Tam, gdzie rosną róże ~ Korek...

By Auriga23

1.6K 127 5

Bajkowa historia umieszczona w zupełnie NIEbajkowym świecie. Tu ludzie mają realne problemy, krwawe wojny, ra... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17: Czarne Róże
Rozdział 18: Obrad Dalszy Ciąg
Rozdział 19: Kłamstwo
Rozdział 20:Turniej
Rozdział 21: Plan ucieczki
Rozdział 22: Zdrada
Rozdział 23: Odzyskane Wspomnienia
Rozdział 24: Ludzie z Południa
Rozdział 25: Powrót do życia
Rozdział 26: Sheila
Rozdział 27: Śmierć
Rozdział 28: Strzała
Rozdział 29: Stryj
Rozdział 30: Sen
Rozdział 31: Braterska pomoc
Rozdział 32: Ślad Przeszłości
Rozdział 33: Wyjazd
Rozdział 34: Bogowie
Rozdział 35: Burza
Rozdział 36: Plany Odsieczy
Rozdział 37: Szare Miasto
Rozdział 38: Uosobienie Oceanu
Rozdział 39: Wioska
Rozdział 40: Depcząc Swoją Dumę
Rozdział 42: Szpiegowski Raport
Rozdział 43: Sierść i Kły
Rozdział 44: Pieśń Skrzydlatego
Rozdział 45: Złe Wieści
Rozdział 46: Rozmowa w Świątyni
Rozdział 47: Przyczyny
Rozdział 48: Walka z Żywiołem

Rozdział 41:Rozproszona Iluzja

21 0 0
By Auriga23

W takiej sytuacji zastał ją człowiek o stalowych oczach. Dostrzegłszy jej zachowanie uśmiechnął się.

- Widzę, że już zdążyłaś się zadomowić i pokazać swoje maniery – odezwał się pierwszy, podczas gdy ona milczała. Nie chciała przekazywać temu wesołemu człowiekowi tak strasznej nowiny, jaką była wiadomość o śmierci starszego brata. Po dłuższej chwili ciszy, kiedy mężczyzna zapewne oczekiwał odpowiedzi, znowu zabrał głos. Najwidoczniej za wszelką cenę chciał podtrzymać rozmowę. – czemu milczysz jak grób, Czarna Różo? A tak w ogóle to chyba kiedy ostatnio się widzieliśmy inaczej kazałaś się nazywać – figlarne iskierki w oczach stryja zaczynały płonąć coraz mocniej. Był tak podobny do ojca. Lilli słyszała jego myśli. Był bardzo podekscytowany i radosny, że wreszcie ujrzał kogoś z rodziny na północy. Minęło w końcu prawie piętnaście lat odkąd tam przebywał.

- Wiele się zmieniło – odpowiedziała wreszcie wymuszając uśmiech. Widział ile ją kosztował ten niewielki gest. Spojrzała mu w oczy. Wzdrygnął się jak oparzony.

- Jesteś jak skóra zdjęta z ojca – obejrzał ją z góry na dół – tylko te oczy... po kim ty je masz, co? Agnes, o ile dobrze pamiętam ma jasne włosy i oczy koloru bławatków...

- Dobrze pamiętasz, stryju. Może jestem podobna do ojca, ale większość umiejętności odziedziczyłam po Starożytnych. Widziałeś to wszystko, prawda? To tylko niewielka próbka moich możliwości, które wciąż się rozwijają. Nie pytaj czemu – rzekła szybko widząc, że zbiera się do zadania pytania.

- Chodź... - nie zdążył dokończyć, przerwała mu.

- Do namiotu wodza Czarnego Węża – dokończyła za niego – jasne już idę. Tylko nie narzekaj, że zbyt wolno. Niedawno umarłam, nie dziw się. Takie rzeczy zdarzają się ludziom mojego pokroju.

Narada przebiegła niezbyt spokojnie, wciąż podnosiły się szumy i krzyki. Nikomu nie podobała się wizja przymierza z północą i mało kto wierzył w nieprawdopodobną wojnę. Nie doszło do porozumienia i wszyscy rozeszli się do swoich chat w złych humorach.

Lilli, jako że nie miała własnej chaty, a o gościnę nie chciała prosić, udała się w stronę oceanu. Tego intrygującego cudu nie widziała jeszcze z bliska, więc szybko odszukawszy dróżkę w wysokiej suchej trawie, podążyła ku lśniącej w promieniach południowego słońca lazurowej tafli wody. Zapach soli robił się coraz mocniejszy w miarę zbliżania do jasnej plaży.

Trawa przerzedziła się, zastąpił ją delikatny, miękki wręcz piaseczek. Drzewa pozostały w tyle, skończyły się kilkanaście metrów od granicy trawy. I tak były to pojedyncze, na dodatek połamane wichurą kikuty pni. Gałęzie zostały posprzątane, ale nic nie wskazywało na szczególne poszanowanie drewna przez tutejszych ludzi. Na północy drzewa były bardzo cenionym surowcem, przynajmniej w częściowo już wylesionej Westerii, więc nikt nie rzuciłby tam gałęzi pod płotem i nie pozostawiłby ich w ten sposób, na zmarnowanie.

Piasek był rozgrzany, a słońce mocne. Ocean szumiał uspokajająco, a przejrzysta, lazurowa woda w niczym nie przypominała błotnistych toni Ognistej Rzeki czy Leffaran. Lilli powoli zbliżyła się do obmywających pojedyncze głazy fal. Zdjęła buty i podeszła jeszcze bliżej, a woda dotknęła jej stóp. Była kojąco chłodna.

Lilli rozkoszowała się chwilą ciszy i spokoju, pozbawioną ognistego ciepła nieznanego pochodzenia i ludzkich, nie zawsze przyjemnych myśli. Była całkowicie sama, lecz nie samotna. Całe życie nie miała nikogo tak bliskiego, więc nie przeszkadzał jej moment bez kogokolwiek w pobliżu.

Wcześniej nie zwróciła uwagi na swój ubiór. Teraz jednak poczuła się dziwnie, coś tu nie pasowało. Była ubrana w krótką, sięgającą ledwie kolan, zwiewną sukienkę z delikatnego jedwabiu zebraną w talii szerokim paskiem ze skóry. Najwidoczniej drogocenny w jej rodzinnych stronach jedwab był tutaj na używany na co dzień. Na nogach miała leciutkie trzewiczki w kolorze kremu, wiązane ciemniejszymi sznurówkami. Na północy strój taki uznany by został za co najmniej nieprzyzwoity.

Rozwiązała i zdjęła buty. Dopiero teraz poczuła gorąco piasku. Rozpięła pasek i powoli opuściła na ziemię gładką sukienkę. Była całkowicie goła, ale wbrew tutejszym zwyczajom, jak się dowiedziała, wstydziła się swojego ciała. Chude wręcz, lecz mocno umięśnione, poprzecinane różowymi pręgami blizn na bladej, nieopalonej jeszcze skórze. Mimo szczupłości biodra i ramiona miała szerokie i widać było drzemiącą w mięśniach siłę. Nigdy nie miała kompleksów związanych ze swoją osobą, lecz teraz zawstydziła się swojego braku kobiecości. Czuła, że nigdzie nie pasuje, że nie jest częścią istniejącego świata. Miała ku temu całkiem dobre powody.

W końcu zdecydowała się i weszła powoli do chłodnej wody. Toń oceanu była przejrzysta, dno było dobrze widoczne. Pokrywał je miękki piasek, ale zdarzały się też pojedyncze kamyczki, ostro wbijając się w nagie stopy Lilli. Dziewczyna zanurzyła się po pas i stała wpatrzona w bezkresny horyzont. Wychowana w górskiej dolinie nie przywykła do tak dalekiej widoczności.

Zranione udo piekło od soli, ale nie odbierało to piękna chwili. Wdychała całą sobą ten widok, zapach, szum niewielkich fal – jedyny dźwięk w tej przestrzeni - i dotyk aksamitnej, chłodnej wody na skórze. Przymknęła oczy i wyciągnęła przed siebie dłonie. Dobrze znanym ruchem odbiła się nogami od piaszczystego dna i zanurkowała wydając przy tym tylko niewielki plusk samymi nogami. Zawsze uwielbiała nurkować, ale to było coś nowego. Otworzyła oczy pod wodą i rozejrzała się. Gdyby w tamtym momencie było to możliwe, widok zaparłby jej dech w piersiach.

Całkiem niedaleko przepłynęła ślicznie kolorowa, niewielka rybka. Tuż za nią przemknęła cała ławica maleńkich, błyszczących srebrno. Lilli popłynęła dalej, głębiej w morze. Oddechu starczyło na długo, ale i tak nie miała ochoty opuszczać tego pięknego podwodnego świata.

Powoli wynurzyła się z wody i odetchnęła świeżym powietrzem. Odgarnęła mokre, czarne włosy na plecy i stanęła patrząc w odległy punkt na horyzoncie. Punkt ten nie był przypadkowy – Lilli coś tam ujrzała. Na granicy jej nadludzkiego wzroku coś majaczyło. Musiała to być jakaś wyspa, ale wydawała się zbyt wysoka. Jakby góra pośród oceanu.

Dziewczyna przymknęła oczy i po prostu rozkoszowała się chwilą. Cisza napawała spokojem. Na moment straciła czujność. Wyłączyła swój magiczny zmysł i nie usłyszała, że ktoś się zbliża. Delikatny plusk wody wcale nie wydał się podejrzany.

Nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu i szybko się odwróciła. Przez chwilę udało jej się rozproszyć iluzję, lecz było to tylko mgnienie oka. Dla zwykłych ludzi nic się nie zmieniło. Lilli nie była zwykłym człowiekiem.

- Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz? – odezwała się zimnym, nie pasującym do jak najbardziej romantycznej scenerii głosem – a może mnie uważasz za osobę, która dwa do dwóch dodać nie umie? Odejdź Ognisty Ptaku i nigdy więcej nie pojawiaj się w moim życiu.

Młodzieniec nie spodziewał się takiej reakcji. Stał z półotwartymi ustami po pas w wodzie i nie mógł wykrztusić słowa. Lilli omiotła go spojrzeniem z góry na dół. Uff... dzięki bogom, nie był nagi. Dopiero teraz przypomniała sobie o swoim braku ubioru, ale tylko delikatnym ruchem przysłoniła się włosami. Były bardzo długie i dziewczyna chyba tylko po to ich nie obcinała. Takie zabezpieczenie na wypadek podglądaczy.

- Słyszałeś czy mam ci powtórzyć w języku elfów? – powoli zaczynała ją denerwować głupia nadzieja tego chłopaka, który najwidoczniej myślał, że nie potrafiła skojarzyć faktów.

- Dlaczego mi to robisz, Czarna Różo? – spytał z rezygnacją – co ja ci takiego zrobiłem? Nawet mnie nie znasz...

- Ale domyślam się kim jesteś, zabójco – słowa wyrzucane z jej ust opływały goryczą – nie pamiętasz, co? – zadrwiła – dwudziesty września Roku Smoka 1516, ziemia niczyja w widłach rzeki Leffaran i Cinny. Co stało się tego dnia? Opowiedz mi o tym, Feniksie. Bo tak brzmi twoje imię, prawda? Ty zabiłeś mi ojca.

Prawda była widoczna w jego oczach. Iluzja zaczynała się rozwiewać, spod ciemnej opalonej skóry prześwieciła jasna i pokryta pomarańczowymi piegami. Czarne włosy nagle stały się rude. Tylko oczy – pozostały ciemne, nadal gorzał w nich płomień pożądania. Młodzieniec zacisnął pięści, ale nie pozbył się obcej świadomości ze swojego umysłu. Nie umiał zatrzymać telepatycznego jednostronnego połączenia z jej myślami. Chciał, aby przestała. Jego męska duma buntowała się. Został pokonany przez dziewczynę. Ona na pewno nie była kimś zwykłym, to nie ulegało wątpliwości. A on ją tak kochał. Tylko ten jej pieprzony królewicz z bajki – pomyślał pełen frustracji. – zabiję tego pięknisia. On nic nie potrafi, na pewno mi się uda. A wtedy Czarna Róża będzie moja.

Jego myśli dążyły w niebezpieczną stronę. Nienawiść do ukochanego Lilli pogłębiała się z każdym na nią spojrzeniem, z każdym słowem. Jeśli będzie trzeba – poprzysiągł sobie – zmuszę ją do tego i pokocha mnie, choćby nie wiem jak od tego się wzdragała.

Lilli słyszała każdą, nawet najgłębiej ukrytą myśl młodzieńca. Nie mogłapozbyć się bólu, który prześladował ją, kiedy używała magii. Gdy zaglądała wewnątrz tych najczarniejszych, najbardziej gniewnych, czuła to dziwne ciepło, jakby jego umysł płonął. Widziała to w jego oczach.Dowiedziawszy się, że chłopak pragnie zabić Wrena naprawdę się wściekła.

- Tego proponuję nie próbować – wysyczała przez zęby – bo może się to skończyć czyimś trwałym kalectwem lub nawet śmiercią, panie Ognisty Ptaku. I nigdy więcej nie próbuj ze mną rozmawiać, jesteś nie tylko moim wrogiem, szpiegów czeka szubienica. Pamiętaj o tym.

Zniknęła w wybuchu ognistych iskier, rozgrzana woda z sykiem wyparowała.



Continue Reading

You'll Also Like

78.7K 6.8K 45
What if Arnav gets a chance to rectify all his mistakes? What if he gets a chance to avoid such situations? What if he gets to know Khushi is his wou...
51.9K 3.9K 50
In their previous life, taehyung had been overweight. His face was covered in acne. Yet jungkook still forcefully ate him up. Exactly how much did h...
187K 9K 51
My name is Alex Cruz, I'm a omega, so I'm just a punching bag to my pack. But Emma, Queen of werewolves Sam, queen of dragons Winter, queen of vampi...
45.5K 4.6K 96
A story following a young hunter named Jay. He has grown up in a world where dungeons, monsters, and humans with leveling systems are a cultural norm...