Because I love you || Cameron...

By GabrielaSlota

35.5K 1.6K 581

Kontynuacja historii Gabriel Grier oraz Cameron'a Dallas'a, którzy muszą zmierzyć się z przeciwnościami jakim... More

Prolog
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
Epilog
Podziękowania

1

2K 89 36
By GabrielaSlota

-Nie miał prawa!- Cameron uderzył pięściami w stół, który niebezpiecznie się zatrząsł -Jak mogliśmy mu uwierzyć?! W te jego kłamstwa! Niech jak go dorwę...

-Proszę Cię, nie rób nic głupiego- staję pomiędzy nim, a drzwiami, przez które szatyn chciał przejść -Wszystko udało się przełożyć na inny termin i tym razem nic nam nie przeszkodzi w szczęściu.

-To nie zmienia wcale faktu, że jest skończonym dupkiem, który zniszczył nam najważniejsze w całym naszym życiu plany!- warknął w moją stronę, prawie zwąc sobie włosy z głowy -Nigdy mu tego nie daruję- westchnął, opadając znów na łóżko -Co mu takiego zrobiliśmy, że musiał zniszczyć nasze szczęście?- spojrzał na mnie przygaszonymi oczami, a mi samej zaczęły się zbierać łzy w kącikach oczu, co szatyn momentalnie dostrzegł. Szybko podniósł się z materaca i podszedł do mnie. Oplotłam dłońmi jego tors i przylgnęłam szczelnie do jego gorącego ciała, a zaraz poczułam jego ramiona na sobie. Po chwili po pokoju można było usłyszeć mój cichy szloch -Kochanie... wszystko się ułoży. Nasze plany na przyszłość nie ulegną zmianie przez jednego frajera- złapał za moją brodę, unosząc ją do góry, abym mogła na niego spojrzeć, po czym pocałował mnie w czoło. Trwaliśmy dość długą chwilę w tym uścisku, który nieco mnie uspokoił.

Dalej ciężko jest było zrozumieć, że mężczyzna, który był nam tak bliski, jak brat, mógł zrobić nam takie świństwo. Przez tyle lat trwaliśmy w jednym, wielkim, pieprzonym kłamstwie, którego za nic w świecie nie mogliśmy wyłapać. Grzesiek nawet się nie zająkał, kiedy ciągle powtarzał jak bardzo zgraną parą jesteśmy z Cameronem, a teraz się okazuje, że miał w tym swój przebiegły plan.

-Jest mi tak głupio, że ciągle go broniłam. Uważałam, że jest dalej tym samym kochanym i uroczym chłopakiem, którego poznałam w studio Kriss'a. A tymczasem chowaliśmy pod naszym dachem cholernego mściciela, któremu tak naprawdę nic nie zrobiliśmy!- uderzyłam pięścią w pierś szatyna, od którego usłyszałam stłumione syknięcie -Wybacz- czerwieniąc się z zażenowania, zaczęłam gładzić szary materiał koszulki, którą Cam miał na sobie -Po prostu ciężko jest mi pojąć co nim wtedy kierowało- westchnęłam z frustracji pomieszanej z bezradnością. Gdyby nie Grzesiek już bylibyśmy w drodze na miesiąc miodowy! W końcu podniosłam głowę na mojego niedoszłego męża i zauważyłam, jak jego podkrążone oczy skanują godzinę na zegarze obok nas -Grzesiek nie jest już wart naszej uwagi, więc proszę Cię, zapomnijmy o tym i chodźmy spać- odsunęłam się od chłopaka na długość ramion, napotykając jego zmęczony wyraz twarzy. Dwa dni bez snu robi swoje.

-Nawet, gdybym bardzo chciał, nie zapomnę o tym. Nie zapomnę co przez niego przeszliśmy. Co Ty przeszłaś- gładził mój policzek kciukiem, po czym pocałował mnie w czoło -Masz rację, chodźmy odpocząć- kiwnęłam mu głową i podeszliśmy do łóżka, aby zaraz otulić się szczelnie kołdrą. Szatyn przytulił mnie do swojego boku, a już po chwili mogłam poczuć jego zrównoważony oddech, świadczący o jego zaśnięciu. Odczekałam jeszcze kilkanaście minut zanim znów stanęłam na nogi.

Jak najciszej wyjęłam z szafy swoje ubrania, po czym wymknęłam się z pokoju i pędem rzuciłam się do łazienki, aby się przebrać. Po około dziesięciu minutach byłam już na podjeździe domu Dallas'ów i wsiadałam do swojego samochodu. Wiedziałam, że po incydencie w kościele Kriss zwolnił Grześka, który miał najpóźniej do jutrzejszego ranka pozbierać wszystkie swoje rzeczy ze studia. Na szczęście znałam na tyle dobrze bruneta, aby wiedzieć, że mężczyzna przesiaduje teraz w swoim już byłym miejscu pracy.

Jak najszybciej odpaliłam silnik i ruszyłam w wybranym przeze mnie celu, do którego dojechałam w zaledwie kilkanaście minut, parkując najbliżej wejścia.

Głośny stukot moich obcasów odbijał się echem po korytarzu, którym podążałam. Byłam wściekła na Grześka za unieważnienie mojego małżeństwa, ale z drugiej strony rozczarowana, ponieważ brunet był moim przyjacielem oraz dobrym kolegom Camerona, z którym przez te dwa lata poprawiły się relacje. Dlatego w ogóle nie rozumiałam jego zachowania i chciałam jak najszybciej się tego dowiedzieć.

Ludzie, który ku mojemu zdziwieniu byli jeszcze w pracy, schodzili z mojej drogi, a ich miny wyrażały jedynie zaciekawienie moją obecnością tutaj o drugiej nad ranem. Nie spoglądałam w ich stronę, aby się nie rozproszyć i twardo szłam w jednym kierunku, który zaraz pojawił się na moim horyzoncie. Moje ciśnienie jeszcze bardziej wzrosło, kiedy usłyszałam tak dobrze mi znany śmiech. Zaraz nie będzie miał do śmiechu... Bez pukania szarpnęłam za srebrną klamkę i otworzyłam drzwi, które z hukiem obiły się o ścianę, przez co odwrócony do mnie plecami Grzesiek podskoczył w miejscu, upuszczając swój telefon, który jeszcze chwilę temu trzymany był koło jego ucha. Brunet sprawnie podniósł urządzenie i z szybko wypowiedzianym oddzwonię później odłożył go na biurko.

Bez zbędnego gadania podeszłam do niego i sprzedałam mu siarczystego policzka, po czym popchnęłam go na ścianę za nim.

-Jak mogłeś?! Co w Ciebie wstąpiło?! Uważaliśmy Cię za przyjaciela, ważną osobę w naszym życiu, a Ty tak po prostu nas zdradziłeś!- chwyciłam materiał jego białego podkoszulka, po czym znów go odepchnęłam, tym razem używając więcej siły niż przed chwilą, na co ten cicho sapnął. Chciałam uderzyć go po raz kolejny, ale brunet w porę chwycił moją dłoń i wykręcił ją do tyłu, na co głośno krzyknęłam. Czułam jego oddech na moim karku, przez co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.

-Zrobiłem to, aby Cię uratować- warknął i odepchnął mnie od siebie, przez co opadałam na biurko znajdujące się przede mną -On nie jest dla Ciebie odpowiedni, zraniłby Cię- odwróciłam się w jego stronę z mordem w oczach, na co mężczyzna cofnął się o krok.

-A Ty niby jesteś dla mnie odpowiedni?- syknęłam przez zaciśnięte zęby.

-Na pewno odpowiedniejszy niż on!- wrzasnął i teraz to ja się cofnęłam, oczywiście na tyle, na ile pozwalało mi biurko za sobą -To ja byłem przy Tobie, kiedy złamał Ci serce, całując się z tą blondyną z waszej szkoły! To ja byłem tym, który leczył Twoje rany, kiedy to ON wyjechał i Cię tu zostawił! Przez tyle czasu byłem przy Tobie i starałem się Ci pomóc, abyś mogła mieć szczęśliwe życie! Byłem tym, przez którego się uśmiechałaś i walczyłaś, aby wyjść na prostą. To dzięki mnie poszłaś na studia i w końcu odżyłaś! Ale później wystarczyło jedno spotkanie z tym dupkiem, żebyś zostawiła wszystko i wyjechała! Zostawiłaś mnie tutaj! Po tym wszystkim co dla Ciebie zrobiłem! Wybrałaś jego, ponieważ?- Nie mogłam wykrzesać z siebie ani jednego słowa. W moich oczach kolejny raz pojawiły się łzy, które zawzięcie próbowałam powstrzymać -Ja wiem dlaczego- jego śmiech przepełniony był żalem, który można było wyczuć nawet z kilometrów -Ponieważ on miał prawo zmienić się w Twoich oczach, a ja nie- wstrzymałam na moment powietrze. O czym on mówi? -Nie rozumiesz mnie?- Patrzył prosto w moje załzawione oczy i mogłam dostrzec, że jego były tak samo smutne, jak moje -Byliśmy tacy sami. Oboje byliśmy głupi i nieodpowiedzialni, ale oboje się zmieniliśmy i to dzięki Tobie. Niestety tylko w nim zobaczyłaś tę zmianę, nawet kiedy tak bardzo starałem się Ci pokazać tę lepszą wersję mnie, Ty i tak wolałaś jego i ból, jaki Ci sprawiał. Dostrzegłem to dopiero wtedy, kiedy oddałaś mi pierścionek po tym jak się z nim pobiłem. Pomimo tego, że byłaś ze mną, stanęłaś po jego stronie, znowu- po policzku bruneta spłynęła samotna łza, która zatrzymała się na brodzie, żeby po chwili upaść na biały materiał jego podkoszulka -Odebrał mi Ciebie już dwa razy i to bez żadnego wysiłku. Ja na Ciebie musiałem czekać latami, a on ot tak po prostu zjawił się w naszym życiu i ułożył wszystko pod siebie, jakby był jakimś pieprzonym królem!- jedna łza zamieniła się w potok kolejnych, którym towarzyszyło głośne szlochanie. Z bezsilności jaka owładnęła mężczyznę, opadł na fotel tuż za nim i schował twarz w drżące z emocji dłonie -Nic nie powiesz?- Uniósł nieco głowę, aby na mnie spojrzeć, a gula w moim gardle urosła dwukrotnie, utrudniając mi nawet oddychanie -Zrobiłem wszystko dla Ciebie i zrobiłbym nadal, gdybyś dała mi szansę. Jeszcze nie wszystko jest stracone- podniósł się z miejsca i podszedł do mnie, stając niebezpiecznie blisko mnie -Jeszcze wszystko możemy naprawić. Razem- pochylił się nade mną, po czym chwycił stanowczo mój kark, przybliżając mnie jeszcze bliżej, przez co nasze usta się ze sobą zderzyły.

Byłam tak spanikowana, że dopiero po chwili odepchnęłam od siebie bruneta, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć usłyszałam za sobą powolne oklaski. Z przerażeniem odwróciłam się w stronę drzwi, o które opierał się Cameron.

-Nieźle to wszystko ustawiliście- powiedział, uśmiechając się w naszą stronę leniwie -Po co było to wszystko? Żeby złamać mi serce? Niepotrzebnie przedłużaliście to tyle czasu, wystarczyło zaledwie parę miesięcy, abym szybko się nie podniósł- zaśmiał się gorzko, a kiedy chciałam do niego podejść, ten zatrzymał mnie gestem ręki -Daruj sobie. Oboje jesteście siebie warci- po tych słowach już go nie było.

Byłam w takim szoku, że dopiero po chwili zorientowałam się, że siedzę na podłodze, zanosząc się histerycznym płaczem, który po pewnym czasie zamienił się w paniczny śmiech. Wytarłam twarzy rękawem swetra i podniosłam się, stając na chwiejnych nogach, po czym podeszłam do Grześka i znów sprzedałam mu liścia, używając od tego tyle siły, ile byłam w stanie z siebie w tej chwili wykrzesać. Dłoń bolała mnie niemiłosiernie, ale nie mogłam teraz tego pokazać.

-Ty dupku! Właśnie zniszczyłeś mi życie!- krzyknęłam, znów uderzając go, tym razem pięścią w pierś -Już nigdy się do mnie nie zbliżaj. A tym bardziej do niego- popchnęłam go na ścianę i wychodząc, głośno trzasnęłam drzwiami.




Continue Reading

You'll Also Like

152K 4.7K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
5.2K 210 17
Wiodła wspaniałe życie aż do momentu kiedy trzy lata temu jej mama zginęła w wypadku samochodowym.Teraz jej tata umiera, ale czy na pewno był to jej...
45.4K 1.6K 52
Elena Davies jest 17 letnią dziewczyną wychowującą się w domu dziecka. Ma przy sobie wspaniałych przyjaciół. Jest zawsze uśmiechnięta i pomocna. Ale...
2.4K 181 3
Strata bywa bolesna. Podwójna strata równa się podwójnemu bólowi. Bólowi, który ujarzmić może tylko zemsta.