Jedyna. Herosi

Από Semirabell

169K 11.2K 641

~~W końcu nadszedł dzień ostateczny i pełnoletniość, która wśród istot magicznych zaczyna się w wieku piętnas... Περισσότερα

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Nie-Rozdział
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział Ostatni

Rozdział 6

4.1K 260 16
Από Semirabell

-Nico i Grover się przytulają przez sen! - Percy pobiegł pierwszy a za nim dwa kroki Ann która prawie się potknęła o równie ciekawą sytuacji chimerę.
- Czekajcie mam telefon w plecaku.- Percy chciał już wychodzić.
- Stój, ja mam.- zatrzymała go Ann.
- Rób zdjęcie. Tylko po cichu.- zaśmiałam się łagodnie. Syn Posejdona wziął telefon i zaczął uwieczniać tę wspaniałą chwilę z wielu perspektyw.
Co najmniej dziesięć fotek.
- Dobra panie fotograf już wystarczy.- powiedziała córka Ateny gdy wspomniany kolega złapał rękę Nica i położył ją na głowie fauna a nogę futrzastego włożył między nogi Nica. Niesamowite, że jeszcze sie nie obudzili po takich eksperymentach z ich ciałami. Jak na komende obaj otworzyli oczy i ze zdziwieniem, w tempie natychmiastowym się od siebie odsuneli.
- Co się tu odwaliło?- zaczął czarnowłosy- I czemu do cholery robisz mi zdjęcia typie?
Annabeth zabrała mu komórkę.
- Spaliście tak słodko moje gołąbeczki. To was nie chcieliśmy budzić. Kiedy ślub? Jak nazwiecie swoje dzieci? Grovico czy Niver? Które z was w tym związku jest kobietą? A może jesteście lesbijkami?- Dowalił im Percy. Chowałam twarz w dłoniach i płakałam umierając ze śmiechu. Nasza para młoda była czerwona ze wstydu a Rybia mordka wyglądała na zadowoloną.
- No chodźcie, bo naleśniki wystygną.- odwróciłam się do wyjścia gdzie siedziała Shy- O ile jeszcze jakieś zostały po mojej chimerze.- na moje słowa tylko się oblizała.

Wszyscy już siedzieli przy stole a ja kończyłam smażyć nową wieżę kaloryczną. Ogromny talerz wylądował na środku stołu i od razu wszyscy się do niego dobrali. Niestety w trakcie jedzenia Grover zaczął niewygodny temat.
- Gdzie są twoi rodzice? No wiesz. Nastolatka sama w lesie, brzmi absurdalnie.
- Wiesz... Jestem uzdolniona magicznie. Moja mama o tym bardzo dobrze wie i jest o mnie spokojna. Czasem ją odwiedzam chociaż najczęściej jest zajęta.- nie pytaj o tatę, proszę, nie pytaj o tatę a jak zapytasz to hańba!
- A Ojciec? -Ty futrzasty, wścibski kozłonogu!
- Tata nie żyje.- W pewnym sensie to prawda. Hades nie dość, że siedzi bez przerwy w podziemiach to ma martwe poczucie humoru.
- O... Przepraszam.- zajął się swoim talerzem.
- Spoko. Pogodziłam się z tym. Smakuje?
- Jasne!- Koziołka tak łatwo wykarmić.

Podczas śniadania opowiedziałam jeszcze kilka śmiesznych historii związanych z moim życiem tutaj w lesie. Nie było więcej pytań o moce i drzewo genealogiczne.

Po śniadaniu z gotowymi bagażami stanęliśmy pod drzwiami.
-Zabraliście wszystko? Nie chcę później znajdować obcych majtek na strychu albo ich resztek po zabawie kota.
Wszyscy pokiwali głową.
- Tak więc prowadźcie.
Po raz pierwszy wyruszałam na wyprawę poza "mój las". Przed wyjściem pouczałam zwierzęta co mają robić a czego nie. Ze sobą wzięłam Shy ponieważ jest za młoda aby zostać z innymi. Przy sobie w małej torbie miałam kilka mikstur, zioła, książkę i jedzenie. Picia będziemy mieć pod dostatkiem, bo zaraz przy trasie naszego marszu płynie strumień czysty jak diament. O ubrania nie muszę się martwić. Mogę coś utkać z mgły. Działa to tak, że skupiam się na tym co chcę ubrać a mgła- ta magiczna oczywiście- robi swoje.

- Wiesz coś może o uniwersum?- dopiero po chwili ciszy zorientowałam się, że to pytanie do mnie- Może słyszałaś coś od swojej mamy skoro ma wtyki w magii?
- Trochę wiem... Jest dzieckiem dwóch bogów. Była uczennicą Gai przez ponad trzy lata. Uczyła się na Olimpie z bogami panować nad ich mocami, ale od kiedu ich opuściła to ślad prawie po niej zaginął. O dziwo u niektórych ma status legendy. Tylko tyle niestety.- tonę w kłamstwach.
-Ale chociaż wiemy, że to jednak kobieta.- spojrzała się Ann na Nico a ja ogarnęłam, że popełniłam błąd mówiąc wszystko tak pewnie.
- To ktoś z twojego otoczenia ją znał bliżej, że tyle wiesz?- padło kolejne pytanie.
- Od plotki do plotki.- zakończyłam w ten sposób rozmowę.

Po chwili przypomniało mi się coś o tych białych kwiatach. Muszę ich wypatrywać.
Nigdy wcześniej ich w okolicy nie widziałam i raczej nie chcę widzieć.
- Patrzcie jaki śliczny!- Grover z dziwnym entuzjazmem rzucił się po coś na trawę. Nie widziałam tam niczego, ale jakiś biały odblask przeszył powietrze. No nie może być, że znalazł...
- Niesamowite!- obok niego kucnęła Ann- Tęczowy Liść!- co za ulga!
Podeszłam do nich.
- Tak, to drzewo, które widzicie tam.- wskazałam na drugi brzeg- Gdy rośnie ma liście zielone lecz gdy odpadają przybierają barwy tęczy a na sam koniec robią się przeźroczyste.
- Są trujące?- spytał Percy a Nico dalej chyba był zawstydzony poranna sytuacją.
- Nie, ale nie radzę bo...- Grover jednym, ultra szybkim ruchem go pożarł.
- A jaki dobryyy!- zachwycał się- Co chciałaś jeszcze powiedzieć?
- Patrz na swoje dłonie.- wszyscy się na nich skupiliśmy a po chwili zaczęły zmieniać swój kolor.
- To mi nie pasuje! Czy można to zmyć? Będę to miał na stałe?
- Wystarczy poczekać kilka godzin.
- Idziemy czy zachwycamy się tęczowymi łapami Grovera? Ludzie musimy wrócić i przeżyć a najlepiej jeszcze znaleźć Jedyną a wy się cieszycie i żrecie usrane liście. Chodźcie.

Trzy godziny minęły nam bardzo szybko. Musieliśmy przystać przez bolące kolano Percy'ego. Nagle usłyszeliśmy szum nad głowami stający się coraz głośniejszy.
Spojrzeliśmy w niebo i dostrzegliśmy na nim czarny kształt, który powoli opadał.
Był on bardzo dziwny. Jakby połączyć statek z samolotem i przyczepić do tego silniki.
- Taki bajer mogła zbudować tylko jedna osoba- po cichu powiedział Percy.
Gdy machina wylądowała otworzyła się klapa na dole. Taki zwodzony most.
- Leo! - krzyknęli.
- Ludziska ile was można szukać?
Misja zakończona kapciem tak? Wsiadajcie, Chejron was potrzebuje. A to kto?- dodał patrząc na mnie.
Podeszłam do moich znajomych i obcego, jak pamiętam Leo.
- Cześć, jestem Aria.- przedstawiłam się.
- Pomogła nam wczoraj. Inaczej pewnie byśmy zginęli przez te cyklopy.- silnie gestykulował swoimi kolorowymi dłońmi Faun.
- No witaj, jestem Leo, do usług.- ukłonił się komicznie.
- Dobra! Bez zbędnych wygibasów! Wsiadajmy i lećmy. Jestem zmęczony.- wtrącił się Percy.
- Wsiadajcie! - ponaglił Leo.

Wczoraj rano obudziłam się z myślą, że będzie to kolejny nudny dzień z mojego życia a teraz stoję na pokładzie dziwnej maszyny lecąc w nieznane mi strony. Progres.
-Coś mi się wydaje, że będziesz miała pchłę na ogonie- stwierdziła Ann prowadząc mnie do wspólnego pokoju.
-Dlaczego?
-Leo zarywa do każdej nowo poznanej, ładnej dziewczyny więc przez najbliższe dużo godzin szykuj się na oblepianie wzrokiem i kiepskie podrywy mieszane z żartami o tej samej wartości.
-Ile będzie trwał lot?
- Może sześć godzin.
- Tak długo?
- Lataliśmy nawet przez miesiąc kiedyś po całym świecie. Te kilka godzin to pikuś.
- Rzeczywiście. A czym wy się zajmujecie w obozie? Walka, magia coś w tym stylu?- zdawałam dużo pytań żeby wiedzieć na co się szykuję.
- Mamy wiele zajęć. Jazda na pegazach, szermierka, greka i wiele innych. Codziennie mamy obozowe ognisko. Śpiewamy, tańczymy i opowiadamy historie. Najważniejszą grą jest przejęcie flagi. Uwielbiam to. Strategia jest moją pasją. Wiadomo dlaczego. Rozkładamy już łóżka?
- Jest dopiero dwunasta, ale czemu nie? Może uda nam się odpocząć po marszu.

Po wykonaniu wspomnianej pracy usłyszałyśmy drapanie o drzwi.
Zdziwiona podeszłam i lekko je uchyliłam a to co zobaczyłam sprawiło, że...

Συνέχεια Ανάγνωσης

Θα σας αρέσει επίσης

248K 18K 60
"Jeśli będzie ci niewygodnie, możesz się położyć obok, tylko trzymaj się swojej połowy. Nie jestem typem przytulaska. "
7.7K 562 29
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
49.3K 5.4K 47
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
35.1K 2.1K 35
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.