How your love could do |Yoonm...

By deedee_09

86.1K 9.5K 6.5K

"Jesteś moją penicyliną, ratujesz mnie Moim aniołem, moim światem (...) Kochaj mnie teraz" Jimin, który znal... More

Save Myself
Best of me
Butterfly
Get free
Begin
House of Cards
Boy Meets Evil
Savin me
What about us
Awake
Just give me a reason
Beautiful times
There for you
Young forever
Spring day
You are
4 o'clock
Rain
Blood, sweat and tears
Hello
Pied piper
Dive
Smoke clouds
How would you feel?
Shape of you
Fuckin' perfect
Vanilla Twilight
Chasing cars
Photograph
Boy in luv
Hearts Don't Break Round Here
All I want for Christmas is You
Dna
Sad song
Heaven
First love
Little do you know
Lego House
I'm a mess
Young love
Try
Give me love
Daydream
Mirrors
Perfectly perfect
Love scenario
Heart Shaker
Fake love
Singularity

Crystal snow

1.6K 168 144
By deedee_09

Gdy tylko otrzymał pozwolenie, natychmiast włączył swojego laptopa, aby następnie uruchomić odpowiednią aplikację, by już po chwili móc porozmawiać ze starszym. -Dawno się nie widzieliśmy.

W międzyczasie Yoongi zamienił komórkę na laptopa. W końcu tak było wygodniej, a i obraz był lepszy. -No powiem ci, że zdążyłem się stęsknić - zaśmiał się.

-Naprawdę? Ja za tobą też, hyung. Opowiedziałem wszystko mamie, też jest ze mnie dumna.

-Wszyscy są! Cała nasza szkoła! Wejdź sobie na stronę, są twoje zdjęcia.

-Żartujesz sobie hyung?- zaskoczony natychmiast wklikał w przeglądarkę adres ich szkoły. Rzeczywiście, zapłakany Jimin był na jednym ze zdjęć jako zwycięzca, w łapach trzymając puchar i szczerząc się do obiektywu.

Jedno ze zdjęć nawet przedstawiało Yoongiego, któremu ktoś najwyraźniej zrobił zdjęcie, gdy grał, schowany za kurtyną. -Co za dupki, ja się specjalnie schowałem!

-Hyung, ale to też twoja zasługa, b-bo gdyby nie ty... Nawet bym nie pomyślał, że mogę tam wystąpić.

Yoongi uśmiechnął się szeroko, układając palce jednej dłoni w znak serca. -Dla ciebie wszystko, Minnie!

Młodszy chłopak ułożył przed sobą laptopa i pochylił się nad nim tak, aby móc idealnie patrzeć na twarz Yoongiego. Chciał wykorzystać radę mamy, dlatego chcąc spojrzeć starszemu w oczy przekręcił głowę na bok, chcąc dostrzec cokolwiek o czym mówiła mu mama.

Widząc to dość niezwykłe zachowanie Jimina, Yoongi zmrużył oczy, a co za tym poszło również się uśmiechnął. -Co robisz, Minnie?

-Patrzę sobie hyung- zaśmiał się, odsuwając się nieco od monitora.

-Nie jestem aż tak przystojny - uśmiechnął się szerzej.

Odrobinę bardziej poczerwieniał na twarzy. To nie była prawda co mówił Yoongi, według Jimina był wręcz idealny.

-Nie jesteś zmęczony? - spytał, przenosząc laptopa na drugi koniec łóżka, aby ułożyć się przodem do kamerki na brzuchu.

-Może odrobinę, jutro nie muszę iść do szkoły- wyszczerzył się, poprawiając swoją pozycję, aby ułożyć się podobnie do Yoongiego.

-Ale ci dobrze, bo u mojej to nie ma zmiłuj... Ale może też nie pójdę.

-Hyung, nie wolno opuszczać lekcji od tak- zaśmiał się, zaciskając oczka w dwie kreseczki. -Ja odpoczywam po wysiłku.

-A ja to się nie wysiliłem? - prychnął, pusząc policzek, jakby był faktycznie wielce urażony.

-N-Nie nie, nie o to mi chodziło hyung- podniósł się szybko na rękach, patrząc z lekkim przerażeniem w ekran laptopa.

-Jiminie no! - zbliżył się do kamerki, mrużąc uroczo oczy. -Żartowałem.

-Przepraszam, po prostu jestem trochę zmęczony, a-ale naprawdę brzmiałeś jakbyś się gniewał, hyung.

-Jestem ironicznym człowiekiem - uśmiechnął się lekko.

-Wiem o tym hyung, ja się naprawdę staram, ale czasami naprawdę mi nie wychodzi i nie wyłapuje twojej ironii- w myśl zasady, że gdy inni ludzie się uśmiechają, Jimin też, na jego twarzy pojawił się skromny uśmiech.

-Nauczysz się jeszcze - mrugnął do niego, opierając głowę na ręce. I choć nie celowo to wyglądał teraz równie przystojnie.

Chcąc czymkolwiek zakryć swoją twarz, sięgnął szybko po Yoonniego, który zawsze leżał na łóżku by od razu się w niego wtulić. -Mam nadzieję, bo nie chce żebyś się na mnie gniewał, hyung.

-Ooo śpisz z nim dalej! To słodkie - odparł, wesoło się przy tym szczerząc, tak więc i jego oczy zmrużyły się. -Nie dajesz mi powodów bym się wkurzał, nie wiem czym się tak boisz...

-Tak, Yoonnie zawsze śpi ze mną, jest prawie tak dobry do przytulania... Jak ty hyung- dodał ciszej. -Ja też nie wiem, naprawdę, to chyba za bardzo siedzi we mnie.

-Yoonnie, co? - uniósł wyżej kąciki ust.

-W końcu dostałem go od ciebie, hyung, prawda?

-Tak, ale... Nie spodziewałem się. Jednak to takie urocze i pasuje do ciebie, mogłem się spodziewać.

"Takie urocze"

"Urocze"

-Nie jestem za duży na spanie z misiem?

-Mentalnie nie śpisz z nim, tylko ze mną - puścił mu oczko. -Poza tym sam mam słabość do takiego jednego misia.

-Naprawdę hyung? Też masz swojego misia? Musisz mi go koniecznie pokazać!- zaśmiał się radośnie, oplatając nogami brzuszek ogromnego misia.

Uśmiech nie potrafił zejść z jego ust, kiedy tak oglądał to co wyrabiał Jimin z misiem. To jak obejmował go nogami... Jakby spał z nim to też by tak go obejmował? Następnym razem się przekona, już on zadba o to, by spali razem pod jedną kołdrą. -Nawet zaraz bym ci pokazał, ale pogasiłem światło i nie będzie widać.

-Hyung, zrób to dla mnie, bardzo chce żeby Yoonnie też zobaczył twojego misia- w tym momencie wyglądał, jak malutkie dziecko. Wtulony w swoja maskotkę, z rozwalonymi włosami i krótkimi spodenkami wyglądał, jak ten kilkuletni chłopczyk, z łopatką w ręku i zasmarkanym noskiem

-No dobra... - niechętnie odsunął się, zapalając małą lampkę przy łóżku. Wolno wstał, sięgając po małą maskotkę na półce z książkami, po czym wskoczył z powrotem. -Prosz, to Kumamon.

-Jest śliczny, nie wiedziałem że lubisz Kumamona, hyung- jego oczy błyszczały z podekscytowania, gdy wpatrywał się w śliczną maskotkę, którą trzymał Yoongi.

-Bardzo, nawet mam zdjęcia z festynu z takim wielkim miśkiem - uśmiechnął się szeroko.

-Hyung... Masz bardzo ładny uśmiech, musisz się częściej do mnie uśmiechać.

-Jeszcze więcej?

-Najlepiej jakbyś zawsze był uśmiechnięty, tylko tyle mi do szczęścia potrzeba.

Zaczął się śmiać. -Przy tobie właściwie zawsze jestem.

-Nawet nie wiesz, jak się z tego cieszę, że mogę sprawiać ci radość, hyung.

-Minnie, mów mi po imieniu. Dobra? - zaproponował nagle.

-A-Ale tak nie można, j-ja jestem młodszy i nie mogę- urwał, gdy dostrzegł wzrok Yoongiego. Wyrażał tylko jedno: przymus, a kim byłby Jimin, żeby nie posłuchać się swojego hyunga. -N-No dobrze... Y-Yoongi.

-No hej, przecież się przyjaźnimy - uśmiechnął się znów szeroko. -I ja cały czas na ciebie wołam Minnie, więc bądźmy fair.

-Trudno będzie mi się przestawić, ale będę się starał- wychylił się zza głowy misia, zerkając na Yoongiego.

Wtedy właśnie Yoongi odważył się, aby przysunąć się bliżej kamerki. Jakoś tak... Ciężko było opisać to, co teraz poczuł. Miał ochotę mieć go przy sobie, ale to uczucie nigdy nie powinno się pojawić. Cmoknął więc jedynie wprost do kamerki, jakby chciał go w ten sposób pocałować w policzek. -Ja jutro idę, więc muszę już kończyć - szepnął, odsuwając się powoli. -Dobranoc.

-D-Dobranoc Yoongi- zacisnął wargi, w ostatnim momencie powstrzymał się od zwyczajowego 'hyung'. Cały czas czuł w środku ciepło. Nie opuszczało go od kilku miesięcy, siedząc gdzieś na dnie serca. Gdy Yoongi przerwał połączenie, Jimin zamknął laptopa i odłożył go na szafkę, by wtulić się w swojego misia.

-Mam nadzieję, że nie zwariowałem, Yoonnie.

***

Czuł się, jak w bańce, bo jego życie teraz przypominało trochę sen, z którego aż żal było się budzi. Wszystko było idealne, nie miał zmartwień, bo jakie zmartwienia może mieć nastolatek chodzący do liceum oprócz ocen i tego, jak wypadł danego dnia przed znajomymi. A Jimin musiał się martwić o to pierwsze, bo będąc pod ochroną Yoongiego, żadna krzywda nie mogła go spotkać. Tak leciały kolejne dni, na spotykaniu się po szkole, wspólnym odwiedzaniu Hoseoka czy wypadach na lody, choć przy takiej pogodzie aż się prosiło, aby zjeść coś ciepłego. Jimin zaczynał odczuwać stres w okolicach połowy grudnia, bo uświadomił sobie, że przecież ma teraz osobę, którą z przyjemnością by obdarował prezentem, ale i ten problem udało mu się załatwić bez pomocy mamy. Tylko, że przez to musiał ograniczyć spotkania z Yoongim, co ostatecznie odbijali sobie nocnymi rozmowami przez telefon. Czuł się permanentnie zmęczony, ale gdy nadszedł 24 grudnia, wiedział, że cały wysiłek na pewno się opłaci.

W ostatnim czasie Yoongi faktycznie narzekał na brak Jimina gdzieś u swojego boku, szczególnie po szkole i w weekendy, kiedy mieli zazwyczaj czas tylko dla siebie. A teraz tak nie było. Przez bite cztery tygodnie, czyli ostatni listopada i trzy tygodnie grudnia, a nawet może trochę dłużej, bo do samej wigilii widział go jedynie na czatach video późną nocą, co potem odbijało się na ich ogólnym skupieniu w szkole. W dodatku nie chciał mu powiedzieć, co w tym czasie robił... A Yoongi chciał wiedzieć! W końcu się przyjaźnili! Jednakże musiał przyznać, że sam miał dość sporo na głowie. Druga klasa w okresie przedświątecznym to pasmo egzaminów, które ciągnęły się tak do samej wiosny i przez co musiał przebrnąć każdy. Szkoła jednak nie mogła zabrać mu całego życia i nawet w tym natłoku codziennych obowiązków oraz... Dbania o swoje nadwyrężone zdrowie, musiał znaleźć czas, aby obmyślić prezent dla dwójki przyjaciół. Choć z Hoseokiem nie miał problemu, znali się tyle lat i tu doskonale wiedział, że limitowana edycja płyty jego ukochanego zespołu oraz tona czekolady wystarczy. Z Jiminem miał problem, ale... W końcu wymyślił.

Teraz był dwudziesty trzeci grudnia, dzień przed wigilią, który to spędzali w szkole. Na szczęście postanowili skrócić im chociaż lekcje, dzięki czemu wracali teraz razem do domu szybciej o całe dwie godziny. Yoongi miał na sobie teraz już cieplejszą kurtkę, skórzana przestała wystarczać już dawno temu. Lecz nawet ta teraz, z ciepłą podszewką mu nie wystarczała. Wciąż było mu zimno, a pchanie rąk do kieszeni niewiele dawało. Śnieg padał jak głupi, dając złudne poczucie niczego nie świadomym dzieciom, że jutro będzie z czego ulepić bałwana przed domem... Smutne, bo wszyscy poza nimi wiedzieli, że w nocy wszystko stopnieje i pozostanie po nim jedynie błoto na ulicach. Teraz jednak robił on swego rodzaju klimat. Wszędzie wszystko było świątecznie udekorowane, wszystko błyszczało, było zimno, a i słońce zachodziło. Zaś ręce Yoongiego wciąż marzły, co wręcz dobijało go mocniej, kiedy mógł wychwycić wzrokiem dłonie Jimina, który akurat mu coś żywo opowiadał. Pewnie były ciepłe. A oni się przyjaźnili bezgranicznie, tak? Wiec z lekkim wahaniami sięgnął do jego dłoni tą swoją i nie przerywając mu monologu na jakiś temat, delikatnie chwycił za jego palce. Zaprzestał wszystkiemu, odczekał, sprawdził reakcję, a gdy zobaczył, że specjalnie go tym nie wystraszył, zamienił uścisk w pewniejszy, plącząc ich palce ze sobą.

Mimo, że wcześniej sam ogrzewał w taki sposób jego dłonie, teraz był podwójnie przejęty. Nie do końca był uświadomiony w tym co się z nim działo, bo należał do osób raczej nie zagłębiających się we własne uczucia, raczej przejmował się tymi innych osób. A teraz za każdym drobnym zetknięciem ich dłoni, jego serce biło jak oszalałe, choć próbował tego po sobie nie okazywać. Ale nie mógł się powstrzymać od delikatnego potarcia kciukiem dłoni Yoongiego. Wtedy wyobrażał sobie, jak wszystko staje się prostsze, jaśniejsze, a on rozumie siebie i swoje uczucia. Bo już nie był pewny przyjaźni między nim, a swoim hyungiem. -Yoongi, teraz już będziemy mogli spotykać się codziennie!

-I to przez prawie całe dwa tygodnie! - uśmiechnął się do niego szeroko, zaciskając nieco dłoń na tej jego. -Strasznie mi zimno, więc wybacz.

-N-Nic nie szkodzi, naprawdę- zaśmiał się nerwowo, instynktownie mocniej zaciskając drobne palce na dłoni starszego.

-Właściwie czemu tak ostatnio znikałeś?

-Dowiesz się jutro, Yoongi. Naprawdę, to nic strasznego, ale mam nadzieje, że nie będziesz na mnie krzyczał.

-Oho... Nabroiłeś coś?

-Można tak powiedzieć.

-Wręcz nie mogę się teraz doczekać.

-Chciałbyś może później wpaść ze mną do Hoseoka? Mam dla niego przygotowany mały prezent, w końcu to święta i wypadałoby cos podarować- uśmiechnął się nieśmiało, gdy dotarli do furtki jego domu.

-Sam miałem do niego iść, więc pewnie. Jeszcze dziś? - spytał, opierając się plecami o furtkę.

-Tak, myślę, że dzisiaj będzie najlepiej, bo nie chciałbym mu jutro przeszkadzać.

-Zadzwonię do niego. Spotkamy się tu za godzinę, dobra?

-Dobrze, będę czekać.

Po tych słowach przepuścił go w wejściu, sam zaś udał się w kierunku własnego domu. Niestety nie było mu już tak ciepło, gdyż właśnie przed chwilą pozostawił swoje główne źródło ciepła i ręce znów stawały się zimne. Niechętnie wyciągnął jedną z dłoni z kieszeni, następnie wybrał numer i przyłożył komórkę do ucha, w duchu przeklinając się za tak głupi pomysł. Mógł poczekać, aż wróci do domu.

-No co jest Yoongi, stęskniłeś się za mną?- już po chwili mógł usłyszeć rozbawiony głos w słuchawce.

-Jeśli masz zbędne ciepło do oddania to bardzo, wiesz gdzie mnie szukać - odparł na wstępie, śmiejąc się do słuchawki. -A ty za mną nie tęsknisz?

-A gdzie podziałeś Jimina?- zaśmiał się, przekładając telefon do drugiej dłoni. -Wcale a wcale.

-Wredna dupo. I tak grzejesz się w domu, nie?

-Taaaak, nie zaproszę cię, bo mam za ciepło, a ty byś tylko wszystko zepsuł.

-Masz pecha, będę za godzinę.

-Sam?

-Chciałbyś, co?

-Może i bym chciał, ale nie odpowiedziałeś deklu.

-Niestety, ale przyjdę z Jiminem. Więc ciepła ci aż tyle nie ucieknie.

-Z Jiminem? Po co?

-Zobaczysz.

-Ej no, powiedz mi, bo muszę się przygotować- zaśmiał się do słuchawki, pochłaniając kolejną garść chrupków.

-Nie musisz się przygotowywać... Co ty żresz? Zostaw trochę!

-Chuja tam, kup sobie własne. Moje chrupki! Możesz powiedzieć Jiminowi, że jak ma jakieś ciasto to może przynieść, bo od wczoraj mama trzyma mnie o suchym pysku.

-Czyżby słynne "zostaw, to na święta"?

-A żebyś wiedział.

-Wezmę dla ciebie sernik, mama napiekła tego od groma.

-No i to się nazywa porządny przyjaciel

-Nakarmimy cię, nie bójta się. Ale chce te chrupki.

-No dobra, dobra. Za godzinę będziecie, tak?

-Tak, może nawet szybciej.

-Ech, muszę się doprowadzić do porządku.

-Widziałem cię w najgorszych momentach, nie musisz.

-Bardzo zabawne. Jimin nie widział i niech tak zostanie.

-Niech ci będzie, to do później - odparł i bez wahania się rozłączył. Po co będzie czekać, aż się Hobi skończy produkować?

Po kilku chwilach Jimin był gotowy na przyjęcie Yoongiego. W rękach trzymał mały podarunek dla Hoseoka, czyli samodzielnie upieczone ciastka i parę eleganckich kolczyków. Pamiętał, że Hobi ma dziurki w uszach, więc będzie mógł z nich skorzystać.

-Jiminie, już jestem! - krzyknął z oddali, dobiegając do niego pędem. Przypłacił to jednak poważnym zatraceniem oddechu, więc gdy tylko znalazł się przy nim, stanął i zgiął się w pół, opierając ręce o zgięte kolana. Musiał uspokoić oddech, a i serce trzepoczące w piersi potrzebowało chwili.

-Yoongi, wszystko w porządku?-zmartwiony położył dłoń na jego ramieniu.

-Taaa, biegłem, nie? - uśmiechnął się pod nosem, biorąc głębszy wdech.

-Tak, tak, ale może chciałbyś się czegoś napić?- może troszkę panikował, ale to tylko przez troskę. Nawet on tak szybko się nie męczył jak Yoongi.

-Nie, nie, już żyje - roześmiał się, prostując i biorąc ostatni głęboki oddech. -Za szybko biegłem. Co mu kupiłeś?

-Takie drobnostki, bo nie wiedziałem co lubi- rozchylił nieco torebeczkę, aby pokazać jej zawartość.

Blondyn zajrzał do środka i zacmokał. -Są ciastka, więc na pewno się ucieszy. Ja mam to - z szerokim uśmiechem wyciągnął z kieszeni kurtki zawiniętą w papier, kwadratową rzecz. -To płyta jego ulubionego zespołu z autografami!

-Naprawdę? Postarałeś się, Yoongi. Mam nadzieję, że z mojego prezentu też się ucieszy- zacisnął łapki na rączce torebki.

Yoongi objął go w ramionach, zaczynając już iść we właściwym kierunku. -Minnie, jak spędzacie święta?

-J-Ja zostanę chyba w domu z mamą, co roku obchodzimy święta we dwoje

-Tylko we dwoje?

-T-Tak, nie mamy tutaj jakiejś bliższej rodziny.

-To trochę... Smutne, nie? Dom powinien być pełny w święta.

-Znaczy no... Do tej pory mi to nie przeszkadzało, bo mogłem więcej czasu spędzić z mamą.

-Do tej pory?

-Każde święta tak spędzaliśmy, więc w tym roku chyba nic się nie zmieni, prawda?

-Chciałbym z tobą spędzić wigilię... - burknął, obejmując go mocniej.

-Ale Yoongi, to są święta rodzinne, ja nie mogę tak wpychać się do twojego domu, poza tym, nie mogę zostawić mamy samej.

-Ale nie... Rozmawiałem już o tym z mamą i... Chcemy was zaprosić na kolację - odparł rezolutnie, zerkając na niego tak, aby nawiązać kontakt wzrokowy.

-N-Naprawdę? Ale ja nie chciałbym robić twojej mamie kłopotu, poza tym... Moja mama musi się zgodzić.

-A zapytasz ją? Albo nie, zajrzę do was, jak będziemy wracać od Hobiego!

-Yoongi, ubóstwiam cię, w-wiesz? Naprawdę się cieszę, że będę mógł spędzić z tobą święta.

-Ubóstwiasz? - uśmiechnął się szeroko, przytulając policzek do tego jego. -Ja też! Nas i tak jest zawsze tylko trójka. Do Hobiasza zjedzie się pół Busan, więc to nigdy nie wchodziło w grę - wyburczał.

-Ma aż tak dużą rodzinę? Trochę zazdroszczę mu tego, ale teraz będę z tobą, więc więcej mi nie potrzeba

-Łaaa, Jiminie.. Brzmi jakbym był dla ciebie wszystkim.

-B-Bo jesteś Yoongi- wyszeptał najciszej, jak tylko mógł.

-To było słodkie.

-Eee?! Słyszałeś to?!

-No ba!

-N-Nie to miałem, znaczy... Miałem ale... J-Jestem głupi, prawda?

-Dlaczego?

-B-Bo niepotrzebnie ci mówię takie rzeczy.

-Ale ja lubię je od ciebie słyszeć.

Blondyn na chwilę przystanął i chwycił materiał jego kurtki, jednocześnie zaciskając mocno powieki. -W-Więc j-jesteś dla mnie ważny Yoongi, n-nawet najważniejszy, naj naj naj!

Yoongi zatrzymał się, zawieszając wzrok na jego osobie. Wyglądał teraz tak dziecinnie, gdyż szalik, który opatulał go po brodę nieco spadł, odsłaniając kawałek jasnej skóry na szyi. Nawet on, będąc tylko przyjacielem rudowłosego twierdził, że wyglądał zwyczajnie słodko. A słowa, które wypowiadał sprawiały, że miękło mu serce. Bez wahania zbliżył się do niego, wyciągając ręce do szalika i rozplótł go, zaczynając poprawiać jego ułożenie. -A co, jeśli ci powiem, że ty dla mnie też? Jesteś taką małą kluseczką... - mruknął, mrużąc oczy w charakterystyczny dla siebie sposób. -To dla mnie przyjemność móc tak z tobą przesiadywać - uśmiechnął się lekko, naciągając szalik po sam jego nosek. -Teraz nie zmarzniesz. A przecież nie chcemy, żebyś się rozłożył na święta, prawda? - jego uśmiech poszerzył się, a gdy puścił szalik, chłodna dłoń ujęła tę jego, jak zwykle niezwykle ciepłą. -Chodź, idziemy do niego

Zarumieniony wolną dłonią naciągnął czapkę na same oczy, tak, żeby zostawić małą szczelinę, aby w ogóle cokolwiek widzieć. To co powiedział do Yoongiego było szczerą prawdą, naprawdę był dla niego najważniejszy. Powoli już nie tylko jako przyjaciel. -Yoongi, n-nie mów tak, teraz wyglądam jak burak.

-Ale cukrowy - skomentował, śmiejąc się wesoło.

-J-Jak ja teraz pokażę się Hoseokowi?

-Zwalimy to na mróz - puścił mu oczko, ściskając jego dłoń. -Chodź.

Ich marsz zmienił się w bieg. Razem, ściskając się za dłonie, dotarli pod samą bramkę domu Hoseoka, jednak nawet wtedy nie puścili się, było im zbyt dobrze na to.

-Już się aż tak nie czerwienisz - zauważył, nim jeszcze chłopak otworzył im drzwi. I nie, nie puścił jeszcze dłoni.

-No jesteście w końcu, masz ciasto?- gdy Hoseok w końcu wyszedł przed dom, pierwsze jego pytanie dotyczyło jedzenia, jednak po chwili dostrzegł ich splecione dłonie.

Yoongi przewrócił oczami, unosząc torebeczkę na wysokość oczu. -Mam, mam. Ale wpuść nas, bo tu piździ!

-Dobra wchodźcie, ale widzę, że tobie chyba było ciepło- uniósł jedną brew do góry, przepuszczając ich w wejściu.

-Ha-ha, się czepiasz szczegółów... - mruknął, puszczając w końcu dłoń Jimina, aby wejść do środka. Od razu zrzucił wtedy z siebie kurtkę i buty, wchodząc do ciepłego salonu. -Hobi, jak tu pachnie żarciem..

-Bo jutro jest wigilia pacanie, to musi ładnie pachnieć- zaśmiał się, przenosząc wzrok na nieco speszonego Jimina, który po ściągnięciu z siebie płaszcza i szalika, stał w przedsionku z małą torebeczką w łapkach. -Hoseok... Hyung, j-ja mam coś dla ciebie.

-Prezent dla mnie? - rzucił, wbijając wzrok w Jimina. -Nie musiałeś mi nic kupować.

-W-Wiem, ale ja lubię sprawiać ludziom radość, p-poza tym są święta, a-a gdy je zobaczyłem, od razu pomyślałem o tobie- wyciągnął przed siebie torebeczkę, chowając głowę między ramionami.

Hoseok patrzył na niego przez chwilę jak na durnia, ale przyjął torebkę, od razu zaglądając do środka. -No dzięki, ładne są. O, i ciastka - uśmiechnął się, jednak ten uśmiech zrzedł, kiedy znów na niego popatrzył. -A ja dla ciebie nic nie mam, wybacz.

-N-Nic się nie stało, naprawdę, lubię dawać prezenty, a nie je otrzymywać- uśmiechnął się promiennie, jednak gdzieś tam w środku było mu naprawdę przykro, bo wiedział, że w życiu nie będzie traktowany na równi z Yoongim.

-Hobi, to było w chuj chamskie, dupku - mruknął, łapiąc go za ramię i w ten sposób obracając w swoją stronę. -Też coś dla ciebie mam - w jednej chwili wyciągnął zza siebie opakowane pudełko.

-Sam jesteś dupkiem, dupku i uważaj, bo swojego prezentu nie dostaniesz- uśmiechnął się szeroko gdy odebrał prezent od Yoongiego, by sięgnąć po kopertę leżącą na stoliku.

-Dałeś mi pieniądze? - zaśmiał się, odbierając kopertę do rąk. -Ty pierwszy.

-Nie pieniądze debilu, zresztą sam zobacz- szybko odpakował swój prezent i aż oniemiał. Nie wierzył w to co trzymał właśnie w dłoniach. -Powiedz mi, że to jest to o czym myślę- po chwili rzucił się na Yoongiego, zawieszając mu ramiona na szyi.

A Jimin? Nadal stał w tym samym miejscu, jednak już bez swojego zwyczajowego uśmiechu. Tego szczerego, bo teraz na twarz nakleił ten delikatny i sztuczny. Został pominięty? Może odrobinę, ale nie miał tego nikomu za złe, w końcu i tak był 5 kołem u wozu.

-Ano jest! Stary, miażdżysz mi miednicę - jęknął, lecz zaraz również się roześmiał i poklepał go po plecach. Nie miał serca go jednak teraz od siebie odsuwać i pozwalając mu być tak uwieszonym, otworzył kopertę za jego plecami. Kopertę, w której odnalazł bilety... Na koncert, który miał odbyć się na wiosnę za rok. -Jak żeś je zdobył?!

-Ma się swoje sposoby, ale musisz przyznać, że zajebisty dostałeś prezent- ścisnął go ostatni raz, po czym odsunął się, jednak nie na wielką odległość. Kątem oka dostrzegł Jimina... Którego widok jakoś średnio go zasmucił.

-Ale czemu są dwa... Stary, jedziesz ze mną?! - zrobił wielkie oczy, a w duchu aż go nosiło. I szczerze mówiąc nawet nie zauważył, że humor Jimina uległ znacznemu pogorszeniu.

-Się głupio pytasz, oczywiście że tak!- wyszczerzył się do niego szeroko.

-Dobra, cofam, możesz mówić na mnie Yoonnie!

Jimin przez cały czas się nie odzywał, myśląc, że nie ma prawa przerywać tego cudownego obrazka. Swoją obecnością jedynie by go psuł. Już nawet nie był pewny swojego prezentu dla Yoongiego, bo jak coś tak lichego, co przygotował miało konkurować z dwoma biletami na koncert.

-Serio mogę tak do ciebie mówić? I nie będziesz się pluł?

-Serio, serio. Sprzedałem się za bilety, kurwa - jęknął, zerkając na trzymaną kopertę w rękach.

-Mówi się trudno- zaśmiał się, jeszcze raz obejmując go za szyją.

-Ale mogłeś udawać i chociaż cukierki mu dać... Przykro mu teraz - szepnął tak, aby rudy na pewno nie mógł tego usłyszeć.

-Nie. Więcej, że się uśmiecha jak głupi, poza tym... Po co miałbym mu coś dawać, nie myślałem, że się wysili- mruknął, odsuwając się od Yoongiego.

-Czasem bywasz strasznym dupkiem... - mruknął jeszcze, nim ten całkiem się odsunął.

-Wiem... Dobra, chcecie coś do picia?

-Możesz coś zrobić. Nie, Jimin?

-T-Tak, jeśli mogę prosić o herbatę- szepnął nieśmiało, nadal nie ruszając się z miejsca. Hoseok nic nie mówił o zajęciu kanapy.

Nie musiał mówić, Yoongi czuł się tu, jak u siebie i od razu sobie na niej przysłowiowo klapnął. W końcu udało mu się nakłonić do tego samego Jimina, ale choć wszystko zaczęło się normalnie, znów czuł, jak powoli coś tu się psuje i zdycha w czeluściach. Jednakże nie wiedział, jak bardzo sam był tego przyczyną.

-Yoongi... Może ja już pójdę, co? Nie chce wam przeszkadzać, poza tym na pewno macie dużo do nadrobienia, w końcu święta i nie będziecie mogli się spotkać i...

-Nie chcesz tu być?

-Chcę, ale chyba przeszkadzam.

-Wydaje ci się.

-M-Może... Ale jak myślisz, mój prezent też mu się spodobał? Wiem, może nie był tak okazały jak twój, ale naprawdę gdy je zobaczyłem, pomyślałem, że będzie ładnie w nich wyglądał, no i te ciastka...

-Hobi się cieszy na każdy rodzaj jedzenia. Kolczyki też mu się na pewno podobają. Nie martw się... - uśmiechnął się szeroko. -Nie mogę się doczekać teraz prezentu od ciebie.

-A-Ale mój nie jest tak dobry, jak ten od Hoseoka, nie wiem czy ci się spodoba, bo w sumie nie musi, ale... Powiem ci coś, tylko obiecaj, że nie będziesz się śmiał.

-Nie liczy się przecież co to, tylko pamięć - pstryknął go w nos. -Jeśli nie zdradzisz mi tym niespodzianki, to dobra.

-Przez ten czas, gdy nie mogliśmy się spotykać ja... Pracowałem w restauracji na zmywaku, aby móc kupić ci taki prezent jaki sobie wymarzyłem i udało się!

-Nie żartuj nawet - parsknął śmiechem. -Poważnie? Nie musiałeś tak się starać!

-Nie żartuję, naprawdę chciałem i nazbierałem tyle pieniędzy, że wystarczyło na jeszcze jedną rzecz! Naprawdę, tak się ucieszyłem, gdy odebrałem wypłatę, że mało nie wpadłem pod samochód, bo zagapiłem się na światłach- zachichotał pod nosem.

-No nawet tak nie mów, bo zacznę myśleć, że muszę cię prowadzać za rękę - wyciągnął do niego rękę, odgarniając jego grzywkę do tyłu.

-Wiesz jak się cieszę, że mi się udało?- rozchylił na boki ręce. -O tak się cieszę!- zaśmiał się, mrużąc oczka w dwie kreseczki.

-Z czego tak się cieszysz?- do pokoju wszedł Hoseok z dwoma kubkami parującej herbaty.

-Podobno kupił mi coś świetnego - zwrócił się do Hobiasza, od razu przechwycając do rąk ciepłą herbatę.

-Jasne, koniecznie mi potem pokaż- mruknął i wyszedł jeszcze raz, by po chwili usiąść obok Yoongiego ze swoim kubkiem.

-Czy ty tu masz w ogóle włączone ogrzewanie?

-Mam, to tobie jest wiecznie zimno.

-Jiminie - mruknął Yoongi, podając mu wolną rękę.

Jimin delikatnie chwycił obiema łapkami dużą dłoń Yoongiego i uśmiechnął się w jego kierunku.

Yoongi odwzajemnił ten uśmiech, ściskając pewnie jego dłoń. -Mówię ci, on jest jak grzałka - zwrócił się do gospodarcza.

-Nie wiem, nie próbowałem- zerknął kątem oka i upił trochę herbaty ze swojego kubka.

-A miałeś okazję - zauważył, kręcąc głową. -Trudno, więcej mojego.

-No ładnie, teraz zostałem grzałką- roześmiał się, przysuwając się bliżej Yoongiego.

-Grzałką, termoforem, grzejnikiem... Do wiosny już nimi pozostaniesz.



a/n: zadowoleni z prezentów? co dobrego zjedliście?

Continue Reading

You'll Also Like

5.3K 418 15
Jimin nie chce być jak większość Koreańczyków, którzy mają brązowe oczy. po prostu chciał być wyjątkowy, więc używa kolorowych soczewek. Pewnego dnia...
76.2K 2.6K 100
Kim Taehyung jest słynnym aktorem, który występuje głównie w dramach. Min Yoongi jest początkującym raperem, który tworzy swoje utwory pod pseudonim...
45.2K 2.8K 20
[ZAKOŃCZONE] Gdzie Taehyung ma rok na znalezienie prawdziwej miłości, a Jimin jest "zwykłym" nastolatkiem. Lub Taehyung przypadkiem wpada na niższeg...
313K 19.3K 102
Taehyung to popularny na twiterze, zwykły chłopak, którego kręci modeling Jungkook to młody, nieźle zapowiadający się fotograf Niestety, twitter to n...