Część 19

11.7K 487 30
                                    

Od imprezy u Mike'a minęły 4 dni. W tym czasie Mike wydzwaniał do mnie chyba z 18723478 razy, aż w końcu postanowiłam odebrać. Umówiliśmy się u mnie. Po naprawdę długiej rozmowie, naleganiach i prośbach  Mike'a, wreszcie się pogodziliśmy. Nie powiem,  bo strasznie wkurzyło mnie to jego zachowanie na imprezie,  ale wkoncu jest moim chłopakiem i nie potrafię się na niego długo gniewać. Jest dla mnie naprawdę bardzo ważny, nie pozwolę tamtej suce tak łatwo mi go odebrać.
Siedziałysmy z Jo na pomoście na plaży i czekaliśmy na chłopaków. Po chwili zauważyłam naszą paczkę,  idących w naszą stronę. Położyłyśmy się na plecach, założyłyśmy na nos okulary przeciwsłoneczne i zaczęliśmy się opalać. Mamy 7 lipca, a na dworze jest ponad 38°C w cieniu. Nagle poczułam usta Mike'a przylegające do moich.
- Może starczy tego opalania, huh? Spalisz się jak murzyn - zachichotał.
- Pff,  masz coś do ciemnoskórych? - prycham pod nosem.
- Oczywiście, że nie - zaprzecza - Tobie byłoby ładnie nawet w zielonym kolorze skóry.
- Czyli mam zostać zielonym ufoludkiem? - dziwię się.
- Wiesz co, ja tu Ci słodzę jak mogę a Ty sobie żarty stoisz - udaje oburzonego.  '' Słabo Ci to wychodzi " pomyślałam.
- Ja Ciebie też - wytykam mu język. Nagle Shawn siada obok nas.
- Dobra Mike przejdź do rzeczy - patrzy na niego. Zdziwiona podnoszę głowę a gdy widzę uśmiech na twarzy mojego chłopaka od razu szturcham Jo w ramię i obie siadamy po turecku.
- Co się stało? - pyta Jo.
- Hmmm...jakby wam to powiedzieć. .- Mike udaje zamyślenie - bo w sumie to...- nie dane mu jest dokończyć bo uderzam to lekko w ramię żeby się w końcu wysłowił.
- Przejdź do rzeczy człowieku! - prawie krzyczę.
- Spokojnie kochanie - muska mój policzek - chodzi o to, że mamy początek wakacji i stwierdziliśmy z Shawnem, że nie będziemy ich spędzać jak co roku na plaży czy w tym samym klubie, chcemy czegoś nowego.
- Tzn? - dziwi się Jo.
- Tzn że razem z Mikiem zamówiliśmy 4 bilety na wyjazd na Malediwy na dwa tygodnie. Wyjeżdżamy za 4 dni - odpowiada Shawn.
- A wy jedziecie z nami - dodaje Mike. Moja szczęka opada chyba do samej ziemi. Nie wierzę własnym uszom.
- To chyba jakiś żart - tylko tyle jestem w stanie z siebie wykrztusić.
- Nie podoba wam się ta oferta? - pyta Mike patrząc na mnie.
- Nie podoba? - prycham - Jezu człowieku Kocham Cię! - rzucam mu się na szyję z piskiem. Moim marzeniem było wyjechać na Malediwy odkąd zaczęłam oglądać Deynn. Tak strasznie podobało mi się to miejsce,  ale wiedziałam że nigdy nie będzie mnie stać na taki wyjazd. Teraz, kiedy chłopcy mówią ze zamówili nam te bilety i lecimy....jestem chyba w niebie.
- Cieszę się,  że się zgadzacie - uśmiecha się Shawn. Odwracam głowę i dopiero teraz widzę, że przytula on Jo. Uśmiecham się słodko na ten widok. Resztę południa spędzamy na kąpaniu i opalaniu się.

****

      Te 4 dni minęły mi szybciej, niż myślałam. Zanim się obejrzałam musiałam zacząć pakować ciuchy do walizki. Stałam w pokoju i pakowałam do walizki kolejną parę shortów i crop-topów, kiedy dostałam smsa od Mike'a.

Od: Mikie 💟
Wyjeżdżamy o 13, mam nadzieje że jesteś już chociaż  w połowie gotowa. Kocham Cię!

Spojrzałam na zegarek " 11:59". Myślałam, że oszaleje. Nie wiedziałam co robić. Czy skończyć pakować ciuchy, czy może wziąść prysznic a może podłączyć telefon. Postawiłam jednak na najważniejszą czynność która musze wykonać czyli pakowanie ciuchów. Po 10 minutach zamknęłam walizkę i pobiegłam pod prysznic. Wzięłam go w błyskawicznym tempie. Ubrałam na siebie siwy crop top i czarne shorty z wysokim stanem. Włosy splotlam w warkocza od góry, nałożyłam makijaż i odłączyłam telefon od ładowarki, który zdążył się naładować do 100% baterii. Zbiegłam po schodach na dół i zjadłam coś na szybko. O 12:35 pod moim domem czekał już Mike ze swoim tatą, z Shawnem i z Jo. Pożegnałam się z rodzicami i z Jeremim i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy na lotnisko. Na miejscu byliśmy po niecałych 15 minutach. Wyszliśmy z auta i weszliśmy do budynku. Usiedliśmy na fotelach i czekaliśmy aż nasz samolot wróci na pas startowy. Równo o 13 byliśmy już w samolocie. Zajęłam miejsce przy oknie a zaraz obok mnie Mike. Przed nami siedziała Jo z Shawnem, a za nami Matt i reszta paczki.  Tak cała paczka leciała z nami. Strasznie się stresowałam, ponieważ to był mój pierwszy lot samolotem. Mike trzymał mnie mocno za rękę kiedy ruszyliśmy. Uszy mi się zatkały przez co przez chwilę nic nie słyszałam ale kiedy byliśmy już w powietrzu, wszystko wróciło do normy. Spojrzałam na Mike'a I wyszeptałam mu ciche " dziękuję ''. Pocałował mnie delikatnie w usta. Byłam taka szczęśliwa. Miałam nadzieję,  że te wakacje będą o wiele lepsze niż wszystkie w moim życiu. Wkoncu spędzałam je z moimi najlepszymi przyjaciółmi i najlepszym chłopakiem, prawda?

    Coś po 17 byliśmy na miejscu. Wychodzimy właśnie z lotniska kiedy nagle się zatrzymuje.
- Czy my wgl mamy jakiś nocleg? - pytam ze zdziwieniem.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jaki - odpowiada Mike. Wszyscy idziemy za Shawnem i Mikiem, którzy mają nam pokazać nasze miejsce noclegu. Przechodzimy przez pomost, na drugiej stornie znajdują się 4 domki.
- Każdy wybiera sobie swój - zwraca się do nas wszystkich Mike. Od razu lecę przed siebie i wchodzę do domku nr 2. Jo leci tuż za mną. Wchodzimy do środka i zamieramy. Przed nami znajduje się wąski korytarz i szafa po prawej stronie. Idziemy prosto i widzimy duży salon, telewizor, a właściwie to kino domowe. Po lewej stornie jest przejście do wielkiej kuchni. A po prawo drewniane drzwi. Wchodzimy do środka i widzimy jedno wielkie łóżko,  telewizor na przeciw łóżka powieszony na ścianie, od razu przy po prawej stronie na ścianie znajduje się wielka szafa z lustrem. Na końcu pokoju znajduje się wielkie okno balkonowe z wyjściem na taras który łączy wszystkie domki, z widokiem na morze.
- Boże Jo! To będą najlepsze wakacje w naszym życiu! - piszczę i rzucam się przyjaciółce na szyję.
- Kocham Cię siska! - piszczy Jo. Wychodzimy na taras i opieramy się o barierki. Po chwili podchodzi do nas Mike.
- To może ja pójdę do Shawna -uśmiecha się Jo i idzie przez taras do domku obok. No wariatka, zakochana po uszy, ale nadal wariatka. Nagle Mike oplata mnie w talii a podbródek kładzie w zagłębienie mojej szyi.
- I jak Ci się podoba kochanie? - pyta słodkim głosem.
- Tu jest...tu jest pięknie - uśmiecham się - sam mój  domek jest wielką niespodzianka, zresztą tak jak ten wyjazd.
- A to dopiero początek niespodzianek -szepcze mi do ucha.
- Jak to? Co w z Shawnem kombinujecie? - odwracam się w jego stronę.
- Sprawimy, że to będą wasze najlepsze wakacje. Twoje najlepsze wakacje -uśmiecha się i wpija w moje usta. I jak go tu nie kochać?

Hej kochani!
Dziękuję, za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem jesteście naprawdę niesamowici. Mam nadzieje, ze ten rozdział również wam się spodoba, a nie ze się zawiedziecie. Miłego wieczoru i oczywiście widzimy się jutro w kolejnej części! buziaki💋💋💋

Only MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz