W nocy nadszedł czas na powrót do domu. Jestem naprawdę z siebie dumna. Nie wypiłam za dużo i jestem trzeźwa, w porównaniu do Mai, która przy każdym kroku się zatacza. Emilio i Ivan, Logan, Tristan, Aj i Erika'a cały czas dotrzymywali mi towarzystwa. Jako jedyni z ponad pięćdziesięciu osób byliśmy trzeźwi. Umówiliśmy się, że każdy bierze pod opiekę osiem osób, tak też się stało. Ja miałam najtrudniej ponieważ dostałam Tessa'e, Maję, Jake'a, Lucas'a, Anthony'iego, Chad'a, Kade'a i Chance'a.
Postanowiliśmy ruszyć do domu na piechotę, ponieważ pijane towarzystwo w samochodzie... No, byłoby kiepsko. Upilnowanie mojej grupki, było niedowykonania. Tessa próbowała śpiewać i skakała po Chance'ie i Anthony'a. Maja się całowała z Lucas'em, a reszta nie potrafiła się utrzymać na nogach i co chwila ktoś leżał na ziemi.
Po długiej i miłej podróży dotarliśmy do domu, na szczęście wszystkim się udało. Logan poodwoził naszych gości do domu, czyli na przykład, Lele Pons, albo bliźniaków Dolan i wiele innych. Ja w tym czasie razem z Martinez'ami, Eriką, Tristan'em i Aj'em, poroznosiliśmy resztę do swoich pokoi.
Gdy Logan wrócił, pożegnaliśmy się.
-To do zobaczenia i dzięki za wspaniały dzień. - Odezwał się zawsze radosny chłopak.
-No to pa. -Odpowiedziałam i w tym momęcie nasze usta się połączyły w przyjemnym i powolnym pocałunku.
-Kaja chodź bo ma...- Emilio wyszedł na dwór i zamilkł, a my się od siebie odezwaliśmy.- przyjdź zaraz.
-To pa. - Odezwał się jeszcze raz Logan, a następnie odszedł. Pomachałam mu tylko.
Wróciłam do domu i zauważyłam jak Emilio chodził z wściekłą miną i mordem w oczach. Tylko dlaczego.
-Co się stało? Zacząłeś coś mówić i...- Spytałam się chłopaka. Wiem, że to był Emilio, znalazłam dzisiaj między nimi różnice.
-Już nic, nie ważne. -Żucił szybko i odszedł. Czemu on jest zły?
- Czy możesz mi powiedzieć co ci się stało?- Spytałam spokojnie chłopaka.
- Logan się stał! - Po jego krótkiej wypowiedzi, chłopak zniknął za drzwiami łazienki. Ja w tym czasie wróciłam do swojego pokoju.
- Maja, żyjesz?
- Tak, i czuję się już wmiarę do...- siostra przerwała i pobiegła do łazienki, a następnie zwróciła dzisiejszy obiad.
- Słyszałam twoją rozmowę z Emilio. Dlatego on się zdenerwował?
- Bo... Ja... Tak przypadkiem... No... Logan mnie pocałował. - Chyba spaliłam buraka. - Maja pomóż. Dobrze wiesz, że zawsze podobał mi się Jake, ale teraz chyba przerzuciłam to uczucie na Logan'a i to chyba tylko dla tego, że on mi go przypomina. - Zakryłam twarz w rękach. - I co tu zrobić. Nie wytrzymam tutaj całego roku. Emilio jest na mnie zły, całowałam się z Ivan'em i Logan'em, a podoba mi się, chyba, Jake. - Poczułam jak zaczynają mnie szczypać oczy, a następnie się rozplakałam jak dziecko. Poczułam jak ktoś mnie przytula.
Kochana siostra.
- Odpowiedź mi na jedno pytanie. Czy to do Jake'a to zauroczenie? Bo jak podobno przeniosłaś to na Logan'a...
- Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że to tylko zauroczenie. - Podkreśliłam słowo tylko.- Nie chcę o tym gadać. Idę spać.
Ciekawe dlaczego Emilio się zdenerwował. Możliwe, że nie przepada za Logan'em, ale ja tam nie wiem.
***
Obudziłam się dzisiaj dość wcześnie. A nie... Jest 12.43, chyba pospałam.
-POBUDKA!- Usłyszałam krzyk Emilio, a następnie zobaczyłam go w naszym pokoju wraz z patelnią i garnkiem, w które uderzał powodując hałas. Okropny hałas.
Gdy tylko podszedł do łóżka Mai, ona przywaliła mu, w twarz poduszką, z taką siłą, że się chłopak zatoczył. Szybko wstałam i chciałam podtrzymać Martinez'a, ale był za ciężki i przewróciliśmy się razem.
-Hallo? Żyjesz? - Spytałam się chłopaka.
-Co? Gdzie? Jak? Yyy...tak chcę. Znaczy co? Aaa, tak żyje... Chyba. - Emilio się rozejrzał i zobaczył mnie. - Co ty tu..?
-Leżysz na mnie- Odpowiedziałam, a on tylko spojrzał i szybko wstał, a następnie mi pomógł. Chłopak mi się dokładnie przeglądał. -Co tak patrzysz? -Spytałam się, a następnie na siebie spojrzałam. -O matko jedyna?! Maja! Nie patrz! - Krzyknęłam do chłopaka, bo miałam na sobie koszulkę i majtki, chciałam zakryć mu oczy, ale się poślizgnęłam i ponownie upadłam na bliźniaka, ale tym razem wbiła mu łokieć w krocze, a on się zgiął w pół. - Jezu, przepraszam.
-To nic. Kur jak boli. -Ostatnie zdanie powiedział cicho.
-Wybacz...-Odpowiedziałam i przytuliłam Martinez'a. On nie wiedział co się dzieje i zastygł w bezruchu. Dopiero po chwili mnie przytulił.-Idę się ubrać, potem pogadamy.
-Okej, a może chcesz ze mną dziś ze mną gdzieś dziś wyjść może? - poplątał się chłopak. - Znaczy czy ty może...
-Czy ty mi proponujesz randkę?
-Ja, znaczy tak... NIE
- Okej, spoko, możemy gdzieś iść, ale pogadamy potem, idę się umyć i ubrać.
-Jasne. - Odpowiedział szczęśliwy Emilio. Wyszedł z pokoju i słyszałam jak coś krzyczał do Ivan'a, ale nie wiem co.
-Co tu się stało?- Maja niezabardzo wiedziała co zrobić. -Czyli on już się nie złości?
-Chyba mu przeszło. -Wyruszyłam ramionami.
-Jak kobieta podczas okresu. -Zaśmiałyśmy się razem. -Dobra idź się myć bo twój książę czeka.
-Cichaj Maja.-odburknełam i zniknęłam w łazience.
Wymyłam pożądanie włosy i ciało moim żelem, a następnie wyszłam spod prysznica. Wytarłam się, a na głowie zrobiłam turban. Podeszłam do lustra i wyciągnęłam kosmetyki. Pomalowałam rzęsy tuszem i podkreśliłam delikatnie oczy czarną kreską, a usta pomalowałam wiśniowym błyszczykiem.
Ubrałam się w biały kombinezon z jednym rękawem i czarne koturny.
-Ładnie wyglądasz. -Pochwaliła mnie siostra, po tym jak wyszłam z łazienki.
- Dzięki. To ja idę. - Odpowiedziałam i wzięłam telefon.
Zeszłam na dół, a tam było znów pusto, ale za to wszyscy byli na dworze.
-Wow. Bardzo ładnie wyglądasz. - Usłyszałam Emilio.
-Dzięki. -Odpowiedziałam. Chociaż mam koturny to i tak nie jestem wyższa od Martinez'a, tylko taka sama.
-Chodź, idziemy.
-Ale tak teraz? - Zrobiłam zdziwioną minę. -A śniadanie?
-Zjemy na mieście. Chodź.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się na nogach do centrum. Nie było, aż tak daleko. Zjedliśmy śniadanie w Subway'u. Muszę przyznać, że dogadałem się z chłopakiem, nawet potrafił mnie rozśmieszyć. Po skończonym posiłku zamówiliśmy taxi'ówkę. Nie miałam pojęcia gdzie mnie chłopak zabiera.
Jechaliśmy może z pół godziny. Nie byliśmy już w mieście, byliśmy na farmie przy morzu.
-Gdzie idziemy?- Spytałam i czekałam na odpowiedź
-Zobaczysz. -Dlaczego on jest taki tajemniczy?
Auto wysadziło nas pod farmą. Weszliśmy razem na jej teren, a po chwili przyszła do nas uśmiechnięta starsza pani. Może miała pięćdziesiąt pięć lat.
-Witajcie. -Zwróciła się do nas.- miały być dwa, tak?-Teraz mówiła do samego Emilio, a ja nie miałam pojęcia o co chodzi.
_______________________________
Hejka, jak wam się podoba siódmy rozdział? Niezapomnijcie zostawić ⭐gwiazdki⭐ i jakiegoś miłego komentarza.
Pytanie:
1. Jak myślicie, co przygotował Emilio?
Chcę wam bardzo podziękować za tysiąc wyświetleń tej książki. Zaczynając pisać liczyłam na maksymalnie trzysta wyświetleń, a ty proszę, tysiąc. Jestem bardzo szczęśliwa. Chciałabym zrobić małe Q&A, więc możecie mi, albo Kai, albo Mai, zadawać pytania pod tym rozdziałem. Czekam i jeszcze raz dziękuję.
~Edicion~