Little Daddy's Girl

Autorstwa kkmalik1

9.8M 285K 95.9K

Nigdy nie widziała kogoś bardziej pociągającego od niego. Pragnęła go każdą cząstka ciała, które same do nieg... Więcej

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
Part 2 - 1
Part 2 - 2
Part 2 - 3
Part 2 - 4
Part 2 - 5
' Deadly Angel '
Part 2 - 6
Part 2 - 7
Part 2 - 8
Part 2 - 9
Part 2 - 10
Part 2 - 11
Part 2 - 12
Part 2 - 13
Informacja
Part 2 - 14
Part 2 - 15
Part 2 - 16
Part 2 - 17
Czekając Na Rozdział!
Odpowiedzi Na Pytania.
Part 2 - 18
Part 2 - 19
Part 2 - 20
Part 2 - 21
Informacja
Part 2 - 22
Part 2 - 23
Part 2 - 24
Wyświetlenia
Part 2 - 25
Przepraszam!
Informacja2
Part 2 - 26
Part 3 - 1
Part 3 - 2
Powrót!
Part 3 - 3
Info!
Part 3 - 4
Part 3 - 5
Part 3 - 6
Part 3 - 7
Part 3 - 8
Part 3 - 9
Part 3 - 10
Informacja!
REVENGE!
Part 3 - 11
Part 3 - 12
Part 3 - 13
Part 3 - 14
Part 3 - 15
Question Time!
Part 3 - 16
Part 3 - 17
Part 3 - 18
Part 3 - 19
Part 3 - 20
Message?
Part 3 - 21
Informacja!
Informacja2
Part 3 - 22
Info 3
Niespodzianka
Part 3 - 23
Part 4 - 1
Part 4 - 2
Part 4 - 3
Ogromne Przeprosiny!
Part 4 - 4
Part 4 - 5
Part 4 - 6
Part 4 - 7
Part 4 - 8
Part 4 - 9
Part 4 - 10
Part 4 - 11
INFO
Part 4 - 12
Part 4 - 13
Ogłoszenie!
Part 4 - 14
Part 4 - 15
Part 4 - 16
Part 4 - 18
Part 4 - 19
Epilog
Podziękowania❤️
UNEXPECTED

Part 4 - 17

33.3K 1.4K 608
Autorstwa kkmalik1

~ Chantel P.O.V ~

Widząc zdjęcia zapłakanej Clairy zrobionych przez paparazzo wzbudziły we mnie cholerne poczucie winy. Może i byłam złą osobą, chwilami naprawdę złą, lecz łzy Watson i Malika ruszyły moje serce. Nienawidziłam ludzkich łez.

Zwłaszcza, że poniekąd byłam tego sprawcą.
Michelle nienawidziła Zayn'a, zresztą tak jak i ja. Nie chciałam brać udziału w jej chorym pomyśle. Jednakże szantaż i groźby wywołały we mnie strach. Nie mogłam pozwolić aby Jason dowiedział się kim kiedyś byłam. Musiałam zgadzać się na wszystko, co mówiła Michelle. Pomysł ze zdjęciami był jej. Cały plan był.
- Kochanie? – moje rozmyślenia przerwał Jason, który wpatrywał się we mnie z troską. – Coś się dzieje?
- Musimy pilnie jechać do willi Malików – odparłam poważnie.
- Jest noc i wiesz co się u nich dzieje...
- To moja wina, Jason – powiedziałam zduszonym głosem. Zauważyłam na jego twarzy zdumienie.
- Co? Co ty mówisz Chantel?
- Popełniłam ogromny błąd. Muszę go naprawić.
- Coś ty zrobiła? – zapytał.
- Musimy jechać, opowiem Ci wszystko po drodze, lecz proszę, jedźmy do Malika.

***
~ Zayn's P.O.V ~

Jedna szklanka whiskey.

Druga szklanka whiskey.

Trzecia szklanka whiskey.

Czwarta, piąta i szósta szklanka.

A ja nadal byłem trzeźwy i wszystko pamiętałem.

Clairy odeszła. Kurwa mać, odeszła. Jak ja miałem do jasnej cholery udowodnić, że te zdjęcia były fałszywe? Nie wiedziałem. Miałem w głowie totalną pustkę. Bez Clairy czułem się niczym małe, bezradne dziecko. Clairy była mi potrzebna... do normalnego życia.

Bałem się o nią. Była w zaawansowanej ciąży. Mała nieuwaga i coś mogło się jej stać. A ja wtedy nie byłem zdolny do pomocy.

Czym ja sobie kurwa zasłużyłem na takie traktowanie? Co ja takiego zrobiłem? Dlaczego ludzie byli tak perfidni i próbowali zaszkodzić mojemu szczęściu? Wiadomo, moja przeszłość może nie była najlepsza, zaliczyłbym ją do wręcz fatalnych. Ale żeby ktoś był zdolny do takiego kroku? Nie mogłem tego pojąć.

A najbardziej ucierpiała na tym Clairy.

Odkąd poznała mnie, w jej życiu panuje wieczny ból. Najpierw te wszystkie historie z moimi uległymi, potem Jackson, wypadek... Chwilami miałem do siebie ogromne pretensje, że nie pozwoliłem Clairy odejść, tak jak próbowała tego na samym początku. Czemu musiałem być tak nachalnym dupkiem?

Bo ją kochasz, idioto.

Kochałem, i to naprawdę mocno. Nigdy w życiu do nikogo nie darzyłem tak wielkiego uczucia, jak właśnie do niej. Jest moją opoką, osobą, która była przy mnie w najgorszych momentach... jest moją żoną. Przez błahe fotografie z przeszłości ktoś mi to wszystko zabrał.

I byłem pewny, że jak dopadnę tą osobę, zabiję własnymi rękoma.

- Ja pierdole! – krzyknąłem, ciskając szklanka z trunkiem wprost na ścianę. Po pokoju rozniósł się dźwięk tłuczonego szkła. Wcale dzięki temu nie poczułem się lepiej. Wręcz przeciwnie : gniew rósł we mnie z minuty na minutę.
- Zayn! – usłyszałem czyiś męski, donośny głos dochodzący z holu. Chwiejnym krokiem udałem się w tamtą stronę.
- Jason? – wydukałem ze zdziwieniem, gdy ujrzałem swojego starego przyjaciela, a tuż za nim Chantel. – Co wy tu robicie?
- Doskonale wiem, że nasze odwiedziny są nie na miejscu...
- Bardzo nie na miejscu – przerwałem oschle Chantel, spluwając. – Mówcie co się dzieje i wyjdźcie...
- To ja podesłałam te zdjęcia Zayn – wtrąciła mi się cicho w zdanie.

Poczułem się jakby ktoś zwalił na mnie tonę kamieni.

- Co proszę? – powtórzyłem oniemiały. – Bo chyba do kurwy nędzy nie usłyszałem.
- Zayn...
- Dlaczego?! – wrzasnąłem.
- Zayn, uspokój się, ona Ci zaraz wyjaśni – odezwał się Jason. – Usiądź najlepiej.
- Nie rozkazuj mi – fuknałem i z powrotem przeniosłem wzrok w stronę mojej byłej kochanki. – Co masz na swoją obronę?
- Nie działałam sama, szantażowano mnie.
- Dobre sobie – parsknąłem.
- Nie kłamię! Michelle Williams, pamiętasz?
- Nie bardzo.
- No tak, nic dziwnego, byłeś wtedy nawalony – wywróciła oczami. – Te zdjęcia co dostała Clairy... zostały zrobione tego samego dnia co spotkaliśmy w jednym z klubów. Michelle szantażowała mnie, że jeśli nie podrzucę ich Twojej żonie, powie całą przeszłość dla Jasona. Zayn, zrozum... ja nie mogłam pozwolić, aby prawda wyszła na jaw.
- I dlatego pozwoliłaś zniszczyć jej moje i Clairy życie? Wiesz, że zaraz na świecie pojawi się nasze dziecko? – pytałem ją, cały trzęsąc się z nerwów.
- Wiem, przepraszam Cię... nie chciałam tego robić, nie chciałam wadzić wam w życiu, nawet nie wiesz jak tego cholernie żałuję...
- Ona ode mnie odeszła, Chantel. Słyszysz? Odeszła, kurwa! Moja żona, matka mojego dziecka! – krzyknąłem jej prosto w twarz, przez co w jej oczach pojawiły się łzy. Nie robiło to na mnie zbyt wielkiego wrażenia, tylko Clairy potrafiła wziąć mnie na łzy.
- Zayn, ja naprawdę żałuje – powiedziała ze ściśniętym gardłem, wtulając się w bok Jasona. – Przyjechałam tutaj Ci pomóc i wszystko naprawić.
- A widzisz, żeby było coś naprawiać? Nie! – zaśmiałem się drwiąco. – Clairy mnie nienawidzi i myśli, ze te zdjęcia pochodzą z tego okresu. Co, magicznym sposobem sprowadzisz ją tutaj z powrotem?
- Zayn, uspokój się do cholery i pomyślimy racjonalnie – ponownie do naszej wymiany zdań dołączył się Jason. – Wiesz gdzie ona może teraz być?
- Zapewne albo u ojca w domu albo u Davida – rzekłem.
- Pojedźmy tam wszyscy i jej poszukajmy.

W tym samym momencie rozległ się dzwonek mojego telefonu. Bez spoglądania na wyświetlacz odebrałem połączenie.

- Czego?
- Kurwa, Zayn, musisz przyjechać do szpitala – usłyszałem zaniepokojony głos Davida. W jednej chwili świat się zatrzymał.
- Co się dzieje? – zapytałem.
- Clairy... jej kuźwa odeszły wody na parkingu tuż przed moim domem... Ona rodzi stary.
- W którym?
- W St. Mary's.
Rozłączyłem się i niemal wybiegłem z willi.
- Zayn! – usłyszałem krzyk Jasona za swoimi plecami.
- Jedźcie za mną! – odkrzyknąłem, zgarniając kluczyki z wyspy kuchennej.
- Piłeś, nie możesz jechać! – powiedziała Chantel.
- Poradzę sobie!

Musiałem sobie poradzić.

Moja żona rodziła.

Zostanę ojcem.

W pizdę jeża.

***
Niespełna dwadzieścia minut zajęło mi dotarcie do St. Mary's. Jechałem praktycznie non stop 140 kilometrów na godzinę, próbując jak najszybciej dojechać do szpitala. Ręce trzęsły mi się niewyobrażalnie jak rasowemu alkoholikowi, a serce niemal wyskakiwało mi z piersi pod wpływem zdenerwowania.
- Nareszcie jesteś! – usłyszałem krzyk David'a, który czekał na mnie przed szpitalem.
- Co z nią się dzie... - nie zdążyłem dokończyć pytania, gdyż w jednej chwili jego pięść spotkała się z moją twarz. Zachybotałem się, przez co nie zdążyłem złapać równowagi i upadłem na plecy.
- Kurwa – warknąłem.

Nie wiedziałem, że geje mieli takie pierdolnięcie.

- Należało Ci się, Malik – splunął David. – Mam nadzieję kurwa, że ta sprawa ze zdjęciami...
- To fake stary, nic takiego nie miało miejsca odkąd poznałem Clairy – powiedziałem niemal od razu. – Mam na to dowody.
- Ja mam nadzieję, inaczej skończysz marnie Malik – odparł napiętym głosem. – Zadzwoniłem po Ciebie, bo ona tego chciała, non stop powtarzała Twoje imię gdy wieźli ją w karetce.
- W karetce?
- Tak jak mówiłem, odeszły jej wody przed moim domem i dostała takich skurczy, że nie mogłem jej dotknąć. Zajęli się nią ratownicy.
- Co z nią? – spytałem po raz kolejny.
- Jest na porodówce. Ciągle powtarza, że bez Ciebie nie urodzi, więc biegnij do niej debilu – David zdobył się na ironiczny uśmiech.
- Zayn i co? – chwilę później zjawił się obok mnie Jason z Chantel.
- Rodzi – mruknąłem, podnosząc się z betonu.
- Czemu leżałeś na ziemi? – zapytał, patrząc to na mnie, to na Davida.
- Musiałem trochę ocucić Malika, nie ma za co – David puścił mu oko, a zmieszany Jason spojrzał na mnie.
- Gej?
- Tak, ten jedyny, niepowtarzalny, gej David, przyjaciel Clairy – przedstawił się David. – Co tu jeszcze robisz Malik? Spierdalaj do mojej małej Clairy!

Wykonując jego polecenie, szybkim krokiem wszedłem do szpitala, w którym panowało zamieszanie spowodowane oczywiście przyjazdem Clairy.

- Halo! Ktoś mnie zaprowadzi do mojej żony!? – krzyknąłem, gdy od nikogo nie mogłem dostać sensownej odpowiedzi.
- Kim Pan jest? – zapytała mnie niska, starsza Pani, patrząc na mnie z widocznym respektem.
- Szukam swojej żony!
- Clairy Malik?
- Dokładnie – powiedziałem, będąc co raz bardziej zirytowany jej nadmiernym spokojem.
- Proszę za mną – ruszyła przed siebie, a ja deptałem jej po piętach. Po drodze zabrała ze sobą ubranie ochronne i maskę.
- Musi Pan to ubrać, aby wejść na porodówkę – odparła, wręczając mi odzież. Założyłem owe badziewie w ciągu kilku sekund. W końcu dotarliśmy pod salę porodową, z której usłyszałem głośny, przeraźliwy krzyk. Doskonale wiedziałem, że należał on do Clairy.
- To normalne, że się tak wydziera? – zapytałem kobietę, na co ona posłała mi słaby uśmiech.
- To dopiero początek, kochaniutki – staruszka otworzyła drzwi i naglącym wzrokiem kazała mi wejść do pomieszczenia. I też tak zrobiłem. Cała sala była w białych i turkusowych barwach. Panował w niej zamęt, a konkretnie wokół osoby leżącej dziewczyny na łóżku.
- Kim Pan jest? – zapytała mnie jakaś osoba, ale zbytnio nie zwróciłem na nią uwagi, bo dostrzegłem moją żonę – płaczącą i krzyczącą z bólu. Podbiegłem do niej, biorąc jej drobną, bladą rękę. Jej głowa uniosła się i gdy mnie zobaczyła, zauważyłem na jej twarzy rosnące zdziwienie.
- Zayn? – wychlipała.
- Przyrzekłem, że nigdy Cię nie zostawię kochanie i to właśnie robię – odparłem, muskając ustami jej mokre czoło. W tym samym momencie z jej ust ponownie wydobył się krzyk i z nadzwyczajną siłą ścisnęła moją rękę.

Ja pierdole, teraz wiedziałem co czuła podczas naszego seksu.

- Clairy, bardzo dobrze Ci idzie! – usłyszałem jakiś damski głos, który miał motywować ją dalszych parć.
- Już nie mogę! – zaszlochała Clairy i kilka łez uciekło z jej oczu.
- Już zostało niedaleko do końca, mała, dasz sobie radę – powiedziałem jej, głaszcząc drugą ręką jej drżące ramię.
- Trzy porządne pchnięcia Clairy i dziecko będzie z nami! – odparła kobieta, patrząc na nią.
- Dawaj skarbie – szepnąłem do niej. Clairy niemal zmiażdżyła moją rękę i zaczęła mocno przeć.
- Bardzo dobrze! Widzę już główkę! – kobieta uśmiechnęła się. – Jeszcze raz Clairy! Jesteś bardzo silna i dzielna!

Clairy, niemal zdzierając sobie gardło po raz ostatni napięła się i wykonała parcie.

W ciągu kilku sekund rozległ się płacz dziecka.

Czułem się tak jakby z mojego serca spadł
ogromny ciężar. Po moim gniewie nie było nawet śladu. Nastąpiła u mnie ogromna radość... i wzruszenie. Obraz przede mną zaczął się rozmazywać, gdy ujrzałem małą istotkę w rękach Pani doktor.
- To dziewczynka! – oznajmiła, patrząc na nas rozpromieniona.
- O mój Boże – załkała Clairy z uśmiechem, głęboko oddychając. – Mamy dziewczynkę – spojrzała na mnie.
- Mamy ją – uśmiechnąłem się szeroko i jednocześnie poczułem jak łzy uciekają z moich oczu.
- Kochanie, ty płaczesz? – zapytała Clairy, śmiejąc się cicho.
- Jestem taki szczęśliwy – mruknąłem ujmując jej drobną w twarz i czule całując. – Kocham Cię najmocniej na świecie, przepraszam za wszystko.
- Też Cię kocham – odparła.
- Przepraszam – przerwała nam kobieta, która trzymała w różowym kocyku nasze największe szczęście. – Oto Państwa córka – kobieta delikatnie ułożyła naszą córkę na piersi Clairy.
- Jest taka piękna – odparła moja żona, ilustrując nasz maleńki skarb. – Jest tak podobna do Ciebie, Zayn... Ma Twój nos, usta i oczka – Clairy uśmiechnęła się szeroko i pogłaskała dziewczynkę po głowie. – Cześć kochanie, w końcu jesteś z nami. Tyle na Ciebie czekaliśmy.

Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Patrzyłem na swoje dwa cuda i nie mogłem napoić się tym widokiem. Nasza rodzina w końcu była w komplecie.

- Jak ją nazwiecie? – zapytała kobieta, obserwując nas z ckliwym wzrokiem.
- Caroline Wayliha Malik – odparłem równo z Clairy, przyglądając się naszej córce, której wielkie oczka były skupione na naszej dwójce.

Nikt nie mógł już nam zabrać tego szczęścia, nikt.

Czytaj Dalej

To Też Polubisz

43.7K 1.8K 49
Layla Vasquez w wieku 13 lat straciła wszystko. W dzieciństwie musiała walczyć o przetrwanie każdego dnia. Wszystkie tragedie które ją spotkały spra...
7.3K 241 14
Jedno z większych miast w Anglii, położone w prawie samym jej środku, wbrew pozorą skrywa wiele tajemnic. Ich odkrycie może spowodować coś, co zniszc...
18.9K 788 25
Alexander Wood z zawodu jest lekarzem oddziału neurologicznego. Nie ma czasu na randki, związki i inne rzeczy związane z miłością. Aby oderwać się od...
2.2M 61.3K 99
Zdolna i nie tak zamożna jak jej szkolni znajomi Lauren Gordon rozpoczyna naukę na najbogatszym i najbardziej luksusowym uniwersytecie w całym stanie...