Melanie POV
- Mike, przestań wyżerać mi truskawki - fukam, patrząc na niego wrogo.
- Oj, skarbie. Przecież Ty z chęcią się ze mną dzielisz. - Cmoka mnie w usta, na co wywracam oczami. - Może gdzieś dziś wyskoczymy? - proponuje.
- Sami? - Uśmiecham się.
- Tak i teraz nikomu nie mów o naszych planach, bo znowu wszyscy się przyczepią - mruczy, a ja chichoczę pod nosem, przypominając sobie, że przez ostatnie dwa tygodnie, gdziekolwiek chcieliśmy iść, ktoś z naszej paczki się z nami zabierał.
- Będę milczeć, jak grób. - Przejeżdżam dwoma palcami po swoich ustach, tak jabym je zamykała na zamek.
- Zuch dziewczyna - komentuje i składa na moim nosie całusa.
Brunet przerzuca swoją rękę przez moje ramię, przez co bez problemu mogę się w niego wtulić. Przymykam swoje powieki, czując się niewyobrażalnie dobrze w jego ramionach. Nawet nie myślałam, że ktoś może dawać nam takie piękne uczucie.
- Hej, moi słodziacy! - Przy naszym boku pojawia się Tori, która na nasz widok promiennie się uśmiecha.
- Hej, Tori - odpowiada mój chłopak, wzdychając pod nosem.
- Wiecie, że staliście się najgorętszą parą w tej szkole? - Unosi brwi w górę, a ja marszczę swój nos.
- O czym Ty mówisz? - dopytuję, nie wiedząc, o co jej chodzi.
- Skoro Mike został kapitanem drużyny, a jego dziewczyna to najładniejsza i bardzo lubiana laska w szkole, ludzie Was pokochali - piszczy, klaszcząc w swoje dłonie. - Mówią, że powinnaś zostać kapitanką cheerleaderek - zwraca się do mnie.
- O nie! - reaguje szybko brunet. - Nie ma mowy, żebyś tam wstąpiła. - Posyła mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Dlaczego? - pytam, choć i tak nigdy bym tego nie zrobiła, ale lubię się z nim droczyć.
- Nie pozwalam, żebyś trzymała się z tymi dziewczynami, a poza tym nie zniósłbym tego, że tańczysz przed tyloma facetami w tej krótkiej sukience - wymienia, na co się uśmiecham.
- Spokojnie, nigdy nie wpadnę w takie towarzystwo - zapewniam go, co chyba go satysfakcjonuje, bo szeroko się uśmiecha.
- Ooo...jesteście tacy słodcy - stwierdza nasza przyjaciółka. - Że aż mi się rzygać chcę - dodaje zniechęcona.
Kręcę rozbawiona głową w boki, po czym zeskakuję z murku, a Michael powtarza moje ruchy. Mam zamiar skierować się w stronę szkoły, jednak kiedy dostrzegam Lea, który zmierza w naszym kierunku, rezygnuję z tego.
- Mam świetny pomysł - oznajmia podekscytowany. - Idziemy dzisiaj na urodziny mojej cioci. Będzie dużo jedzenia i mój wujek odpowiednio nas ugości - anonsuje.
- Dobry pomysł. Chętnie gdzieś wyskoczę - odpowiada szatynka, a ja czuję lekki uścisk na nadgarstku. Spoglądam na bruneta, który chce mi przekazać jedną rzecz. - To o której się spotykamy? - pyta.
- My nie możemy iść - informuję, przenosząc swoje spojrzenie na naszych przyjaciół.
- Czemu? - wypytuje blondyn i krzyżuje ręce na torsie.
- Oglądamy mecz - mówię szybko.
- Oglądamy wiadomości - wypowiada chłopak w tym samym momencie, co ja.
Momentalnie patrzymy na siebie, a ja czuję się zmieszana, bo nie wiem, jak z tego wybrnąć. Z powrotem patrzymy na dwójkę, którzy z zaciekawieniem nam się przyglądają.
- Oglądamy mecz w wiadomościach - rzucam, drapiąc się nerwowo po skroni.
- A kto dziś gra? - Mój przyjaciel marszczy brwi.
- Dokładnie nie wiem, ale na pewno ktoś ważny. - Odchrząkuje Mike po chwili namysłu.
- To zaraz sprawdzę. - Wyjmuje swój telefon i zaczyna coś na nim wystukiwać, na co moje oczy poszerzają się dwukrotnie.
- Nie! - wykrzykuję, przez co On lekko się wzdryga. - Jeszcze się tym zaciekawisz i nie będziesz chciał iść na urodziny cioci. - Śmieję się nerwowo.
- Właśnie, a na pewno będzie tam super zabawa - dopowiada mój chłopak, próbując mi jakoś pomógł.
Para skanuje nas swoimi tęczówkami, mrużąc lekko swoje oczy. Nagle usta dziewczyny rozciągają się w podstępnym uśmiechu, po czym klepie delikatnie Lea po jego klatce piersiowej.
- Dajmy im spokój - mówi, puszczając mi oczko.
- Aaaaa. - Blondyn porusza sugestywnie brwiami. - Miłej zabawy Wam życzę.
- My już pójdziemy. - Mike chwyta moją dłoń i zaczyna gdzieś prowadzić.
- Tylko ostrożnie tam. Nie chcę być jeszcze wujkiem. - Nasz przyjaciel wybucha śmiechem, a ja robię się czerwona na twarzy.
- Postaramy się - rzuca brunet, uśmiechając się pod nosem.
Kręcę głową w boki i ciągnę go w jakąś stronę, żeby nie palnął już żadnej głupoty, a wiem, że ich bezpruderyjność potrafi mega mnie zawstydzić.
- Musiałeś? - Patrzę na niego zrezygnowana.
- Lubię, jak Twoje policzki są zaczerwienione - komentuje i cmoka mnie w czoło.
Mike POV
Parkuję auto przed domem swojej dziewczyny i wychodzę z auta, żeby po nią pójść. Dzwonię dzwonkiem, a już po kilku sekundach przed moimi oczami pojawia się szatynka, która jest ubrana w obcisłą, czerwoną sukienkę, która sięga jej do połowy ud. O cholera... Gorąco mi.
- Hej - odzywa się i przylega do mojego torsu, przez co do moich nozdrzy dociera jej seksowny zapach.
- Cześć - szepczę w jej włosy. - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję - odpowiada, odsuwając się ode mnie. - Idziemy? - dopytuję.
- Jasne. - Chwytam jej drobną dłoń i prowadzę do swojego samochodu.
***
Wchodzimy w głąb klubu, na co poszukuję wzrokiem jakiegoś wolnego stolika. Kiedy w końcu go dostrzegam, kładę swoje ręce na biodrach dziewczyny i prowadzę ją w wyznaczone miejsce. Siadam na skórzanej kanapie, ciągnąc za sobą Mel tak, żeby usiadła na moich kolanach.
- Czego się napijesz? - pytam, nachylając się nad nią, żeby mnie usłyszała.
- Jakiegoś dobrego drinka - próbuje przekrzyczeć muzykę.
Przywołuję do siebie barmana i składam nasze zamówienie. Kiedy mężczyzna przytakuje na znak, że rozumie, odchodzi od nas, a ja wtulam się w włosy dziewczyny. Swoją dłoń umiejscawiam na jej udzie i delikatnie gładzę to miejsce.
- Jesteś cudowny. - Składa drobne pocałunki na mojej twarzy, co sprawia mi wielką przyjemność, jak i jej słowa.
- Ty też - oświadczam, przygryzając jej ucho, na co szatynka chichocze.
Przekręcam jej głowę tak, żeby patrzeć wprost w oczy Melanie. Moje spojrzenie spoczywa na jej wargach i nie zastanawiając się dłużej, złączam nasze usta w czułym pocałunku. Dziewczyna kładzie swoje dłonie na moich policzkach, a ja przenoszę swoje na jej plecy. Odrywamy się od siebie z chwilą, kiedy barman podaje nam nasze zamówione drinki.
***
Oplatam rękoma talię Mel i ponownie kołyszemy się w rytm muzyki. To już chyba nasza tysięczna piosenka, ale świetnie się bawimy. Ja po jednym drinku przestałem już pić, żeby móc prowadzić, ale dziewczyna nie próżnowała.
- Może wrócimy już do domu, co? - proponuje, odwracając ją w swoim kierunku.
- To dobry pomysł. Jestem troszkę zmęczona - odpowiada i chwieje się lekko na boki.
Splatam swoje palce z jej i podążam do wyjścia. Niestety, przez swoją nieuwagę wpadam na jakiegoś kolesia. Otwieram usta ze zdumienia, kiedy widzę przed sobą twarz Nathana.
- Hej, stary! Kopę lat - wykrzykuje, uśmiechając się szeroko. - Co tam u Ciebie?
- Wszystko w porządku. - Wzruszam ramionami.
- O, a kto to jest? - Mierzy szatynkę swoim wnikliwym spojrzeniem, na co Ona przybliża się do mnie. - Niezła. Myślę, że będziesz się dziś świetnie bawić. - Puszcza mi oczko.
- Licz się ze słowami. - Zaciskam mocno szczękę. - To moja dziewczyna - oznajmiam, a On poszerza swoje źrenice.
- Tak na stałe? - Kręci głową w boki, na co kiwam znacząco głową. - Musi być dobra, skoro poskromiła bestię - nabija się.
- Nie rób z siebie pajaca - syczę i patrzę na niego wrogim wzrokiem, mając nadzieję, że się jakoś ogarnie.
- Przestań. - Klepie mnie po ramieniu. - Może dasz mi ją na kilkanaście minut? Zobaczę, co potrafi, bo chyba dużo - sugeruje, przez co puszczam gwałtownie dłoń Melanie i wymierzam ostry cios w jego twarz.
Chłopak zatacza się do tyłu, aż w końcu upada na jeden ze stolików. Patrzę na jego rozciętą wargę, z której zaczyna sączyć się krew. Szatyn posyła mi mordercze spojrzenie, po czym wstaje z miejsca i idzie w moją stronę.
- Pożałujesz - warczy, a ja zasłaniam swoim ciałem Mel.