How your love could do |Yoonm...

By deedee_09

85.8K 9.5K 6.5K

"Jesteś moją penicyliną, ratujesz mnie Moim aniołem, moim światem (...) Kochaj mnie teraz" Jimin, który znal... More

Save Myself
Best of me
Butterfly
Get free
Begin
House of Cards
Boy Meets Evil
Savin me
What about us
Awake
Just give me a reason
Beautiful times
There for you
Young forever
Spring day
You are
4 o'clock
Rain
Blood, sweat and tears
Hello
Pied piper
Dive
Smoke clouds
How would you feel?
Shape of you
Vanilla Twilight
Chasing cars
Photograph
Boy in luv
Crystal snow
Hearts Don't Break Round Here
All I want for Christmas is You
Dna
Sad song
Heaven
First love
Little do you know
Lego House
I'm a mess
Young love
Try
Give me love
Daydream
Mirrors
Perfectly perfect
Love scenario
Heart Shaker
Fake love
Singularity

Fuckin' perfect

1.5K 176 216
By deedee_09

Yoongi przewrócił oczami, uśmiechając się pod nosem. -Może kiedyś zrozumiem, z czego ty się odchudzasz.

-Już nie muszę! Bo wszystko wróciło do normy.

Czarnowłosy zmierzył go uważnie wzrokiem. -TO COŚ SIĘ ZMIENIŁO?

-T-Tak bo skoro... Uważasz, że wszystko ze mną w porządku hyung, t-to chyba Jungkook też tak będzie myślał, prawda?

-Będzie? Sądzę, że już tak myśli - mrugnął do niego.

-J-Ja nie wiem, b-bo on tak nagle... Ale c-chyba myśl o mnie poważnie, prawda hyung?

-Mam nadzieję, że tak.

-N-Nie chciałbym być znowu odrzucony... Ale jeśli coś by się stało, zawsze ze mną będziesz hyung?

-Ale wywiad środowiskowy... Oczywiście, że będę.

Jimin ujął delikatnie jego dłoń i przyspieszył kroku. Nawet nie zwrócił uwagi na wibrujący w kieszeni telefon. -Więc chodźmy szybciej, hyung! Jestem głodny.

-Ja też, od rana nic nie jadłem! - wyrwał do przodu, ciągnąc go za sobą i w rezultacie zaczął aż biec do samych drzwi knajpki.

Uporczywie wibrujący telefon nie dawał mu spokoju, jednak on tak samo jak wcześniej go ignorował. Teraz czas spędzał z Yoongim i nic nie mogło mu przeszkadzać. -Hyung, ja poproszę ten co ostatnio! Był świetny

-Znów na wynos? To wpadam i za chwilę wracam - uśmiechnął się, puszczając jego dłoń. Tak zachęcająco ciepłą, której naprawdę nie miał ochoty puszczać.

Gdy Yoongi zniknął za drzwiami restauracji, Jimin przysiadł sobie na murku, niedaleko wejścia. W końcu wyciągnął telefon, cały czas dobijał się do niego Jungkook. W końcu postanowił odebrać. -H-Halo?

-No nareszcie! Coś się stało? Czemu nie odbierasz?

-N-Nic się nie stało Kookie, jestem na mieście.

-Ale miałeś być na sali.

-No i byłem, ale już skończyłem.

-Specjalnie kręciłem się w okolicy szkoły, by cię potem odprowadzić.

-Przepraszam, naprawdę cię przepraszam Kookie, ale jeśli chcesz, możemy dzisiaj popisać, co ty na to?

-Martwiłem się. Jak chcesz to napisz wieczorem, jakoś mnie znajdziesz na Kakao.

-Ale Kookie, masz mój numer, możemy tak popisać, albo wiem! Może zadzwonię, co?

-Okej, jak wolisz.

-Jiminie, mam! - rozległ się donośny krzyk Yoongiego.

-Kookie, muszę już kończyć, zadzwonię wieczorem- pośpiesznie rozłączył się i zerknął na starszego. -Hyung, możemy już iść?

Yoongi wyciągnął rękę w kierunku przyjaciela, w której trzymał kartonik z jedzeniem. Nic mu nie powiedział, ale w środku były także pieczone frytki, którymi miał nadzieję zrobić mu niespodziankę, gdy już rozdzielą się do domu. -Dobijał się?

-N-Nie, znaczy... No tak, dzwonił, trochę mi teraz głupio, że tak go zbywałem- spojrzał na niego smutno, chowając telefon.

-Martwi się? To urocze.

-W końcu... C-Chodzimy ze sobą, ale nie musiał na mnie czekać, bo sam potrafię trafić do domu.

-Ale kiedy ja na ciebie czekam to już jest w porządku - pokręcił głową, chowając jedną rąk do kieszeni.

-Bo... Hyung, nie łap mnie za słówka- mruknął, odwracając głowę na bok.

-Za słówka to może i nie, ale za coś innego to będę - uśmiechnął się szeroko.

-Hyuung...- jęknął przeciągle, kładąc czoło na jego torsie. Czuł równomierne bicie serca tak, jak powinno być.

Yoongi zaczął się śmiać, momentalnie układając dłoń na jego włosach. -No dobrze, dobrze. Zostawię to Jungkookowi.

-Wracamy?- podniósł głowę do góry, ściskając w dłoni kartonik.

-Wracamy - szepnął i przez chwilę miał ochotę pocałować go we włosy, lecz w porę się opamiętał.

-Hyung, bo tak sobie pomyślałem... Może chciałbyś przyjść do mnie znowu na to dobre ciastko w piątek?

-Do ciebie zawsze - odparł wesoło, szczerząc się od ucha do ucha.

-Bo ja kończę troszkę szybciej lekcje, więc na ciebie poczekam, hyung.

-To spotkajmy się w sali muzycznej.

-Będę czekał, hyung- uśmiechnął się promiennie i ujął jego wolną dłoń, by pociągnąć ich w stronę domu.

-No ja myślę - mruknął, w myślach jedynie modląc się, aby to wszystko, co zaczęło się dziać między nim a Jungkookiem przybrało tak samo różowe barwy, w jakich chciał to widzieć zarówno Jimin, jak i on sam.

***

Na takich nadziejach zleciał im czas do piątku. Jednak pierwszoklasiści zawsze mają lepiej i w trakcie, gdy Yoongi musiał zapieprzać na swoim znienawidzonym japońskim, tak Jiminowi kończyły się lekcje.

-Jungkookie? Też już skończyłeś?- na widok swojego chłopaka, Jimin uśmiechnął się szeroko, zbierając swoje rzeczy z ławki. Po chwili zostali sami. Korytarze opustoszały, bo uczniowie raczej nie chcieli zostawać tutaj dłużej, niż wymagał plan lekcji.

-Mhm - zamruczał, przekraczając próg sali i powoli zasunął za sobą drzwi od sali, odgradzając ich dwójkę od resztki ludzi na korytarzu. -I przyszedłem do ciebie, słońce - uśmiechnął się do niego promiennie, podchodząc bliżej i obejmując ręką w pasie.

-D-Do mnie? Coś się stało, Kookie?- spojrzał na niego nieśmiało, od razu czując jak na jego twarz wpływa krwista czerwień. Lubił gdy go przytulano, ale teraz miał wrażenie... Że coś jest nie tak.

-Oczywiście, że do ciebie słońce - pocałował go w policzek, następnie delikatnie muskając usta.

-Kookie...- jęknął, gdy poczuł jego dłoń na swoim biodrze. Przytulali się wcześniej, to fakt, ale teraz czuł się dziwnie.

-Nie denerwuj się tak, jesteśmy tu sami - zamruczał, nachylając się do jego ucha, które lekko musnął, aby następnie przygryźć.

-Jungkookie, p-przestań...- zagryzł wargę, odchylając szyję na bok. Nie czuł się komfortowo, nawet wiedząc, że są sami. Kto by się czuł wiedząc, co prawdopodobnie chce zrobić osoba, na której tak bardzo wam zależy.

Z jednej strony chcąc się poddać, aby go nie stracić, z drugiej krzycząc w środku o ratunek.

-To ty przestań - mruknął, obiema rękami chwytając jego nadgarstki, aby siłą przygwoździć je do ławki po obu stronach jego bioder.

-Z-Zostaw mnie, proszę...- przymknął oczy, chcąc jak najszybciej stąd uciec. To nie był ten sam Kookie, przynajmniej nie teraz.

A wręcz przeciwnie, bo to był ten sam Kookie. Tylko teraz pokazał swoją właściwą twarz. Palce zacisnęły się mocniej na nadgarstkach. -Przestań pieprzyć.

-Kookie, c-co się stało...?- lekko wystraszony spojrzał wprost w jego czarne oczy. Bez jakiegokolwiek wyrazu.

-A myślisz, że ile ja jeszcze mogę czekać? - warknął, mrużąc swe ciemne oczy. W sumie nie zdradzały za wiele. Nic oprócz tego, czego teraz oczekiwał i co zamierzał sobie wziąć czy on tego chce, czy nie.

-Kookie, j-ja nie chcę... N-Nie tutaj- odwrócił głowę na bok, gdy źrenice Jungkooka niebezpieczne się zwęziły.

-Nie tutaj? To gdzie w takim razie? - prychnął, wślizgując się ciałem między jego nogi. -Tu będzie bardzo dobrze.

-B-Błagam, zostaw...- zacisnął dłonie w piąstki, próbując się wydostać.

-Nie - wymruczał, zbliżając się ustami do jego szyi, na której już po chwili zagościł krwisty ślad. -Zamknij się w końcu.

Blondyn nie wytrzymał. Z jego oczu popłynęły przezroczyste łezki, a on sam pociągnął nosem, starając się wyszarpać z uścisku. Na darmo, gdyż wprawne dłonie jego chłopaka już krążyły po guzikach koszuli. -Kookie...

-Jiminie, bądź grzeczny, a wszystko będzie dobrze - mruknął, rozpinając już pierwsze guziki jego koszuli. -I tobie będzie dobrze.

-N-Nie będzie dobrze...!- w końcu udało mu się wyrwać, kosztem kilku nadszarpniętych guzików. Spojrzał na niego z nieukrywaną odrazą, by od razu chwycić za swoje rzeczy.

-Jimin, kurwa! - warknął, spoglądając na niego wrogo.

Zapłakany blondyn wybiegł natychmiast z sali, zostawiając Jungkooka samego. Nie chciał mieć już z nim nic do czynienia. Biegł przed siebie nawet nie zwracając uwagi, że na kogoś wpadł.

Korytarzem szedł właśnie nie kto inny, jak Yoongi i Hobi, którzy to mieli się przecież spotkać z Jiminem po zakończeniu lekcji w sali muzycznej. Szli, gawędzili o wszystkim co się dało, ale chyba ostatnim czego oboje spodziewali się zobaczyć był zapłakany Jimin, który wpadł akurat na czarnowłosego. -Minnie, co się stało? - spytał, od razu Yoongi, dostrzegając łzy.

Zaskoczony natychmiast zorientował się na kogo wpadł, więc pośpiesznie otarł łzy z policzków, a koszule podciągnął pod samą szyję. -N-Nic hyung... Możemy j-już iść.

-Ale płaczesz... Zaraz, co się stało z twoją koszulą? - dopytał, powoli wyciągając ręce ku jej materiałowi, aby ostrożnie chwycić krańce pourywanych miejsc na guziki. -Kto ci to zrobił?

-N-Nikt hyung, zahaczyłem o-o drzwi i t-tak po prostu... Hyung, p-proszę chodźmy już- jęknął żałośnie, chwytając dłonią za materiał marynarki Yoongiego i ciągnąc go w stronę wyjścia.

-Jiminie, nie, zaczekaj - wtrącił, przyciągając go do siebie. -Czemu płaczesz...? - szepnął, wyraźnie zaskoczony i można by powiedzieć, że wręcz... Wystraszony. A na pewno przejęty.

-H-Hyung, zostaw mnie...- szepnął wyraźnie wystraszony nagłym przyciągnięciem do ciała starszego. Nie bał się Yoongiego, po prostu... To co się stało jeszcze przed chwilą, chciał całkiem wymazać z pamięci.

Yoongi przeniósł pełne obaw spojrzenie na stojącego obok Hoseoka, jakby chciał nim niemo wezwać pomoc z jego strony. -Nie bój się mnie... Nic ci nie zrobię, nic nie rozumiem...

-H-Hyung, c-chodźmy już, ja nie chcę z n-nim być...- wyszlochał, odsuwając się od starszego.

-Z kim "z nim"...? - spytał, a wtedy wszystko do niego dotarło. -Co on ci zrobił?

-O-On... M-Mi... A j-ja nie chciałem- pociągnął nosem, pośpiesznie wycierając policzki.

-Już, już, cichutko - zaczął, starając się go jakoś uspokoić. Objął go obiema rękami, przyciągając i wtulając w siebie. -Jesteś bezpieczny.

-Yoongi, chodź, sami to załatwimy- po jakimś czasie w końcu odezwał się Hoseok, który był tak samo zdziwiony jak Yoongi.

-N-Nie! Hyung, błagam cię, c-chodźmy już.

-Nie, ty tu zaczekaj. I nie płacz już, wszystko będzie dobrze.

-N-Nie będzie hyung, n-nie będzie...- z jego oczu poleciały kolejne łezki, których już nie miał ochoty się pozbywać. Kolejny raz został zabawką, tym razem w całkiem nowy sposób.

-Jiminie... - szepnął, obejmując jego policzki dłońmi, aby następnie wytrzeć z nich łzy. -Nic ci już nie grozi, obiecuję - na potwierdzenie swych słów, wyciągnął ku niemu piąstkę i wyciągnięty mały palec.

Podniósł ku niemu zapłakany wzrok i niepewnie zacisnął paluszek na tym jego. Kolejna obietnica, której Yoongi dotrzyma. -H-Hyung, t-tylko nie rób n-nic, przez co b-będziesz miał kłopoty.

-A tam, biorę Hobiego. Najwyżej będę mieć towarzystwo przy karze - uśmiechnął się lekko, powoli zabierając dłoń z jego policzka. Niestety widział, że łzy wciąż po nich spływają, dlatego choć niepewnie, to chwycił go za rękę, aby poprowadzić w kierunku ławeczki pod oknem. A gdy chłopak już na niej usiadł, Yoongi przed nim ukucnął. -Jestem tu, pamiętaj. Nic cię już nie skrzywdzi, a ja niedługo wrócę, tak? - uśmiechnął się promiennie, wychylając się do niego i delikatnie zainicjował noski-noski.

Przymknął oczy, gdy poczuł zimny nos Yoongiego. Sam wychylił się do przodu, aby starszy się nie odsunął. -Yoonnie...- jęknął, nawet nie zdając sobie sprawy, że zwrócił się do niego bez szacunku. Jak miał o tym pamiętać, gdy Yoongi był dla niego taki delikatny?

Jednak chyba nie spodziewał się tego, że Yoongi na ten zwrot jedynie szeroko się uśmiechnie. Choć owszem, wcześniej mówiła tak do niego tylko jego mama. -Zaczekaj tutaj - odsunął się powoli, aby wstać.

Hobi szybko odciągnął go w stronę klasy, w której najprawdopodobniej przebywał teraz Jungkook. Był zły, ale nie tylko na niego. -Yoonnie? Od kiedy pozwalasz mu tak do siebie mówić?

-Hobi, widziałeś w jakim jest stanie. Można mu to wybaczyć - uśmiechnął się pobłażliwie.

-Co nie zmienia faktu, że mi tak nie pozwalasz- warknął, rozsuwając drzwi klasy. -No proszę, kogo my tu mamy?

W sali faktycznie znajdował się Jungkook, tylko że jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co ze sobą niesie fakt pojawienia się tej dwójki w progu.

-No nie widzieliśmy się trochę, co słychać?

-Zamknij się lepiej- pierwszy odezwał się Hoseok, by po chwili podejść do nieświadomego Jungkooka bliżej.

-O co ci kurwa chodzi? - warknął, robiąc krok w tył. Mimo wszystko jakiś tam respekt w owej sytuacji zaczynał czuć względem starszego kolegi. Zwłaszcza, że momentalnie zbliżył się do niego także Yoongi.

-Ty już dobrze wiesz o co.

-A wy co? Bawicie się w obrońców uciśnionych? - prychnął.

-Co mu kurwa zrobiłeś, że teraz nie potrafi nawet słowa normalnie powiedzieć, co?- Hoseok mimo wszystko chciał to załatwić na spokojnie, jednak nie mógł ręczyć za Yoongiego, gdy ten był... No wkurwiony.

-Jaa? Ależ nic - uśmiechnął się w samym kąciku ust, nie spodziewając się tego co nastąpiło po chwili, czyli uderzenia z pięści w kość policzkową od Yoongiego. Czarnowłosy pomachał ręką w powietrzu, samemu czując ból, więc co dopiero Jungkook.

-Yoongi debilu- Hoseok natychmiast chwycił ramię swojego przyjaciela, aby ten nie wykonał kolejnego ciosu.

Brunet rzucił przyjacielowi spojrzenie pełne złości, nie zwracając na moment uwagi na zbierającego się do kupy Jungkooka... Który najwyraźniej dalej nic sobie z tego nie robił, a było to swoiste ostrzeżenie.

-Teraz się bawisz w bohatera? - warknął, rzucając pełne nienawiści spojrzenie drugiemu chłopakowi. -Pierdolone pedały.

Tym razem Hoseok też nie wytrzymał. Podczas gdy jedną ręką powstrzymywał Yoongiego od ciosu, drugą wymierzył kolejny, w ten sam policzek co ostatnio, doprowadzając Jungkooka do krwotoku z nosa.

Szatyn jęknął z bólu, chwytając się za nos, z którego teraz niekontrolowanie pociekła krew. Nie spodziewał się tego, niestety. Yoongi zaś wyrwał się przyjacielowi, chwytając mocno za koszulę młodszego i rzucił nim w ten sposób o najbliższą ławkę. Chwycił go także brutalnie za nadgarstki, wykręcając mu ręce do tyłu. -Jakby ktoś tak ciebie przeruchał, może odnalazłbyś mózg.

-No nie gadaj, że sam go nie chciałeś przerżnąć. Widziałem jak na niego patrzysz pedale- warknął.

Yoongi gwałtownie złapał go z powrotem za nadgarstek, boleśnie ściskając go w obu dłoniach. Tak mocno, że wystarczył jeden gest, ale połamać mu w tym miejscu rękę. -Jimin nie jest do ruchania, frajerze - warknął, ściskając mocniej nadgarstek i odcinając tym samym dopływ krwi. -Tylko do kochania.

-Pierdolenie... Puścisz mnie w końcu? Bo jeszcze twoja sunia coś sobie zrobi na tym korytarzu- uśmiechnął się złośliwie, zerkając w stronę drzwi.

-Nie! - ryknął, mrużąc groźnie oczy. -Miałem cię kurwa za normalnego!

-Jestem normalny. Ma tak zajebiste ciało, że żal było nie skorzystać, poza tym... Naprawdę myślał, że polecę na coś innego niż jego dziura między nogami?

Yoongi zacisnął rękę na jego nadgarstkach. Tego było już zbyt wiele. W jednej chwili puścił jedną z jego rąk i mocno cisnął w jego przeponę. Dobrze, że Hobi go teraz nie trzymał, bo chyba by dostał rykoszetem.

-P-Puszczaj mnie, idioto- wychrypiał, chwytając go za nadgarstek

-Yoongi, zostaw go!

-Kurwa... - warknął, wciąż jednak trzymając go za nadgarstek. Rozsądnym byłoby go teraz puścić. A jeśli nie... Istniałoby ryzyko, że go zabije. Puścił go.

-Y-Yoongi hyung...- gdy drzwi delikatnie się rozsunęły, pojawiła blondwłosa czupryna Jimina, który zapłakanym wzrokiem spojrzał nieśmiało na Yoongiego, jednak gdy zobaczył krew na nosie Jungkooka, zamarł.

Yoongi od razu odwrócił się w kierunku drzwi. Jakoś ostatnie, czego się teraz spodziewał to zobaczyć Jimina stojącego tu i widzącego to wszystko. -Jiminie... Miałeś tam zostać.

-H-Hyung...- zapłakany podbiegł do niego, wtulając się w jego ciało i odciągając go od Jungkooka. -H-Hyung wracajmy.

-Dlaczego tu przyszedłeś? - mruknął, kładąc jedną dłoń na jego plecach. Chętnie dowiedziałby się co nieco od razu, jednak zdawał sobie jednocześnie sprawę z tego, że raczej nie powinni w takiej sytuacji być tutaj zbyt długo. I przez chwilę miał gdzieś to, że Jungkook zwija się tutaj z bólu. Tak miało zresztą być. Przeniósł więc wzrok na stojącego obok Hobiego. -Chodźmy - rzucił, dając się wyciągnąć Jiminowi z sali na korytarz, a następnie z budynku szkoły.

-H-Hyung, to ty mu to zrobiłeś?- spojrzał na niego, jednak bez strachu w oczach. Był raczej zmartwiony o to, że coś mogło mu się stać przez głupotę blondyna.

-Razem to zrobiliśmy - rzucił, zerkając na Hobiego i choć nie wyglądał, czuł się dumny.

-H-Hoseok, ty też..? Przecież... On t-teraz na was doniesie... B-Będziecie mieć przeze mnie k-kłopoty- stanął przed nimi, tym samym ich zatrzymując. -A j-ja... Widocznie z-zasłużyłem sobie n-na to.

-Co?! – Yoongi przystanął, podciągając rękawy marynarki do łokci. -Przestań tak mówić. Czym niby miałbyś sobie zasłużyć?

-Jestem okropny... A-A teraz zostałem zabawką... D-Do wyruchania...!- jego oczy przepełniły się łzami, gdy spojrzał na stojącą dwójkę przed nim i zastanawiał się, jak bardzo są silni, że jeszcze mogą znieść jego widok.

-Jiminie... - jęknął zrozpaczony, słuchając tego okropnego żalu, jakim był przepełniony głos blondyna. -Nie jesteś, już wystarczy, chodź - złapał go za rękę i pociągnął za sobą. -Chodź Hobi, idziemy do mnie.

-Nie wiem czy to jest dobry pomysł, żebym szedł z wami, Yoongi. Widzisz w jakim on jest stanie, lepiej jak zostaniesz z nim sam.

-Na pewno? - spytał, obejmując blondyna w ramionach. -Żeby potem nie było, że nie spędzam z tobą czasu.

-Na pewno, sytuacja tego wymaga, zadzwonię później- posłał mu niemrawy uśmiech, po czym udał się w stronę domu.

-H-Hyung, ty też powinieneś mnie zostawić...

-Na razie! - rzucił do niego, gwałtownie przenosząc wzrok na Jimina. -Zwariowałeś? W życiu. Wezmę cię do siebie i... Nie wiem - mruknął, myśląc na głos i ciągnąc go już do siebie. -I napijesz się kakao. O, dam ci ten koc, wiesz, ten ciepły. I słuchaj, nigdzie nie pójdę, o nic się nie martw.

-M-Moja koszula, jest cała porwana- jęknął, przypatrując się białemu materiałowi. Nawet nie potrafił się mu normalnie postawić. -H-Hyung, ja już nic nie chcę... Chociaż, chcę t-tylko żeby było, j-jak dawniej.

-Ah, tak, musisz się z tym źle czuć... I pewnie ci zimno - powoli zabrał z niego rękę, aby następnie rozpiąć guziki swojej marynarki. Jemu i tak wiecznie było zimno, więc... To żadna różnica. Zarzucił mu ją na ramiona, a gdy przełożył przez rękawy ręce, nawet pozapinał mu ją do końca. -Jak dawniej?

-Nikt na mnie nie zwracał uwagi, siedziałem sobie cicho obserwując, jak pędzi świat... A czemu teraz wszystko się wali? Bo ośmieliłem się kogoś pokochać... T-Tego sobie nigdy nie wybaczę, hyung...

-Ale Jimin, to przecież nieprawda. To nie twoja wina, że Jungkook jest pojebany i myśli tylko swoim przyrodzeniem - mruknął, prostując się i znów obejmując go ramieniem. -To mi jest wstyd, bo was że sobą zapoznałem.

-Niepotrzebnie hyung... C-Chciałeś dobrze, a przeze mnie znowu wyszło jak zwykle. Hyung... M-Może ja już nie mogę kochać...?

-Dlaczego ciągle siebie obwiniasz...?

-A kogo mam winić za wszystkie swoje porażki, jak nie siebie, hyung?

-Po prostu do tej pory trafiłeś na niewłaściwe osoby.

-Jedyną osobą, która mi się naprawdę trafiła... Jesteś ty, hyung...

-Na razie - stwierdził, obejmując go mocniej. -Ale naprawdę mi miło, że tak sądzisz. Jesteś naprawdę uroczy, gdy tak mówisz - uśmiechnął się, zbliżając usta do jego skroni.

W tym momencie nic się nie liczyło. Ani rozerwana koszula, ani potargane włosy. Nawet maleńkie plamki na marynarce Yoongiego, które najprawdopodobniej były krwią Jungkooka. Naprawdę to nic nie znaczyło. Bo w sercu Jimina zagościło dawno już niespotykane ciepło, które rozpalało się z każdym zetknięciem skóry Yoongiego, z każdym dobrym słowem wypowiedzianym na pocieszenie, z każdym komplementem i z każdym zerknięciem w stronę Jimina. A gdy poczuł wargi na swoim czole, ciepło wybuchło jasnym płomieniem, przysłaniając to, co do tej pory spotkało go złego.

-Chodźmy do domu - szepnął, przytulając go mocno do siebie.

-T-Tak, chodźmy- szepnął, przymykając oczy. Był wdzięczny Hoseokowi, że zostawił ich samych.

Teraz jedyne czego potrzebował to obiecany kocyk, kakao i... Yoongi.



a/n: Kochajcie, Jikook odchodzi w zapomnienie....chyba

Continue Reading

You'll Also Like

63.9K 2.7K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
23.3K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
8.7K 844 11
Bo jedynie Jungkook pragnął od życia śmierci... ⇨ Top Tae ⇨ Bottom Jk ⇨ BoyxBoy ⇨ Homo ⇨ Depresja
263K 26.7K 94
Pierwsza liceum, pierwszy pocałunek, pierwszy alkohol, pierwsza miłość, pierwszy związek, pierwszy papieros, pierwszy raz... Czyli z życia nastoletni...