ɪɴғɪɴɪᴛʏ - Larry ✓

By marixprincess

62.7K 6K 1.1K

Opis: „ - Syn diabła chciał sam znaleźć swojego przyszłego męża. I zobaczyć kim jest. Jednak nie sądził, że... More

« Wstęp »
• Rozdział I
• Rozdział II
• Rozdział III
• Rozdział IV
• Rozdział V
• Rozdział VI
• Rozdział VII
• Rozdział VIII
• Rozdział IX
• Rozdział X
• Rozdział XI
• Rozdział XII
• Rozdział XIII
• Rozdział XIV
• Rozdział XV
• Rozdział XVI
• Rozdział XVIII
• Rozdział XIX
• Rozdział XX
• Rozdział XXI
• Rozdział XXII
• Rozdział XXIII
• Rozdział XXIV
• Rozdział XXV
• Rozdział XXVI
• Rozdział XXVII
• Rozdział XXVIII
• Rozdział XXIX [OSTATNI]

• Rozdział XVII

1.8K 200 27
By marixprincess


•••

– Mój ojciec ostrzegał, żebyś go poinformowała wcześniej – prychnął loczek, a jego oczy zmieniały kolor z zielonych na czarny.

– A ty. – Wskazała ze złością na demona. – Miałeś zjawić się w dwudzieste urodziny mojego syna, nie teraz.

– Nie sądziłem, że mieszkacie tutaj. Od kiedy się tu przeprowadziłem, czułem pociąg do tego chłopaka. I jak widać, się nie myliłem – powiedział, ruszając na schody.

Jay tylko załkała, ostatni raz spoglądając na Gabriela. Ich miłość była tak droga, że musieli za nią oddać syna. Chociaż wiedzieli, że będzie w rękach kogoś, kogo pokocha. Taki los. Harry teleportował się przez drzwi na oczach szatyna, przez co krzyknął głośno, nie dowierzając, co zauważył.

– Co ty kurwa robisz?! – wykrzyczał, odsuwając się od niego jednym dużym, płynnym krokiem w tył.

– Przestań zachowywać się jak dziecko Louis. Na pewno czujesz to, co jak gdy jesteśmy blisko – westchnął loczek.

– Nie wiem, o co tu chodzi Harry. Pojawiasz się kurwa w moim pokoju jak jakiś pieprzony duch! – wykrzykiwał, patrząc na niego.

– Spokój – mruknął, ruszając ręką z góry na dół, przez co szatyn zemdlał w jego ramionach.

Louis przez chwilę widział przeróżne kolory. Miał wrażenie, że jest taki lekki i stoi na tęczy. Ale później był tylko jeden kolor. Zielony, tak zielone, jak tylko jeden odcień zielonego w jego życiu. Oczy Harry'ego wgapiają się na niego z góry.

– H-Harry – odparł cicho, podnosząc się i łapiąc za głowę. Głową go bolała i nie pamiętał jakim sposobem znalazł się tutaj.

– Już, shh – uspokajał go Loczek. – Za moment będzie już normalnie. Teraz mnie wysłuchasz, tak? – spytał, unosząc brwi.

Szatyn pokiwał nieśmiało głową, patrząc na demona.

– Źle się poczułeś, więc przyprowadziłem cię tutaj – powiedział, uśmiechając się do niego.

– Więc, co robisz w moim domu? – spytał, mrugając kilkukrotnie. Czuł, jak pół dnia zostało wymazane z jego pamięci. Może upadł i uderzył o coś głową?

– Przynosiłem cię. Martwiłem się cholernie – mruknął, siadając na łóżku.

– N-nie wciśniesz mi historii, że się martwiłeś o mnie, Heroldzie. – Louis przymrużył oczy. Ból czaszki powoli go opuszczał.

– Martwiłem się – westchnął, patrząc na szatyna ze smutkiem.

– Nah, nadal nie bardzo w to wierzę Harry. Masz swoje życie, swoich znajomych.. – wymieniał dalej. Miał nadzieję, że mówiąc "znajomi" Harry zrozumie, że chodzi o jego codziennie inne koleżanki do pieprzenia. Bo tak, Louis nadal był przekonany, że to robi Harry.

– Louis. Proszę cię. Nie pieprzyłem nikogo od dwóch tygodni. Wątpię, byś mi uwierzył, ale chcę tylko, byś wiedział, że to, co ci mówię to prawda – mruknął cicho loczek.

– Dlaczego mam ci ufać? J-jesteś zupełnie inny Harry, niż ja – odparł z naciskiem na "inny" oraz "ja".

– Louis przestań gadać bzdury- westchnął patrząc się prosto w oczy młodszego.

– To jest tylko i wyłącznie prawda Harry. Nawet nie jesteśmy przy... – nie dokończył przez ciężki pocałunek zostawiony na jego wargach. Harry już wiedział, jak uciszać Louisa.

A Louis? Nie potrafił odsunąć się od loczka, więc oddał pocałunek, cicho przy tym mrucząc. Nie było go najwygodniejsze, gdyż leżał twardo na łóżku, a Harry zwisał nad nim ze swojego krzesła, całując go tak dobrze, jakby miał tym przekazać, że Louis może mu zaufać i mówi prawdę.

– Może trochę mnie przekonałeś – odparł Louis, kiedy oderwali się od siebie i usta ich obojgu były różowe.

– Może? – wymruczał, ponownie wpijając się w wargi młodszego.

Szatyn sapnął, ciągnąc kosmyk włosów Harry'ego i smakując ust, które zawsze były tak samo słodkie. Po pokoju roznosiły się mlasknięcia i tak, to przekonało Louisa.

– Uwielbiam cię. – Oblizał usta patrząc w zamglone oczy szatyna.

– Dobrze, J-ja nie wiem.. co mógłbym na to odpowiedzieć, chyba. – Louis zagryzł wargę, łapiąc powietrze, które zawsze uciekało przy każdym pocałunku.

Loczek zszedł pocałunkami na szyję, robiąc powoli malinki na jego szyi. Louis sapnął na miłe uczucie i przyciągnął Harry'ego tak, że upadł, leżąc obok na łóżku.

– Mój – wymruczał cicho, jeżdżąc rękoma po Louisa ciele.

– Jestem zmęczony, chcę spać – sapnął Louis, jednak nie odepchnął Harry'ego od siebie, było mu zbyt przyjemnie.

– Śpij – powiedział loczek, całując młodszego w skroń,

– Zostaniesz? – spytał Louis, patrząc na twarz Harry'ego. Czuł się przy nim dobrze, lepiej niż z kimkolwiek innym.

Loczek pokiwał głową, obejmując szatyna w pasie i wtulając się w niego. Louis zagryzł wargę, by stłumić chichot, który chciał uciec z jego ust i położył dłoń na klatce piersiowej bruneta. Wdychając jego zapach, zasnął i tym razem jego sny były naprawdę piękne, a widział w nich siebie i Harry'ego.


•••
Dzień dobry 💕 trzymajcie kciuki! Idę jutro po telefon!!! Miejmy nadzieję, że będzie różowy 😂😂😂

Continue Reading

You'll Also Like

88.8K 3.3K 11
Gdzie Harry i Louis mają nietypową relacje, ale uważają się tylko za przyjaciół, a ich dziewczyny muszą z tym żyć. KIEDYŚ PUBLIKOWANE TERAZ WRACA PO...
5.7K 544 8
"- Jak masz na imię? - spytałem, siadając na trawie, na przeciwko niego. On tylko kolejny raz zachichotał. - To nie jest teraz ważne, Harry. - powied...
18.3K 791 22
Wpadli na siebie przypadkiem... Przecież ich cała znajomość to przypadek... Ale czasem przez przypadek spotykamy wspaniałe osoby
68K 1.6K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?