Dni zamieniały się w tygodnie a ja byłam nieszczęśliwszą kobietą u boku tak boskiego faceta jakim był Max. Od trzech miesięcy mieszkaliśmy w naszym nowym domu i byliśmy cały czas razem. Dużo rozmawialiśmy i oboje zmieniliśmy podejście do życia. O dziwo było tak idealnie, że nawet się nie kłóciliśmy a drobne sprzeczki zawsze rozwiązywaliśmy w łóżku.
Siedziałam na naszym patio gdy nagle podszedł do mnie Max mówiąc:
-Ile razy ci powtarzałem, żebyś nie przesiadywała tyle na dworze. Wiesz, że dni są już teraz chłodne.
Popatrzyłam na niego z uśmiechem i powiedziałam:
--Jestem ciepło ubrana więc nie panikuj kochanie. A poza tym jestem tutaj od pięciu minut więc nawet nie zdążyłam poczuć, czy faktycznie jest zimno.
-Lily jest 14 listopada, więc to nie lato! Chodź do domu bo nie chcę żebyś się przeziębiła.
Wywróciłam oczami a gdy na niego spojrzałam powiedziałam:
--Wyszłam tutaj zaczerpnąć świeżego powietrza bo i tak zaraz wyjeżdżamy. Więc nie psuj mi tej chwili radości okej?
Max spojrzał na mnie ze zdziwieniem i już wiedziałam, że nie pamiętał o dzisiejszym dniu. Najwyraźniej u każdego mężczyzny zapamiętanie kilku dat sprawia olbrzymie problemy. Spojrzałam na niego z uśmiechem i powiedziałam:
--Tak dla jasności i twojej czarnej dziurze w pamięci odnośnie dat mój drogi, chcę Ci przypomnieć, że za godzinę mamy być u doktora Novela. No wiesz badanie usg...
-O jasna cholera. Na śmierć zapomniałem o tej wizycie. Przepraszam Cię kotku.
--Po drodze zajedziemy do sklepu bo właśnie postanowiłam kupić wielką tablicę, na której będę zapisywać takie rzeczy.
-Możesz się ze mnie nie nabijać?
Powoli wstałam z leżaka i załapałam go za rękę mówiąc:
--Chodź, powinniśmy już jechać. Wiesz, że nie lubię się spóźniać.
Godzinę później Max siedział na krzesełku obok mnie trzymając za rękę i wbijając wzrok w ekran monitora usg. Po chwili dr. Novel zatrzymał obraz i patrząc na nas powiedział:
-Z dzieckiem wszystko jest w porządku. Właśnie zaczęłaś 23 tydzień ciąży. I jeżeli chcecie mogę wam w końcu powiedzieć płeć dziecka.
Spojrzałam na Maxa i widziałam, że chcę tego tak samo jak ja więc szybko odpowiedziałam:
--Chcemy wiedzieć.
-W takim razie śmiało możecie myśleć nad imieniem dla chłopca.
Czułam jak w oku zakręciła mi się łza a gdy spojrzałam na Maxa widziałam jego dumną minę. Lekarz dał nam instrukcje co dalej będzie się działo z moim ciałem i na co mam teraz szczególnie uważać. Wyznaczył termin następnej wizyty za trzy tygodnie i pożegnał się z nami. Ze zdjęciem usg obydwoje dumni i uśmiechnięci wyszliśmy z kliniki. Max stanął przy samochodzie i całując mnie w czoło powiedział:
-Będziemy mieli synka Lily.
--Tak. Będziemy mieli cudownie przystojnego synka.
Następnie przytulił mnie i otworzył drzwi samochodu mówiąc:
-Kocham się skarbie.
--Ja też ciebie Kocham Max.
-Wrócimy do domu i spakujesz kilka najpotrzebniejszych rzeczy dobrze?
--Zabierasz mnie gdzieś?
-Tak. Ale to będzie niespodzianka.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sześć godzin później wylądowaliśmy na przepięknej wyspie. Zatrzymaliśmy się w hotelu przy samym oceanie i gdy jedliśmy kolację w restauracji spojrzałam na Maxa i zapytałam:
--Możesz mi w końcu powiedzieć dlaczego tutaj jesteśmy?
-Mówiłem ci, że to niespodzianka. Musisz poczekać do jutra rana. A teraz jedz kotku bo nasz synek musi mieć dużo siły.
--Niedługo będę wyglądała jak beczka, bo ty najlepiej ciągle byś kazał mi jeść.
-Wyglądasz pięknie jak zawsze. Więc nie wmawiaj sobie czegoś co nie jest prawdą.
Po powrocie do naszego pokoju wzięłam prysznic i nie zadawałam mu więcej pytań. Byłam zmęczona i zapamiętałam tylko to, że zanim zasnęłam widziałam jak Max idzie do łazienki razem z telefonem komórkowym.
Otworzyłam oczy i pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam to twarz Maxa. Uśmiechnęłam się szeroko i powiedziałam:
--Długo tak się na mnie patrzysz?
-Nie wiem, ale wiem że lubię to robić.
--A wiesz co ja lubię robić gdy tak na mnie patrzysz?
-Co?
--Uwielbiam cię całować
Następnie przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam całować po szyi ale po chwili on odsunął się ode mnie i powiedział:
-Wiesz, że cię kocham i jeszcze bardziej kocham cię pieprzyć ale teraz niestety nie mamy na to czasu.
Wygięłam usta w znak protestu i ze smutkiem powiedziałam:
--Masz zamiar gdzieś wyjść?
-Tak. Oboje wychodzimy za pół godziny, więc radzę ci się wyszykować.
--Max, za pół godziny? Dlaczego za każdym razem budzisz mnie tak późno?
-Bo kocham patrzeć jak słodko wyglądasz kiedy śpisz.
--Czubek!
-A teraz mówię poważnie Lily. Zbieraj się.
Niecałe półtorej godziny później taksówka przywiozła nad pod ogromny nowoczesny budynek. Wysiadłam z samochodu i po chwili Max złapał mnie za rękę. Czułam jak cały drży więc nie omieszkałam zapytać:
--Dlaczego jesteś zdenerwowany?
-Nie jestem zdenerwowany, wydaje ci się.
Nie drążyłam dalej tematu, a on pociągnął mnie za rękę w kierunku wejścia. Przeszliśmy przez wielki hol i weszliśmy do windy. Wcisnął guzik i po chwili winda zatrzymała się na drugim piętrze, wyszliśmy i skierowaliśmy się szerokim korytarzem w lewą stronę. Przeszliśmy jakieś sto metrów i ujrzałam wielką oszkloną salę z telewizorem i kanapami, na których siedziało kilka osób w różnym wieku. Kilka kroków dalej zatrzymaliśmy się pod drzwiami z napisem NJ0258 a Max nacisnął klamkę. Drzwi powoli się otworzyły i zobaczyłam coś na podobę pokoju hotelowego. Spojrzałam zdziwiona tym dlaczego tutaj jesteśmy gdy nagle zauważyłam siedzącą do nas tyłem na balkonie kobietę. Max pociągnął mnie za rękę, wyszliśmy na balkon, a po chwili usłyszałam jego głos:
- Nie za dużo tej opalenizny?
Kobieta usłyszała jego głos a gdy szybko odwróciła się w naszą stronę. Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że oboje z Maxem mają identyczne rysy twarzy i oczy. I już wiedziałam kim była ta kobieta. Ona była jego matką...Powoli zerkałam na nią i na niego nie wiedząc co dokładnie mam powiedzieć, gdy po chwili ona się odezwała wstając z fotela i przytulając Maxa:
-O boże, kochanie. Co ty tutaj robisz? Skąd ty się tu wziąłeś?
Max ścisnął mocniej moją rękę i patrząc się na nią odpowiedział:
-Mamo to jest Lily, moja dziewczyna
Następnie zwrócił się do mnie i powiedział:
-A ty Lily poznaj moją matkę Vivienne
Spojrzałam na nią i lekko się uśmiechnęłam mówiąc:
--Dzień dobry.
Ledwo zdążyłam wypowiedzieć te słowa gdy ona rzuciła mi w ramiona i przytulając powiedziała:
-Och kochanie, jaka ty jesteś śliczna. W końcu doczekałam się. Już traciłam nadzieję, że Max kiedykolwiek znajdzie dla siebie kobietę. Pokaż mi się tu bliżej.
Następnie pociągnęła mnie do siebie i zaczęła przyglądać mi się od góry do dołu. W pewnym momencie jej oczy zatrzymały się na moim brzuchu głaszcząc go. Po chwili oboje usłyszeliśmy jej pisk :
-Aaaa nie wierzę. O boże Max błagam powiedz mi proszę, że będę babcią?
Max spojrzał na mnie, następnie na nią i z szerokim uśmiechem odpowiedział:
-Tak mamo. Niedługo zostaniesz babcią.
Vivienne przytuliła nas oboje i płacząc powiedziała:
-Nie sądziłam, że kiedykolwiek jeszcze powiem te słowa ale to mój najszczęśliwszy dzień od kilkunastu lat.
Następnie spojrzała tylko na mnie i powiedziała:
-Nie wiem czy Max ci o mnie mówił ale jestem tutaj dlatego, ponieważ od kilkunastu lat zmagam się z depresją.
Zdziwiona całą sytuacja spojrzałam na nią i chcąc bronić Maxa odpowiedziałam:
--Wiedziałam o pani, ale nie wiedziałam o pani chorobie. A sama nie chciałam naciskać, żeby Max mi o tym powiedział.
-Sretu tetu nie waż mi się go bronić. Wiem jaki jest mój syn. Jest uparty i zawzięty. Nie chciał ci o mnie mówić, żeby cię nie martwić.
Max spojrzał na swoja matkę i powiedział:
-No właśnie mamo. Nie chciałem jej martwić. A poza tym nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć.
-Och synku, nie tak cię wychowałam. Zawsze mówiłam, że prawda jest najważniejsza. Pamiętaj o tym.
-Mamo!
-Co mamo? Czyż nie mam racji Lily?
--Oczywiście, że ma pani rację.
-Och kochana, nie mów do mnie pani, przecież jesteśmy już rodziną. Zwracaj się do mnie mamo albo Vivienne, w zależności jak tobie będzie wygodniej dobrze?
Uśmiechnęłam się do niej szeroko i odpowiedziałam:
--Dobrze. Dziękuję.
Max popatrzył na nas obie i po chwili się odezwał:
-No dobrze moje drogie kobietki. Zapraszam was na lunch. Tam spokojnie sobie posiedzicie i porozmawiacie.
Niedługo później siedzieliśmy w małej, przytulnej restauracji, którą poleciła mama Maxa. I faktycznie było tutaj pięknie, nie tylko z racji widoków ale także jedzenia, które było wyborne. Czas mijał a my całą trójką rozmawialiśmy na wszystkie możliwe tematu zaczynając od naszego związku z Maxem, poprzez ciąże i planowaną przyszłość. Pod wieczór odprowadziliśmy ją pod ośrodek i pożegnaliśmy ją. Ona natomiast powiedziała, że niebawem to ona odwiedzi nas w Nowym Jorku. Ta kobieta była wulkanem pozytywnej energii dlatego gdy tylko znaleźliśmy się z powrotem w pokoju hotelowym spojrzałam na Maxa i kładąc się obok niego na łóżku zapytałam:
--Twoja mama jest wulkanem pozytywnej energii, dlaczego więc musi tutaj być?
-Moja matka nie poradziła sobie po odejściu mojego ojca. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Próbowałem jej pomóc ale za każdym razem było to samo. Chwila euforii a następnie totalny dół. Dlatego postanowiłem ją tutaj wysłać. I najwyraźniej tutaj w końcu odnalazła siebie na nowo.
Gdy usłyszałam słowo ojciec, głośno przełknęłam ślinę i zapytałam:
--Powiedziałeś jej, że twój ojciec odszedł od niej dla mojej matki i mnie?
Max spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy a po chwili odpowiedział:
-Nie Lily. Nie powiedziałem jej o tym. I chciałbym żeby nigdy się o tym nie dowiedziała, nawet od ciebie dobrze? Tu chodzi o jej dobro.
--Oczywiście, że jej nie powiem skoro tego nie chcesz. Może to nawet i lepiej. Nie wiadomo jakby zareagowała na mnie znając prawdę.
-Jesteś wspaniałą kobietą. Nawet pomimo prawdy moja matka by cię pokochała tak jak zrobiła to teraz. Bo jesteś wyjątkowa Lily.
Spojrzałam na niego i delikatnie go pocałowałam mówiąc:
--Dziękuję ci za dzisiejszy dzień. To wiele dla mnie znaczy.
-Dla mnie ten dzień też wiele znaczył maleńka. I cieszę się , że przeżyłaś go wspólnie ze mną.