How your love could do |Yoonm...

By deedee_09

85.8K 9.5K 6.5K

"Jesteś moją penicyliną, ratujesz mnie Moim aniołem, moim światem (...) Kochaj mnie teraz" Jimin, który znal... More

Best of me
Butterfly
Get free
Begin
House of Cards
Boy Meets Evil
Savin me
What about us
Awake
Just give me a reason
Beautiful times
There for you
Young forever
Spring day
You are
4 o'clock
Rain
Blood, sweat and tears
Hello
Pied piper
Dive
Smoke clouds
How would you feel?
Shape of you
Fuckin' perfect
Vanilla Twilight
Chasing cars
Photograph
Boy in luv
Crystal snow
Hearts Don't Break Round Here
All I want for Christmas is You
Dna
Sad song
Heaven
First love
Little do you know
Lego House
I'm a mess
Young love
Try
Give me love
Daydream
Mirrors
Perfectly perfect
Love scenario
Heart Shaker
Fake love
Singularity

Save Myself

4.8K 301 58
By deedee_09


Ciemne, ołowiane chmury kłębiły się nad miastem. Nad ranem padało tak, że nie było widać nic oprócz ściany deszczu, ale natura stwierdziła, że jednak da wrócić Jiminowi spokojnie do domu. I tak został dłużej niż pozostali, gdyż dopiero po lekcjach sala gimnastyczna była wolna, a blondyn mógł spokojnie ćwiczyć kolejne układy. Po całym wysiłku, ubrał się w codzienne ubrania i wyszedł spokojnie z hali. Na dziedzińcu szkolnym nie było praktycznie ani jednej żywej duszy. No może poza jednym chłopakiem. Siedział rozwalony na ławce, w pozycji „ jestem panem wszechświata". Był niezauważalny dla innych, gdyż ławka stała na uboczu i tylko Jimin miał przyjemność spotkania Min Yoongiego we własnej osobie. Nie znał go za dobrze, właściwie tylko z widzenia. Czasami z grzeczności wymieniali się krótkim 'cześć', a czasami tylko zauważali swoją obecność na korytarzu. Blondyn nie wiedział za wiele o swoim hyungu. Zawsze był czymś nieosiągalnym, niedostępnym. Bo kim był Jimin, żeby móc należeć do grona znajomych Min Yoongiego? Zwykły uczeń, starający się nie wychylać, w porównaniu ze szkolną gwiazdą wypadał raczej marnie.

Wokół starszego chłopaka unosiła się szara mgiełka, a on sam raz za razem wypuszczał szare kłęby dymu, które przysłaniały mu obraz na świat. To było jasne, że właśnie odpalił papierosa. Na terenie szkoły. A Jimin? Jimin uruchomiony, natychmiast podszedł do niego, ignorując barierę między nimi, jaką była różnica wieku.

A dla Yoongiego pogoda nie grała roli, do szkoły czy do pracy i tak trzeba było iść. Nie każdy miał ten komfort kończenia o ludzkich godzinach, dlatego gdy nie było innego wyjścia i wszystkie zajęcia kończyły się praktycznie pod wieczór, czasem trzeba było zatroszczyć się o własną rozrywkę, skoro to jedyne co miał z życia. Według wszystkich był kimś na wzór półboga, skazanego na życie między ludźmi. Według innych, ale tak nie było. Dlatego teraz, kiedy miał chwilę wolnego, chociaż zapalił sobie z nadzieją, że nikt go nie zauważy. I nikt nie zauważył...Do czasu.

Oniemiał widząc chłopaka nad sobą, instynktownie strzepując popiół z końca papierosa w geście 'to nie ja'.

-Hyung, co ty wyprawiasz? - Blondyn stanął jak wryty, gdyż jego przypuszczenia się sprawdziły.

Starszy rzeczywiście trzymał między palcami kończącego się peta, którego koniec jeszcze się żarzył. Już pomijając zakaz palenia na terenie szkoły. Po prostu był zły, bo bardzo nie lubił, gdy ktoś na własne życzenie odbierał sobie zdrowie.

-No niestety to co widzisz... Twoje zajęcia skończyły się dopiero teraz?- zagadał, próbując zmienić temat. Zaraz także zgasił fajkę na wierzchu kosza, stojącego obok ławki.

-Nie, zostałem jeszcze chwilę na sali i... Hyung, nie zmieniaj tematu - położył dłonie na swoich biodrach i naburmuszył się.

Czarnowłosy roześmiał się, zaczesując grzywkę palcami do tyłu.

-No co, tylko zapaliłem, nie rób z tego afery.

-Nie rób afery? Ty siebie słyszysz, hyung? Poza tym, jesteś niepełnoletni! - zaczął się gorączkować, zapominając o jakiejkolwiek kulturze.

-Jimin... - westchnął ciężko, odchylając głowę do tyłu. - Nie baw się w moją matkę.

-Wiesz co, hyung? Rób sobie co chcesz, tylko mam nadzieję, że nie obrazisz się za to.

Wkurzony chwycił paczkę papierosów, którą trzymał Yoongi i bez zbędnych ceregieli wysypał jej zawartość do pobliskiej kałuży. Zdążył jeszcze wygrzebać z kieszeni równowartość takiej paczki i wcisnął ją do ręki starszego. Po tym wszystkim odwrócił się napięcie i udał w kierunku domu.

-Ej, co ty robisz! - krzyknął brunet i ze zdumieniem obserwował, jak papierosy po kolei lądują w kałuży, smętnie w niej pływając.

Jeszcze bardziej zdziwił się, kiedy otrzymał pieniądze do ręki. Spojrzał na nie, potem na odchodzącego chłopaka i podniósł się, aby go dogonić.

-Po co to zrobiłeś?

-Po to, żebyś się nie truł. Choć i tak wiem, że pewnie teraz pójdziesz do kiosku i ją odkupisz. Nie wiem jak i gdzie, ale i tak zaczniesz od nowa.

Nawet się do niego nie odwrócił, tylko szedł uparcie na przód.

-Ale co cię obchodzi moje zdrowie? - dopytywał, wyrównując z nim krok.

Pieniędzy mimo wszystko nie zamierzał oddawać, więc schował rękę z nimi o kieszeni.

-Właśnie w ogóle nie powinno mnie obchodzić. A obchodzi! Wyjaśnisz mi to, hyung? - zapytał z goryczą w głosie.

Nie chciał dłużej przebywać ze starszym. Śmierdział dymem.

-Sam nie wiem, to niby co mam ci powiedzieć? - na jego twarzy pojawił się swoisty uśmiech.

Może i znał Jimina, ale tylko ze słuchu i widzenia, nic poza tym. A teraz wydawało mu się, że może nawet byłby w stanie go polubić.

Blondyn był dziwny, Yoongi też taki był.

-Po prostu skończ z tym świństwem, hyung. Po co ci to?

Każdy, kto by go w tym momencie posłuchał, mógłby wyczuć wyrzuty w jego głosie. Co mógł poradzić na to, że martwił się o każdą osobę?

-Nie przejmuj się tak wszystkimi, powinieneś mieć to w dupie - stwierdził, wsuwając ręce do kieszeni. - Miliony palą, co ci po mnie.

-Jasne, fajnie by było, gdyby każdy miał tak wszystko w dupie? - odwrócił się napięcie w jego kierunku. Szybko jednak zgasił złość, którą można było dostrzec w jego oczach.

W końcu rozmawiał ze starszym, musiał się opanować. Ułatwiło mu to odwrócenie się z powrotem, tyłem do czarnowłosego.

-Nie każdy, ale właśnie ty mógłbyś mieć mnie - stwierdził, mierząc blondyna spojrzeniem z góry. Jak miło było być wyższym.

-Miło by ci było, hyung? Zresztą, czemu ty idziesz za mną? - odwrócił w jego kierunku głowę.

Nie miał jak podskoczyć starszemu, w końcu był tylko młodszym o rok kurduplem z tlenionymi włosami.

-Jak to czemu idę za tobą? - zmrużył oczy, unosząc w górę jedną brew. - Idę do domu, to ty leziesz tam gdzie ja.

-Ja? Ja też idę do domu - spojrzał na Yoongiego zdziwiony i poprawił swój plecak na ramieniu.

Po chwili poczuł, jak na czubek jego głowy spadła kropla, a zaraz za nią kolejne.

-Świetnie - mruknął starszy, podnosząc głowę do góry. Już się dowiedział, że mieszkają blisko siebie, teraz jeszcze dołożył im deszcz. - Mieszkasz gdzieś tam? - spytał, wskazując na rząd domków przy uliczce.

-Tak, ty też? Jakim cudem o tym nie wiedzieliśmy? - szepnął i wyciągnął z kieszeni plecaka maleńką, składaną parasolkę. Rozłożył ją nad sobą, ale po chwili namysłu poprawił ją tak, aby chociaż kawałek znajdował się nad brunetem.

Yoongi chciał już coś zaproponować, ale skoro nad jego głową pojawił się parasol, to po prostu wyciągnął telefon i wystukał sms'a pod tylko sobie znany adres

-Tak, ja też. Daj to, ja potrzymam.

Bez pytania o pozwolenie czy jakąś opinię na ten temat, chwycił za rączkę parasola, który od razu znalazł się wyżej, dzięki jego wyższości.

Szli razem w ciszy. Jimin pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji, więc automatycznie nie wiedział, jak się zachować. Poza tym... Yoongi był jakby o klasę wyżej, nie tylko w tym rozumieniu dosłownym. Blondyn był książkowym przykładem introwertyka. Raczej nie wychylał się przed szereg, nikomu nie przeszkadzając. A tu nagle idzie pod jednym parasolem z jedną z popularniejszych osób w liceum.

Ale Yoongi też nie był osobą, która spodziewała się takiego obrotu spraw. Po prostu z nim szedł, choć czuł się odrobinę speszony, w żadnym razie tego nie okazując. Powinien być przyzwyczajony do takich sytuacji, jako mała szkolna gwiazda, ale nie był i w tym sęk. Nie przepadał za poznawaniem nowych ludzi w tak nagły, niespodziewany i drastyczny sposób.

Zupełnie w taki, jaki dziś miał okazję poznać trochę bliżej Jimina.

-To, który dom jest twój?

-Ten tutaj - młodszy wskazał na biały dom jednopiętrowy z numerem 23. Poczuł ulgę, że w końcu będzie mógł się zaszyć we własnym pokoju.

Dopiero teraz doszło do niego co tak naprawdę zrobił wcześniej. Nie dość, że nakrzyczał na swojego starszego kolegę i okazał mu brak szacunku, to jeszcze te wyrzucone papierosa. Do końca życia nie zapomni widoku pływających tutek w mętnej wodzie kałuży.

-Ah, no dobra - odparł Yoongi, sięgając do kieszeni. Przez chwilę chciał wyciągnąć pieniądze i mu je oddać, ale szybko sprowadził się na ziemię.

To on mu zabrał te fajki i bardzo dobrze, że chociaż zwrócił za nie należność. Nie powinien ich teraz zwracać, jakby nie było to Jimin wyrządził mu 'krzywdę'.

-Ja mieszkam jeszcze kawałek dalej, więc... -mruknął, składając parasol a następnie wpychając go Jiminowi do rąk. - Masz. Na razie - machnął ręką i nałożył kaptur na głowę, aby następnie zacząć iść w swoim kierunku.

A Jimin? Stanął przed bramką do swojego domu i patrzył na oddalającą się postać. Chciał pożyczyć mu ten parasol, w końcu by mu go nie zjadł, jednak nie zdążył wypowiedzieć ani słowa. Stał, wystawiając się na zmoczenie przez ciągle spadający deszcz, czując, że zrobił coś źle, niewłaściwie.

A znikający Yoongi był tego idealnym przykładem




a/n: ja i moja kochana @Niko_Neko witamy w pierwszych, wspólnych Yoonminach :)

Continue Reading

You'll Also Like

19.3K 633 7
-w trakcie poprawek, chwilowo parę rzeczy się nie zgadza w późniejszych rozdziałach- Baekhyun to najpopularniejszy chłopak na roku. Nie, żeby Chanye...
26.3K 1.3K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
133K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
23K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...