Only Mine

Autorstwa blondi1923

757K 30.3K 3.2K

- Powiedz szczerze. Kochasz go,czy tylko udajesz taka szczęśliwa i zakochaną? - zapytał tak nagle,że serce za... Więcej

Część 1
Część 2
Część 3
Część 5
Część 6
Część 7
Część 8
Część 9
Część 10
Część 11
Część 12
Część 13
Część 14
Część 15
Część 16
Część 17
Część 18
Część 19
Część 20
Część 21
Część 22
Część 23
Część 24
Część 25
Część 26
Część 27
Część 28
Część 29
Część 30
Część 31
Część 32
Część 33
Część 34
Część 35
Część 36
Część 37
Część 38
Uwaga!
Część 39
Część 40
Część 41
Część 42
Część 43
Część 44
Część 45
Część 46
Część 47
Część 48
Część 49
Część 50
Część 51
Część 52
Część 53
Część 54
Część 55
Część 56
Część 57
Część 58
Część 59
Część 60
Część 61
Część 62
Część 63
Część 64
Część 65
Część 66
Część 67
KOCHANI!!!
Część 68
Część 69
Część 70
Nominacja.
Część 71
Część 72
Część 73
74
75
76
77
78
79
Część 80 1/2
Część 80 2/2
Epilog
Co dalej?

Część 4

23.9K 898 108
Autorstwa blondi1923

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.

Od mojego „incydentu" na szkolnym boisku minęło siedem dni. Siedem długich dni, w których to dzień w dzień dostawałam niezliczoną ilość smsów i połączeń od Matt'a z zapytaniem, czy aby napewno wszystko ze mną w porządku i czy nie trzeba jednak jechać do szpitala na prześwietlenie. Nie czułam takiej potrzeby, ponieważ oprócz małego guza na czole nie odczuwałam skutków mojego zderzenia z piłką. Dlatego po wielu zapewnieniach, że naprawdę nie umieram i gorszy ból w życiu przeżyłam chłopak odpuścił. Nadal jednak był w pewien sposób przewrażliwiony, odnosząc się do mnie z ostrożnością jakbym była conajmniej porcelanową laleczką.

Upiłam łyk swojego pomarańczowego soku, siedząc na szkolnej stołówce otoczona Jo i Matt'em, którzy pochłonięci byli właśnie wyrażaniem swoich opinii o sadze Zmierzchu. Hipokryzja. W pewnym momencie mój wzrok trafił na wysokiego chłopaka wchodzącego do stołówki z torbą zawieszoną na ramieniu prawej ręki. Rozejrzał się nerwowo po pomieszczeniu, po chwili dosiadając się do grupki jakiś chłopaków.

- Kim jest ten nowy chłopak Jo? - zwróciłam się do mojej przyjaciółki przerywając jej rozmowę z Matt'em, bo szczerze mówiąc miałam już dość tych cholernych wywodów na temat tego czy Edward jest dużo seksowniejszy od Jackob'a. Tak wiem, jestem okropna.

- Emmm... - chwilę zajęło jej wyłapanie o kogo mi chodzi, aż wreszcie na jej twarz wpłynęło zrozumienie i podekscytowanie w jednym. - To Jake Wibe. Jakiś koszykarz z New Jersey, ale podobno świetnie gra też w piłkę nożną.

- Jake Wibe - powtórzyłam cicho zamyślając się na chwilę. - Nawet niczego sobie.

- Niczego sobie?! - prawie wrzasnęła zwracając przy tym uwagę kilku uczniów siedzących obok Nas. - To mega ciacho. Ale niestety ma laskę  i jak Ci powiem jaką, to chyba zemdlejesz.

- Zaskocz mnie. - prychnęłam.

- Milly Fox - odparła z wyczuwalną odrazą, przenosząc swój wzrok z chłopaka na mnie.

No tak. Pierwszy chłopak, którego jeszcze nie znienawidziłam, spotyka się z najgorszą laską w liceum. Moje życie ssie.

Milly to typowa "blondyneczka''. Zielone oczy, włosy do pasa i 3kg tapety na mordzie. Zero naturalności. Typowa Candy Girl. Co drugi chłopak w szkole to jej były. Ciągle ma nowego, i każdego z nich traktuje jak swojego służącego. Choć to akurat dość sprytne.

Spojrzałam za siebie. Dwa stoliki za mną siedział Jake. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, na co uniosłam jedną brew, bo nie oszukujmy się to nie był dla mnie codzienny widok. Chwilę później na horyzoncie zauważyłam Molly, która zmierzała w jego kierunku z uśmiechem na ustach. Usiadła mu na kolanach, przytulając się do niego choć moim zdaniem, możnaby to spokojnie nazwać aktem porno, po czym zarzuciła swoimi blond doczepami i zachichotała typowym „rozpuszczonym" śmiechem. Przewróciłam oczami rozdrażniona sceną, która właśnie miała miejsce.

Reszta część dnia minęła mi zaskakująco szybko. Zaliczyłam sprawdzian z Historii, co było nie lada wyzwaniem bo szczerze nienawidziłam tego przedmiotu całą sobą. Miałam dobry humor, więc wracając ze szkoły wstąpiłam do kawiarenki nieopodal mojego domu, w której sprzedawali lody z gałki.

- Dzień dobry. Poproszę 2 gałki miętowych. - powiedziałam do Pani stojącej za ladą.
- Cztery złote. - odparła ciepło. Dałam jej pieniądze i odwróciłam się z zamiarem odejścia. Niestety los miał dla mnie inny plan. W ostatniej chwili mocniej ściągnęłam lody w mojej dłoni, odsuwając ją od torsu chłopaka znajdującego się przede mną. Na całe szczęście nie ubrudzilam jego koszulki, a mój deser był cały.

- Przepraszam, nie zauważyłam Cię. - podniosłam wzrok, zamierając. Przede mną stał ten sam chłopak ze stołówki. Chłopak, który jest koszykarzem i dobrze gra w piłkę nożną. Chłopak, który się do mnie uśmiechnął. Chłopak, który spotyka się z Molly PieprzMnie Fox.

- Też lubię ten smak lodów. - uśmiechnął się Jake. - Choć coraz częściej spotykam się z opinia znajomych, że są po prostu okropne.

- Cóż. Wygląda na to, że twoi znajomi nie mają za grosz gustu. - podniosłam kącik ust, nie siląc się na nic więcej.

- Cóż, pewnie masz rację. Ale nie powiem im tego. - zaśmiał się. - Jestem Jake.

- Mia. - odwzajemniam uśmiech, zakładając przy tym włosy za ucho.

- Więc Mia... może Cię odprowadzę? Robi się ciemno, a w tej okolicy trochę strach wracać do domu samemu. - podrapał się po głowie.

- Nie jestem małą dziewczynką. Umiem się obronić. - podniosłam jedną brew.

- Nie wątpię. Ale będzie mi lepiej z myślą, że nic Ci się nie stało. Wiesz, nie chciałbym mieć Cię na sumieniu. - puścił mi oczko.

- Och, z pewnością. Uwierz, nawiedzałabym Cię każdej nocy w koszmarach. - zironizowałam, ale pozwoliłam mu się odprowadzić.

Droga mijała nam w przyjemnej atmosferze. Jake opowiedział mi trochę o sobie, swoich planach i tym skąd pochodził. Przeprowadził się tu żeby zacząć od nowa i zdobyć większe kwalifikacje niż w swojej jak to nazwał „zabitej deskami wiosce". Pomimo jego dość specyficznego poczucia humoru, okazał się być całkiem w porządku  gościem.

- Więc... Mia. - zaczął tym swoim popisowym akcentem. - Spotykasz się z kimś? Czy nie znalazł się jeszcze nikt odważny?

- Hej, przecież nie jestem taka zła. - wytknęłam w jego stronę język. - Nie spotykam się z nikim. Nie chce tracić czasu na bezsensowne znajomości.

- Nie każda znajomość musi okazać się bezsensowna. - odpowiedział patrząc przed siebie.

- Cóż, w moim przypadku oprócz Jo i Matt'a, każda kończyła się dokładnie w ten sam sposób. Niedopasowanie charakterów. - wzruszyłam ramionami, chowając dłonie do kieszeni bluzy, ponieważ zrobiło mi się zimno.

- Hmm... widocznie nie masz szczęścia do poznawania osób. - uśmiechnął się. - niektóre znajomosci mogą okazać się naprawdę... interesujące.

- Tak jak twoja znajomość z Molly? - zapytałam z cwanym uśmiechem.

- Rany... czy wszyscy już o tym wiedzą? - przewrócił oczami wyraźnie rozdrażniony, co nie umknęło mojej uwadze.

- Nie rozumiem. Przecież jesteście parą, więc to chyba normalne. A w naszej szkole plotki rozchodzą się dość szybko. - powiedziałam spokojnym głosem, choć nie wyczuwałam tego spokoju u mojego rozmówcy.

- Kto powiedział Ci, że jesteśmy razem? - powiedział nieco ostrzej, niż chyba zamierzał bo po chwili jego zmarszczone brwi ściągnęły się, a twarz rozluźniła. - Przepraszam. Po prostu.... Nie lubię jak ktoś wtrąca się w coś o czym nie ma zielonego pojęcia.

- Jasne, rozumiem. Nie musisz mi opowiadać. - uśmiechnęłam się delikatnie, choć w tamtej chwili uśmiech ten był po prostu wymuszony. Nie rozumiałam jego podejścia do całej sytuacji. Skoro nie chciał się z nią spotykać, mógł to po prostu zakończyć i nie pchać się w jakiś pseudo związek na pokaz. Ale to nie było moją sprawą. Mógł robić co tylko chciał.

- Dzięki za zrozumienie. - odparł po dłuższej chwili milczenia.

Po krótkiej chwili dotarliśmy pod mój dom. Dość dużych rozmiarów budynek w odcieniu bieli, podświetlony był ledami i lampkami ogrodowymi w tym samym kolorze. Przed domem znajdował się jasny płot, za którym posadzone były rożnego rodzaju rośliny i drzewka ozdobne. Pomysł mojej mamy, nie pytajcie.

- Cóż. Dotarliśmy na miejsce. Tu mieszkam. - odwróciłam się w jego stronę. - Dzięki za odprowadzenie.

- Nie ma o czym mówić. - uśmiechnął się. Już się odwróciłam z zamiarem odejścia, kiedy chłopak w szybkim tempie pokonał dzielącą Nas odległość i zbliżył swoje usta do moich, zamykając je w ciężkim pocałunku.

Na początku moja głowa nie zarejestrowała co się dzieje. Mój oddech był nierówny, oczy miałam zamkniete. Lekki powiem wiatru muskał moje odkryte dłonie i dopiero kiedy poczułam ten chłód zdałam sobie sprawę z tego, co się właśnie dzieje. Niczym wybudzona z transu natychmiast się odsunęłam, wycierając wierzchem dłoni usta.

- Co Ty wyprawiasz?! - niemalże wrzasnęłam. - Odwaliło Ci?

- Ja... przepraszam. Po prostu. Miałem ciężki dzień i myślałem, że może to mi go trochę poprawi. - podrapał się nerwowo po karku.

- Nie będę twoim poprawiaczem nastroju Jake. Nigdy więcej tego nie rób. - odparłam szorstko.

- Jasne. Przepraszam jeszcze raz Mia...

- Dobranoc Jake. - nie dałam mu dokończyć odwracając się i wchodząc w głąb domu. Gdy zamknęłam drzwi, oparłam się plecami o ich framugę ciężko wzdychając.

Co za popieprzony dzień.

Dziękuję za tyle porad i miłych słów:) naprawdę cieszy mnie to ze tu jesteście i mi pomagacie:)

Czytaj Dalej

To Też Polubisz

119K 3.5K 20
"Każdy z nas potrzebuje sekretnego życia." Osiemnastoletnia Madeline West uchodzi za dziewczynę, która nie boi się wyrazić swojego zdania, a tym b...
78.9K 5.6K 24
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
168K 5K 30
„ Na własne życzenie weszłam w ogień, który sami rozpalili „ Zawsze myślałam, że życie jest piękne. Jako mała dziewczynka nie mogłam na nic narzekać...
283K 10.9K 35
William Edevane, świeżo upieczony młody miliarder z wpływowej rodziny próbuje utrzymać swoją pozycję. Jednak jego burzliwa dotychczas reputacja go wy...