✓ | goodbye ᶠⁱⁿⁿ ʷᵒˡᶠʰᵃʳᵈ

Por tootalltoexist

14.8K 1K 634

❝Naprawdę miło było się spotkać❞ Gdzie Kayla przed samobójstwem żegna się po kolei z każdym z przyjaciół. 15... Mais

g o o d b y e
c a l e b
s a d i e
n o a h
m i l l i e
g a t e n
k a y l a
h o p e

f i n n

1.3K 109 120
Por tootalltoexist

You were just a friend of a friend

FINN WOLFHARD był. . . Cóż, dla Kayli był tylko przyjacielem przyjaciela, a właściwie przyjaciół. Chłopak przyjaźnił się z Calebem i Noah, więc tak po prostu się poznali, jakoś w podstawówce. Nigdy nie rozmawiali zbyt dużo. Wymieniali się tylko zwykłym "cześć", lub sporadycznie zamieniali koło trzech, góra czterech zdań. Sama nie wiedziała dlaczego, po prostu tak wyszło. Mimo, że często słyszała od innych członków swojej paczki, że świetnie by się dogadywali, to jakoś nigdy nie garnęła się, by spróbować poprawić relację. On zresztą też nie.

Chcąc nie chcąc, brunet także był członkiem ich paczki i czułaby się cholernie dziwnie, gdyby nie poszła na jego urodziny.


22 grudnia 2018r. 

Wysiadła z autobusu i przeszła na drugą stronę ulicy, poprawiając czarną torebkę na ramieniu. Zadarła głowę i zmierzyła wzrokiem posiadłość państwa Wolfhard; biały dom w stylu kolonialnym o numerze 17. Nie był zbyt duży; Finn mieszkał tam bowiem tylko z rodzicami i małym Pudelkiem, Petunią, z tego, co wiedziała.

Weszła po schodkach na ganek i zapukała w brązowe, potężne drzwi. Po chwili otworzyły się, a w nich stanął sam Wolfhard. Chłopak ubrany był w zwykłe jeansy i czarny T-Shirt. Nigdy nie ubierał niczego wzorzystego, co nie umknęło nawet uwadze Kayli. Poza tym, organizował urodziny tylko w gronie znajomych, więc nie było potrzeby się stroić. Nawet rudowłosa zdecydowała się zaledwie na zieloną koszulkę w połączeniu z długimi ogrodniczkami.

— Cześć, Kayla — przywitał ją, drapiąc się po karku.

— Finn, hej — powiedziała z lekkim uśmiechem, wygrzebując z torebki małą, mleczną czekoladę i bon przewiązane zieloną wstążką. — wszystkiego najlepszego. — Podała mu prezent. — Um. . . Wiem tylko, że lubisz książki więc dałam Ci bon, żebyś sam jakąś kupił.

— Wow, dziękuję bardzo. — Uśmiechnął się i otworzył oczy szerzej, patrząc na małą, białą tekturkę z wypisaną kwotą. — Nowy rozdział to moja ulubiona księgarnia. 

— Naprawdę? — Uśmiechnęła się szeroko. — Moja też!

Dwójka nastolatków patrzyła sobie przez chwilę w oczy, po czym usłyszeli rozweselony głos swojej przyjaciółki, przerywający im moment.

— Kay! — Zawołała Brown, błyskawicznie pojawiając się przed widocznie zakłopotanym Finnem i przytulając Davis. — Finn, dlaczego jej nie wpuściłeś?!

— Mills, my po prostu się-

— Wchodź, wchodź kochaniutka. — Millie przesunęła się w drzwiach, spychając Wolfharda na bok.

Davis zachichotała cicho wchodząc i ściągając swoje zielone Vansy. Wsunęła je pod szafkę na buty i spojrzała na Finna. Ten z jakiegoś powodu napotykając jej spojrzenie zaczerwienił się na twarzy. Ta jednak nie była dłużna, ponieważ po chwili na twarzy miała podobny kolor, co on.

— Gołąbeczki, chodźmy na górę — zarządziła ciemnowłosa, ciągnąc dwójkę za nadgarstki po schodach.

Oboje skrzyżowali spojrzenia, analizując to, jak nazwała ich Brown w myślach. Wciąż zastanawiali się, dlaczego tak często sugerowano im, że do siebie pasują. W końcu jedyne, co ich łączyło, to bycie spokojnymi i cichymi, prawda?

— Siedem minut w niebie! — Wrzasnął Schnapp, wracając z kuchni do pokoju solenizanta z butelką po Coli w dłoni.

Millie zaklaskała wesoło w dłonie, zagarniając kosmyk swoich krótkich włosów za ucho i rozglądając się po przyjaciołach. Raczej nikt, prócz jej samej i Noah nie był zachwycony tym pomysłem.

— Oj no weźcie! — Brown wywróciła oczami. — Nie bądźcie tacy sztywni, od tego jeszcze nikt nie umarł. 

Kayla przygryzła nerwowo wargę i skrzyżowała swoje chude ramiona pod biustem, bardziej wciskając się w fotel, na którym siedziała. Nienawidziła tego typu gier, zawsze miała wrażenie, że robiły z ludzi idiotów, gdyż sami głupieli, byleby tylko wykonać zadanie. Mogli pograć w Monopoly, to byłoby przecież przyjemniejsze. 

— No dalej, dalej — pogonił ich Noah. — Usiądźcie ładnie w kółeczku, dzieciaczki. — Dodał prześmiewczo tonem przedszkolanki, kładąc na stoliku nocnym chłopaka butelkę i przesuwając go na środek pokoju.

Chcąc nie chcąc cała siódemka przyjaciół okrążyła czarną etażerkę Finna siadając dookoła niej. Wolfhard był wyraźnie zaniepokojony, co chwila tylko rozglądając się po pokoju, co nie umknęło uwadze Davis.

— Wiem, co czujesz — powiedziała cicho, tylko na tyle by chłopak siedzący obok niej to usłyszał.

— Nienawidzę tego. . . — mruknął pod nosem.

Rudowłosa zachichotała cicho, patrząc na opróżnioną butelkę. Jej serce zabiło szybciej na myśl, że miałaby spędzić te siedem minut z Sadie, lub z Finnem. Jeśli chodzi o Sink, to po prostu nadal nie wymazała z pamięci incydentu między nimi. To nie tak, że coś do niej czuła, bo tak nie było nigdy. Po prostu wydarzenia z sierpnia nadal do niej wracały i zastanawiała się, czy zrobiła dobrze wtedy całując przyjaciółkę. Mimo to, doszła do wniosku, że nieważne co stwierdzi, to czasu już nie cofnie.

Jeśli chodzi o to dlaczego przerażała ją perspektywa spędzenia siedmiu minut w garderobie bruneta z nim samym, to miała właściwie tylko jeden, niemniej jednak konkretny powód; nie znała go za dobrze i wiedziała, że będzie niezręcznie.

— No, solenizancie — zaczął Noah, usadawiając się wygodnie dokładnie naprzeciw przyjaciela — kręć. 

Wolfhard, wiedząc że nie ma zbyt dużo do gadania zawahał się, po chwili kręcąc butelką. Wrócił do błądzenia wzrokiem po pomieszczeniu, żeby patrzeć wszędzie, tylko nie tam.

Kayla czuła jedynie rosnącą gulę w gardle, kiedy tylko butelka po Coli zwalniała. Modliła się, żeby zatrzymała się na kimś innym, byle nie na niej lub na Sadie. Na Sadie dlatego, że gdyby ona później kręciło, to mogłoby wypaść na Kay.

Jak wielkie było zdziwienie i niepokój dziewczyny, gdy szyjka butelki z czerwoną zakrętką na końcu wskazała tuż na nią. Wśród przyjaciół rozległo się kilka "uuu", a ona sama mogła przysiąc, że na twarzy jest równie czerwona co nakrętka napoju.

Finn zwrócił się w jej kierunku, równie zdenerwowany co ona. Patrzyli sobie przez chwilę oczy, po czym ten zabrał głos.

— Kayla, nie musim-

— Oczywiście, że musicie — przerwał mu Schnapp. — No dalej, nie musicie się lizać, czy co tylko. Macie po prostu zostać sami na siedem minut, to nic trudnego

Dwójka nastolatków znowu spojrzała sobie w oczy, po czym wstała i udała się w stronę garderoby chłopaka. Ten otworzył przed nią drzwi, zachowując choć resztki godności. Weszła, on za nią i gdy zamknął drzwi, zaczęła się niezręczność.

Kayla rozejrzała się po wąskim pomieszczeniu utrzymanym w idealnie czarnych, białych i popielatych tonach, gdyż Wolfhard nosił zwykle tylko takie barwy. Szafki były czarne, tak samo jak podłoga. Ściany pozostawały natomiast śnieżnobiałe, jakby był malowane całkiem niedawno.

Dziewczyna usiadła na samym końcu pokoju i spojrzała na bruneta, odsuwając się na bok i robiąc mu miejsce. Ten niewiele czekając usadowił się obok niej i patrzył się przed siebie, tak samo zresztą jak ona.

— Możesz śmiało gadać — zaczął. — Jest dźwiękoszczelna.

— Na cholerę Ci dźwiękoszczelna garderoba, Wolfhard? — Spytała ze zmarszczonymi brwiami.

— Och, prawie wszystkie pomieszczenia takie są — odparł, drapiąc się po karku. — Moi rodzice wiedzą, że mam ataki paniki i nie dość, że często powodują je najmniejsze dźwięki, to jednocześnie nie lubią, gdy się im przeszkadza. 

— Och. . . Wybacz, nie wiedziałam — powiedziała cicho, czując jak w środku szkoda jej chłopaka i tego, jak z jednej strony okrutni są jego rodzice.

— Nie, nie! — Odpowiedział jej szybko. — Nie wiń się, chyba tylko moi starzy wygłuszają sobie cały dom. No i. . . Nie wiemy o sobie wiele, więc. . . 

— Zastanawiasz się czasem, dlaczego? — Spytała nagle, spoglądając na niego zaciekawiona. 

— Dlaczego nie gadamy?

Ta skinęła głową, po chwili znowu zabierając głos.

— Mamy wiele wspólnego — stwierdziła. — Jesteśmy cisi i spokojni, lubimy książki, mamy tą samą ulubioną księgarnię, nienawidzimy gier tego typu i oboje mamy popapranych rodziców.

Chłopak skinął głową ze śmiechem, spoglądając w jej niebieskie, niczym ocean oczy.

— Co zrobili twoi rodzice? 

— Oni. . . — zaczęła. — Cóż, nie wygłuszyli domu żebym nie przeszkadzała im atakami paniki, które też miewam, ale po prostu. . . Lubią pokazywać, że mnie nie lubią.

— Um. . . Przykro mi — wydukał Wolfhard, rozumiejąc, że problem jest znacznie poważniejszy, jeśli Davis nie chce w to brnąć.

Kayla skinęła głową, zgarniając kosmyk swoich rudych włosów za ucho i zaciskając nerwowo usta w cienką linię. Prawda była taka, że przez swoich rodziców coraz mniej miała chęci na cokolwiek i zdarzały się nieprzespane noce, podczas których rozmyślała najgorsze scenariusze.

— Wiesz. . . — zaczął cicho Finn — my cię lubimy. Ja Cię bardzo lubię, Kayla. Nawet, jeśli dużo nie gadamy.

Dziewczyna, poczuła, jak ponownie rumieni się na policzkach. Chłopak nie był lepszy, on nawet był zaczerwieniony na całej swojej piegowatej, bladej twarzy.

Niepewnie zabrał dość dużą, kościstą dłoń ze swojego kolana i położył ją na tej drobnej, należącej do Kayli. Ta spojrzała na ich dłonie lekko zszokowana, gdyż kompletnie nie spodziewała się tego gestu ze strony chłopaka. Niemniej jednak musiała przyznać, że było  to przyjemne.

Trzymali tak przez chwile dłonie na podłodze, po czym rudowłosa z lekkim uśmiechem zabrała swoją tylko po to, by móc złączyć ich palce. Wolfhard zachichotał na ten gest, ale jednak serce biło mu dużo szybciej, niż wcześniej. Jej zresztą też.

I przez te pozostałe im minuty tak po prostu siedzieli i patrzyli się przed siebie ze splecionymi palcami. Prawdopodobnie właśnie wtedy Kayla czuła się po prostu najlepiej.

Zabawne, że niespełna miesiąc później czuła się po prostu najgorzej.


19 stycznia 2019r.

Kayla stała już dobre pięć minut pod domem numer 17 na Hawke Street. Wiedziała, że Finn był ostatni i tak, jak przez cały tydzień udawało jej się powstrzymywać łzy, tym razem same jej się cisnęły na oczy. 

Nienawidziła siebie za to, jak ten uroczy brunet umykał jej uwadze przez te wszystkie lata. Nigdy nie sądziła, że może się z nim dogadywać aż tak dobrze. Po jego urodzinach byli kilka razy w bibliotece czy księgarni, chociażby po to, by pooglądać książki. Uwielbiała to, jak zawsze otwierał jej drzwi, albo sięgał książki z górnych półek, których ona nie była w stanie z racji swojego wzrostu wynoszącego nie więcej niż sto pięćdziesiąt centymetrów z haczykiem.

W końcu zdobyła się jednak, by zapukać do drzwi państwa Wolfhard. Jej serce biło szybciej, jak wtedy, gdy ciemnooki położył dłoń na jej dłoni podczas siedmiu minut w niebie. Wtedy tak cholernie modliła się, by nie wylądowała z nim sam na sam w jednym pomieszczeniu, a z perspektywy czasu uświadomiła sobie, że to była jedna z jej najlepszych chwil w życiu.

Drzwi uchyliły się, a w nich stanął sam Finn. Ubrany był w dresowe spodnie i czarną koszulkę, chyba tą samą, co tamtej soboty, w którą świętowali jego urodziny. Na widok dziewczyny, nie wiedzieć czemu zarumienił się i podrapał się po karku.

— Kayla. . . Hej — powiedział cicho z delikatnym uśmiechem na ustach. — Wejdziesz? Mam żurawinową herbatę.

— Nie, Finnie. — Pokręciła głową. — Nie mogę. Mam tylko jedną ważną sprawę.

— No okej, słucham. — Brunet oparł się o framugę, patrząc na Davis.

— Zajmij się Noah — powiedziała od razu. — Proszę, Finn, zajmij się nim. Ten dzieciak potrzebuje troski bardziej, niż ktokolwiek inny. Zrób to dla mnie, błagam — dodała, czując jak z powrotem łzy cisną jej się na oczy. — Tylko to. . . 

— Kay. . . Jasne — odpowiedział jej spokojnie, przybliżając się i kładąc dłoń na jej ramieniu. — Rozumiem, że nie chcesz brnąć, ale po części wiem, o co Ci chodzi. Zrobię co mogę, okej? — Nachylił się, by móc spojrzeć jej w oczy. 

Ta zaledwie skinęła głową i spojrzała w tył przez swoje ramię, chcąc po prostu uciec i móc wypłakać się w poduszkę. Wiedziała jednak, że to nie był koniec, a jedynie początek.

— Swoją drogą — chłopak wyciągnął jakąś pomiętą ulotkę z kieszeni swoich spodni, podając ją dziewczynie — w bibliotece jutro jest wieczór poetycki Poe'a, chyba go lubisz, nie? Może pójdziemy razem. . . Wiesz, jak już pogadam z Noah i w ogóle — dodał nieśmiało.

— Finn. . . Nie mogę — powiedziała z żalem w głosie. — Przepraszam, a-ale jutro. . . Jutro będę niedostępna.

— O-Och. . . — Skinął zakłopotany głową, spuszczając wzrok i zabierając dłoń z ramienia dziewczyny. — R-Rozumiem.

— Poszłabym — zapewniła — tylko mam już plany. . . Sprawy rodzinne.

— Nie, nie! Nic się stało. . . Pójdziemy innym razem.

Kayla pokiwała głową naprawdę chcąc, by ten inny raz jeszcze nadszedł. Ale wiedziała, że takowego nie będzie. Że Finn był jej swego rodzaju ostatnią stacją i akurat jemu chciała powiedzieć coś ważnego, bo jak najbardziej na to zasługiwał.

— Finn, dziękuję Ci. Jesteś naprawdę świetnym chłopakiem, nic bardziej nie cieszy mnie niż to, że poprawiliśmy swoje relacje i jestem wdzięczna, za to, że się nam udało. — Pociągnęła nosem.

— Kayla? — Zapytał drżącym głosem. — Kayla, co się dzieje?

Niebieskooka pokręciła głową, wycierając swoje oczy i po raz ostatni mając odwagę, by spojrzeć w te ciemnoczekoladowe oczy, zdecydowanie najpiękniejsze, jakie widziała. 

Naprawdę miło było się spotkać — wydukała, czując kolejną łzę spływającą po jej policzku. 

Odwróciła się na pięcie i zeszła po schodkach, kierując się z powrotem w stronę domu, gdyż nie miała w tej chwili żadnego autobusu.

— Wszystko będzie dobrze, Kayla — powiedział, mając nadzieje, że to słyszy. — Obiecuję.

I usłyszała. Usłyszała, naprawdę chcąc uwierzyć, że wszystko będzie dobrze. Ale wiedziała, że nie będzie. Że mimo cudnego lekarstwa pomagającego zapomnieć w postaci jej przyjaciół i w szczególności Finna o cudnej duszy było już za późno na tą należącą do niej. Była zbyt popsuta.

I Kayla Davis opuściła całkowicie Hawke Street, ze łzami w oczach, jak nigdy wcześniej. Nie mogła nic poradzić na to, że rzeczywiście zaczęła czuć coś do Wolfharda, lecz to wszystko stało się za późno. Nie było już dla niej nadziei.

Wiedziała, że Finna Wolfharda powinna zapamiętać jedynie jako przyjaciela swojego przyjaciela.


Dwa rozdziały nam zostały, bubusie. Jak chcecie jeszcze wrzucę headcanony.

Adzinka

Continuar a ler

Também vai Gostar

13.6K 1.3K 15
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
7.8K 561 8
☆ running on my mind ☆ | bucky barnes x female oc | | before - dancing with our hands tied | | PART ONE OF REDEMPTION TRILOGY | | marxvela © 2021 | |...
371 51 7
Chat wielu znanych piłkarzy
205K 6.3K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...