On The Way To Hell [✓]

By d-escapism

27.7K 5K 875

Gdzie trafia dusza samobójcy? ↴↴↴↴ #2 w ❛Heaven❜. #118 w Fanfiction ↴↴↴↴ Okładka autorstwa @helpfulkatherine. More

ⓒiemność
ⓔlijah
ⓑezużyteczna
ⓟaczka
ⓖrób
ⓖrubas
ⓛist
ⓟieprzony ⓝerd
ⓝicość
ⓝerdo-ⓓziwako-ⓖrubas
ⓝa ⓤboczu
ⓢamotność
ⓙesteś ⓘnna
ⓝowa ⓓroga
ⓕatalne ⓟoddanie
ⓞdpowiedz ⓜi
ⓜodlitwa
ⓣwoja ⓚara
ⓢⓩansa
[1/3] ⓞⓓⓚⓤⓟⓘⓔⓝⓘⓔ [1/3]
[2/3] ⓞⓓⓚⓤⓟⓘⓔⓝⓘⓔ [2/3]
[3/3] ⓞⓓⓚⓤⓟⓘⓔⓝⓘⓔ [3/3]

ⓛustro

1K 222 20
By d-escapism

Pamiętam moje wątpliwości, które nadeszły razem z coraz większą uwagą Elizabeth i jej głupich koleżanek — oczywiście z jednym bardzo wyjątkowym wyjątkiem – na mojej osobie. Nie potrafiłam tego zrozumieć; na siłę próbowały mnie sprowokować do jakiejkolwiek reakcji przez głośne obgadywanie mojej osoby akurat wtedy, gdy przechodziłam obok albo wielokrotne uderzenia  "z bara", kiedy było naprawdę dużo miejsca na korytarzu i mogły przejść bezproblemowo. 

Pamiętam zmianę, która zaszła, gdy w pierwszej klasie na początkowych lekcjach wychowania fizycznego przebierałam się z kilkoma dziewczynami. Jedna z nich wychodząc nie domknęła drzwi, a że stałam centralnie w miejscu, że można było mnie zobaczyć to...cóż, moja odkryta przez brak koszulki klatka piersiowa została zauważona przez przechodzącą tamtędy Elizabeth. Zostałam wtedy porządnie zmierzona, a następnie otrzymałam głośne prychnięcie. Nie rozumiałam tego zachowania, bo nie należałam do przesadnie chudych, ani pulchniejszych. Byłam pomiędzy i czułam się naprawdę dobrze w swoim ciele.

Teraz, z perspektywy czasu, wiem, że późniejsze docinki odnośnie mojego zwolnienia z zajęć — oczywiście uzasadnionego poważnym problemem z kolanem przez które czasami nie mogłam normalnie chodzić bez uczucia przeszywającego bólu — były tylko dlatego, że ta kretynka Elizabeth założyła z góry, że skoro nie jestem idealnie szczupła i nie widać zarysów moich żeber bez wciągania brzucha to znaczy, iż mam ze sobą problem z akceptacją. Normalna osoba zwyczajnie by się w to nie wtrącała. Ale przecież mowa o cholernej pseudo-gwieździe tej szkoły — nie mogła odpuścić sobie świadomego i mylnego zagłębienia się w temat. Co śmieszne, nigdy nie zapytała mnie o to wprost. Po prostu wysunęła niesłuszne sugestie z nieakceptowaniem bycia grubą, bo nie wyglądałam jak typowa, przesadnie chuda cheerleaderka bez kształtów i zapewne dodała sobie jakieś żałosne cięcie się z tego powodu, czy coś takiego. Inaczej nie potrafię rozbić na mniejsze części powodów dla których dostałam miano tego dziwaka, kiedy wprawdzie nic dziwnego nie robiłam. Po prostu żyłam, uczyłam się i byłam małomówna.

Zdarzało się wielokrotnie w ciągu pozostałych dwóch lat od tego wydarzenia, że patrzyłam na swoje ciało i próbowałam na siłę znaleźć defekt, który tłumaczyłby każde krzywe spojrzenie ze strony grupy tych dziewczyn. Był nawet moment, kiedy zaczęłam wmawiać sobie, że prawdopodobnie nie patrzę na siebie obiektywnie i trochę koloryzuje swój wygląd. Oczywiście, próbowałam odpychać od siebie myśli, iż rzeczywiście mam odrobinę za dużo kilogramów, ale, cholera, jednak byłam, jestem i będę kobietą — nie ma co się oszukiwać, łatwo nam wbijać sobie na głowę nawet tak absurdalne kwestie. I tak również zrobiłam. Na pewien okres czasu, ale jednak.

Tamtego dnia, kiedy byłam parę kroków od niej i chciałam poprosić o rozmowę to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do za mocno pracującej wyobraźni to to, czy może spojrzy na mnie takim spojrzeniem, jakbym ważyła nie sześćdziesiąt kilogramów, a osiemdziesiąt, czy dziewięćdziesiąt przy wzroście metr sześćdziesiąt siedem. Mimo że wiedziałam, iż moja waga była praktycznie idealna w przedziale to i tak nabrałam wątpliwości. Zaraz po tym, zaczęłam się zastanawiać, czy nie wyglądam trochę anarchistycznie — miałam wtedy na sobie wszystko czarne, a do tego całkiem widoczny makijaż. Nie chciałam, żeby przeszło jej przez myśl, że albo jestem właśnie dziwnym anarchistą, albo punkiem, albo nie wiem kim jeszcze.

Kiedy mnie odepchnęła w ten nieprzyjemny, bardzo odrzucający sposób to nie zbaczając na ostatnią lekcję jaką miałam, ruszyłam pośpiesznie w kierunku głównego wyjścia. Nie obyło się również od przesadnie słodkiego komentarza od Elizabeth, która widziała sytuację. Oczywiście było to w jak najbardziej złośliwym kontekście — pewnie chciała zobaczyć płaczącą nerdo-dziwaczko-grubaskę, a tymczasem dostała tylko jedynie wymownie smutny wyraz twarzy i wyjście z budynku ze spuszczoną głową.

Przez cały weekend — bo podeszłam do niej w piątek — przeleżałam w łóżku i użalałam się nad sobą. Zdążyłam zadać raptem jedno, niepewne pytanie, a ona bez skrupułów mnie odrzuciła. Mimo że fizycznie nie zrobiła tego mocno to i tak czułam się przez cały czas, jakby dała mi mentalnego, mocnego liścia w twarz. 

Na chwilę przed wyjściem z domu do szkoły, podeszłam bliżej lustra i przejechałam dłonią po długich, ciemnych włosach. 

Nie są powalające.

Następnie przesunęłam palcami po każdej zarysowanej linii na mojej twarzy i z uwagą ją studiowałam.

Nie jest wystarczająco przykuwająca uwagę — jedynie pospolita, niewyróżniająca się.

Na koniec uniosłam odrobinę materiał ciemnej koszulki, odsłaniając swój brzuch. Położyłam na nim dłoń i przejechałam kilkakrotnie palcami po ciepłej skórze, a następnie ustałam bokiem do lustra i zmrużyłam oczy. 

Niby nie odstaje jakoś szczególnie, ale przecież mógłby być bardziej płaski.

Wydaje mi się, że przez tę jedną nieudaną próbę porozmawiania jak człowiek z człowiekiem, wszystko zaczęło bardziej we mnie uderzać. Każdy komentarz, każde krzywe spojrzenie, każde pchnięcie na korytarzu. Jedna sytuacja spowodowała efekt domina — mentalnie zaczęły przełamywać się moje bariery spokoju i wytrzymałości do tych wszystkich ludzi. 

Ale warto też zaznaczyć, że pomimo tego, iż prawdopodobnie to zaczęła przez, możliwe, przesadnie nadpobudliwą reakcję na moją obecność przy niej to i tak nie śmiem jej winić. W moich oczach wciąż była, jest i będzie jak ósmy cud świata i szczerze wątpię, aby jakiekolwiek zachowanie, które mogę teraz bez skrępowania zobaczyć mogłoby mnie zniechęcić.

Za bardzo ją kocham, aby zacząć obwiniać o to, co stało się parę tygodni później.

***

Jak jest jakaś literówka, czy błąd to mnie poprawcie. Wstawiam z biegu, bo muszę wrócić do mojego namiętnego romansu z matematyką, która czeka na mnie od momentu przyjścia do domu...

Continue Reading

You'll Also Like

22.2K 1.3K 41
Ludzie mówią, że przyjaźń która trwa długie lata pozostanie już na zawsze. Że takiej przyjaźni nie da się zerwać od tak. Jednak ludzie się mylą. Przy...
139K 7.9K 34
O tym, co połączy dwie tak bardzo różniące się i zupełnie sobie obce dziewczyny. Jak to jest gdy ktoś wywraca Twój świat do góry nogami? Jak sobie z...
121K 10K 37
Clarke Griffin nie spodziewała się, że pewnego dnia zostanie okradziona przez szopa, ani tym bardziej, że po całym zajściu zdecyduje się sprawować op...
150K 7.3K 51
- nie jesteś już Moją nauczycielką! Zrozum to w końcu.. Nie musisz się bać! - nie potrafię.. przepraszam.. *** Historia nie lubi być niedokończoną...