Body Say

By BiszkopcikDemi

1.6K 160 71

Zazwyczaj jako priorytet w życiu stawiamy sobie osiągnąć bogactwo, ale czy ono zawsze daje nam szczęście? Czy... More

Prolog
2
3
4
5
6
7
8
ZAWIESZAM!

1

209 21 9
By BiszkopcikDemi

Pakowałam właśnie ostatnie potrzebne rzeczy do mojej już czwartej walizki. Nie wierzyłam w to, że muszę się przenieść do jakiegoś internatu. To nie były standardy mieszkania dla mnie, jestem z wyższych sfer, a mieszkanie w tego typu przytułkach nie jest dla mnie. Nie obchodziło mnie, że jest to szkoła dla elity. Niezależnie od tego jacy ważniacy chodziliby tam, nie mieliby co porównywać się ze mną. To nie tak, że jestem jakąś zapatrzoną w siebie księżniczką, ale znam swoją wartość i nikomu nie pozwolę jej podważać.

-Mogę? - usłyszałam cichy głos mojej matki, byłam na nich wściekła, ale niestety kultura wymagała by być uprzejmym, dlatego przytaknęłam.

-Demi wiesz, że robimy to dla twojego dobra. Nie chcemy, żebyś była tutaj sama w towarzystwie jedynie służby i szofera - usiadła na łóżku tłumacząc mi coś, co moim zdaniem nie podlegało żadnym dyskusjom.

-Mamo nie raz zostawałam sama, nie było was dniami, a czasem nawet tygodniami i wtedy nie przejmowaliście się, że nie macie nade mną opieki. Zostawialiście mi odpowiednią kwotę pieniędzy i radziłam sobie bez was, tym razem też tak może być - usiadłam obok niej, przerywając pakowanie rzeczy.

-Tym razem nie będzie nas znacznie dłużej, ale spokojnie dostaniesz kartę z pieniędzmi, z których będziesz mogła korzystać do woli, na pewno Ci ich nie zabraknie. Z internatu będziesz mogła wychodzić tyko weekendami i to też do godziny 22, później musisz się tam wstawić - totalnie zignorowała moje wcześniejsze słowa, zaczęła mi tłumaczyć zasady panujące w tym luksusowym więzieniu, do którego mnie wysyła wraz z ojcem.

-Jak zawsze pieniędzmi chcecie wszystko zrekompensować - wstałam kontynuując pakowanie ostatnich rzeczy. Zapięłam walizkę i zawołałam jedną ze sprzątaczek, żeby ją zniosła. Założyłam na nos duże, czarne okulary przeciwsłoneczne i wyszłam z pokoju, zostawiając tam matkę.

-Nie pożegnasz się? - spytał mój ojciec, gdy stałam już na dworze czekając jak te łamagi wpakują moje bagaże.

-Mówisz jakby Ci na tym zależało - byłam zła, przez co z kochanej córki zmieniałam się w pyskatą pannice, niestety tak miałam od zawsze. Przez to, że zawsze miałam i mam czego chce, gdy coś nie idzie po mojej myśli po prostu robię się nie przyjemna.

-Zachowuj się - zganiła mnie matka, która pojawiła się u boku mojego ojca.

-Daj mi kartę i mnie nie ma - podeszłam wyciągając rękę, po kartę z pieniędzmi. Dostałam to co chciałam, więc bez pożegnania wsiadłam do auta. Widziałam po ich twarzach, że w końcu odetchną i pozbędą się problemu. Z moich oczu nie wydostała się nawet jedna łza, byłam zła, ale płacz jest oznaką bezsilności i bólu, a ja na pewno nie byłam bezsilna. Jechaliśmy dość długo przez co przysnęłam.

-Panienko jesteśmy na miejscu - usłyszałam głos szofera, który właśnie otworzył mi drzwi od samochodu. Wysiadłam i zaczęłam się rozglądać po okolicy. Budynek, był gigantyczny, dookoła porastały go jakieś lasy i pola. Nie powiem, nie wyglądał jak typowa szkoła, ale to wcale nie zmieni mojego podejścia do tego całego pomysłu.

-Zanieś moje rzeczy tam, gdzie będą kazali, a ja pójdę zapytam się o wszystko - wzięłam z samochodu tylko moją torebkę, w której znajdowały się najważniejsze rzeczy, bez których rzadko gdzieś wychodzę. Szłam korytarzem, i czułam na sobie wzrok wszystkich tych dzieciaków. Nie dziwie im się, w końcu kto jak kto, ale ja przyciągam spojrzenie.

-Przepraszam, gdzie jest tu gabinet dyrektora? - spytałam jakiś dziewcząt.

-Do końca korytarza i w lewo - powiedziała jedna z nich nawet nie patrząc na mnie, nie że chce się czepiać ale to strasznie niegrzeczne.

-Dziękuje - odeszłam kierując się tam, gdzie mi powiedziała. Rozmowę z dyrektorem odbyłam dość w szybkim tempie, powiedział mi mniej więcej jakie zasady tu panują. Najbardziej nie odpowiada mi fakt, że mój pokój mam dzielić jeszcze z dwiema dziewczynami, nie do takich standardów jestem przyzwyczajona. Weszłam do pomieszczenia, które od teraz będzie moim pokojem. Było znośnie, ale niestety brakowało tego przytulnego domowego klimatu, który postanowiłam w najbliższym czasie wprowadzić. W weekend zadzwonię po szofera, i pojadę z nim na jakieś zakupy, żeby doprowadzić to pomieszczenie do ładu. Usiadłam na łóżku, które stało w samym centrum, jako jedyne było osobno, bo dwa pozostałe stały obok siebie.
Wyjęłam z torebki telefon, dostałam około dziesięciu wiadomości od mojej koleżanki, która zawsze była ze mną w tamtej szkole, nawet jej nie powiedziałam, że muszę wyjechać. Zostawiłam tam nie dość, że Sophie to jeszcze mojego chłopaka Josha. Był to wysoki, nieziemsko przystojny blondyn. Najbardziej pożądane ciacho w całej szkole, był kapitanem drużyny piłkarskiej. Wiedziałam, że jak mnie nie będzie, jak nie będę dawać znaku życia znajdzie sobie kogoś w przeciągu sekundy, wszystkie dziewczyny latały za nim. Nie miałam zamiaru mówić, gdzie jestem. Jakby nie patrzeć to wstyd, że twoi rodzice chcą się Ciebie za wszelką cenę pozbyć. Przeglądałam portale, gdy usłyszałam że drzwi się otwierają, uniosłam głowę i moim oczom ukazały się dwie blondynki. Przyglądałam się im, a one mnie, ale żadna ze stron nie postanowiła nic powiedzieć. Czułam się nieco nieswojo, obie były ubrane tak samo, do tego nie sprawiały wrażenia zbyt mądrych. Wstałam podchodząc i po prostu z grzeczności się przedstawiając.

-Hej jestem Demetria, ale znajomi mówią do mnie Demi - uśmiechnęłam się wyciągając rękę do nich.

-Miło nam, ja jestem Carmen, a to Clara - nie wierzę nawet imionami się zgrały, ciekawe czy umysłowo też muszą się dopełniać.

Przy bliższym poznaniu te dwie trochę zyskują, są miłe, trochę głupsze niż się spodziewałam, że można być, ale generalnie wydają się być w porządku. Pomogły mi się rozpakować, przy okazji zachwycały się moimi rzeczami, gustem i generalnie opowieściami, które im fundowałam. Oczywiście pominęłam fakt, że moi rodzice mają mnie po prostu dość i mnie tu wysłali, żeby mieć problem z głowy.

-A te stroje co macie na sobie to specjalnie ubieracie takie same? - spojrzałam na białe koszulę i dżinsowe spódnice sięgające do kolana. 

-Nie to mundurki - myślałam, że się przesłyszałam. W ogóle w szkołach istnieje coś takiego jak mundurek? Po co to nosić?

-Żartujecie? -wolałam się upewnić, że nie chcą mnie nabrać, jeżeli tak to wyjątkowo słaby kawał. Niestety moje nowe koleżanki pokiwały przecząco głową.

-A co będzie jeżeli nie będę tego nosić?

-Dostaniesz punkty ujemne w zachowaniu, przez co ogólna ocena zachowania zostanie znacznie obniżona - szczerze niezbyt wielkie te konsekwencje, zazwyczaj miałam zachowanie wzorowe, no czasem bardzo dobre, ale nigdy mniejsze. Jednak tutaj nie bardzo mi zależy na tym, żeby mieć dobrą opinię. Jestem najważniejszą osobą tutaj, więc już za to powinnam mieć wzór, w końcu jestem wzorem.

-Dużo masz ciuchów - powiedziała niższa z nich, jeżeli dobrze pamiętam to Clara.

-To nie wszystko, większość zostawiłam w domu, tutaj wzięłam rzeczy z nowszych sezonów, ale to chyba normalne dla ludzi w tej szkole, w końcu sama elita - ostatnie słowo zironizowałam, wyjęłam kosmetyki, i zaczęłam je układać na małej toaletce.

-Nie dla wszystkich, niektórzy ta jak Clara są tu na stypendium - tym mnie totalnie zagięła, zrobiło mi się strasznie głupio, przez co postanowiłam się już po prostu nie odzywać.

Po długim dniu rozpakowania, układania rzeczy, przygotowań do jutrzejszego dnia leżałam w łóżku. Ostatni raz przejrzałam jeszcze portale społecznościowe, przeczytałam wszystkie wiadomości, w których każdy pytał gdzie jestem i co się ze mną stało. Wyłączyłam telefon i odwróciłam się na drugi bok. Wzięłam do ręki jednego z licznych miśków jakie przywiozłam i przytuliłam go do siebie. Nie jestem dzieckiem, po prostu lubię mieć coś miękkiego przy sobie, na czym mogę położyć głowę, lepiej mi zasnąć. Chciałam zasnąć, ale nie przychodziło mi to łatwo, bałam się jutrzejszego dnia, w końcu pierwsze dni w nowych miejscach są zawsze najgorsze. Nie dość, że jestem w zupełnie obcym miejscu, to jeszcze jestem tutaj zupełnie sama. Strasznie boję się jutra.

Hej :)
Mamy pierwszy rozdział mojego już trzeciego opowiadania tutaj.  W tym FF rozdziały będą dużo dłuższe,  niż w poprzednim co wiąże się z tym, że będą pojawiały się nieco rzadziej. Mam nadzieję, że również i ta historia przypadnie wam do gustu. 
Monia xoxo

Continue Reading

You'll Also Like

28.3K 2.1K 105
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
4.3K 308 23
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w ktorym mieszkal cale swoje zycie, wiec m...
15.4K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
38.4K 2.2K 52
Izuku to 19 letni omega który pewnego dnia udaje sie na masaż by choć trochę odstresować się po pracy, która nie ukrywajmy daje mu w kość i to dosłow...