„Kim Jonghyun ma dziewczynę".
Ta wiadomość wstrząsnęła damską częścią liceum niecałe dwa tygodnie temu. Szkolny macho całkowicie zaprzestał swoich niezobowiązujących przygód z chętnymi panienkami, co te przyjęły dość sceptycznie. Nachodziły go przez kilka dni, rozpuściły trochę dość nieprzyjemnych plotek, jednak wkrótce zrozumiały, że nic tym nie wskórają i zrezygnowały.
Jonghyun za to trzymał się wyjątkowo dobrze. Można by powiedzieć, że promieniał, a szczery uśmiech coraz częściej mu towarzyszył. Z radością mówił o Sekyung, o ich wspólnych wypadach, o tym jak dziewczynie podobała się jego nowa piosenka, której nie dane było usłyszeć Taeminowi. Często spotykali się na szkolnym dziedzińcu, wykorzystując ostatnie dni w miarę ciepłej pogody albo w pokoju Kima. Lokator na szczęście był dość zajęty przygotowaniami do festiwalu, więc większość czasu udawało mu się omijać zakochanych, jednak niestety zdarzało się, że ich napotykał. Sekyung usilnie chciała się z nim zaprzyjaźnić. Zagajała rozmowy, wypytywała o taniec i muzykę. Brzmiała naprawdę szczerze, bez ukrytych złych intencji, ale chłopak nie mógł się przełamać i po kilku minutach zbywał ją w dość suchy sposób. Sam siebie nie poznawał, w życiu nie był aż tak zazdrosny, w dodatku o faceta, z którym nie powinno go nic więcej oprócz przyjaźni łączyć. Wszystko musiało się pokomplikować, bo młodzieńcze serce Lee postanowiło się zakochać właśnie w Jonghyunie. Brunet nie mógł choć raz w życiu mieć z górki, zawsze musiał piąć się w górę i zdobywać kolejne szczyty. Powoli był tym zmęczony i miał ochotę się poddać, co skutkowało dość wrednym zachowaniem w stosunku do innych.
Tego nieszczęsnego dnia również nie był w stanie nad sobą zapanować. Widok siedzących razem na łóżku zakochanych przyprawiał go o skręty wnętrzności, a książka, którą razem czytali stała się dla niego znienawidzonym tytułem na półkach w księgarni. Cichy chichot dziewczyny, wywołany delikatnymi łaskotkami Kima, niezmiernie go irytował. Taemin wielokrotnie próbował się skupić nad pracą domową z matematyki, której Taesun zadał wyjątkowo dużo, jednak co chwile przerywał, aby spojrzeć z zaciśniętymi wargami na nastolatków. W końcu walnął dłonią w biurko i szybko wstał z krzesła.
- Jak chcecie się pieprzyć, to w innym pokoju – powiedział, gromiąc ich wzrokiem. Para znieruchomiała, ale Jonghyun po chwili również wstał i zrobił krok w stronę młodszego.
- Możesz powtórzyć? – spytał, groźnie mrużąc oczy.
Taemin westchnął głęboko i spojrzał na Kima, siląc się na obojętny wyraz twarzy.
- Powiedziałem, że jak chcecie się pieprzyć, to w innym pokoju.
- Młody, przesadzasz.
- To ty przesadzasz. Znowu robisz z naszego pokoju burdel.
- Jaki burdel, Sekyung to moja dziewczyna.
- Co nie zmienia faktu, że się z nią pieprzysz – warknął Taemin przez zęby, a Jonghyun niebezpiecznie zaczął się do niego zbliżać. W ostatniej chwili złapała go za rękę Sekyung.
- Jong, nie. Taemin po prostu nie mógł się skupić.
- Skupić? Wybacz, ale jeśli Jonghyun znalazł sobie kolejną panienkę do zabawy, to mógłby chociaż nie robić tego tutaj.
- Sekyung, wyjdź. – Jonghyun spojrzał na dziewczynę. – Wyjdź, proszę cię.
- Nie chcę, żebyście się...
- Nic nie zrobię, ale po prostu wyjdź na chwilę. Musimy z młodym pogadać.
Czarnowłosa niepewnie rozejrzała się po nastolatkach, ale posłusznie pokiwała głową. Wzięła swoją torebkę i opuściła pomieszczenie.
- Możesz mi wyjaśnić, co się dzieje? – Jonghyun odetchnął głęboko, zakładając ręce na piersi.
- Nic się nie dzieje. Powiedziałem, co masz zrobić i tyle. – Taemin dalej szedł w zaparte.
- Słuchaj, widzę, że coś jest nie tak. Nie poznaję cię. Pierwszy byłeś do pchania mnie do Sekyung, a teraz ją obrażasz. Chyba coś jest nie tak, nie sądzisz? - Taemin przygryzł wargi i spojrzał w sufit, próbując się powstrzymać i nie palnąć jakiejś głupoty. – Wiem, że zbliża się festiwal i trenujesz godzinami, wracasz zmęczony i zestresowany, ale postaraj się na mnie i Se nie wyżywać, dobra?
- Ty naprawdę jesteś idiotą – powiedział Taemin, patrząc smutno w oczy lokatora. – Chociaż sam jestem większym.
- Słucham? – Kim nie rozumiał, do czego Lee zmierzał.
- Miałeś rację. To był błąd, że chciałem ci pomóc. Pierdolony błąd.
Jonghyun zmarszczył brwi, nie rozumiejąc. Słowa młodszego go dotknęły. Gdyby nie ten niesforny brunet, nigdy nie zaszedłby aż tak daleko. Nie mówił mu tego, ale go cenił i liczył na jego wsparcie oraz dobre słowa.
- Taemin...
- Sam wpakowałem się w to gówno. Sam z własnej woli siebie dobiłem. Kretyn ze mnie. Jeszcze większy od ciebie. – Młodszy pokręcił głową, odwrócił się i zaczął ogarniać rzeczy na biurku.
- Taemin, do cholery, co się dzieje, zaczynam się martw... - Jonghyun podszedł do Lee i odwrócił go w swoją stronę, łapiąc za ramię, jednak widząc szklane oczy, które usilnie starały się utrzymać łzy, zamilkł.
- To nie jest twoja wina, przepraszam. Po prostu już nie mogę. – Brunet zrzucił z siebie rękę starszego, po czym poszedł w stronę wyjścia. – Będę wnosił o zmianę pokoju – dodał, łamiącym się głosem, jednak wciąż był w stanie powstrzymać się od płaczu. – Jestem zbyt słaby na to wszystko. Jakby Krystal i mama wciąż ze mną były, wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Taemin, zaczekaj! – Jonghyun nie zdążył zatrzymać chłopaka. Lee opuścił ich wspólny pokój, trzaskając drzwiami. – No „drama queen" roku – mruknął pod nosem blondyn, po czym poszedł szukać Sekyung.
***
- Mamy problem. – Jonghyun ostentacyjnie położył tacę na stole, a po chwili usadowił się na krześle obok Minho i Kibuma.
- Brat Taemina nie daje ci żyć? – spytał Kim, zajadając ryż
To inna sprawa. Chłop oszalał i się na mnie uwziął! W życiu nie byłem tak ścięty z matmy, jak przez niego.
- Widocznie zasłużyłeś.
- Już nie przesadzaj, Jinki. Nic takiego nie zro... Zaraz, co? Czemu słyszałem Onew? – Blondyn zdezorientowany rozejrzał się wokół siebie.
- Tutaj, ślepoku. – Minho podniósł telefon ze stolika, pokazując starszemu włączone połączenie z Lee.
- No, to o jakim problemie mówiłeś? – Kibum przerwał zniecierpliwiony.
- Taemin ma okres. – Jonghyun odetchnął głęboko. – Zrobiła się z niego gorsza „drama queen" od ciebie.
- Wypraszam sobie! – obruszył się.
- Co się dokładnie stało? – odezwał się Jinki.
- Ostatnio jest cały czas zirytowany. Zaczepia, rzuca wredne uwagi, spławia mnie, a w szczególności Se.
- Może mu podpadła? – Minho podparł głowę na ręce zainteresowany.
- No właśnie nawet nie miała kiedy! A kilka godzin temu powiedział, że „mam się z nią pieprzyć gdzie indziej".
- No w tym akurat ma rację – przytaknął Lee.
- Jak my tylko czytaliśmy książkę! Gdy Se wyszła, to nagle miał szklane oczy i nazywał się idiotą i mówił, że to nie moja wina. W dodatku...
- W dodatku..? – Kibum zachęcił go ruchem ręki do kontynuacji.
- Powiedział, że gdyby nie sytuacja z Krystal i śmierć jego mamy, to wszystko byłoby inaczej. – Jonghyun zamilkł, a przy stoliku zapanowała głęboka cisza. Blondyn w końcu westchnął i posmutniał. – Zaczynam się martwić. Wygląda, jakby nad sobą nie panował.
- Ajajaj... - Key podrapał się po głowie, odkładając pałeczki na tacę. – Ty to zawsze musisz coś odwalić.
- Że ja? – spytał zdziwiony Kim.
- Zawsze taki spostrzegawczy, ale jak coś dzieje się wręcz u ciebie w domu, to nagle nie umiesz łączyć faktów. – W głosie Jinkiego można było usłyszeć zawód.
- O czym wy mówicie? – Tym razem odezwał się Minho.
- No po tobie to się nawet nie spodziewałem, że zauważysz. – Key poklepał swojego chłopaka po ramieniu. – Nigdy nic nie widzisz.
- Chłopaki możecie jaśniej?
- Wiesz, widzimy go mniej niż ty, a jednak i ja, i ja Jinki skapnęliśmy się, co się dzieje z Taeminem. Gdzie twoje super zdolności swatki?
- Niestety, Jongie, ale tym razem sam musisz się domyślić.
Kibum rozłączył rozmowę z Onew, telefon schował do kieszeni, a następnie wziął w ręce swoją tacę. – Chodź, Minho.
Choi spojrzał smutno na Jonghyuna, samemu nie rozumiejąc całej sytuacji, ale posłusznie wstał za swoim chłopakiem. Jonghyun za to złapał się za głowę i zaczął poważnie rozmyślać nad całą sytuacją. Może Taemin miał jesienne załamanie? Czasem się zdarzały, a chłopak sporo przeszedł... Ale czy to było powodem? Nie brzmiało zbyt banalnie?
Brzmiało i dlatego Kim jeszcze bardziej się irytował. Nie lubił czegoś nie wiedzieć, kiedy wszyscy naokoło wydawali się być tego świadomi. Czuł się wykluczony i zirytowany, co wpływało na jego ogólne samopoczucie oraz ciekawość. Był zmobilizowany, aby dowiedzieć się jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Nie obchodziło go już czy wydusić to od przyjaciół dobrowolnie, czy będzie musiał się posunąć do bardziej... mniej szlachetnych metod.
Zdeterminowany wstał z miejsca i odniósł swoją tacę. Nie zamierzał czekać, wyciągnie to z nich teraz albo nigdy. Wyszedł ze stołówki i zaczął ich szukać, jednak ku jego niezadowoleniu, nie było ich w pobliżu. Zawiedziony udał się do akademika, aby obmyślić plan działania. Jakież było jego zdziwienie, kiedy na bocznych schodach usłyszał dwójkę poszukiwanych. Miał się odezwać i ich zatrzymać , jednak rozmowa, którą prowadzili bardzo go zaciekawiła.
- Bummie... No powiedz mi... Będę grzeczny!! – Minho niemal jęczał błagalnym tonem. Blondyn już sobie wyobrażał, jak wtula się w swojego chłopaka i robi minę uroczej żabki.
- Serio tego nie widzisz? – Kibum westchnął głęboko, najwidoczniej dając reakcję kręceniu głową bruneta. – Słuchaj, to nie jest też AŻ tak pewne, no ale... Niedawno rozmawiałem o tym z Jinkim i też jest niemal pewien, że mam rację..
- Bummie, nie owijaj, powiedz, o co chodzi!
- Eh... - Key ponownie westchnął głęboko, najwidoczniej poddany. – Nie zauważyłeś, jak Taemin reaguje na Jonghyuna?
- No normalnie, czasem wrzeszczy czasem nie.
- Minho! – Jonghyun był niemal pewny, że Kibum miał ochotę walnąć w głowę swojego chłopaka, jednak nawet blondyn ledwo powstrzymał się od parsknięcia na ten komentarz. – Słuchaj, tylko ani słowa. Masz udawać, ze nic nie wiesz i nic nie widzisz, oni muszą to sami rozwiązać między sobą. Chciałbym bawić się w swatkę, ale sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana niż była u nas i...
- Bummie, błagam...
- Taemin jest najprawdopodobniej zakochany w Jonghyunie.
Jonghyun zakrztusił się własną śliną, jednak na szczęście zagłuszył go krzyk zszokowanego Minho.
- JAK TO ZAKOCHA...
- ZAMKNIJ SIĘ, DEBILU! – Key najwidoczniej stłumił słowa Choi swoją własną ręką. – Nie słyszałeś tego, jasne? Trzymaj się od tego z daleka. Taemin i tak sam nie wie, czego chce. Biedny nie wie czy próbować, czy się poddać i szczerze nie mam pojęcia, co mu doradzić.
- Niech walczy, to chyba oczywiste!
- Tak myślisz? Zapomniałeś, że Jonghyun jest hetero? Wystarczająco wyraźnie to pokazuje. W dodatku teraz ma...
Reszta słów nie była dla Jonghyuna ważna. Powoli wrócił po schodach na dół i bez wierzchniego okrycia wyszedł na zewnątrz.
„Taemin się we mnie zakochał."
To jedno zdanie zrobiło w jego głowie więcej zamętu niż większość rzeczy, jaka mu się przydarzyła w tym życiu. Co teraz powinien zrobić? Udawać, że nie wie? Porozmawiać? Odrzucić?
Dlaczego ich i tak skomplikowana relacja musiała się jeszcze bardziej poplątać? I dlaczego szedł teraz po dziedzińcu z zarumienionymi policzkami, skoro wcale nie było tak zimno...?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pewnie są błędy, ale oczy mi się same zamykają... W każdym razie wróciłam! Trochę musieliście czekać, ale no cóż... Czasem muszę odłożyć pisanie i porobić inne rzeczy, wybaczcie!
Jonghyun ma dziewczynę
Taemin ma okres
Co z tego wyjdzie?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
A myslicie, że wam powiem, pf. Czekajcie do następnego rozdziału!
Do zobaczenia i dzięki za ogromne wsparcie! Już prawie 10h wyświetleń! WOW!