How your love could do |Yoonm...

By deedee_09

86.1K 9.5K 6.5K

"Jesteś moją penicyliną, ratujesz mnie Moim aniołem, moim światem (...) Kochaj mnie teraz" Jimin, który znal... More

Save Myself
Best of me
Butterfly
Get free
Begin
House of Cards
Boy Meets Evil
Savin me
What about us
Awake
Just give me a reason
Beautiful times
There for you
Young forever
Spring day
You are
4 o'clock
Rain
Hello
Pied piper
Dive
Smoke clouds
How would you feel?
Shape of you
Fuckin' perfect
Vanilla Twilight
Chasing cars
Photograph
Boy in luv
Crystal snow
Hearts Don't Break Round Here
All I want for Christmas is You
Dna
Sad song
Heaven
First love
Little do you know
Lego House
I'm a mess
Young love
Try
Give me love
Daydream
Mirrors
Perfectly perfect
Love scenario
Heart Shaker
Fake love
Singularity

Blood, sweat and tears

1.9K 205 324
By deedee_09

a/n: Pamiętajcie, że to ff piszą dwie osoby, Deedee i Niko ;) A tak poza tym, to zapowiada się tasiemiec~


Jakoś udało mu się przetrwać niedzielę i poniedziałek, jednak gdy we wtorek szedł sam do szkoły, droga ta wydawała mu się piekielnie długa. Zaczęło mu brakować obecności Jimina, jego uśmiechu, głosu, towarzystwa... Po prostu jego. Przez ostatni miesiąc zdążył przywyknąć i ciężko było mu przestawić się z powrotem na samotne, szkolne wycieczki.

W środę już postanowił, że będzie inaczej. Pół dnia zajęło mu bieganie za ludźmi z klasy blondyna, nim zorientował się, że obrał niewłaściwą taktykę. Skoro żaden z chłopaków nie był skory pożyczyć raptem na kilka dni zeszytu... Postanowił uderzyć do ślicznotek z jego klasy, modląc się przy tym o to, aby nie zobaczyła go Hyunri, gdyż nie chciał już na starcie stracić w jej oczach. A kiedy już miał pełną torbę zeszytów z notatkami, lekcje dobiegły końca, więc obrał kurs na dom Jimina. Będąc już niedaleko, wybrał do niego numer, na samą myśl o ponownym usłyszeniu go, uśmiechając się od ucha do ucha.

-Tak, hyung?- jego głos był nieco bardziej zachrypnięty, ale po kilkudniowym leżeniu zdobył na tyle sił, że mógł się żółwim tempem przemieszczać po domu, bez ryzyka, że zemdleje na środku korytarza. Był w trakcie przygotowywania kolejnej tego dnia herbaty, gdyż to był jedyny napój jaki teraz tolerował, gdy na wyświetlaczu jego telefonu pojawiło się to jedno, ważne dla niego imię.

-Hej Jiminie, jesteś w domu?

-Tak, od kilku dni, trzymałem się obietnicy i nigdzie nie wychodziłem- zaśmiał się.

-Bardzo dobrze. A mama może jest?

-Tak, wzięła kilka dni wolnego. Czy coś się stało, hyung?

-Nie, wszystko okej. Może na chwilę wyjść?

-T-Tak... Myślę, że tak- odchylił nieco głowę od telefonu i zwrócił się do mamy siedzącej w salonie. -Mamo, czy mogłabyś na chwilę wyjść przed dom? Yoongi hyung mnie o to poprosił- spojrzał na nią błagalnie.

-Powiedz mu, że za chwilę będę- uśmiechnęła się i wstała z kanapy, aby ubrać buty.

-To ja stoję przy furtce i czekam - rozłączył się.

Kobieta nałożyła na siebie swoją kurtkę jesienną i już po chwili znalazła się przed furtką. -Coś się stało, Yoongi?

Chłopak jak stal z rękami w kieszeniach, tak od razu je wyciągnął, chcąc okazać szacunek. -Dzień dobry! Wszystko w porządku, nawet lepiej... - sięgnął do torby, natychmiast wypakowując z niej kilka zeszytów. -Proszę, to notatki dla Jimina.

-Oh, to bardzo miło z twojej strony, sam je wszystkie zdobyłeś?- odebrała zeszyty i uśmiechnęła się do chłopaka ciepło.

-Tak, nie było wcale tak łatwo - roześmiał się i sięgnął do bocznej przegrody w torbie, z której wyciągnął białą lilię. Odłożył ją następnie na stosik zeszytów. -I to też proszę mu przekazać

-Jak tylko Minnie wyzdrowieje, postaram się, żeby przyniósł ci jakieś ciasto- zmrużyła oczy w charakterystyczny (również dla Jimina) sposób, jednak po chwili spojrzała na lilię. -Dla Jimina? Z jakiej okazji?

-Będzie mi bardzo miło - schował ręce za sobą nieco speszony jej kolejnymi słowami. -A tak... Bez okazji...

-Dobrze, dobrze, wszystko mu przekaże. Wiem, że to niegrzeczne, bo powinnam cię zaprosić do domu, ale sam rozumiesz, że Minnie rozsiewa zarazki- zaśmiała się donośnie.

-Dlatego go nie odwiedzam - jego uśmiech nieco zmalał. -Mam słabą odporność, od razu bym coś złapał.

-Na szczęście już mu przechodzi, więc w poniedziałek powinien być w szkole. Jeszcze raz ci dziękuję Yoongi za to wszystko. Zmykaj, bo rzeczywiście coś złapiesz- uśmiechnęła się do niego po czym machając wolną dłonią na pożegnanie, udała się w kierunku domu.

-A czy da radę przyjść na sobotnie ognisko? - zawołał jeszcze za kobietą.

-Jeśli tylko będzie dalej siedział grzecznie w domu!- odkrzyknęła i zniknęła za drzwiami domu.

Jeśli będzie siedział w domu... Wyciągnął pospiesznie telefon z kieszeni, wystukując SMSa do blondyna.

Od: Yoongi-hyung

Masz kategoryczny zakaz wyściubiania nosa za okno do soboty. A Jungkook już wie, że przyjdziesz!

Jimin spojrzał zdziwiony na sms, którego przed chwilą otrzymał, by po chwili przenieść wzrok na mamę, która trzymała stosik zeszytów i jedną, białą lilię. -Yoongi hyung to przyniósł?- zapytał zdziwiony.

-Tak, pozałatwiał ci notatki z tych kilku dni. Mówił, że nie było to łatwe, ale sądząc po nim, ma dar przekonywania- zaśmiała się wręczając synowi zeszyty i biały kwiat. -Ta lilia tez jest podobno dla ciebie.

Odebrał wszystko od mamy i poczłapał do pokoju, kładąc później rzeczy na łóżku. Ujął w dłoń łodyżkę z kwiatkiem i umieścił ją w słoiku z wodą, w którym teraz stała tylko hortensja.

Do: Yoongi-hyung

Dziękuję, hyung. Naprawdę dziękuję.

***

Yoongi hyung 9:14

Jiminie, to dzisiaj~~~

Jiminnie 9:20

Hyung, boje sie ;;;

Yoongi hyung 9:21

Nie bój się, będzie fajnie.

Jiminnie 9:23

Mam nadzieję, ale... i tak się boję ;;

Yoongi hyung 9:25

Jiminiieeeeeeeee

Yoongi hyung 9:26

Nie marudź xD

Yoongi hyung 9:26

Też tak marudziłem o tym japońskim?

Jiminnie 9:27

No nie... ale to co innego, hyung! Ja oprócz ciebie nikogo nie mam, nie umiem rozmawiać z ludźmi ;;

Yoongi hyung 9:28

Jak się za bardzo zamotasz to ci jakoś pomogę, luz

Jiminnie 9:30

I jak to będzie wyglądać, hyung? Najlepiej jak w ogóle się nie odezwę

Yoongi hyung 9:32

Wyobraź sobie, że właśnie targam cię za policzki.

Jiminnie 9:34

Wybacz hyung, ale nijak to nie pomogło ;;

Yoongi hyung 9:36

Więc pomyśl, że cię przytulam

Po przeczytaniu ten wiadomości, Jimin lekko się zarumienił. Bardzo lubił gdy starszy go przytulał, wtedy wszystkie zmartwienia znikały.

Jiminnie 9:39

No dobrze, to pomogło...

Yoongi hyung 9:40

Wiem, jak cię pocieszyć~

Jiminnie 9:43

Przecież nie możesz hyung być ze mną przez całe życie ;; A ja często potrzebuję takiego pocieszenia.

Yoongi hyung 9:45

Jesteśmy przyjaciółmi, więc będę. Wystarczy, że dasz mi znać c:

Jiminnie 9:47

Nie mam jak teraz wystawić palca, ale uznajmy to za obietnicę, dobrze hyung?

Yoongi hyung 9:10

Nie muszę ci tego obiecywać na mały palec, Jiminie. Ja to po prostu wiem ❤

Jiminnie 10:11

^ ^ Hyung, przyjdziesz po mnie, prawda?

Yoongi hyung 10:13

Ano przyjdę. Na którą będziesz gotowy?

Jiminnie 10:15

Zależy o której ma się zacząć

Yoongi hyung 10:20

Wstępnie o 20, ale pewnie i tak się pospóźniają

Jiminne 10:23

Jeśli chcesz hyung, możesz przyjść wcześniej, mam coś dobrego

Yoongi 10:25

Przyjdę, bo nie mogę się już doczekać, by znowu cię zobaczyć.

Jiminnie 10:28

Też chcę cię już zobaczyć, hyung. Tydzień to za dużo ;;

Yoongi hyung 10:32

O wiele za dużo!

***

Yoongi hyung 19:39

Może być?

Jiminnie 19:40

Idealnie ^ ^

Yoongi hyung 18:41

W takim razie wychodzę. Szykuj się na mnie!

Jimin był gotowy już odrobinę wcześniej. Mówiąc odrobinę miał na myśli jakieś trzy godziny przed. Ciągle się denerwował, w pewnym momencie nawet chciał napisać do Yoongiego prośbę o odwołanie tego wszystkiego. Jednak gdy usłyszał dźwięk dzwonka, szybciutko zbiegł na dół po schodach, aby wpuścić gościa do środka.

Yoongi zaś przeciwnie, nie mógł się doczekać aż znowu się zobaczą i pójdą pobawić z resztą jego drużyny. W końcu tyle miało się tam zdarzyć! Przede wszystkim głównym zadaniem Yoongiego było przedstawienie Jimina w oczach Jungkooka jak najlepiej. W dodatku przed ogniskiem miał do niego przyjść i zjeść pyszne ciasto, wszystko pięknie! Lecz gdy stal przed jego drzwiami, trochę się zdenerwował, choć sam nie do końca wiedział czym. Jego niechybnym spotkaniem? Na szczęście w tejże chwili drzwi się otworzyły, a brunet od razu rozłożył ręce, uśmiechając się szeroko. -Jiminie!

Uradowany natychmiast wpadł w ramiona starszego, przyciskając mocno twarz do jego klatki piersiowej. Tak bardzo tęsknił za swoim przyjacielem, a przecież nie widzieli się tylko tydzień. Dla Jimina to było jak cały rok, bo Yoongi był osobą, na której skupiał całą swoją tęsknotę, gdy nie było go w pobliżu. W przeciągu półtorej miesiąca wszystko wywróciło się do góry nogami. -Yoongi hyung, tęskniłem!

-Ja też! - objął go jedną ręką i przez dobrą chwilę nie pozwolił mu się odsunąć, tym razem zwracając szczególną uwagę na jego zapach. Jimin naprawdę ładnie pachniał. -To dla ciebie - odparł, kiedy już się od siebie odsunęli. W drugiej ręce cały czas trzymał niewielką doniczkę z białym hiacyntem. -Jak będziesz podlewać, to jeszcze długo postoi.

-Oh, dziękuję hyung. Aż mi teraz głupio, że ja tobie nigdy nic nie daję- odebrał małą doniczkę z kwiatkiem i przepuścił Yoongiego w drzwiach. Poczekał aż starszy zdejmie buty i poprowadził go prosto do kuchni, gdzie przygotowane miał ciasto. Na stolik odłożył doniczkę.

-Przecież to nic takiego - roześmiał się, wchodząc do kuchni. Zdecydowanie polubił jego dom, gdyż choć najczęściej był tu sam Jimin, był on bardzo ciepły i aż chciało się w nim przebywać. -Mm, wygląda kusząco - wręcz zamruczał, dostrzegając ciasto na stole.

-Częstuj się hyung- zachęcił go gestem dłoni, a sam chwycił za telefon, sprawdzając godzinę. Wiedział, że pewnie odprowadzi go Yoongi, ale i tak wcześniej nie wychodził tak późno z domu. Nie miał po co.

-A właśnie, że z rozkoszą - mruknął, od razu chwytając za pachnący kawałek ciasta. Zaś gdy wziął go do ust, poczuł się, jak w niebie. Było genialne, a wcześniej wydawało mu się, że tylko jego mama była mistrzynią w kuchni..

Wcześniej nałożył tylko kawałek dla Yoongiego, sam czekał aż starszy skończy. Popatrzył na małe kwiatki hiacynta. Były tak delikatne, że praktycznie bał się że samym dotykiem by je uszkodził, a co dopiero je wąchając. Bo musiał przyznać, że hiacynt miał bardzo ładny zapach.

-Ty piekłeś czy mama? - spytał, wsuwając sobie do ust ostatni kawałeczek.

-J-Ja, ale musiałem skorzystać z przepisu- szepnął nieśmiało.

-Poważnie? - otworzył szerzej oczy. -Wyjdź za mnie.

-H-Hyung, j-ja nawet gdybym chciał, t-to nie mógł b-bym- spojrzał na niego lekko zarumieniony.

-Jesteś ciepły, jak piec - uniósł w górę jeden palec, sugerując, że zaczyna wyliczać. -Potrafisz piec. Tak bardzo się troszczysz. Gdzie ty byłeś, gdy cię nie było?

-Siedziałem sobie cicho w cieniu, żeby nie przeszkadzać- szepnął sam do siebie na tyle cicho, aby Yoongi tego nie usłyszał. -To jak hyung, i-idziemy?

-Teraz mogę iść nawet na koniec świata. Upieczesz mi kiedyś babeczki? - uśmiechnął się do niego, wstając od stołu.

-Wystarczy poprosić- pokazał mu rządek bialutkich zębów, by również po chwili wstać do stołu i udać się do przedsionka, by narzucić na siebie czarną bluzę i założyć czerwone trampki.

Yoongi do koszuli w kratę miał także czarną, skórzaną kurtkę, więc wszystko ładnie ze sobą grało, a przede wszystkim ich ubiór pasował do siebie wzajemnie.

Gdy wyszli z domu, niemal od razu zarzucił na niego swoje ramię. -Tydzień na to czekałem - westchnął błogo.

-Ja też- zaśmiał się pod nosem, nakrywając głowę kapturem. Był dopiero co po chorobie, nie chciał się rozchorować na nowo. -Gdzie dokładnie idziemy?

-Do lasu. No wiadomo nie w głąb, ale jest tam taka fajna strefa - uśmiechnął się szeroko.

-Hyung, ale odprowadzisz mnie potem do domu, prawda?

-Odprowadzę, odprowadzę. Nie lubię spędzać nocy poza domem, także możesz być spokojny.

-B-Bo ja nigdy nie byłem tak późno poza domem, szczególnie w lesie.

-Denerwujesz się, co? - zerknął na niego kątem oka. -Zobaczysz, to fajnie miejsce.

-A-Aż tak to po mnie widać?- zagryzł wargę i spuścił głowę na dół. -Denerwuje się i to bardzo.

Potarł chłodną dłonią o jego ramię dla otuchy. -Nie ma co, poważnie.

-M-Może opowiesz mi hyung, kto będzie?

-No to będzie Jungkook - tu spojrzał na niego sugestywnie. -Namjoona pewnie znasz choćby z widzenia. Dalej Seokjin i Hoseok. W drużynie jest nas więcej, ale nasza grupa trzyma się ze sobą najbardziej.

-Hoseok też będzie?- zapytał nieco zmartwiony.

-Tak. Właśnie, skąd się znacie?

-T-To nic szczególnego, kiedyś mi pomógł w jednej rzeczy, ale nic więcej.

-Mhm... A o czym ostatnio rozmawialiście?

-Oh, ch-chciał się zapytać, jak się razem dogadujemy, tylko tyle hyung.

-No dobrze... Pamiętasz co ci mówiłem? - pogłaskał go znów po ramieniu. -Jeśli coś będzie nie tak, to mi powiesz.

-Tak, obiecuję hyung, ale wszystko będzie dobrze, prawda? Więc nie będzie takiej potrzeby.

-Tak, wszystko będzie dobrze.

Blondyn uśmiechnął się sam do siebie, słysząc to zapewnienie. Naprawdę dzięki temu czuł się bezpieczniej i liczył, że może pozna więcej nowych ludzi. Chociaż Yoongi mu w zupełności wystarczał.

-Możemy iść dalej, nie? Bo wiesz, to kawał drogi stąd. Nie będziesz zmęczony? - uśmiechnął się lekko, naprawdę patrząc na niego wzrokiem pełnym troski.

-Spokojnie, dam sobie radę hyung, najwyżej mnie poniesiesz- zaśmiał się pod nosem.

-Nie ma sprawy, pewnie jesteś leciutki - również się roześmiał.

Nie był tego taki pewien, ale z dnia na dzień zyskiwał coraz więcej pewności siebie dzięki Yoongiemu. Nie słyszał wyzwisk, nie słyszał tego wszystkiego od dłuższego czasu. -Na pewno dam radę.

-W razie czego jestem gotowy - poczochrał mu włosy, burząc nieidealną fryzurę.

Spojrzał na niego kątem oka. Przyzwyczaił się już do palców starszego w jego włosach. Za każdym razem tak robił, a blondyn nie wiedział czemu, ale to polubił. Szli powoli, ale Jiminowi praktycznie ani na chwilę nie zamykała się buzia. Miał tyle do powiedzenia swojemu hyungowi, bo przecież nie widzieli się przez calutki tydzień. Nawet nie zauważyli, gdy przekroczyli las.

Droga ta w żadnym wypadku nie była nudna, już Jimin o to zadbał. Cały czas mówił, a Yoongi go słuchał i co jakiś czas dopowiadał swoje. W żadnym wypadku nie miał go dość. Gdy doszli na miejsce nie było jeszcze wszystkich, za to był już Hobi i Jungkook.

Gdy Jimin dostrzegł czekająca dwójkę, delikatnie ujął ramię starszego i schował się za jego plecami, wychylając się tylko, aby obserwować sytuację. Jego serce przyspieszyło swój normalny rytm, nie wiedział, jak ma się zachować.

Wywołało to salwę śmiechu u Yoongiego, ale nie był to ten z rodzaju tych wrednych i szydzących, jakiego miał w zwyczaju wysłuchiwać przez cały czas do dziś blondyn.

-Nie wiem czego się boisz.

-N-nie boję się...- spojrzał na niego spod grzywki blond włosów i zagryzł wargę, wiedząc, że Hobi pewnie teraz w duchu się z niego wyśmiewa.

-Hej Hobi - czarnowłosy uśmiechnął się szeroko, wymieniając z nim przyjacielski uścisk..

-Hejka- uśmiechnął się do niego i poklepał po plecach, dostrzegając chowającego się za nim blondyna. -Cześć, Jiminie.

Yoongi spojrzał badawczo na przyjaciela, następnie zerkając na Jimina. -To jest mój przywilej - sprostował, zarzucając rękę na ramiona młodszego.

Hoseok zmierzył swojego przyjaciela wzrokiem, szczególny nacisk kładąc na zarzucone ramię. -Naprawdę? Dlaczego tylko ty możesz tak mówić, Yoongi?- zaśmiał się, choć Jimin mógł wyczuć tą sztuczność.

-Taki już mój przywilej - znów uśmiechnął się szeroko. -Nie pozostaje ci nic, jak tylko to uszanować.

-Dobra, dobra, Jungkook już jest. Zdaje się, że z Jiminem się jeszcze nie poznali, prawda?

-A prawda, prawda. Kookie~ - zawołał melodyjnie, ciągnąc Jimina w jego stronę.

Blondyn popatrzył ze strachem na starszego, gdy ten pociągnął go za ramię, by postawić zaraz przed Jungkookiem. Miał nadzieję na to, że nie będzie musiał odezwać się ani słowem, a teraz? Był zmuszony do bezpośredniej konfrontacji.

-Hej... Jimin? - Jungkook uśmiechnął się przepraszająco. Trochę głupio, że mogło wypaść mu z głowy jego imię. -Fajnie cię poznać.

-M-Mi też bardzo miło cię poznać- chociaż na zewnątrz zaciskał dłonie na materiale bluzy, w środku tak naprawdę skakał z radości. On pamiętał jego imię!

-Yoongi dużo o tobie mówił - uśmiechnął się szerzej. -Faktycznie te plotki to nie prawda, gdzie oni widzieli te świnkę.

Czyli nie tylko Yoongi nie widział w nim opasłej świni? Słowa Jungkooka sprawiły, że poczuł się pewniej w nowym towarzystwie, jednak nie na tyle, żeby jego głos przestał drżeć. -Yoongi hyung, c-co o mnie mówiłeś?- zaśmiał się, spoglądając na Yoongiego.

-Wszystko co najlepsze - skwitował, pokazując palcami V, a następnie wrócił do rozmowy z Hoseokiem.

Gdy przyszła reszta, zaczęła się właściwa część spotkania. Jimin nie spodziewał się, że z praktycznie nieznajomymi sobie osobami złapie wspólne tematy. Największym osiągnięciem jednak dla niego było to... Że swobodnie rozmawiał z Kookiem. Razem śmiali się z tanich żartów Seokjina, razem rozmawiali o koszykówce, nawet siedzieli obok siebie. Blondyn co jakiś czas zerkał na Yoongiego, dostrzegając jego dodający pewności siebie uśmiech. Jednak wszystko się kiedyś musi skończyć. Coś zaczęło się psuć w momencie, gdy Jungkook opuścił całe towarzystwo, po uprzednim zapisaniu sobie numeru Jimina.

Cały wieczór mijał właśnie tym spokojnym rytmem. Ciepło ogniska robiło nastrój, rozmowy się kleiły, a przyniesione jedzenie znikało szybko. Nie tylko Jimin dobrze się tutaj bawił, Yoongi i Jungkook również, co potwierdził właśnie fakt, że sam z siebie poprosił o numer blondyna. Jednak gdy tylko młodszy chłopak opuścił grupę, faktycznie atmosfera nieco siadła. Być może dlatego, że Namjoon całkiem niechcący rozpętał burzę, rozpoczynając temat dotyczący Jimina.

-A ostatnio te ślicznotki pruły jape na cały korytarz. Zdawałeś się tego nie słyszeć - zwrócił się do blondyna.

-Bo się nauczył je ignorować – Yoongi dopowiedział, przysiadając się blisko Jimina i zarzucając na niego ramię. -Prawda?

-P-Prawda- skulił się w sobie, bo dobrze wiedział, że ten temat tak łatwo się nie skończy. To mogło oznaczać tylko jedno. To był ostatni wieczór w towarzystwie Yoongiego.

-I bardzo dobrze, bo to same szmaciska są – stwierdził Namjoon, wgryzając się w trzymaną kanapkę z serem, którą podgrzał sobie nad ogniem.

-Kto w ogóle zaczął rozpowiadać te pierdoły? Ktoś musiał być pierwszy... – mruknął Yoongi, delikatnie masując dłonią ramię Jimina, chcąc dodać mu otuchy. Przecież wiedział, że był to dla niego ciężko temat.

-J-Ja nawet nie pamiętam, hyung, naprawdę. To nie był nikt ważny- lekko wystraszony spojrzał na Hoseoka. Jego mina tez była nietęga.

-Jimin ma rację, poza tym dzięki Yoongiemu wszystko przycichło i już jest lepiej, prawda?- Hoseok również wymienił spojrzenie z blondynem.

-Może i tak, ale ja się dowiem – stwierdził Yoongi hardo, unosząc dumnie głowę.

-A wtem ruszysz niebo i ziemię – oboje z Namjoonem się zaśmiali.

-Jak niby chcesz się tego dowiedzieć, co? Poza tym, po co to rozgrzebujesz, ta osoba na pewno teraz ma po tym wszystkim wyrzuty sumienia – mruknął lekko zaniepokojony Hoseok, zwróciwszy się do przyjaciela.

-Ja to rozgrzebuję? Zwyczajnie chętnie bym urządził tej osobie takie same piekiełko, jakie miał Jimin - warknął, nagle mrużąc oczy. -Skąd ty możesz wiedzieć, jak się tamta osoba czuje? Na pewno jest zwyczajnym, zimnym skurwielem.

-A może to ty, Hobi?

-Co ty pierdolisz, Namjoon? Coś wam się w głowach poprzestawiało, niby po co miałbym coś takiego robić?- spojrzał groźnie na tę dwójkę, po czym przeniósł wzrok na Jimina, którego zachowanie mówiło o ogromnej chęci ucieczki. Odsunął się od Yoongiego i boleśnie zagryzał wargę, modląc się, aby ten temat w końcu się skończył

-Hyung, p-przestań, n-naprawdę nie ma się czym przejmować- jęknął, delikatnie ciągnąc Yoongiego za rękaw kurtki.

-Tylko winny się tłumaczy – stwierdził Namjoon, wbijając w niego swój świdrujący wzrok.

-Nie, Jiminie. Hoseok ma nam chyba coś do powiedzenia – warknął, wciąż nieustępliwie się na niego patrząc. -To byłeś ty.

-Jimin, do cholery, weź coś powiedz- Hoseok spojrzał na niego błagalnie, jednak blondyn odwrócił wzrok. Chciał wtopić się w otoczenie, stać się niewidzialny. Byle tylko nie musieć więcej tego słuchać. -A nawet gdybym to był ja, to co?

Yoongi spojrzał na Jimina, instynktownie zaciskając dłoń na jego ramieniu. -Hobi, nie pierdol. Po prostu powiedz czy to byłeś ty.

-I co, zmieni to coś? Przypierdolisz mi teraz?- wstał z kawałka drewna, który zajmował od dłuższego czasu i popatrzył chłodno na Yoongiego. Był jego przyjacielem, nawet tym najlepszym, ale gdy teraz wszystko wyszło na wierzch, cóż... Nawet nie miał nic na swoją obronę.

Yoongi poderwał się z miejsca, łapiąc chłopaka za chabety. -Myślałem, że masz mózg - warknął, patrząc chłodno wprost w jego oczy. -Jak mogłeś mu to zrobić?! Kurwa, mi też byś to zrobił?

-Wiesz przecież, że nie, do chuja. Miałem swój powód, nie będę się wam z tego tłumaczył- zacisnął dłoń na nadgarstku Yoongiego i odrzucił jego rękę. A Jimin? Wystraszony jak nigdy wcześniej patrzył z przerażeniem w oczach to na Yoongiego, to na Hoseoka. Chciał coś powiedzieć, krzyknąć, żeby przestali. A jedyne na co go było stać, to tamowanie łez pchających się do oczu i myślenie nad cichą ucieczką. Po co miał zostać w miejscu, w którym był powodem kłótni? Hobi dłużej był jego przyjacielem, więc kim był Jimin żeby ich rozdzielać?

-Zrobiłeś mu to, bo był inny już reszta zjebów... - odsunął się od niego, aż stanął przy blondynie. -Chodź - przerzucił wzrok na chłopaka, przy którym stał, złapał go za rękę i pociągnął za sobą, oddalając się od ogniska, a tym samym od Hoseoka.

-N-Nie, hyung... Zostaw!- wyszarpał swoją rękę z uścisku i spojrzał na starszego, już nie powstrzymując się od pokazania słabości. -Z-Znam drogę do domu, ty h-hyung zostań. Nie chcę c-cię rozdzielać z p-przyjaciółmi.

-Idę z tobą, chodź już - mruknął, znów łapiąc go za rękę. Przez chwilę nic nie mówił, pozwalając opaść emocjom. Przecież nie chciał go wystraszyć, a tym bardziej nakrzyczeć. -Chodźmy - złapał go pewniej, patrząc ufnie w oczy, a gdy dostrzegł w nich to niesłychane "coś", po prostu pociągnął go dalej.

-A-Ale hyung, ty nic nie rozumiesz- na jego twarzy pojawił się grymas. Razem z Yoongim przekroczył granicę lasu, wychodząc na oświetloną ulicę.

-Czego nie rozumiem? - spojrzał na niego od razu, ale nie puścił ręki.

-Wszystkiego nie rozumiesz- spojrzał na niego z bólem. Nie wszystko było wyjaśnione, a jeśli nie teraz, to kiedy Jimin miałby mu to wszystko powiedzieć.

-Więc mi wreszcie wyjaśnij.

-Ten pedał, k-którego masz teraz nieprzyjemność widzieć, hyung, zakochał się. M-Myślalem, że to n-nic takiego, dopiero Hoseok uświadomił mi, że tak nie jest. P-Powiedziałem mu wszystko, n-naprawdę coś do niego czułem, a o-on... Wyśmiał mnie. Tak po prostu... R-resztę już znasz, hyung...- spuścił głowę na dół, nie chcąc patrzeć na starszego. Nie chciał, żeby widział, jak bardzo żałosny potrafi być Jimin.

-Jiminie, no właśnie o to mi chodzi. Wyśmiał cię, a przecież nic nie zrobiłeś - westchnął i gwałtownie przystanął, powoli puszczając jego rękę. A gdy już to zrobił, objął go jedną ręką w ramionach, zaś drugą za plecami i po prostu mocno do siebie przytulił. -Nic nie zrobiłeś... Zakochałeś się, to nic złego.

-To j-jest złe, t-tak nie wolno- przymknął oczy, nawet nie próbując się wyrwać.

-Wolno, każdy może się zakochać – szepnął, tuląc go do siebie mocniej. Nawet nie zauważył, kiedy zaczął się bujać, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę.

-M-Mi chyba nie wolno- zacisnął piąstki na jego kurtce, po chwili jednak się od niego odsuwając. Tyle razy widział go już, jak się mazgaił. Teraz szybko przetarł oczy, aby po chwili słabości nie było ani śladu.

-Każdemu wolno - uśmiechnął się do niego znów łagodnie, ponownie łapiąc go za rękę. -Nie możesz się zgubić, nie oddalaj się.

-Naprawdę j-jesteś aniołem, hyung. Po tym wszystkim, czego s-się dowiedziałeś jeszcze ze mną rozmawiasz- szepnął cicho.

Yoongi spuścił głowę, uśmiechając się sam do siebie. -Jakim znowu aniołem...

-Aniołkiem, z białymi skrzydłami- uśmiechnął się nieśmiało, pociągając nosem.

-Właściwie to mogę być - zaśmiał się i przyciągnął go bliżej siebie, znów zawieszając rękę na jego ramionach.

-Przepraszam cię, hyung, że zepsułem ci wieczór- szepnął najciszej jak mógł. Nie chciał denerwować Yoongiego, ale co mógł poradzić, że praktycznie na każdym kroku chciał za coś przepraszać.

-To ja przepraszam za zachowanie Hobiego. Ten idiota zawsze był lekkomyślny...

-A-Ale ja go poniekąd rozumiem. Nic wielkiego się nie stało- spojrzał na starszego kątem oka. -Poza tym, teraz jest lepiej. Bo jesteś moim przyjacielem, hyung.

-Tak... Ja też się cieszę - przytulił się do niego, z radością chłonąc to przyjemne ciepło. Już byli blisko, z końca ulicy już było widać dom blondyna.

-Hyung, bo ja... Tak pomyślałem, że przecież... Nie możesz wracać sam o tej godzinie, więc to chyba w porządku jeśli... Zostałbyś na noc?- spojrzał na niego badawczo, gdy zbliżali się do bramki.

-Już nie raz wracałem... Ale skoro mnie zapraszasz, jakże bym mógł odmówić - zerknął na niego kątem oka, przypadkiem krzyżując ich spojrzenia.

Jimin wygrzebał z kieszeni klucze i już po chwili znajdowali się w ciepłym wnętrzu, po cichu zdejmując buty. Blondyn poprowadził starszego do pokoju, a gdy już się tam znaleźli, zapalił światło. Yoongi mógł dostrzec średniej wielkości pokoik z mnóstwem drobnostek. Naprzeciw drzwi znajdowało się okno z niezasuniętą roletą, a na parapecie stało kilkanaście maleńkich słoników, aniołków i parę świeczek. Na łóżku leżało mnóstwo kolorowych poduszek, a naprzeciwległej ścianie znajdowała się dwudrzwiowa szafa i biurko, które jednocześnie robiło za etażerkę. Całość utrzymana była w ciepłych odcieniach bieli i beżu. Od razu można było poznać, że to pokój Jimina.

Yoongi uwielbiał dom Jimina. Jak już było wspominane, miał on w sobie to coś, tę dozę ciepła i spokoju, dzięki której czuł się, jak u siebie. Jednak do tej pory zwiedził tylko dół, a teraz było mu dane zajrzeć także na górę. W dodatku nie byle gdzie, do jego pokoju, który swoimi barwami tak, jak reszta domu sprawił, że się uspokoił. -Masz śliczny pokój - stwierdził, siadając na łóżku. -Jezuuu, ile poduszek!

-Cieszę się, że ci się podoba, hyung- uśmiechnął się i zmrużył oczy w charakterystyczny sposób, sprawiając, że oczy zamieniły się w dwie, urocze kreseczki. -Hyung, ty będziesz spał na moim łóżku, a ja zaraz wyciągnę sobie śpiwór.

-Ale... Na pewno? Dopiero wyzdrowiałeś. Na podłodze cię nie przewieje? - spytał, mimo wszystko naprawdę troskliwie.

-Spokojnie, hyung, nic mi się będzie- spojrzał na niego roześmiany, po czym podszedł do szafy i wyciągnął z niej składany śpiwór w kształcie misia Totoro. Był tak wygodny, że praktycznie mógłby spać tylko w nim, co czasami robił, gdy zima była naprawdę chłodna. Układał go wtedy sobie na łóżku i zagrzebywał się w nim, dodatkowo nakrywając kołdrą.

Oparł się o ścianę, obie ręce układając na stertach poduszek po bokach. -No dobra. Chciałem powiedzieć, że w razie czego jestem... Ale przecież wyrwałem się z epoki lodowcowej.

-Jeśli będzie ci zimno, wystarczy że mnie obudzisz, hyung- rozłożył śpiwór zaraz obok łóżka. -Hyung, bo... Ja muszę się przebrać, ty hyung pewnie też, a-ale nie wiem czy coś będzie dobrego.

"Nie będę cię budzić, Jiminie"

-Nie muszę - uśmiechnął się szeroko. -Jak ci to nie przeszkadza, to ściągnąłbym spodnie tylko...

-J-Ja w sumie też mógłbym tylko spodnie- lekko speszony podszedł do szafy i wyciągnął swoje spodenki od piżamy, by po chwili jak najszybciej zamienić czarne rurki właśnie na nie. Nie obyło się bez zarumienionych policzków, gdyż pierwszy raz przebierał się przy starszym.

Yoongi faktycznie odwrócił wzrok, choć w sumie przecież nie było takiej potrzeby. Oboje byli chłopakami, a w szatni przed wf'em widywali nie jednego w samej bieliźnie. Więc w czym problem?

Być może w orientacji Jimina, którą przez chwilę kompletnie zignorował i po prostu spojrzał. Może już nie zobaczył zbyt wiele, ale zdecydowanie mógł jeszcze ujrzeć te zgrabne nogi, które wiecznie ukrywał pod długimi spodniami. Mimo, że Yoongi był przekonany o swojej seksualności, naprawdę uważał go za ładnego osobnika płci męskiej.

Wstał z łóżka i rozpiął sprzączkę od paska, następnie rozporek i zsunął z siebie spodnie. Z ramion zdjął jeszcze kurtkę i zarzucił wszystko razem na oparcie krzesła. Bo chyba mógł.

-Jeśli chciałbyś skorzystać z toalety, hyung, jest na przeciwko mojego pokoju- przez chwilę wydawało mu się, że starszy się w niego wpatrywał, ale uznał to za głupie wymyślanie i spokojnie położył się na śpiworze, zgarniając dodatkowo dwie poduszki z łóżka.

-W sumie to pójdę - odparł, nim jeszcze zdążył się położyć. Przeszedł przez pokój i wyskoczył z niego, idąc do łazienki, w której choć trochę przemył twarz. Następnie wrócił do pokoju i uważając, by nie podeptać Jimina, poszedł na łóżko.

Blondyn wcześniej ułożył się wygodnie i zmęczony przymknął oczy, jednak nie zasnął. Gdy Yoongi wrócił do pokoju i zgasił światło, przysunął się odrobinę bliżej łóżka. -Dobranoc, Yoongi hyung

-Dobranoc - mruknął, przytulając policzek do poduszki, zakrywając się kołdrą. I znów miał okazję poczuć otaczający go zapach Jimina, który swoją drogą był bardzo przyjemny.

Kojący.

Continue Reading

You'll Also Like

63K 10.7K 37
Gdzie Jimin jest na poważnie biorącym swoją pracę lekarzem, a Yoongi striptizerem, który czasami lubi wdać się w "małą" bójkę. Pairing poboczny: Vkoo...
379K 24.4K 99
'Bunnies eat meat' ''A oto, mój drogi Taehungu, twój nowy współlokator, Jeon Jungkook.'' Nieznajomy chłopak spojrzał na mnie. Jego wzrok przeszywał...
3.4K 144 7
ZAKOŃCZONE Ale Taehyung nie chce jeść, Taehyung chciałby zniknąć. I Taehyung płacze. Taehyung się lęka. Taehyung chce morza ale boi się wody. A moż...
369K 36.5K 35
Co jeśli dwóch chłopaków mają identyczne kurtki i wychodząc z kawiarenki, zakładają nie swoją odzież? "Oddaj mi moją kurtkę, złodzieju" {taekook; pob...