Porwana, poszukiwana [12+, ZA...

By BRHoodPL

64.4K 4.7K 420

Karola nie ukończyła drugiej klasy liceum. Dlaczego? Jak sama twierdzi: "to niemożliwe, przecież nie jestem t... More

Porwana, poszukiwana
Prolog
1. Charakteryzacja
2. Terminator
3. Pobudki
4. Rupert
6. Ucieczka
7. Odmieniec
8. Razem
9. Ciekawe, co?
10. Zwrot akcji
11. Spowiedź
12. Boliwia
13. Niepamięć i Nieznajoma
14. Nocne pogaduszki
15. Pierwsze zadanie
16. Podróż bez powrotu
17. Wyspy (nie)Szczęśliwe
18. Kiedy słońce zachodzi
19. Triumf miłości i kóz
20. Pierwsza randka
21. Milena
22. Oczy tygrysa
23. Tęsknimy
24. Nie zostawiaj mnie
25. Tyle za nami, nic przed nami
26. Historia nie mojej rodziny
27. Statek
28. Pożegnanie
Epilog

5. Dno

2.5K 189 8
By BRHoodPL

Po nieudanej konwersacji z moim lekarzem znowu przysnęłam.

Oczywiście, nie na długo.

Obudziło mnie denerwujące gorąco i suchość w ustach. Chciałam wzrokiem poszukać Ruperta, ale nie mogłam odwrócić głowy, tak bardzo byłam słaba.

- Pić- szepnęłam do ściany. Usłyszałam, jak łóżko obok skrzypnęło i nad sobą zobaczyłam wystraszoną twarz mojego lekarza. Poczułam jego rękę na swoim czole.

- Karola, ty masz z czterdzieści stopni gorączki!- krzyknął przerażony i wyciągnął z szafy termometr, aby zmierzyć mi dokładnie temperaturę. W oczekiwaniu na wynik zaczął chodzić w te i z powrotem po pokoju wyrzucając sobie:

- Jeżeli umrzesz, ojciec mnie zabije! Niepotrzebnie przysnąłem. Miałem cię kontrolować, bo przecież wiedziałem, że jednym z objawów wstrząśnienia mózgu jest wysoka gorączka, a ty jesteś dodatkowo osłabiona dużą utratą krwi. Nie powinienem cię w ogóle zadręczać rodzinnymi historyjkami. Co ze mnie będzie za lekarz?

- Zamknij się i pomóż mi!- wychrypiałam ostatkiem sił. Czułam, jak krew pulsuje mi w głowie, a gorączka pali całe ciało. Rupert wyjął termometr, a to co na nim zobaczył musiało być mało zachwycające. Otworzył drzwi i zaczął wzywać pomocy:

- Afryka!!! Ypsaka!!! Jesteście tam!?

- Oni pojechali po zakupy! Jestem sam!- odkrzyknął ktoś.

- W takim razie migiem do mnie! Musisz mi pomóc Ethelel!

Rupert podbiegł do mnie i zaczął odłączać kroplówkę. Po chwili w drzwiach ukazał się drugi chłopak. Ze zdumieniem rozpoznałam w nim postać z mojego koszmaru.

- To on żyje?- zagadnęłam sennie Ruperta, a on spojrzał na przybysza.

- Ethelel, znasz ją?

- Nie. Nie znam- odparł zdezorientowany.

- Dobra, nieważne. Pomóż mi ją znieść na dół- komenderował Rupert, ale Elethell zawahał się.

- Lepiej, jeżeli poniesie ją jedna osoba. We dwójkę jeszcze zrzucimy ją z tych stromych schodów, a z tego, co wiem, ona ma żyć?- zapytał chłopak i bez namysłu podniósł mnie z łóżka.

- Może być i tak. Teraz biegiem nad jezioro. Woda powinna tam być zimna, ochłodzimy ją w niej. Na pojedyncze okłady z ręczników nie ma czasu.

Jak powiedział, tak zrobili. Nie widziałam gdzie mnie niosą, czułam jak zapadam w sen do chwili, gdy nagle zanurzono mnie w czymś chłodnym. Po kilku minutach zaczęła mi wracać trzeźwość umysłu. Otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać. Pierwsze, co zobaczyłam, to twarz bohatera mojego koszmaru, który nagle ożył i jeśli się nie myliłam, miał na imię Ethelel. Odwróciłam się i ujrzałam Ruperta. Siedział na brzegu jeziora, na powierzchni którego leżałam.

- Lepiej ci?- dociekał.

- Mhm- odparłam. Woda była naprawdę chłodna i to pomagało. Zerknęłam na Ethelela, a on uśmiechnął się.

Nagle zdałam sobie sprawę, że tak właściwie nikt mnie nie trzyma. Co prawda ten tajemniczy chłopak dryfował niedaleko mnie, ale to nie sprawiło, że poczułam się pewniej, tym bardziej, że nie umiałam pływać. Drgnęłam i to wystarczyło, abym przestała swobodnie unosić się na powierzchni.

- O Boże!- zdążyłam wykrzyknąć, a potem zanurzyłam się gwałtownie. Moje paniczne ruchy sprawiały, że tonęłam coraz szybciej i Ethelel nie mógł mnie pochwycić.

Nagle zdębiałam. Na dnie jeziora coś migotało. Coś drobnego, ale za to w ogromnej ilości. Przymrużyłam oczy, żeby lepiej zobaczyć, co to jest, ale jednocześnie czułam, że nie zostało mi już zbyt wiele powietrza.

Ethelel też to zauważył. Podpłynął jeszcze bliżej mnie, jedną ręką objął, a drugą pomagał sobie w płynięciu na powierzchnię.

Gdy tylko się wynurzyliśmy, zaczęłam kaszleć, a chłopak natychmiast poklepał mnie po plecach.

- Ty idioto! Miałeś ją trzymać! Co by było, jakby się utopiła?!- krzyczał z brzegu Rupert, ale mój wybawiciel zapytał mnie ledwo dosłyszalnie:

- Zobaczyłaś coś, prawda? Kiwnij głową, jeżeli tak. To bardzo ważne.

Popatrzyłam na Ethelela i delikatnie skinęłam głową. O dziwo, niespodziewanie zaszła w nim zmiana. Uśmiechnął się szeroko (mimo coraz głośniejszych wyzwisk ze strony Ruperta pod jego adresem), odetchnął, a oczy zaświeciły mu się intensywną zielenią.

Niestety, nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo nad rzeką pojawiły się nowe postaci. Jedną z nich był terminator... to znaczy Afryka, a drugą kobieta ze snu. Z opowieści Ruperta wywnioskowałam, że to Ypsaka.

- Co się tu dzieje?- zapytała nerwowo ta ostatnia, patrząc w moją stronę.

- O to samo chciałem zapytać. Wracamy do domu, a tam wszystkie drzwi otwarte na oścież, was nie ma, telefonów komórkowych nie zabraliście... Zero profesjonalizmu- warknął wściekle Afryka do Ruperta.

- Ona miała taką gorączkę, że już rtęć w termometrze nie chciała się mieścić. Zdążyłem jej podać szybko coś na obniżenie temperatury, ale ten lek zacznie działać dopiero za godzinę. Co miałem zrobić do tego czasu?! Dać jej umrzeć?- odpowiedział równie zły Rupert.

- Trzeba ją było wsadzić pod prysznic. Macie natychmiast wracać- odrzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu Afryka i razem z Ypsaką odeszli. Rupert obejrzał się za nimi i zrobił rękoma mało przyjazny gest w ich kierunku. Zerknęłam na Ethelela. On także spochmurniał.

- Twojej żonie chyba nie spodobało się, jak trzymasz mnie w ramionach. Może odstawisz mnie na brzeg?- zasugerowałam nieśmiało. Nie czułam się zbyt pewnie będąc tak blisko zupełnie obcego mi faceta, w dodatku mającego w CV etat porywacza. Ale ten chłopak chyba nie podzielał moich odczuć, bo nie ruszył się z wody ani o milimetr.

- Mojej żonie podobają się wszyscy mężczyźni, oprócz mnie, więc nie przejmuj się. Nie jest zazdrosna.

- A wy na co czekacie?! Nie słyszeliście?! Wracamy!- krzyknął rozeźlony Rupert. Ethelel oczywiście posłuchał go i zaczął płynąć do brzegu, ze mną kurczowo uczepioną jego ramienia. Kiedy byliśmy blisko mój lekarz klepnął się ręką w czoło.

- Ręcznik!- wykrzyknął.- Poczekajcie, nie wychodźcie jeszcze chwilę! Skoczę szybko do domu!

Tym sposobem zostałam sama z Ethelelem, co go bardzo ucieszyło. Gdy tylko z naszego pola widzenia zniknął Rupert, chłopak odezwał się:

- Co widziałaś na dnie jeziora? Czy to coś błyszczało? Migotało?- dopytywał się wnikliwie, a ja odparłam bez entuzjazmu:

- Czemu pytasz? Przecież też zanurkowałeś, powinieneś widzieć to samo, co ja.

- Nie, nie powinienem-odparł poważnie i natychmiast dodał:

- Proszę cię, zastanów się dobrze nad odpowiedzią. To ma dla mnie DUŻE znaczenie.

- A wiesz co dla mnie ma DUŻE znaczenie?- zapytałam zniecierpliwiona.- W sierpniu mam być na komisji, która zdecyduje, czy otrzymam promocję na kolejny rok szkolny. Do tego czasu powinnam nieustannie uczyć się, a tymczasem przez pewnych niezorganizowanych i niestabilnych emocjonalnie porywaczy choruję, ukrywam się i topię w jeziorze. Dlatego proszę cię, nie mów mi o rzeczach, które mają DUŻE znaczenie.

- Myślałem, że skoro odebrałaś mój przekaz, zechcesz mi pomóc- odpowiedział niespodziewanie. Oniemiałam. Co on chciał przez to powiedzieć? Nie zdążyłam do końca wyjaśnić tej kwestii, bo nadszedł Rupert, niosąc ręcznik przerzucony przez ramię. Ethelel pomógł mi wydostać się na brzeg, a gdy wysuszyłam się, znowu zabrał mnie na ręce.

W milczeniu wracaliśmy do „domu".

Rozglądałam się po okolicy, starając się odgadnąć, gdzie jestem. Niestety, tutejszy krajobraz nie ułatwiał mi tego zadania. O ile jezioro było na dość odkrytym terenie otoczonym  polaną, o tyle kryjówka porywaczy znajdowała się gdzieś w lesie, przez który właśnie szliśmy. Na moje nieszczęście, podobnych do siebie drzew było tu co niemiara i jedyne, co starałam się zapamiętać, to droga w stronę jeziora.

W razie ucieczki to tam postanowiłam się udać.

Tymczasem doszliśmy na miejsce. Z ulgą zanotowałam w głowie, że od kryjówki do jeziora wcale nie jest jakoś bardzo daleko. Przy odrobinie szczęścia jacyś wędkarze może zabłądzą w tę okolicę i odkryją kryjówkę, która okazała się typowym letniskowym domkiem typu BRDA. Aż dziw, że nie wpadłam na to wcześniej, patrząc na skośny sufit w mojej sypialni.

Domek był nowy, widocznie zakupiony specjalnie na potrzeby porwania. Jedyne, co mi w nim nie pasowało, to brak okna, które powinno znajdować się na szczycie domu, zaraz nad dachem tarasu. W moim pokoju tam, gdzie powinno znajdować się okno, była szafa, więc szybko zorientowałam się w rozkładzie pomieszczeń.

Na tarasie stało kilka plastikowych krzeseł i stolik zastawiony siatkami, w których dostrzegłam kilka konserw, chleb i podobnego typu podobne produkty spożywcze. Nie miałam czasu dojrzeć, co jeszcze mogło znajdować się w foliowych torbach, ponieważ Ethelel wniósł mnie do środka.

Wystrój wnętrza nie zaskoczył mnie zbytnio, gdyż domki typu BRDA miały już zapewnione standardowe meble, włączone w cenę zakupu. Tak więc salon według moich przewidywań zajmowały dwie kanapy, stolik i telewizor... z tym, że ten, który spostrzegłam tutaj, był bardziej nowoczesny i większy, od tego, który zazwyczaj zapewniała firma. Dalej znajdowała się kuchnia, a tam odwróceni plecami stali Afryka i Ypsaka. Widocznie zaczęli gotować, bo w domku unosił się zapach bigosu.

Na górze znajdowały się dwa pokoje. Jeden zajmowałam ja i Rupert- to tam zaniósł mnie Ethelel. Lekarz, który wszedł zaraz za nami, zamknął drzwi. Podszedł do szafy i wyjął z niej termometr.

- Masz- powiedział, wyciągając rękę w moją stronę, a ja potulnie zabrałam od niego urządzenie i wsadziłam je sobie pod pachę. Przy okazji spostrzegłam, że nie mam na sobie czerwonej sukienki, tylko szary dres, jaki, tak nawiasem, był zupełnie mokry.

- Chcę się przebrać- rzekłam i patrzyłam wyczekująco na dwóch zmęczonych chłopaków, siedzących przede mną. Ethelel także miał kompletnie przemoczone szorty i podkoszulek, ale niezbyt mu to przeszkadzało. Z kolei Rupert natychmiast zerwał się ze swojego miejsca i z jednej z szuflad wyciągnął białą, bawełnianą koszulę nocną. Rzucił mi ją na łóżko i na powrót wyłożył się na swoim posłaniu.

- Wypad- zakomenderowałam krótko. Ethelel już się podnosił, ale Rupert ani myślał mnie słuchać.

- Taa... i co jeszcze? Możemy odwrócić się i obiecać, że nie będziemy podglądać, ale samej cię w tym pokoju nie zostawimy.

- Od czego jest Ypsaka? Zawołam ją, niech tu przyjdzie i przypilnuje cię. Ja i tak już muszę iść- rzekł, ziewając Ethelel i jak powiedział, tak zrobił. Rupert jeszcze przez chwilę się ociągał z wyjściem, ale przyjście Ypsaki, zmusiło go do opuszczenia pokoju. Rzecz jasna wcześniej skontrolował moją temperaturę, bo przecież w razie, gdyby znowu zagrażała mojemu życiu, absolutnie nie mogłam pozostać sama. Na usta cisnęło mi się już kilka obelżywych epitetów, ale powstrzymałam się.

Miałam dość tego, że obchodzą się ze mną, jak ze zgniłym jajkiem, które nie może upaść, jednak musiałam uśpić czujność porywaczy i udawać zadowoloną z obecnego stanu rzeczy. Chciałam odegrać szopkę w stylu: „porwali mnie, ale frajda, co nie?". Obym tylko okazała się dość dobrą aktorką.

Ypsaka usiadła na łóżku Ruperta i wbiła we mnie obojętny wzrok.

-Ekhm...- odchrząknęłam- możesz się odwrócić? Chcę się przebrać.

- Nie- odparła lekceważąco, potrząsając głową, którą okalała fala blond loków. Uśmiechnęła się przy tym kpiąco.

-Aha- odpowiedziałam i na tym zakończyła się nasza rozmowa. Mierzyłyśmy się jeszcze chwilę wzrokiem, ale znając z góry wynik tego pojedynku, to ja w końcu odwróciłam się do ściany i przebrałam się. Mokry dres zrzuciłam na podłogę, a Ypsaka podniosła go i wyszła.

Nie minęła nawet minuta, a w pokoju na powrót zjawił się Rupert. Zdążyłam się szybko schować pod kołdrę. Babcina bawełniana piżama to zdecydowanie nie był strój, w którym chciałam być widzianą w towarzystwie. 

Jakimkolwiek towarzystwie.

Continue Reading

You'll Also Like

7K 659 58
[zakończone] fanfiction o zwiadowcach w moim wykonaniu, o dziewczynie o imieniu Alex. pewnego dnia, gdy zasypia, nagle znajduje się w lesie. Gdy idz...
84.9K 5.7K 29
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...
167K 3.9K 28
Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoim bratem bliźniakiem Johnatan'em. W tym...
981 221 40
Sojusz między Słońcem a Księżycem już niedługo przypieczętuje małżeństwo królowej Lumeny i księcia Solaris. Smoki, które dotychczas zagrażały księżyc...