✓ | goodbye ᶠⁱⁿⁿ ʷᵒˡᶠʰᵃʳᵈ

By tootalltoexist

14.8K 1K 634

❝Naprawdę miło było się spotkać❞ Gdzie Kayla przed samobójstwem żegna się po kolei z każdym z przyjaciół. 15... More

g o o d b y e
s a d i e
n o a h
m i l l i e
g a t e n
f i n n
k a y l a
h o p e

c a l e b

2.6K 146 73
By tootalltoexist

I met a superhero

CALEB MCLAUGHLIN był zdecydowanie superbohaterem dla Kayli. Był najstarszy z ich paczki, prawdopodobnie najdojrzalszy i najodpowiedzialniejszy; zawsze był w stanie wymyślić racjonalne wyjście z każdej sytuacji mając na uwadze to, aby żadna strona nie ucierpiała. Nigdy nikogo nie oceniał, żył zgodnie z zasadą "traktuj innych tak, jak ty chcesz być traktowany" i młoda Davis szczerze go za to podziwiała. 

Dlatego, gdy Kayla Davis znalazła w końcu sposób, w jaki mogła się określać nie pomyślała o nikim innym, niż o "ojcu" ich paczki.


16 Lipca 2018

Tamtego poniedziałkowego, letniego popołudnia wszystkich mieszkańców Los Angeles zaskoczył deszcz. Nie zdarzał się on zbyt często, tym bardziej latem, które tamtego roku było wyjątkowo gorące. Dlatego też większość klientów kawiarni Bisou chéri przesiadywała w bluzach, czy też przeciwdeszczowych kurtkach.

Tak samo było zresztą z Kaylą, nawet ze stresu nie zdjęła swojej żółtej kurtki. Stukała nerwowo pomarańczowymi paznokciami spiłowanymi na migdałki o jasnobrązowy stolik, siorbiąc lemoniadę z lodem przez czarną słomkę. Serce waliło jej w piersi, podczas gdy układała w głowie scenariusze tego, jak może powiedzieć przyjacielowi o swojej orientacji. 

Kayla nie była heteroseksualna, ale nie była też lesbijką. Była zwolenniczką dużego wyboru, którego ze względu na rodziców nie miała zbyt wiele. Poza tym, jak mogła być hetero spędzając na co dzień czas z Sadie, lub Millie?

Wiedziała, że Caleb nie zareaguje źle. Był pierwszą osobą, której miała o tym powiedzieć i może byłby w stanie jej doradzić, jak powiedzieć to innym z ich paczki. Prawdopodobnie Davis wyolbrzymiała tą sprawę, gdyż w Stanach Zjednoczonych w XXI wieku orientacja nie stanowiła zbyt dużego problemu. Mimo wszystko, z pewnością każdy kto musiał kiedykolwiek "wyjść z szafy" czuł swego rodzaju lęk.

I kiedy już zaczęła się minimalnie uspokajać, bo to przecież Caleb, ciemnoskóry chłopak wszedł do lokalu. Wtedy dosłownie poczuła, jak w jej gardle tworzy się jedna, wielka gula i niczego nie powie.

McLaughlin spostrzegł rudowłosą i uniósł jeden kącik ust. Ściągnął swoją nieprzemakalną, popielatą kurtkę i podszedł do jej stolika, po chwili zajmując miejsce naprzeciw niej.

—Siemka, Kay—powiedział.

—H-Hej, Caleb—odpowiedziała mu cicho, odkładając kubeczek z napojem na bok.

—Chciałaś ze mną pogadać—podrapał się po karku—coś poważnego, tak?

Pokiwała głową i wzięła dużego łyka zimnego napoju, po chwili biorąc głęboki wdech. Musiała to zrobić, ktoś musiał o tym wiedzieć.

—Po prostu. . .—zaczęła niepewnie—wiem, że ty mnie nie będziesz oceniał, Cal. Może nawet jakoś mi z tym pomożesz, choć. . . Nie oczekuję tego od Ciebie, wiem że może Cię to nawet nie obchodzić i-

—Kay Kay—uciął jej łagodnie, kładąc dłonie na jej dłoniach i patrząc jej w oczy—wszystko, co związane z Tobą mnie obchodzi. W końcu jesteś dla mnie jak młodsza siostra, jak mógłbym mieć Cię w dupie?—Zapytał, gładząc jej drobne dłonie kciukami—powiedz teraz, o co chodzi, bo martwię się jako starszy brat.

—J-Ja. . .—spuściła wzrok i przygryzła nerwowo wargę—ja chyba jestem biseksualna, a-albo panseksualna. . . Sama nie wiem, ale nie hetero.

Chłopak wyszczerzył się, po czym zaśmiał się krótko. Kayla spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami. Myślała, że raczej nie będzie się śmiał, bo nie należał do takich osób.

I gdy miała ochotę wyjść stamtąd, spalona ze wstydu, Caleb uniósł jedną ze swoich dłoni i spojrzał jej w oczy z uśmiechem.

—Piątka—powiedział.

—C-Co?—Zmarszczyła brwi—t-ty też?

—Na to wygląda—zaśmiał się—szczerze mówiąc, nie rusza mnie to zbytnio. Równie dobrze mogłabyś pewnego dnia zauważyć mnie na mieście z jakąś laską i powiedzieć "Cal, to moja dziewczyna". Dla mnie i tak jesteś Kaylą i nią zawsze będziesz, orientacja to tylko część Ciebie i no. . . Niczego to nie zmienia—wzruszył ramionami—to przybijasz, czy nie?

Na twarzy Kayli zagościł uśmiech i przybiła piątkę swojemu przyjacielowi. Kompletnie się nie spodziewała, że mógłby on nie być hetero, ale teraz czuła się przy nim pewniej. Tak, jakby nie miała przed nim już żadnych sekretów i mogła mu powiedzieć dosłownie wszystko.

Ale było coś jeszcze, o czym nawet nie śmiała powiedzieć Calebowi.

Coś, co pół roku później ją zeżarło.


14 Stycznia 2019

W tamten, jak w każdy inny poniedziałek po szesnastej Bisou chéri tętniło życiem. Trzy kelnerki krzątały się w tą i z powrotem, roznosząc rozmaite kawy, herbaty, gorące czekolady czy też ciasta. 

Lokal w większości wypełniony był samotnymi, młodymi dorosłymi, którzy po powrocie z pracy udają się tam na kawę, żeby popijając ją wypełniać różnego rodzaju dokumenty na swoich laptopach. Było tam też kilka par, przytulonych do siebie, jedzących szarlotkę czy brownie i wymieniających się co jakiś czas słodkimi pocałunkami. Gdzieniegdzie matki  z dziećmi, błagającymi o Nibylandię, czyli duży, drogi deser lodowy z bitą śmietaną i owcami na wierzchu. 

Zdarzali się też licealiści, tacy jak Kayla. Zwykle jednak robili oni zadania domowe, ta jednak zrobiła już lekcje do przodu dzień wcześniej i zostało jej jedynie kilka zadań z matematyki na wtorek. 

Drugoklasistka jadła powoli swój sernik wiedeński, prawdopodobnie ostatni kiedykolwiek, więc chciała się nim delektować i zapamiętać ten niezapomniany smak do końca życia. Rozglądała się po kawiarni, wypatrując swojego przyjaciela, który miał w zwyczaju spóźniać się do pięciu minut.

Usłyszała charakterystyczny dzwoneczek i podniosła głowę znad ciasta. Caleb przekroczył próg Bisou chéri i szukał jej wzrokiem. Pomachała mu kilka razy, a gdy ten ją spostrzegł, uśmiechnął się szeroko i poszedł w kierunku jej stolika.

—Hej, Cal—przywitała się z pełną buzią—jak minął Ci dzień?

—Cześć, Kay—zajął miejsce naprzeciwko niej—całkiem dobrze, a Tobie?

Zmarszczyła lekko brwi i poruszyła prawą dłonią na boki dając znać, że było okej. Cóż, nie było, ale teraz było stanowczo za późno, żeby się na tym skupiać. Pozostało cieszyć się, że jej najlepszy przyjaciel miał dobry dzień.

—Dawno się nie widzieliśmy—stwierdziła, biorąc łyka żurawinowej herbaty—a ja potrzebowałam właśnie kogoś takiego, jak ty.

—Jak ja?—Uniósł brwi.

—Wiem, że nie masz w zwyczaju oceniać ludzi, ale. . .—skierowała wzrok na wysoką blondynkę stojącą za kasą—ile jej dajesz?

Chłopak odwrócił głowę i wyszczerzył się. Od kiedy oboje odkryli, że nie interesuje ich tylko jedna płeć mieli w zwyczaju oceniać wygląd napotkanych dziewczyn, lub chłopaków. Może brzmiało to dość dziecinnie, ale oboje bawili się przy tym naprawdę dobrze.

—Mocne dziewięć—odpowiedział jej—a ty?

—Ja jestem wybredna—uniosła jeden kącik ust rudowłosa—takie siedem i pół. A on?—Spytała, pokazując skinięciem głowy na chłopaka w ciemnych, kręconych włosach siedzącego pięć metrów od nich—dla mnie ósemka.

—Tak, taka ósemka—zgodził się z nią.

Dochodziła godzina dziewiąta wieczorem, co oznaczało że dwójka nastolatków musiała wracać już do siebie. Nie tylko z racji tego, że kolejnego dnia musieli wstać wcześniej do szkoły, ale też dlatego, że zostali już w kawiarni sami tylko z jedną kelnerką, zamiatającą pomieszczenie.

—Więc—zaczęła Kayla, podnosząc się z miejsca i ubierając swoją czarną, jeansową kurtkę—jesteś naprawdę cudną osobą, Cal—uśmiechnęła się ciepło.

—Oj no weź, dlatego że przez kilka godzin oceniałem z Tobą inne laski i facetów?—Zaśmiał się cicho—bo się zarumienię—dodał, zarzucając kaptur czerwonej bluzy na głowę.

—Przynajmniej będzie pasować—kiwnęła głową, wskazując na jego bluzę, po chwili wypuszczając z siebie krótki śmiech.

Patrzyli na siebie przez chwilę, po czym zielonooka objęła szczelnie ciemnoskórego w pasie. Przymknęła oczy i pozwoliła sobie na chwilę zapomnieć o tym, że to było ich ostatnie spotkanie. 

Ten położył dłonie na jej plecach i pogładził je delikatnie. Kayla w tamtym momencie zadała sobie pytanie; czy na pewno? Jednak odpowiedziała sobie szybko "tak".

Oderwała się od czarnowłosego i uśmiechnęła delikatnie, zgarniając fioletowy plecak i kanapy, na której wcześniej siedziała.

Naprawdę miło było się spotkać—powiedziała, po raz ostatni patrząc w jego ciemnobrązowe oczy.

Do usług, Kay Kay—odpowiedział jej łagodnie.

Zasalutowała, idąc przez chwilę tyłem, po czym odwróciła się i pociągnęła drzwi lokalu, opuszczając go. Sama myśl o tym, że miała już nigdy ponownie nie przekroczyć jego progu smuciła ją, ale bardziej smucił ją fakt, że już nigdy nie spotka się z Calebem tylko po to, żeby oceniać wygląd innych ludzi i szanse na to, że są bi.

Z pewnością zapamięta Caleba McLaughlina jako superbohatera.


Kayla i Caleb to bubusie, don't fight me. Dajcie znać, jak wam się podobał ten rozdział, kochaneczki

Adzinka

Continue Reading

You'll Also Like

2.7M 12K 12
[W KSIĘGARNIACH] Tessa i Archer są wrogami od małego dzieciaka. Ich mamy przyjaźniły się od zawsze, przez co często musieli przebywać w swoim towarzy...
1.5M 72.6K 40
"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się i...
12.9K 962 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
47.2K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...