✓ | goodbye ᶠⁱⁿⁿ ʷᵒˡᶠʰᵃʳᵈ

By tootalltoexist

14.8K 1K 634

❝Naprawdę miło było się spotkać❞ Gdzie Kayla przed samobójstwem żegna się po kolei z każdym z przyjaciół. 15... More

g o o d b y e
c a l e b
n o a h
m i l l i e
g a t e n
f i n n
k a y l a
h o p e

s a d i e

1.5K 118 57
By tootalltoexist

Cuz my baby she's a real peach

SADIE SINK była po prostu brzoskwinką; słodka, miła, inteligentna, zabawna i przepiękna. Była jak swego rodzaju starsza siostra, której Kayla nigdy nie miała. Zawsze była gotowa ją wysłuchać, przytulić i pocieszyć. Była naprawdę dobra w pieczeniu i jej marchewkowe, niczym jej włosy babeczki zawsze były w stanie poprawić Davis humor.

Kiedy Kayla Davis po raz pierwszy usłyszała od rodziców, że nigdy jej nie chcieli od razu pobiegła do swojej sąsiadki z naprzeciwka.


14 Sierpnia 2018

Młoda Davis wybiegła z domu, wycierając słoną ciecz ze swoich policzków. Trzasnęła drzwiami i prawie potykając się o niezawiązane sznurówki swoich znoszonych, zielonych Vansów przebiegła przez ulicę. Wiedziała, że Sadie ją pocieszy, nie odrzuci i przytuli; a tego w tamtym momencie potrzebowała najbardziej.

Zapukała w drewniane drzwi kołatką do drzwi w kształcie głowy lwa kilkakrotnie, używając całej swojej siły. Czekała może trzydzieści sekund, które i tak wydawały jej się wiecznością. Dyszała ciężko, gdyż nie należała do wysportowanych osób i nawet przebiegnięcie na drugą stronę ulicy było dla niej nie lada wyzwaniem.

W końcu, w drzwiach pojawiła się ubrana w pudrowy szlafrok Sink. Zmierzyła wzrokiem Kaylę i przetarła oczy, ziewając cicho.

—Kay? Jest po jedenastej—stwierdziła—co się stało?

Rudowłosa po prostu pozwoliła łzom na nowo płynąc i przytuliła się do przyjaciółki. Ta nieco zaskoczona oddała uścisk, obejmując ją w talii.

—S-Sadie. . .—zaczęła, łkając—nie mam dokąd iść, a r-rodzice. . . 

—Nic się nie martw, wejdź—powiedziała łagodnie, ujmując dłoń dziewczyny i ciągnąc ją do środka.

Sadie zamknęła drzwi za swoją przyjaciółką i zaprowadziła ją do kuchni. Była mała, urządzona w czarno-białych tonach. Sink zgarnęła swoją popielatą bluzę z oparcia jednego z barowych stołków i zarzuciła ją na ramiona Kayli najdelikatniej, jak tylko mogła.

—Idź na taras, zaraz przyjdę—oznajmiła, wstawiając wodę na herbatę w elektrycznym czajniku.

Davis skinęła głową i udała się w stronę szklanych drzwi na końcu salonu. Wyszła przez nie na taras i usiadła w wiklinowym, wiszącym fotelu wyłożonym beżowymi poduszkami. Wypuściła głośno powietrze i spojrzała w gwieździste niebo.

Tamta noc była nocą spadających gwiazd. Kayla tak naprawdę nigdy nie widziała takiego zjawiska, ale nigdy też nie ciągnęło ją do tego. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, jak piękne są gwiazdy. Jak bardzo oświetlają najciemniejszą noc, kiedy jest to potrzebne.

I wtedy zrozumiała, że Sadie była jej gwiazdą.

Spadającą, najpiękniejszą gwiazdą, która spełniała jej życzenia i zawsze była gotowa pomóc jej w potrzebie, dać nadzieję na lepsze jutro.

Usłyszała zamknięcie drzwi balkonowych i po chwili w fotelu obok usiadła jej rudowłosa przyjaciółka. Podała jej niebieski kubek z żurawinową herbatą w środku i wzięła łyka swojej z uśmiechem.

—Dolałam trochę chłodnej wody, żebyś mogła już pić—powiedziała—żebyś się rozgrzała.

Kayla uniosła delikatnie kąciki ust i wzięła łyka ciepłego napoju, który zawsze działał na nią kojąco. Spojrzała na gwieździste niebo, po chwili słysząc głos rudowłosej.

—Chcesz mi powiedzieć, co zrobili?—Spytała, odkładając swój różowy kubek na niewielki, wiklinowy stolik przed nimi—jeśli nie, rozumiem, słonko.

—Powiedzieli, że mnie nie chcą—powiedziała bez ogródek, zaciskając powieki—że jestem jedną, wielką porażką, która bez ich pomocy nic w życiu nie osiągnie.

Sink zacisnęła usta w cienką linię i złapała swoją przyjaciółkę za dłoń. Pogładziła ją delikatnie i zabrała głos.

—Dobrze wiesz, że to nieprawda, skarbie—jej głos był łagodny, taki. . . Kojący—jesteś zdolna i bez nich jesteś w stanie wiele osiągnąć, z czyją pomocą wygrałaś konkurs kulinarny? Nie z ich.

—Z twoją—uniosła delikatnie kąciki ust Davis—ty dałaś mi przepis na brownie, Sades.

Niebieskooka zachichotała cicho i pokręciła głową, gładząc dłoń dziewczyny.

—To nic takiego, zrobiłaś je sama—odpowiedziała jej—możesz tyle osiągnąć sama, kochana.

Zapanowała między nimi cisza, ale przyjemna. Nie trwała ona za długo, gdyż została przerwana przez Sink.

—Spójrz na gwiazdy, świecą dla Ciebie—powiedziała łagodnie, wskazując palcem na spadającą gwiazdę—a ta? Ta też w Ciebie wierzy. Daje ci szansę na lepsze jutro, tylko pomyśl życzenie.

—Ty—odezwała się Kayla, biorąc łyka herbaty i po chwili też odkładając go na stolik.

—J-Ja?—Spytała Sadie, rumieniąc się delikatnie.

—Ty—kiwnęła głową Davis z uśmiechem—ty jesteś moją najjaśniejszą gwiazdą, Sadie Bug. Tylko ty potrafisz pocieszyć mnie jak nikt inny i we mnie wierzysz.

Sink spojrzała niepewnie na przyjaciółkę, patrząc to w jej niebieskie oczy, to lekko niżej. Kayla przybliżyła się do rudowłosej i położyła prawą, rozgrzaną od kubka dłoń na jej policzku. Spojrzała jej w oczy i gdy ta skinęła głową, obie zamknęły oczy i musnęła delikatnie jej wargi.

Całując Sadie czuła takie przyjemne ciepło, jakiego nie czuła nigdy wcześniej. Gładziła jej rumiany policzek chcąc, by ona odczuła to samo co ona i by ta chwila trwała po prostu wiecznie.

Ta szczęśliwa chwila.


15 Stycznia 2019

Kayla przełożyła reklamówkę ze świeżymi marchewkami do lewej dłoni i zapukała prawą do drzwi za pomocą kołatki. Rozejrzała się na boki, lustrując dom przyjaciółki z góry na dół. Aż jej samej nie chciało się myśleć, że wchodziła do niego po raz ostatni.

W drzwiach pojawiła się Sadie, uśmiechnięta jak zawsze. Davis odwzajemniła uśmiech i pomachała siatką z warzywami przed oczami sąsiadki.

—Masz ochotę na wspólnie zrobione babeczki marchewkowe?—Spytała.

—Jeszcze się pytasz, bubu?—Zaśmiała się Sadie, wciągając przyjaciółkę do domu za nadgarstek.

Kayla zamknęła za sobą drzwi, ściągnęła swoje Vansy i pognała za niebieskooką do kuchni.

Prawda była taka, że pocałunek sprzed pięciu miesięcy był tylko chwilą odskoczni dla obu dziewczyn i obie zgodziły się co do tego, że były dla siebie tylko przyjaciółkami. Jasne, Sadie była naprawdę piękna i cudowna, nawet w typie Kayli, ale to nie było to coś.

Odłożyła warzywa na blat i oparła się o niego, patrząc na Sink wyciągającą dwa pomarańczowe fartuszki z jednej z szuflad. Podała jeden Davis i wyszczerzyła się, zakładając swój.

—Zetrzyj i obierz marchewki—poleciła jej, po chwili odwracając się tyłem do niej w celu poszukania cynamonu i imbiru w szufladzie z przyprawami.

Obie dziewczyny siedziały na tarasie okryte kocami w wiklinowych fotelach, zajadając się marchewkową specjalnością Sink i sącząc żurawinową herbatę z pastelowych kubków. Kayla patrzyła to na ugwieżdżone niebo, to na swoją przyjaciółkę jedzącą tak, aż uszy jej się trzęsły.

Rudowłosa uśmiechnęła się mimowolnie; widok szczęśliwej Sadie był jednym z najpiękniejszych, jaki mógł dla niej być. 

I wtedy, patrząc tak na swoją uśmiechniętą przyjaciółkę, ponownie zapytała samą siebie; czy na pewno? Ale odpowiedź znała i wiedziała, że było już za późno, żeby się wycofać. 

—Uwaliłaś się—zaśmiała się Davis, biorąc gryza babeczki.

—Gdzie?—Zmarszczyła nos niebieskooka, patrząc to na babeczkę, to na sąsiadkę.

—O tu—powiedziała, ścierając żółty lukier z nosa dziewczyny i zlizując go ze swojego kciuka ze śmiechem.

Ta wzdrygnęła się lekko, ale po chwili także wybuchnęła śmiechem i spojrzała w niebo, wypuszczając głośno powietrze.

—Cieszę się, że siebie mamy, Kay—odezwała się, przenosząc wzrok na rudowłosą—nie zawsze da się znaleźć tak dobrą przyjaciółkę.

—Jesteś dla mnie jak starsza siostra—skwitowała Kayla—jak najjaśniejsza gwiazdka na niebie, która oświetla mi drogę, gdy jestem pewna, że nic dobrego mnie już nie spotka.

Sadie zachichotała cicho, stukając swoimi krótkimi, pomarańczowymi paznokciami o kubek wypełniony do połowy ciepłą cieczą.

—Już taka jestem—wzruszyła ramionami.

Davis wypiła pozostałą w niebieskim kubku herbatę i odłożyła go na stolik przed nimi, patrząc na rudowłosą.

—Najlepsza—powiedziała, wstając z fotela i kucając przed nią, przytulając ją szczelnie.

Zaciągnęła się zapachem jej słodkich perfum myśląc o tym, że już nigdy go nie poczuje. Że już nigdy nie przytuli, ani nie zrobi marchewkowych babeczek z tą rudowłosą pięknością, która była jej światełkiem w tunelu. Gdyby takich osób byłoby na świecie więcej, byłby on zdecydowanie piękniejszy.

Naprawdę miło było się spotkać—powiedziała na odchodne młoda Davis, podnosząc się.

Zawsze tu dla Ciebie będę, słońce—odpowiedziała jej Sink, uśmiechając się szczerze i ciepło.

Kayla zgarnęła swój kubek ze stolika i poszła w kierunku salonu, a następnie kuchni. Tam odłożyła naczynie do zmywarki, po chwili idąc do przedpokoju i ubierając swoje buty. 

Wyszła z domu Państwa Sink z myślą, że to już się nie powtórzy. Że nigdy więcej nie będzie mogła w razie potrzeby przekroczyć progu tego domu i popijać na jego tarasie żurawinową herbatę wraz z jedną z jego mieszkanek, która prawdopodobnie zrobiła dla niej w najtrudniejszych chwilach najwięcej.

Sadie Sink pozostanie dla niej prawdziwą brzoskwinką.


Sayla.

Ada

Continue Reading

You'll Also Like

59.6K 2K 120
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
2.7M 12K 12
[W KSIĘGARNIACH] Tessa i Archer są wrogami od małego dzieciaka. Ich mamy przyjaźniły się od zawsze, przez co często musieli przebywać w swoim towarzy...
13K 962 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
203K 6.7K 102
Kim Williams jest zwykłą nastolatką, która dostaję szanse zagrania w serialu netflixa. Przez to tajemniczy chłopak zakochuję się w niej od pierwszego...