c a l e b

2.6K 146 73
                                    

I met a superhero

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

I met a superhero

CALEB MCLAUGHLIN był zdecydowanie superbohaterem dla Kayli. Był najstarszy z ich paczki, prawdopodobnie najdojrzalszy i najodpowiedzialniejszy; zawsze był w stanie wymyślić racjonalne wyjście z każdej sytuacji mając na uwadze to, aby żadna strona nie ucierpiała. Nigdy nikogo nie oceniał, żył zgodnie z zasadą "traktuj innych tak, jak ty chcesz być traktowany" i młoda Davis szczerze go za to podziwiała. 

Dlatego, gdy Kayla Davis znalazła w końcu sposób, w jaki mogła się określać nie pomyślała o nikim innym, niż o "ojcu" ich paczki.


16 Lipca 2018

Tamtego poniedziałkowego, letniego popołudnia wszystkich mieszkańców Los Angeles zaskoczył deszcz. Nie zdarzał się on zbyt często, tym bardziej latem, które tamtego roku było wyjątkowo gorące. Dlatego też większość klientów kawiarni Bisou chéri przesiadywała w bluzach, czy też przeciwdeszczowych kurtkach.

Tak samo było zresztą z Kaylą, nawet ze stresu nie zdjęła swojej żółtej kurtki. Stukała nerwowo pomarańczowymi paznokciami spiłowanymi na migdałki o jasnobrązowy stolik, siorbiąc lemoniadę z lodem przez czarną słomkę. Serce waliło jej w piersi, podczas gdy układała w głowie scenariusze tego, jak może powiedzieć przyjacielowi o swojej orientacji. 

Kayla nie była heteroseksualna, ale nie była też lesbijką. Była zwolenniczką dużego wyboru, którego ze względu na rodziców nie miała zbyt wiele. Poza tym, jak mogła być hetero spędzając na co dzień czas z Sadie, lub Millie?

Wiedziała, że Caleb nie zareaguje źle. Był pierwszą osobą, której miała o tym powiedzieć i może byłby w stanie jej doradzić, jak powiedzieć to innym z ich paczki. Prawdopodobnie Davis wyolbrzymiała tą sprawę, gdyż w Stanach Zjednoczonych w XXI wieku orientacja nie stanowiła zbyt dużego problemu. Mimo wszystko, z pewnością każdy kto musiał kiedykolwiek "wyjść z szafy" czuł swego rodzaju lęk.

I kiedy już zaczęła się minimalnie uspokajać, bo to przecież Caleb, ciemnoskóry chłopak wszedł do lokalu. Wtedy dosłownie poczuła, jak w jej gardle tworzy się jedna, wielka gula i niczego nie powie.

McLaughlin spostrzegł rudowłosą i uniósł jeden kącik ust. Ściągnął swoją nieprzemakalną, popielatą kurtkę i podszedł do jej stolika, po chwili zajmując miejsce naprzeciw niej.

—Siemka, Kay—powiedział.

—H-Hej, Caleb—odpowiedziała mu cicho, odkładając kubeczek z napojem na bok.

—Chciałaś ze mną pogadać—podrapał się po karku—coś poważnego, tak?

Pokiwała głową i wzięła dużego łyka zimnego napoju, po chwili biorąc głęboki wdech. Musiała to zrobić, ktoś musiał o tym wiedzieć.

✓ | goodbye ᶠⁱⁿⁿ ʷᵒˡᶠʰᵃʳᵈWhere stories live. Discover now