• Ten Właściwy • Albus S. Pot...

By MissiKong

18.2K 1K 1K

❝Bywały momenty, że Marylin patrzyła na Albusa i po prostu wiedziała, że tamta wizyta w bibliotece lata temu... More

•ekhm2•
• I •
• III •
• IV •
• V •
• VI •
• VII •
• VIII •
• IX •
• X •
• XI •
• XII •
• XIII •
• XIV
• XV •
•XVI •
Hejka, nie - nie rozdział

• II •

1K 72 62
By MissiKong

Czyli jak Marylin choruje.

   Kolejna zasmarkana chusteczka wylądowała w koszu na śmieci, który Troian postawiła przy łóżku przyjaciółki. A raczej przepchała kijem od miotły, – którą zwinęła woźnemu kilka lat temu – bo nie chciała mieć kontaktu z zarazkami, która roztaczała wokół siebie panienka Moore. Zabini miała prawdziwą obsesje na punkcie zdrowie i za nic nie dało jej się wybić z głowy chodzenia w maseczce po dormitorium.

   Marylin doskonale wiedziała, że skończy przeziębiona i z gorączką, jeżeli pójdzie na ten nieszczęsny mecz w deszczu, ale była ciepłą kluchą i nie potrafiła nie uczestniczyć w wydarzeniu. I teraz miała za swoje, gdy jej głowa zdawała się pulsować i musiała ciągle dmuchać nos.

   Dodatkowo omijała super ważne lekcje, a przecież była na ostatnim roku, a egzaminy zbliżały się wielkimi krokami. Planowana randka z Albusem nie wypaliła, bo on także pociągał nosem, ale w znacznie mniejszym stopniu niż ona.

   I jakby tego było mało, to jeszcze zaczynało boleć ją gardło.

   Siedziała samotnie w dormitorium przykryta kocem i kołdrą, ale i tak ciągle trzęsła się z zimna. Naszła ją ogromna chęć na wypicie gorącej herbaty z cytrynką i stęsknionym spojrzeniem wpatrywała się w pusty kubek znajdujący się na drugim końcu pokoju. Nawet nie zamierzała próbować wygrzebać się spod pościeli i zamarznąć zanim zdąży machnąć ręką.

   Marylin nie byłaby jednak sobą, gdyby nie postanowiła trochę pokombinować. Wyciągnęła dłoń po różdżkę, aby spróbować przywołać do siebie kubek. Katar i czarowanie nie były jednak zbyt dobrym połączeniem. Naczynie wisiało już w powietrzu w połowie drogi, gdy Marylin potężnie kichnęła i straciła panowanie nad tym, co robiła.

   Kubek roztrzaskał się o ścianę sąsiadującą z drzwiami, które ktoś otworzył w momencie zderzenia.

— Przychodzę w pokoju! — Zawołał Albus, zakrywając w obronnym geście twarz. Marylin prychnęła i z jękiem wcisnęła twarz w poduszkę, powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem. Jak ona nienawidziła być chorą!

   Albus zmieszał się. Wyciągnął z kieszeni szaty własną różdżkę i szybko naprawił stłuczony kubek z uśmiechniętą buźką. Poprawił listonoszkę na swoim ramieniu i podszedł do łóżka dziewczyny. Odłożył naczynie na szafkę nocną Marylin i usiadł na sąsiadującym do jej łóżku.

— Jak się czujesz? — Zapytał, otwierając torbę i wyciągając z niej pudełko pełne maślanych ciasteczek. Ułożył je sobie na kolanach.

— Masakrycznie, lepiej mnie zabij. — Dobiegła go stłumiona przez poduszkę odpowiedź. Albus przewrócił oczami z rozbawieniem i westchnął. — Nie śmiej się ze mnie, ja tu umieram w katuszach, okrutniku.

   Potter nie przejął się jej narzekaniem i – zanim Marylin mogła się zorientować – wyciągnął jej poduszkę spod głowy. Wytrzepał ją, gdy ona rozmasowywała swoje czoło po zderzeniu z materacem. Wyglądała strasznie. Burza nierozczesanych loków otaczała spuchniętą i zarumienioną twarz. Przekrwione oczy nieuważnie obserwowały jego poczynania, gdy Marylin oblizywała już i tak spierzchnięte usta.

— Merlinia, piegusie, wyglądasz jak ostatnie siedem nieszczęść — powiedział zanim zdążył to przemyśleć. Pożałował szybko swoich słów, gdy zobaczył jak zadrżała jej dolna warga. — Ale i tak jesteś śliczna jak zawsze — dodał szybko na swoją obronę.

   Marylin znowu jęknęła i jednocześnie kichnęła, przytulając się mocno do obejmowanej rękoma kołdry. Ukryła w niej twarz.

— Jestem chora, wyglądam okropnie i czuje się, jakby przejechał po mnie kombajn — wyburczała zachrypniętym głosem i zaczęła drżeć, bo zrobiło jej się jeszcze zimniej niż wcześniej. — I chyba do tego dostaje gorączki! Mam dość!

   Albusowi dawno nie było jej tak szkoda jak dzisiaj. Usiadł obok niej i objął ramieniem. Przyłożył najpierw usta do jej czoła, a potem dłoń i westchnął, bo faktycznie była rozgrzana.

— Masz na coś ochotę? — Zapytał, gdy położyła głowę na jego ramieniu, jednocześnie dmuchając nos.

— Na śmierć — wychrypiała zmarnowana. Natychmiast skarcił ją wzrokiem.

— Udam, że tego nie usłyszałem — powiedział i powtórzył wcześniejsze pytanie. Marylin spojrzała na niego błagalnie swoimi przekrwionymi brązowymi oczętami.

— Zrobiłbyś nam herbatkę? Z cytryną i miodem? — Poprosiła, zaciskając usta. Przejechał dłonią po jej włosach i pokiwał głową, przez co obdarzyła go jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.

— Jak chcesz to wziąłem jeszcze ciasteczka maślane — zaproponował, podając jej pudełko, ale pokręciła głową z grymasem. — Podmienili cię?

— Nawet mi nie mów o jedzeniu, mam tak ściśnięty żołądek, że nie wepchnę w siebie nic prócz płynów — westchnęła i znowu wygodnie się ułożyła. Albus wstał, żeby zrobić im herbatę, ale, nim chwycił za kubki, opatulił dziewczynę kołdrą i kocem. Musiała z siebie wypocić to wstrętne choróbsko.

   Z ich dwojga to Marylin miała zdecydowanie słabszą odporność. Mimo wszystko to nad nim się trzęsła, gdy ponoć to chodził rozgogolony na takim mrozie. Z reguły kończyło się to tak, że Albus niańczył rozchorowaną Moore, która za każdym razem była przekonana, że odchodzi z tego padołu. Jeżeli chodziło o choroby, to Marylin była stereotypowym facetem w tym związku.

Ściągnął z siebie szatę z logiem Slytherinu i przewiesił ją razem z krawatem na krześle stojącym w rogu pokoju. Stwierdził, że w swetrze wciąż było mu za gorąco, więc został w materiałowych spodniach od mundurka i koszuli. Machnął parę razy różdżką i ich herbaty były gotowe. Chwycił za ucha kubków i podszedł do łóżka Marylin.

Odłożył jej kubek z uśmiechniętą buźką na szafce nocnej. Sam usiadł na podłodze, objął dłońmi własne naczynie i zaczął samotnie podjadać maślane ciasteczka, patrząc na śpiącą Marylin. Dziewczyna musiała odpłynąć w czasie robienia przez niego herbaty. Postanowił chwilę poczekać aż ją obudzi, żeby wypiła jeszcze ciepłą herbatę.

Na razie pozwolił jej zregenerować siły, choć trochę.

***

Kiedy Marylin otworzyła z niechęcią oczy, czując się znacznie lepiej, Albusa nie było już w jej dormitorium, co zauważyła ze smutkiem. Wiedziała jednak, że poświęcił dla niej swój czas na lunch i była mu za to monstrualnie wdzięczna. Nie była jednak sama, bo Atlanta siedziała na swoim łóżku i machała cały czas nad kubkiem z herbatą, którą Albus wcześniej tam postawił. Dziewczyna dbała, żeby napój nie ostygnął i przy okazji zajadała się ciasteczkami, które zostawił u nich Ślizgon.

— Ten twój Potter to skarb, stara — mruknęła Blofis, odgarniając z czoła prawie że czarną grzywkę. Podała przyjaciółce herbatę, którą ta z radością wypiła. Zrobiła błogą minę. — Trzymaj go przy sobie i nie odstrasz.

Marylin uśmiechnęła się niepewnie. Nie miała zamiaru dzielić się z przyjaciółką męczącymi ją wątpliwościami. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Miała rację, że Albus był cudowny. Tutaj Moore nawet nie zamierzała się kłócić. Zaczesała kosmyk grzywki za ucho.

— Zostawił ci liścik — poinformowała ją jeszcze Atlanta, wskazując brodą na kawałek pergaminu leżący obok jej różdżki na szafce nocnej. — Oczywiście, szanuję twoją prywatność i nie mieszam się w ten twój płomienny romansik.

Marylin chwyciła szybko za kawałek pergaminu i na samym początku jak zwykle zachwyciła się pismem swojego chłopaka. Ona bazgrała jak kura pazurem i dziwiła się, że ktoś jest w stanie ją rozczytać. Rzuciła okiem na treść wiadomości.

Zdrowiej, piegusie i nie wyrażaj już chęci na zejście z tego świata. Nudno by było bez Ciebie i smutno. Wpadnę jeszcze wieczorkiem, żeby zobaczyć jak się masz. Zabiorę ze sobą mnóstwo budyniu czekoladowego, któremu nigdy się nie opierasz. Jak i jego odmówisz – zaciągnę Cię do Pomfrey nawet jak będę musiał zrobić to siłą, Marla. Zdrzemnij się jeszcze, piegusie.

Albus xx

Marylin uśmiechnęła się do pergaminu i wepchnęła go w ramkę ze zdjęciem wszystkich jej znajomych z zeszłorocznego Sylwestra. Była to jedna jej ulubionych fotografii dziewczyny, bo byli na niej wszyscy – nawet Hattie się wepchała. Westchnęła i przytuliła się do rąbka kołdry.

Miała zamiar zastosować się do prośby chłopaka i trochę się zdrzemnąć. Miała nadzieję, że obudzi się jeszcze przed jego ponownymi odwiedzinami, bo wolałaby zdążyć wziąć prysznic i się odświeżyć.

No i oczywiście nie mogła doczekać się tego budyniu, który obiecał jej Albus.




a/n: mam tyle pomysłów! na pewno poznamy bardziej rodziców Marylin i pobędziemy trochę dłużej u Potterów. no i będzie zdecydowanie sporo przygotowań do ślubu, jeszcze trochę Hogwartu i potem zobaczymy, co się tam u nich zadziało po epilogu Tego Młodszego.

nawet nie wiedziałam jak bardzo potrzebuje tej kontynuacji i jak bardzo się za nimi wszystkimi stęskniłam.

a wy, co sądzicie o większej ilości tej gromadki?
czy coś kojarzy wam się z tą historią?

MissiKong xx

Continue Reading

You'll Also Like

19.8K 1.3K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
53.7K 2.4K 57
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
34.4K 2.5K 118
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
25.9K 1.3K 46
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...