[Mass Effect] Szmaragdowe Sny

By Zafirka

5.4K 344 349

Garrus Vakarian zmaga się z bólem po śmierci ukochanej kobiety. Załamany, nie ma pojęcia o tym, że Shepard uk... More

Rozdział 2.: Rozdarcie.
Rozdział 3.: Niepokój
Rozdział 4.: Nadzieja
Rozdział 5.: Gniew
Rozdział 6.: Strach
Rozdział 7.: Bezradność
Rozdział 8.: Obojętność
Rozdział 9.: Desperacja
Rozdział 10.: Finał.

Rozdział 1.: Rozpacz

1.2K 51 29
By Zafirka

 

 Wreszcie zrozumiałem, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak, że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas calutkie serce i zdaje się nam, że zaraz przez to umrzemy, i na dodatek nie możemy nikomu zdradzić naszego sekretu. Ból sprawia, że nie chce nam się ruszać ani ręką, ani nogą ani nawet przekręcić głowy na poduszce.  

[José Mauro de Vasconcelos]




Jeden strzał. Wziął głęboki wdech i spojrzał ponownie przez celownik. Błękitne oczy wypatrzyły kolejnego umarłego. Drugi strzał. Usłyszał za sobą pojedyncze kroki. Znał ich rytm. Nie drgnął. Pociągnął za spust. Trzeci. Bezwładne ciało opadło na ziemię z głuchym plaśnięciem. Czwarty pocisk. Usłyszał westchnięcie, lecz podniósł tylko dłoń, prosząc o dodatkową chwilę. Kolejny, jeszcze jeden. Zgraja zombie, która zmierzała w ich kierunku teraz ścieliła ruiny zabudowań. Wyprostował się, obracając w jej stronę. Karabin umieścił na uchwycie z tyłu grzbietu.

– Liara – przywitał ją, lecz jego wzrok dalej badał pobojowisko. Od miesiąca przemierzali galaktykę, oczyszczając poszczególne planety z pozostałości sił żniwiarzy. Czekali na jakieś wieści, lecz Układ Słoneczny wciąż pozostawał niedostępny, odkąd ich przekaźnik masy wybuchł.

Wiedziała o czym myślał. Serce się ściskało, gdy widziała go w tym stanie. Na początku cała załoga starała się przy nim, wspierając i wspólnie opłakując ich przywódczynię, przyjaciółkę, lecz jego nastrój tylko się pogarszał. Do tego stopnia, że stał się oschły i opryskliwy. Teraz większość załogi starała się go unikać, by nie odczuć na własnej skórze jego frustracji i zaraźliwego przygnębienia.

Dogadywał się z Jeffem, oczywiście jeśli dogadaniem można nazwać wspólną żałobę. Po odejściu EDI, na Normandii zrobiło się jeszcze ciszej. Tali większość dni spędzała przy ciele, w którym wcześniej przebywała EDI, starając się robić wszystko by włączyć ją ponownie. Bezskutecznie.

– Chcesz czegoś? – burknął turianin. Liara założyła ręce na piersi, wpatrując się w niego karcącym wzrokiem.

– Szukaliśmy cię kilka godzin. Nikomu nie powiedziałeś, że wychodzisz! Baliśmy się, że coś ci się stało– zbeształa go.

– I co z tego – mruknął, ruszając w drogę powrotną. Asari złapała go za ramię.

– Garrus, przestań to znowu robić – syknęła.

– Co? – zapytał obojętnie, odpychając lekko jej dłoń. Ruszył do przodu.

– Nie jesteś tu sam, zrozum to. Wciąż jesteśmy drużyną. Siedzimy w tym razem, więc jeśli masz w planie zabijać zombie, mówisz nam i idziemy zabijać te cholerne zombie razem – mówiła, idąc za nim krok w krok – Nie sam. Tali spanikowała gdy zauważyła twoją nieobecność i podniosła alarm na cały statek. Może ciebie to mało obchodzi, ale im wszystkim zależy na tobie. Martwią się, gdy znikasz. – Turianin uparcie milczał.

Liara wiedziała, że jej słowa obeszły go bokiem. Postanowiła więc wyłożyć całkowicie karty na stół, jak to ludzie mówili. W końcu po raz pierwszy od dłuższego czasu miała okazję porozmawiać z nim na osobności.

– Shepard nauczyła nas działać razem, więc... – zaczęła ,ale jej przerwał obracając się gwałtownie i spoglądając na nią wściekłym wzrokiem. Przynajmniej zareagował.

– Przestań – poprosił smutno.

– Nie Garrus, musimy wreszcie porozmawiać. – Jego oczy obracały się nerwowo. Liara westchnęła. – Czy to co robisz to jakaś próba samobójcza? Bo nie radzisz sobie z jej śmiercią? Coś w stylu: Zginę podczas walki i pomyślą sobie, ach to był wypadek! Jak nam przykro! A tobie ulży bo nie będziesz już....

– Nie, to nie tak – wykręcił się zaprzeczając głową. Jego żuchwy drgały nienaturalnie szybko.

– Garrus – naciskała, patrząc prosto w oczy.

– Nie mogę już tak dłużej, Liaro. – Upadł na ziemię, zasłaniając oczy palcami. Zszokowana kucnęła obok niego, klepiąc go po ramieniu.

– Wszyscy jesteśmy tu dla ciebie, zrobimy wszystko, by ci ulżyć w cierpieniu. Pozwól sobie pomóc – poprosiła, obrócił głowę w jej stronę.

– Bez niej nie potrafię – odpowiedział łamiącym głosem. Wzmocniła uścisk.

– Wiem, że jest ci ciężko. Shepard była naszą przyjaciółką i wszystkim nam jej brakuje. Nie wybaczyłaby nam, gdyby coś ci się stało. Wróć ze mną na Normandię, proszę. – Garrus spojrzał jej w oczy, lecz nie drgnął. Asari spojrzała z frustracją w ciemne niebo nad nimi.

– A gdybym powiedziała, że mógłbyś odzyskać choć niewielką jej cząstkę? – spytała błagalnym tonem.

– W sensie coś typu ręka? – spytał przerażony jeszcze bardziej. Liara prychnęła mimowolnie.

– Nie, w sensie jej cząstki duchowej. – Turianin gwałtownie podniósł się na nogi. – Mam nadzieję, że choć trochę przyniesie ci to ulgę.

– Co to za cząstka? – zapytał wyraźnie zainteresowany.

– Na statku wszystko ci opowiem – ucięła i ruszyła przez ruiny, wymijając pozostałości po armii żniwiarzy. Westchnął i wolnym krokiem podążył za nią.

***

– Garrus! – zawołała Quarianka, specyficznym dla niej głosem. Gwałtownie rzuciła się na turiana a następnie odsunęła się i trzepnęła go dłonią w ramię z całą swoją siłą.

– Baliśmy się, że coś cię tam zjadło! Co ty sobie wyobrażasz? – zapytała rozzłoszczona.

Tali bardzo szybko zmieniała się z kłębuszka miłości, w małego, złośliwego potwora. Jednak Shepard kochała ją za jej niezwykły charakter.

Shepard... Pustka, którą nosił w sercu od czasu jej śmierci, stawała się coraz bardziej przytłaczająca. Coraz mocniej ciągnęła go w swoją bezdenną otchłań. Odkąd pojawiła się w jego życiu, wniosła wiele dobrego. Stała się jego światłem na każdy dzień, zwłaszcza w trakcie wojny. Nigdy się nie poddawała. Była natchnieniem dla nich wszystkich. Teraz, gdy jej zabrakło, każdy dzień zdawał się być torturą. Godziny dłużyły się niemiłosiernie. Świat wydawał się być w jednej barwie. Normandia, zwykle pełna życia, teraz wydawała się dziwnie pusta i cicha.

Kajuta kapitana zachowała się w tym samym stanie, co przed śmiercią Shepard. Nie potrafił tam wejść. Zbyt wiele wspomnień z tym miejscem, zbyt wiele wspólnych chwil spędzili tam razem. Również żaden z załogantów nie wchodził do jej osobistego pomieszczenia. Kajuta pozostawała zamknięta od czasu jej śmierci.

Spojrzał na Quariankę. Tali wsparła ręce przy biodrach i patrzyła na niego oburzona.

– Nic – burknął, może trochę za ostro, lecz nie miał teraz czasu, by się tym przejmować. Przeszedł obok niej i ruszył w stronę windy. Nie miał czasu na pogaduszki. Czekały na niego dużo ważniejsze sprawy. Liara miała coś dla niego, coś co dotyczyło Shepard. Szybkim krokiem wyszedł z windy wpadając na Kaidana, niemal zwalając go z nóg. Wybąkał przeprosiny i przyśpieszył, nie odwracając się za siebie.

Zatrzymał się dopiero przy stole na pokładzie dla załogi. Tam, gdzie umówił się z Liarą, lecz nigdzie w pobliżu jej nie widział. Oparł się o stół nerwowo, spoglądając na boki. Usłyszał za sobą kroki. Obrócił lekko głowę, a po chwili zawiedziony powrócił spojrzeniem na ścianę przed nim.

James, Kaidan i Tali stanęli przed nim, wpatrując się w niego palącym wzrokiem.

– Potrzebujecie czegoś? – zapytał. Tali pokręciła głową z niedowierzaniem. – Byle szybko, bo czekam na Liarę – dodał. Vega podszedł bliżej z niezwykle poważnym jak na niego wzrokiem.

– Liara nie przyjdzie, dopóki z nami nie porozmawiasz – powiadomił siadając na krześle obok. Garrus jęknął głucho.

– Ona wymyśliła tą historię z... – zająknął się na chwilę. – Z Shepard, żebym z wami pogadał? – prychnął podenerwowany. Pokręcił głową i wstał. Zaczął chodzić w tą i z powrotem, dopóki Tali'Zorah nie zagrodziła mu drogi.

– Usiądź i porozmawiajmy – powiedziała spokojnym głosem, a gdy wyminął ją z obojętnością, zawołała – Garrus! – Nie obrócił się, dopóki za ramię nie chwycił go Kaidan. Mężczyzna miał krzepę. Turianin stanął w miejscu pod naciskiem siły. Wyszarpnął ramię z jego mocnego uścisku i zwrócił na niego swój wzrok.

– Liara naprawdę ma coś dla ciebie. Usiądź.– powiedział spoglądając na niego ze współczuciem. Jeszcze nie dawno prowadzili między sobą niezdrową rywalizację o względy Shepard, a teraz Kaidan stał tu, prosząc go by z nimi porozmawiał. Garrus od niechcenia podszedł do krzesła i klapnął na nim ciężko. Zaskrzypiało cicho.

Tali umieściła delikatnie swoją dłoń na jego i ścisnęła. Spojrzał na jej maskę, widząc jedynie jasno świecące oczy przenikające przez szkło. Nie zabrał ręki.

– Odkąd to się stało – zaczęła quarianka – odciąłeś się od nas. Chcemy cię wspierać Garrus, ale musisz nam pozwolić. – Turianin odwrócił głowę a jego szczęka drgnęła.

Miała rację, od śmierci Shepard odsunął się od przyjaciół. Nie zwracał na nich uwagi, a przecież oni tak samo jak on przeżyli śmierć swojej przyjaciółki i przełożonej. Dopiero zauważył, że Kaidan znacznie schudł i miał worki pod oczami, James milczał zbyt długi okres czasu, wpatrując się w punkt na ścianie nieobecnym wzrokiem. Tali starała się być wsparciem dla nich wszystkich, ale w głębi siebie wiedział, że cierpiała najbardziej. Shepard była dla niej jak starsza siostra, w którą była wpatrzona i od której uczyła się tej niezłomnej siły.

Delikatnie przejechał po twarzy pazurem i spojrzał na twarze swoich przyjaciół. Każdy z nich obdarzył go uśmiechem, choć ciężko było to stwierdzić u Quarianki.

– Przepraszam was. Wy też ją straciliście. Zachowywałem się jak egoista. – powiedział

– Jak gówniarz – wtrąciła Tali.

– Uparty – dodał James.

– Przerażający – burknął Kaidan. Wszyscy obrócili się w jego stronę. – No co? – spytał zaskoczony – Jesteś wielki, masz długie pazury, kły i warczysz przez sen.

– Że co? – zdziwił się turianin.

– Przez sen ryczysz jak tyranozaur – wytłumaczył. – Za pierwszym razem tak się wystraszyłem, że chciałem cię zastrzelić. – Tali zachichotała.

– Oj prawda – usłyszał za sobą. Jeff podszedł do stołu a kąciki jego ust uniosły się w górę. Garrus zaśmiał się bardzo cicho.

Brakowało mu towarzystwa przyjaciół. Wiedział, że to musi się zmienić. Ale jakaś jego część tak bardzo pragnęła zaszyć się w terenie, strzelając.

 Zanim zdążył coś odpowiedzieć, usłyszał za sobą kroki Liary. Wszyscy jak na komendę wstali od stołu i pożegnali się z nim, odchodząc w swoją stronę.

Liara usiadła naprzeciwko i uśmiechnęła się delikatnie. Odłożyła datapad na stół i odetchnęła głęboko.

– Cieszę się, że pogadałeś z nimi – rzekła.

– Ja także. Miałaś rację Liaro, ze wszystkim – stwierdził. Asari nerwowo ruszyła głową.

– Już czas Garrus. Wiesz co tu mam? – Wskazała na datapada przed sobą. Pochylił głowę w bok, spoglądając z zaciekawieniem.

– Nie mam pojęcia. – Liara wzięła głęboki wdech i spojrzała na niego.

– Znalazłam je już dawno, lecz nie otwierałam ich ani nie przeglądałam. Bo po co? Shepard żyła i na pewno nie chciałaby, żebym tak wchodziła z butami w jej życie – powiedziała. Garrus poruszył żuchwą.

– Nie rozumiem – odrzekł.

– Mam tu utajnione dane Anne Shepard – zaczęła oddychając szybciej. – Z okresu przed jej służbą. Na pewno chciałbyś zobaczyć pewną informację. Gdy to wczoraj przeczytałam byłam w szoku, delikatnie mówiąc ... – Garrus przerwał jej, wyrywając datapada z ręki. Zaczął czytać i wstrzymał oddech. Zszokowany podniósł głowę do góry.

– Czy to prawdziwe informacje? – zapytał. Liara skinęła głową. Nie odezwała się słowem. Zaczął czytać ponownie, sprawdzając czy wszystko dobrze zrozumiał. Po chwili opuścił ręce w dół a datapad głucho uderzył o stół. Turianin zapatrzył się w przestrzeń.

– Dlaczego nam nie powiedziała? – zapytał zszokowany po kilku minutach. Jego żuchwy drgnęły nerwowo

– Może nie chciała o tym mówić? – zastanowiła się.

– Shepard ma dziecko... – powiedział na głos ,by spróbować przetrawić myśl, choć wcale nie pomagało. Poczuł się jeszcze gorzej. Nie ufała mu na tyle, by powiadomić go, że dziesięć lat wcześniej urodziła i oddała dziecko? Dlaczego nic nie powiedziała?

Skrobnął pazurami stół z wściekłością.



Dziękuję za przeczytanie! 
Zapraszam wszystkich na facebookową grupę Shakarian - Polska oraz Mass Effect: Andromeda - PL

Continue Reading

You'll Also Like

29.6K 2.6K 39
[skończone] The Universe is In your bones, The stars in your Soul; it's never really The End /David Jones "Love and Space Dust"/ *** liczba rozd...
89.8K 5.8K 20
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd...
Plaga By Wera Guzenda

Science Fiction

108K 6.1K 39
Kiedy Plaga spustoszyła Ziemię, każdy musiał zadbać o siebie. Rodzina, przyjaciele, szkoła - To wszystko, co kiedyś było twoją codziennością, dziś pr...
496K 48.5K 63
Rok 2053 Wysoko rozwinięte badania genetyczne doprowadziły do powstania wielu odmian ludzi. Rodzice zapragnęli wybierać cechy własnych dzieci, mimo ż...