Stop Running From Love ✓

By hyerimark

15.7K 1.3K 527

Naiwni myśleli, że są na tyle silni, by uciec przed miłością. More

·WYSTĘPUJĄ·
·ROZDZIAŁ 2·
·ROZDZIAŁ 3·
·ROZDZIAŁ 4·
·ROZDZIAŁ 5·
·ROZDZIAŁ 6·
·ROZDZIAŁ 7·
·ROZDZIAŁ 8·
·ROZDZIAŁ 9·
·ROZDZIAŁ 10·
·ROZDZIAŁ 11·
·ROZDZIAŁ 12·
·ROZDZIAŁ 13·
·ROZDZIAŁ 14·
·ROZDZIAŁ 15·
·EPILOG·

·ROZDZIAŁ 1·

3.1K 132 50
By hyerimark

Lee Hyomin niecierpliwie zerkała na wiszący nad wejściem do klasy zegar, w myślach odliczając czas do wymarzonej przez wszystkich uczniów przerwy. Dziewczyna nerwowo zastukała ołówkiem w ławkę i westchnęła cicho, nie mogąc się doczekać spotkania z najprzystojniejszym, najzabawniejszym i najukochańszym chłopakiem, jaki stąpał po tej planecie. Hyomin przymknęła powieki i oparłszy policzek na dłoni, momentalnie odpłynęła w świat marzeń i imaginacji. Oczyma wyobraźni widziała idącego korytarzem wysokiego i nieziemsko przystojnego szatyna, który w szkolnym mundurku wyglądał niczym żywcem wyjęty z popularnego serialu. Widziała, jak w charakterystyczny dla siebie sposób odrzuca na bok opadającą na czoło grzywkę, a później poprawia ją koniuszkiem palca, by nie wpadała mu do oczu. Hyomin zachłysnęła się powietrzem, mając wrażenie, że wraz z nim do jej nozdrzy dostał się przyjemny zapach perfum chłopaka.

Dziewczyna westchnęła cichutko i powoli otworzyła oczy. Na widok stojącego nad nią nauczyciela wstrzymała na moment oddech i uśmiechnęła się niewinnie. Matematyk zgromił uczennicę surowym wzrokiem i nie chcąc tracić czasu na niepotrzebną dyskusję, zaraz wrócił do prowadzenia lekcji. Hyomin odetchnęła z wyraźną ulgą, dopiero wtedy orientując się, że już dawno powinna być przerwa. Spanikowana rozejrzała się po klasie, zatrzymując po chwili wzrok na siedzącym nieopodal niej przewodniczącym klasy. Zwróciwszy na siebie jego uwagę, pokazała na wiszący nad drzwiami zegar, mając cichą nadzieję, że przewodniczący okaże się być na tyle pomocny, że poinformuje nauczyciela o przerwie. Niestety chłopakowi najwyraźniej nie zależało na zakończeniu lekcji, bo tylko wzruszył ramionami i wrócił do notowania czegoś w zeszycie.

Na szczęście nauczyciel sam zorientował się, że powinien już skończyć, a może raczej przypomniało mu o tym dość niepokojące burczenie w brzuchu, więc czym prędzej pożegnał się z uczniami i opuścił klasę. Hyomin poderwała się z krzesła i niczym wystrzelona z procy wybiegła z pomieszczenia. Będąc na korytarzu, rozglądnęła się dookoła siebie, nigdzie nie mogąc znaleźć swojego chłopaka. Dziewczyna była wyraźnie rozczarowana brakiem Pana Idealnego, bo przecież miał na nią czekać na korytarzu. Fakt, że spóźniła się kilka minut wcale nie tłumaczył jego nieobecności. Skupiona na wypatrywaniu chłopaka, nie dostrzegła skradającego się tuż za nią wysokiego szatyna. Niespodziewanie objął Hyomin ramionami i oparł brodę na czubku jej głowy, gdyż był od niej o wiele wyższy.

Oppa! – zawołała dziewczyna, odwracając się przodem do Pana Idealnego, który tak naprawdę nazywał się Kim Jongsuk, jednak przez swój nienaganny wygląd i fakt, że wzdychała do niego większość dziewczyn w szkole został on ochrzczony „Pan Idealny". – Myślałam, że sobie poszedłeś – powiedziała wyraźnie zmartwiona, zadzierając mocno głowę, by móc spojrzeć chłopakowi w oczy.

– Jakże bym mógł! – Jongsuk uśmiechnął się promiennie i odsunąwszy się od Hyomin, wyciągnął do niej dłoń, którą ona nieśmiało złapała. – Chodźmy.

Dziewczyna była tak oczarowana swoim chłopakiem, że nawet nie zwracała większej uwagi na to, gdzie idą. Doskonale znała drogę do ich kryjówki, za którą służyła niewielka wnęka niedaleko stołówki. Będąc na miejscu, usiedli na ziemi naprzeciwko siebie. Jongsuk użyczył swojej dziewczynie marynarkę, by mogła okryć odsłonięte przez spódniczkę od mundurka zgrabne nogi.

Jongsuk i Hyomin uwielbiali spędzać czas wyłącznie w swoim towarzystwie. Nieważni byli inni ludzie. Najważniejsze było to, że mają siebie i razem mogą porozmawiać dosłownie o wszystkim. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic – może za wyjątkiem tych naprawdę bardzo intymnych, o których nawet wstydzili się myśleć, a co dopiero rozmawiać. Nigdy nie brakowało im tematów do rozmów, a jeśli któreś z nich nie było w nastroju do dyskusji, to po prostu siedzieli obok siebie i razem słuchali muzyki. Nawet cisza panująca pomiędzy nimi zdawała się mieć magiczną aurę i nigdy nie była krępująca.

Prawda była taka, że wszystko, co dotyczyło Jongsuka i Hyomin było niezwykłe i niemalże nierealne. Rozumieli się bez słów, rzadko się kłócili, a nawet jeśli to i tak po chwili dochodzili do porozumienia. Byli niczym dwie połówki jabłka, które po wielu perypetiach miłosnych nareszcie się odnalazły i stworzyły nierozłączną całość.

Gdy przerwa dobiegła końca, Jongsuk odprowadził Hyomin pod same drzwi jej klasy. Przed rozstaniem rozejrzał się dookoła siebie i upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu, złożył na czole dziewczyny czuły pocałunek, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jak ten niewielki gest poprawia Hyomin humor.

Lee weszła do klasy, uśmiechając się od ucha do ucha. Jej policzki płonęły od czerwonych rumieńców. Dziewczyna z ledwością dotarła do swojej ławki i bezwładnie opadła na krzesło. Była tak zaaferowana spotkaniem z Jongsukiem, że nawet nie zwracała większej uwagi na plotkujące o nich dziewczyny. Wiedziała, że po prostu jej zazdroszczą tak cudownego chłopaka, jakim był Pan Idealny.

Hyomin wystawiła bladą twarz ku słońcu i uśmiechnęła się do samej siebie, czując na skórze przyjemnie ciepłe promienie. Siedząca obok niej ciemnowłosa dziewczyna, skrzętnie notowała coś w zeszycie, nie chcąc tracić ani chwili na bezczynne siedzenie. Minah była naprawdę pilną uczennicą i każdą wolną minutę poświęcała na powiększanie swojej i tak już ogromnej wiedzy. Aż sama się sobie dziwiła, że zgodziła się wyjść z Hyomin ze szkoły. W ławce o wiele lepiej rozwiązywałoby się jej zadania z matematyki.

– Przestań już się tyle uczyć – upomniała ją rozbawiona Hyomin, próbując zabrać przyjaciółce zeszyt, jednak ona tak kurczowo go trzymała, że nie sposób było tego dokonać. – Świat się nie zawali, jeśli na kilka minut przestaniesz rozwiązywać zadania z matematyki.

– Tobie też by nie zaszkodziło, gdybyś posiedziała dłużej nad książkami – zauważyła zgryźliwie Minah, posyłając Hyomin wymowne spojrzenie, na co ona wykręciła teatralnie oczami. – Potem będziesz panikować przed egzaminami.

– Daj spokój! Jest jeszcze tyle czasu, a ty zachowujesz się, jakbyśmy jutro miały je zdawać – wymruczała Hyomin, ostatecznie dając za wygraną. Spieranie się z Minah o szkołę i tak wiązało się z porażką, więc bez sensu było tracić na to energię. – Oppa! – zawołała, gdy na szkolnym boisku pojawił się Kim Jongsuk w towarzystwie kilku swoich kolegów z klasy. Dziewczyna poderwała się ze schodów i pomachała do swojego chłopaka, który na widok podekscytowanej szatynki uśmiechnął się szeroko.

– Tylko się nie posikaj z radości – prychnęła pod nosem Minah, czując niemałe zażenowanie zachowaniem przyjaciółki. Na szczęście w pobliżu nie było innych ludzi, więc obeszło się bez większej kompromitacji. – Co ta miłość robi z człowiekiem. Nauką by się zajęła, a nie tylko bujaniem w obłokach – mówiła sama do siebie, starając skupić się na rozwiązywaniu zadania z matematyki.

– Mówiłaś coś? – zapytała Hyomin, w końcu siadając na kamiennych schodach. Spojrzała bacznie na pogrążoną w liczbowym świecie Minah i trąciła ją lekko łokciem w żebra. – Wiesz kto przyszedł na boisko? – zagaiła, mizdrząc się do dziewczyny.

– Nie i wcale mnie to nie obchodzi – powiedziała poważnie Minah, nie odrywając wzroku od książki.

– Kang Minho we własnej osobie. – Hyomin uśmiechnęła się chytrze, widząc jak na dźwięk tego imienia Minah nieco się spięła i na moment zaprzestała rozwiązywania zadań. – Może pójdziesz i się z nim przywitasz?

– A może ty się zamkniesz i zajmiesz się wzdychaniem do Pana Idealnego? – odgryzła się Minah, próbując za wszelką cenę powstrzymać wpełzający na jej usta uśmiech. Mimowolnie zerknęła w stronę boiska, w ostatniej chwili tłumiąc w sobie westchnięcie. Nie chcąc dać Hyomin tej satysfakcji, zaraz wróciła do rozwiązywania zadań, co w tamtej chwili było naprawdę trudne, gdyż myśli dziewczyny uciekały w całkiem przeciwnym kierunku. – W ogóle co mnie obchodzi jakiś Minho, he?

– Nie bądź taka oschła. Doskonale wiemy, jak bardzo ci się podoba – zaśmiała się Hyomin, za co oberwała od przyjaciółki książką po głowie. – Za co? – jęknęła oburzona, rozmasowując obolałe miejsce.

– Chciałam wybić ci z głowy te durne pomysły, ale to chyba graniczy z cudem! – powiedziała Minah i wytknęła dziewczynie język.

Hyomin odwdzięczyła się tym samym, wciąż masując czubek głowy. Minah może była niepozorna, jednak przywalić potrafiła. Lee nie zamierzała dalej sprzeczać się z przyjaciółką. Była tak uparta, że nie sposób było ją przekonać do czegokolwiek, a zwłaszcza do chłopaków. Minah stwierdziła, że liceum to nie jest najlepszy czas na szukanie miłości, jednak dziewczyna chyba nie wzięła pod uwagę tego, że miłość nie zna czegoś takiego jak „czas" i pojawia się wtedy, gdy sama ma na to ochotę.

– Kochasz go, prawda? – zapytała nagle Minah, wyrywając Hyomin z chwilowego zawieszenia.

Lee niepewnie spojrzała na przyjaciółkę, potem znów przeniosła wzrok na szkolne boisko i mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem. Czy kochała Kim Jongsuka? Oczywiście, że tak! Szalała za nim i była gotowa zrobić dla niego dosłownie wszystko. Gdyby zbudził ją w środku nocy i zaproponował ucieczkę na drugi koniec świata, to bez namysłu by się zgodziła.

– Powiedziałaś mu o tym? – drążyła dalej Minah, nagle przestając myśleć o matematyce i tym, że ma jeszcze kilka zadań do rozwiązania.

– Nie. Nie chcę się z tym spieszyć. Jak przyjdzie odpowiedni moment, to o wszystkim się dowie – powiedział Hyomin i znów się uśmiechnęła. – Wszystko w swoim czasie.

Hyomin wydała z siebie przeciągły jęk bezradności i czując nasilające się znużenie, oparła głowę na dłoni. Żałowała, że ostatnio w ogóle nie uważała na lekcji matematyki, bo teraz przynajmniej nie musiałaby marnować tyle czasu na odrabianiu zadań. Gdyby tylko miała taki dryg do nauki, jak Minah. Hyomin westchnęła cicho i przeniosła wzrok na siedzącego w fotelu Jongsuka, który od ostatniej godziny w milczeniu czytał swoje ulubione komiksy. Dziewczyna uśmiechnęła się błogo, przyglądając się swojemu chłopakowi. Wyglądał naprawdę uroczo w nieco za dużym swetrze, rozczochranych włosach i lekko rozchylonymi ustami, które co jakiś czas wykrzywiały się w lekkim uśmiechu. Hyomin zdecydowanie bardziej wolała patrzeć na skupionego na czytaniu Jongsuka aniżeli na kolejne zadania z matematyki.

– Skończyłaś? – zapytał chłopak, wyrywając Lee z chwilowego letargu.

– Nie – rzuciła smutno, wykrzywiając usta w grymasie niezadowolenia. – Kompletnie nie mogę sobie poradzić z tymi zadaniami.

Jongsuk od razu odłożył komiks na bok i podszedł do siedzącej przy biurku dziewczyny. Stanąwszy tuż za nią, oparł się dłońmi o blat i nachylił nad książką, będąc tak blisko Hyomin, że niemalże czuła bijące od chłopaka ciepło. Jongsuk przez chwilę przyglądał się zadaniom, w głowie analizując najlepszy i najłatwiejszy sposób na ich rozwiązanie.

Oppa, pomożesz mi? – poprosiła cicho Hyomin, zerkając kątem oka na Jongsuka.

Niespodziewanie chłopak obrócił głowę, przez co teraz ich twarze znajdowały się zaledwie kilka milimetrów od siebie. Hyomin przełknęła nerwowo ślinę, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w swojego chłopaka. Jongsuk uśmiechnął się zadziornie i podniósł się do pionu, z góry patrząc na wciąż będącą w niemałym szoku Lee. Musiała minąć dłuższa chwila, nim dziewczyna doszła do siebie i była w stanie skupić się na matematyce, a nie na pełnych ustach Jongsuka, które jeszcze kilka minut wcześniej znajdowały się zaledwie parę milimetrów od jej ust.

Jak się okazało Jongsuk był nie tylko przystojniakiem z nienaganną fryzurą, zdolnym sportowcem, ale także wyśmienitym korepetytorem. W przeciągu godziny zdołał wytłumaczyć Hyomin kilka ostatnich lekcji i razem uporali się z zadanymi przez nauczyciela ćwiczeniami. Pod koniec dziewczyna ledwo widziała na oczy i w sumie wszystko robiła jakby z automatu, nie potrafiąc w dalszym ciągu skupiać się na matematyce. Jak na jeden dzień miała już dość liczb, dodawania, odejmowania i mnożenia. Wraz z zapisaniem ostatniego obliczenia poczuła, jak ulatuje z niej cała energia. Była wykończona i na dodatek okropnie głodna, a przez to wszystko nawet nie miała czasu na przygotowanie czegoś do jedzenia.

– Teraz w nagrodę ugotujemy coś dobrego – powiedział Jongsuk, jakby czytając w myślach swojej dziewczynie.

Dzięki pomocy Jongsuka Hyomin zaczęła nieco lepiej radzić sobie na lekcjach matematyki. Co prawda wciąż nie lubiła tego przedmiotu, jednak nie pałała do niego aż tak wielką nienawiścią, jak jeszcze kilka dni temu. Nareszcie zrozumiała zagadnienia, z którymi do tej pory miała największe problemy. Wszystko dzięki zaangażowaniu i wielkiej cierpliwości Jongsuka.

Kolejną przerwę Hyomin postanowiła spędzić w klasie. Wiedziała, że jeśli Kim zechce się z nią spotkać, to trafi we właściwe miejsce. Dziewczyna chciała ten czas przeznaczyć na odrobienie pracy domowej z matematyki, by później nie musieć tracić cennego czasu w domu. Chwilami miała wrażenie, że powoli przemienia się w Minah, jednak później uświadamiała sobie, że nigdy w życiu nie stanie się kujonem na miarę swojej przyjaciółki. Hyomin wciąż nie lubiła się uczyć, a jej chwilowe zaangażowanie w odrabianie zadań z matematyki wynikało głównie z tego, że poza szkołą wolała wolny czas poświęcać Jongsukowi aniżeli nauce.

Dziewczyna była tak skupiona na czytaniu zadania, że nie zwróciła większej uwagi na przysiadającego się do niej kolegę z klasy. Jinho w końcu nie wytrzymał dłuższego ignorowania jego cudownej osoby i delikatnie trącił Hyomin łokciem w bok.

– Chciałeś czegoś? – zapytała, nie odrywając wzroku od książki. – Czy po prostu dosiadłeś się, żeby mi poprzeszkadzać?

– Od kiedy stałaś się taką pilną uczennicą? – zaśmiał się chłopak, bacznie przyglądając się szatynce. – Pierwszy raz widzę, żebyś tak sumiennie odrabiała zadanie z matematyki.

– Widzisz, ludzie czasem się zmieniają – wymruczała Hyomin, nawet nie siląc się na uprzejmości wobec Jinho. Niezbyt za nim przepadała. Uważała go za zadufanego chłopaka, który dostrzega jedynie czubek własnego nosa. – To wszystko?

– Dlaczego jesteś dla mnie taka niemiła? Ja próbuję nawiązać konwersację, a ty traktujesz mnie, jak jakiegoś ohydnego robaka – pożalił się chłopak, robiąc przy tym smutną minę.

– Robaka potraktowałabym butem, więc ciesz się, że nim nie jesteś – powiedziała rozbawiona Hyomin, w końcu przenosząc wzrok na Jinho.

Ten w odpowiedzi tylko się uśmiechnął i niespodziewanie przysunął się bliżej, chcąc zobaczyć, które zadanie rozwiązuje. Dziewczyna zmarszczyła pytająco czoło, starając się odsunąć od Jinho, jednak nie miała dokąd przed nim uciec. Na domiar złego w tym momencie do klasy wszedł wyraźnie zaniepokojony Jongsuk. Hyomin od razu odepchnęła od siebie Jinho i nerwowo poprawiła włosy.

Oppa, co ty tutaj robisz? – spytała drżącym głosem, patrząc z niemałym przerażeniem na stojącego nad nimi wysokiego szatyna.

Jongsuk zacisnął dłonie w pięści i mrużąc groźnie oczy, spojrzał na siedzącego obok dziewczyny Jinho.

– Nie było cię na korytarzu, więc przyszedłem zobaczyć, czy wszystko w porządku, ale widzę, że najwyraźniej znalazłaś sobie lepsze towarzystwo ode mnie – powiedział wyraźnie zdenerwowany, próbując za wszelką cenę zachować spokój.

Oppa, proszę cię – szepnęła Hyomin, a gdy Jongsuk wyszedł na korytarz, natychmiast wybiegła za nim. Złapała chłopaka za rękę i na siłę zatrzymała. – Dlaczego jesteś zły? Jinho to tylko mój kolega z klasy.

– Nie lubię, gdy spędzasz czas z innymi chłopakami – wyjaśnił Jongsuk, już nieco łagodniejszym tonem. – Poza tym on wyraźnie coś do ciebie czuje. Już nieraz widziałem, jak się na ciebie patrzy.

– To powinieneś patrzeć się na mnie, a nie na moich kolegów – zaśmiała się Hyomin i rozczulona zachowaniem Jongsuka, objęła go w pasie i mocno przytuliła. – Oppa, dla mnie inni się nie liczą. To ty jesteś dla mnie najważniejszy. Reszta nie ma najmniejszego znaczenia – powiedziała i odsunąwszy się od chłopaka, posłała mu promienny uśmiech. – To miłe, że jesteś o mnie zazdrosny, ale zupełnie niepotrzebnie.

– Nie oczekuj, że nagle przestanę być zazdrosny. To silniejsze ode mnie – przyznał, odwzajemniając uśmiech. Widząc idącego do klasy nauczyciela, westchnął ciężko i przeniósł wzrok na Hyomin. – Zmykaj na lekcję. Zobaczymy się później – dodał, a gdy na korytarzu zrobiło się zupełnie pusto, pocałował dziewczynę w czubek głowy i oddalił się w stronę swojej klasy.

Hyomin nie posiadała się z radości, gdy sobotniego poranka otrzymała od Jongsuka wiadomość z informacją o ich popołudniowym spotkaniu. Dziewczyna od razu rozpoczęła przygotowania do wyjścia, chcąc wyglądać jak najlepiej. Lee rzadko miała okazję się wystroić, gdyż w szkole panowały surowe zasady i żadna z dziewczyn nie mogła się mocno malować, farbować włosów czy malować paznokci. Wszyscy musieli nosić identyczne mundurki, a złamanie którejś z reguł wiązało się z poważnymi konsekwencjami. Mimo to Hyomin lubiła swoją szkołę. Może głównie dlatego, że dzięki niej poznała Kim Jongsuka i znalazła w końcu miłość swojego życia. Z wieloma osobami utrzymywała dość dobry kontakt, aczkolwiek znajdowali się wciąż uczniowie, którzy za wszelką cenę chcieli uprzykrzyć życie Hyomin. Czasami miała wrażenie, że problemy rozpoczęły się dopiero wtedy, gdy zaczęła spotykać się z Jongsukiem. Fakt, że był dość popularnym uczniem w szkole, wcale nie poprawiał sytuacji. Lee starała się nie przejmować kąśliwymi uwagami zazdrosnych dziewczyn, bo czymże one były w porównaniu z miłością, którą obdarzał ją Pan Idealny.

Dziewczyna tak bardzo skupiła się na robieniu makijażu, że całkowicie straciła rachubę czasu i nim się zorientowała pozostało jej niewiele ponad pół godziny do spotkania z Jongsukiem. Co prawda makijaż wykonała perfekcyjnie, starając się nie przesadzać z żadnym z kosmetyków, dzięki czemu wciąż wyglądała naturalnie i delikatnie. Na twarz nałożyła lekki podkład, policzki musnęła jasnym różem, rzęsy podkręciła zalotką i pomalowała tuszem, a tuż nad nimi narysowała kredką cienkie kreski, które optycznie powiększyły oczy. Niestety nawet najlepszy makijaż był mizerny bez odpowiedniego ubrania. Hyomin na koniec musnęła usta przezroczystym błyszczykiem i szybko zabrała się za wybieranie kreacji. Na dworze tego dnia było chłodniej, dlatego postanowiła ubrać jasne dżinsy i beżowy sweterek. Może strój nie należał do wyjątkowo ekstrawaganckich, jednak według Hyomin nawet tak zwyczajne ubrania były lepsze od monotonnego szkolnego mundurka.

– Gdzie idziesz? – zapytał siedzący w salonie mężczyzna, gdy Hyomin przebiegła przez przedpokój, o mało co nie zaliczając bolesnego upadku w połowie drogi. – Nie powinnaś siedzieć nad książkami i uczyć się?

– Tato, daj spokój – mruknęła dziewczyna, szukając w szafie jasnych trampek. – Mówisz zupełnie, jak Minah.

– Minah to bardzo mądra dziewczyna. Daleko w życiu zajdzie. Ty natomiast z takim podejściem do szkoły zajdziesz co najwyżej na bezrobocie – powiedział, patrząc uważnie na córkę, która właśnie przekopywała szafę w poszukiwaniu swoich butów. – Słyszysz, co do ciebie mówię? Z kim w ogóle wychodzisz?

– Z Jongsukiem – odpowiedziała, mimowolnie uśmiechając się pod nosem. Gdy nareszcie znalazła trampki, odetchnęła z ulgą i wstała z podłogi.

– Och – westchnął mężczyzna i również się uśmiechnął, jednak gdy córka na niego spojrzała, zaraz spoważniał i odchrząknął głośno. – Skoro z nim wychodzisz, to nie mam nic przeciwko temu.

Hyomin zaśmiała się pod nosem i wykręciła oczami. Miała to szczęście, że jej rodzice uwielbiali Jongsuka i nieraz podkreślali, że jest on idealnym kandydatem na męża. Dziewczyna wcale nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby pewnego dnia Kim jej się oświadczył. Co prawda Hyomin nie należała do osób, którym spieszy się do zakładania rodziny, jednak mając za kandydata na męża Pana Idealnego nie sposób się nie zgodzić.

– To idź już. Chyba nie chcesz, żeby Jongsuk musiał na ciebie czekać – powiedział mężczyzna, zerkając zza zsuniętych na czubek nosa okularów na stojącą w przedpokoju córkę.

– Dobrze, dobrze.

Hyomin pożegnała się z rodzicami i wyszła z domu. Akurat jak zamykała za sobą drzwi, dostrzegła z oddali idącego w jej stronę Jongsuka. Serce dziewczyny natychmiast przyspieszyło, a stado rozbrykanych motylków zaczęło podrygiwać, swoimi delikatnymi skrzydełkami łaskocząc żołądek szatynki. Hyomin poderwała się z miejsca i starając się zachować względny spokój, ruszyła naprzeciw Jongsuka. Niestety z każdym kolejnym krokiem euforia brała górę i dziewczyna mimowolnie zaczęła przyspieszać, aż w końcu jej szybki marsz zamienił się w bieg. Nim się zorientowała, stała wtulona w Jongsuka, który podśmiewując się pod nosem, obejmował ramionami wątłe ciało dziewczyny.

Oppa – szepnęła rozczulona, przymykając powieki. Czuła się wtedy tak, jakby widziała Jongsuka pierwszy raz od bardzo dawna, a przecież poprzedniego dnia spędzali razem każdą przerwę w szkole. – Tęskniłam.

– Nie widzieliśmy się zaledwie kilka godzin – przyznał chłopak, gładząc czule dłonią włosy szatynki. – Ale ja też zdążyłem się za tobą stęsknić – dodał i uśmiechnął się łagodnie, gdy dziewczyna odsunęła się od niego i zadzierając mocno głowę, spojrzała mu w oczy. – Dzisiaj zabieram cię do kina. Minho mówił, że ten nowy horror jest całkiem dobry, więc nie musimy się bać, że zmarnujemy na niego czas.

– Okay.

Tak naprawdę to było jej wszystko jedno, gdzie pójdą i co będą robić. Najważniejsze, że znów znajdowała się blisko Jongsuka i tego dnia miała go tylko dla siebie. Mogła nawet obejrzeć najnudniejszy film, jaki kiedykolwiek nakręcono, a i tak by nie narzekała dopóki u swego boku miałaby tego chłopaka. Przy nim wszystko zdawało się być o wiele lepsze, ciekawsze, piękniejsze. Zwykłe spacery seulskimi ulicami nabierały magii, gdy Jongsuk szedł przy niej, trzymając ją za rękę lub obejmując ramieniem. Hyomin nieraz miała wrażenie, że unosi się nad ziemią, szybuje ponad zabieganymi ludźmi, którzy tracą czas i energię na rzeczy nie dające im krzty radości i miłości. Może była niepoprawną romantyczką, która wierzy w niestworzone rzeczy, ale taki właśnie był jej urok i na to nic nie można było poradzić.

Film okazał się być totalną klapą. Jongsuk był rozczarowany marnym gustem najlepszego przyjaciela, który przez ostatnie dni zapewniał go, że warto obejrzeć najnowszy horror. Nie było warto. Przez większą część filmu nic się nie działo i chłopakowi kilka razy się przysnęło. Na szczęście Hyomin czuwała i za każdym razem go budziła. Jeszcze tego brakowało, żeby zaczął chrapać w kinie. To byłby dopiero wstyd!

– Ale to było straszne! – powiedziała Hyomin po wyjściu z kina. – Stwierdzam, że Minho ma okropny gust skoro taki film mu się spodobał.

– Przynajmniej odespałem noc – zaśmiał się Jongsuk i mocno się przeciągnął. Opuszczając ręce, jedną z nich położył na ramionach swojej dziewczyny i przysunął ją bliżej siebie. – Fakt, to było straszne. Zero fabuły, a gra aktorska tak marna, że mój kot lepiej by tam zagrał.

– Nie masz kota.

– Ale jakbym miał, to na pewno sprawdziłby się jako aktor – powiedział chłopak i złożył na czubku głowy Hyomin czuły pocałunek. Dziewczyna zaśmiała się głośno i spojrzała z politowaniem na Jongsuka, który tylko wzruszył beztrosko ramionami i odwzajemnił uśmiech. – Co chcesz teraz robić?

– W sumie to obojętne.

– To chodź. Zabiorę cię w jedno miejsce.

Kim złapał dziewczynę za rękę i szybkim krokiem ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Hyomin nie pozostało nic innego, jak tylko wiernie podążać za Jongsukiem. Nie miała zielonego pojęcia, gdzie idą, jednak wcale się tym nie przejmowała. Przy tym chłopaku niczego nie musiała się bać, dlatego zazwyczaj pozwalała mu zabierać się w różne dziwne miejsca.

Po kilkunastu minutach ciągłego marszu, para znalazła się poza centrum miasta. Tamtejsza okolica znacznie różniła się od tej, do której przyzwyczaiła się Hyomin. Dookoła nie było zbyt wielu zabudowań, jedynie jakieś pojedyncze domy i jeden niewielki sklep. Mimo to miało się wrażenie, że osiedle tętni życiem; takim swoim i niezakłócanym przez mieszczańskie hałasy. Hyomin była oczarowana okolicą. Nagle zapragnęła opuścić zatłoczone centrum miasta i przenieść się właśnie na obrzeża stolicy. Wtedy właśnie postanowiła, że pewnego dnia zamieszka w takim miejscu i będzie wiodła spokojne życie u boku Jongsuka.

– Gdy byłem mały, często przychodziłem tutaj z tatą – powiedział Jongsuk, przedzierając się przez gęste zarośla. Obejrzał się za siebie, chcąc się upewnić, że Hyomin radzi sobie z dość trudną trasą, jednak to była jedyna drogą, która mogli się dostać do wybranego przez niego miejsca. – Stąd jest najlepszy widok na Seul – dodał i nieco zasapany zatrzymał się przed urwiskiem.

Hyomin stanęła obok niego i aż wstrzymała oddech, gdy rozejrzała się dookoła siebie. Stali właśnie na wysokim klifie, mając przed sobą piękną panoramę stolicy. Dziewczyna wzmocniła uścisk dłoni wokół ramienia Jongsuka i przymknęła na moment oczy, delektując się wokoło spokojem. Zero hałasu, krzyków ludzi, samochodowych spalin. Tylko oni, cisza i wieczorna panorama miasta.

– Tutaj jest pięknie – powiedziała zachwycona i zobaczywszy stojący niedaleko nich głaz, przysiadła na jego skraju.

Jongsuk wsunął dłonie do kieszeni spodni i westchnął cicho, wspominając dziecięce lata, kiedy to z tatą często przychodził w to miejsce. Siadali na trawie i nie odzywając się słowem, podziwiali piękne widoki. Brakowało mu tego wszystkiego. Przede wszystkim brakowało mu ojca. Starał się o tym nie myśleć, jednak w takich chwilach, jak ta, wspomnienia same wracały.

Oppa, wszystko w porządku?

Chłopak obejrzał się za siebie i uśmiechnął lekko do wyraźnie zaniepokojonej jego zachowaniem Hyomin. W odpowiedzi kiwnął tylko głową i wyciągnął do dziewczyny rękę.

– Chodźmy. Nie chcę, żeby twoi rodzice się o ciebie martwili – powiedział, nie przestając się uśmiechać.

Było w tym geście jednak coś wymuszonego i nie umknęło to uwadze Hyomin. Dziewczyna posłusznie wstała z kamienia i podeszła do Jongsuka, chwytając go za zimną dłoń. W drodze powrotnej mało rozmawiali. Kim błądził myślami w innym świecie, a Hyomin nie zamierzała na siłę go wypytywać, wiedząc doskonale, jak drażliwym tematem jest jego przeszłość. W szkole huczało od plotek na ten temat, ale dziewczyna nigdy ich nie słuchała. Wolała dowiedzieć się wszystkiego od Jongsuka, jednakże ten niechętnie o tym rozmawiał, a ona z kolei nie należała do osób, które na siłę próbują wyciągać z innych mroczne tajemnice z ich przeszłości. Wiedziała, że gdy nadejdzie odpowiedni moment, to Jongsuk sam się przed nią otworzy i opowie o wszystkim, co leży mu na sercu.

– Hyomin, powinniśmy się rozstać.

Continue Reading

You'll Also Like

Na Sprzedaż By Azriaxx

Mystery / Thriller

272K 6.6K 26
Miałam być jedną z tych dziewczyn, które zostaną wystawione na sprzedaż. Krótko mówiąc miałam zarabiać własnym ciałem. Jednak nawet w tamtym czasie d...
Plaga By Wera Guzenda

Science Fiction

106K 6K 39
Kiedy Plaga spustoszyła Ziemię, każdy musiał zadbać o siebie. Rodzina, przyjaciele, szkoła - To wszystko, co kiedyś było twoją codziennością, dziś pr...
137K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...