razem, gdy tu siedziałam, nikt nie zwracał na mnie uwagi, siedziałam z przyjaciółmi, a teraz... Czuję się, jakbym zaczynała wszystko od nowa.

— Masz mnie, Penny. — Ścisnęłam jej ciepłą dłoń. — Niedługo wszystko wróci do normy. Praktycznie powstałaś z martwych, ludzie potrzebują trochę czasu, żeby do tego przywyknąć. — Pierwszy raz od dawna poczułam z siostrą tę więź, która w ciągu kilku lat zdążyła się rozwiązać. Powoli znów się zaciskała, a z tego powodu ciepło rozlało się po moim sercu. Tęskniłam za tymi chwilami, podczas których nie dzieliły nas żadne sekrety. Tęskniłam za nią i choć znów miałam ją z powrotem przy sobie, ta tęsknota nie zniknęła. Potrzebowałam dni, tygodni a nawet miesięcy, by móc w pełni nasycić się jej obecnością.

— Idziemy do muzeum? Przygotowałam tam wino i przekąski — zaproponowała, zmieniając temat, a twarz ponownie jej się rozjaśniła. Zielone oczy błyszczały psotnie.

— Wino na śniadanie? — Zaśmiałam się, odchylając głowę. — Brzmi bosko.

Skóra zaczęła mi mrowić z ekscytacji. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś będzie mi dane spędzić z siostrą dzień w ten sam sposób, co dawniej. Będziemy pić wino, przyglądać się obrazom, martwić się wspólnie przyszłością. Poradzimy sobie. Może wkrótce, gdy Pen dojdzie do siebie, zostanie nauczycielką historii i będzie mnie uczyć. To by było niesamowite, życie w akademii nareszcie stałoby się bardziej do zniesienia.

Dotarcie do muzeum zajęło nam kilka minut. Szłyśmy szybko, uciekając od ciekawskich spojrzeń oraz pytań skierowanych w stronę Pen. Co chwilę ktoś ją zaczepiał, by zapytać jak się czuła lub wyrazić ulgę, że wróciła do akademii. Jedna osoba zwróciła się bezpośrednio do mnie, mówiąc, że muszę cieszyć się z powrotu siostry. Odpowiadałyśmy krótkimi hasłami, nie zatrzymując się ani na moment. Rozumiałam, dlaczego Penelopa czuła się źle, będąc teraz w centrum uwagi. Wścibskość innych wydawała się męcząca.

Kiedy w końcu znalazłyśmy się w pokoju sztuki, rozsiadłyśmy się na kocu z poduchami, który przygotowała Pen. Z westchnieniem podwinęłam nogi do piersi, a policzek oparłam na kolanach. Siostra w tym czasie wyjęła z torby leżącej pod gablotką wino. Odkorkowała butelkę, by po chwili wziąć kilka łapczywych łyków. Oczy zaszły jej łzami i zaraz zaniosła się kaszlem.

— Chyba przypadkiem... wzięłam szampan — powiedziała między jednym kaszlnięciem a drugim. — Bąbelki wyszły mi nosem.

Zaśmiałam się, odbierając od niej alkohol. Wzięłam mały łyk, a gaz przyjemnie łaskotał mnie w podniebienie. Rozmawiałyśmy godzinami, zadałam wszystkie dręczące mnie pytania, ale nie dostałam jasnych odpowiedzi. Kiedy zapytałam, dlaczego mnie zostawiła i poprosiłam o wyjaśnienie, odparła jedynie, że chciała mnie chronić. To samo odpowiedziała na temat rodziców, który poruszyłam w następnej kolejności. Choć chciałam, nie naciskałam. Próbowałam zrozumieć jej działania.

— Ładna bransoletka. Dostałaś od chłopaka? — zapytała po chwili milczenia, przekrzywiając głowę. Mrużyła oczy wpatrując się w błyskotkę na moim nadgarstku, a zaczepny uśmiech ozdobił jej twarz.

Nie pamiętała, że bransoletka należała do niej? Że to prezent ode mnie? Zawsze nosiła ją przy sobie, a przed przyjazdem do Nowego Jorku oddała ją Silver, swojej najlepszej przyjaciółce, nie mogła tak po prostu zapomnieć. Może się ze mną droczyła? Jednak gdy spojrzałam jej w oczy, wiedziałam, że wcale tak nie było. Czekała na odpowiedź.

— Nie... — odchrząknęłam, by oczyścić gardło. — Dostałam od przyjaciółki — skłamałam, zaciskając mocniej palce na butelce. Upiłam kilka łyków, bo nagle zaschło mi w ustach.

Twoja siostra nie jest osobą, za którą się podaje... Znów te okropne słowa pojawiły się w mojej głowie. Próbowałam zagrzebać je głęboko w odmętach umysłu, ale te wracały jak bumerang, powodując we mnie jakiś niewytłumaczalny lęk. Tristan sprawił, że zaczęłam popadać w paranoję.

Miałam nadzieję, że nie znalazł w pokoju Penny nic, co świadczyłoby o prawdziwości jego absurdalnych zarzutów. 

Continue Reading

You'll Also Like

1.3K 150 24
Kolejny rok nauki w Hogwarcie przynosi nowe radości ale też rozczarowania oraz smutki. Na szczęście Estella Lestrange ma wokół siebie wspaniałych prz...
15.7K 581 34
On - pierworodny syn prezydent Laserówki, niejakiej Nory Elektromocnej (Grzmotomocnej). Nastoletni super heros, który czuje, że niczego nie osiągnął...
27.8K 1.2K 52
Zapatrzona w siebie i w pieniądze swoich rodziców 14-latka zostaje uprowadzona przez zwykłych, nie zbyt bogatych przestępców i przetrzymywana w stary...
147K 6.4K 30
@paynexx zaczął Cie obserwować @paynexx dodał twój tweet do ulubionych @paynexx: haha jesteś zabawna, jak masz na imię? ---- To opowiadanie nie...