5 sekund

By bradorable

28.8K 3.1K 516

wielki came back :D More

5 sekund
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
OGŁOSZENIE
Rozdział 32
Rozdział 33
Liebster Awards.
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
HEEEEEEJ
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40

Rozdział 37

223 36 10
By bradorable

Minęło już około godziny odkąd Brad mnie znalazł. Siedziałam teraz przypuszczalnie na jakimś kocu. Przypuszczalnie, gdyż miałam zawiązane oczy. Loczek przez całą drogę prowadził mnie za rękę, tłumacząc, że to niespodzianka. W Jego głosie wyczułam niezwykłe podekscytowanie, co sprawiło, że ja sama byłam bardzo podniecona tym, co może mnie czekać. Jednak muszę przyznać, że najchętniej zdarłabym tę opaskę z oczu właśnie w tym momencie. Powstrzymywała mnie świadomość tego, że nie chciałam niczego popsuć. W końcu usłyszałam kroki. Po chwili poczułam słodki zapach - zapach Bradleya. Jego ciepła dłoń dotknęła mojej, po czym położył na moich kolanach bukiet kwiatów. Następnie odwiązał mi oczy i zobaczyłam Jego cudowny uśmiech.

- Mam nadzieję, że kwiaty Ci się podobają.

Dopiero po kilku sekundach oderwałam wzrok od Jego twarzy i ujrzałam ogromny kolorowy bukiet tulipanów.

- Wow zaskoczyłeś mnie, szczerze spodziewałam się róży. Jest piękny. Dziękuję Ci bardzo.

- Dlaczego spodziewałaś się róży? Czy to znaczy, że Cię trochę zawiodłem?

- Nie, wręcz przeciwnie. Po prostu róże są takie banalne i oklepane. Fakt są śliczne, ale jest też wiele innych cudownych kwiatów.

- Oh no proszę Cię, czy ja wyglądam na kogoś banalnego i oklepanego?

Zaśmiałam się.

- Nie, Ty w żadnym wypadku. Nawet bym mi to do głowy nie przyszło.

- Mam taką nadzieję. Tak więc skoro mamy już kwiaty możemy ruszać dalej.

- To nie będzie pikniku - zerknęłam pytająco na koc, na którym siedzieliśmy.

- Nie, teraz zabieram Cię na spacer, nawet nie masz pojęcia gdzie się teraz znajdujemy.

- Szczerze to nie.

- I bardzo mnie to cieszy.

Bradley sięgnął do kieszeni po opaskę na oczy. Po chwili zbliżył się do mnie i chciał mi ją zawiązać, ale zaprotestowałam.

- Hej, nie no błagam. Powiedz, że żartujesz - popatrzyłam na Niego rozczarowana.

- Nie, to nie żart. Chyba, że mnie jakoś przekonasz, abym tego nie robił.

- A co Ty byś chciał ode mnie?

Loczek przeszył całą mnie spojrzeniem, tak, że dostałam gęsiej skórki. Zrobił krok w moją stronę nie spuszczając ze mnie wzroku, a ja głośno przełknęłam ślinę. Chwycił mnie w pasie, jednak zachowując pewien dystans. Trwaliśmy tak przez kilka sekund, a dla mnie każda sekunda była jak godzina.

- Buziak w policzek wystarczy - uśmiechnął się figlarnie.

"Cholera, pieprzony manipulator" pomyślałam, choć nie ukrywam, że ulżyło mi. Delikatnie się uśmiechnęłam i musnęłam policzek Bradleya, następnie szybko odsunęłam się od Niego.

- Dziękuję i zdradzę Ci teraz, że nie zawiązałbym Ci oczu i tak. Po prostu chciałem, żebyś to zrobiła - zaśmiał się.

- Głupek -spojrzałam na Niego i pokiwałam głową niedowierzając. Po chwili sama się roześmiałam.

Zbliżył się do mnie i złapał za rękę.

- Chodźmy, szkoda czasu, dzień krótki, a my mamy wiele planów - mrugnął do mnie.

Nie chciałam dopytywać, po prostu uśmiechając się szłam za rękę z moim ideałem, ciekawa co się wydarzy. Przez całą drogę rozmawialiśmy o naszych najdziwniejszych sytuacjach oraz nawykach, Bradleya bardzo rozśmieszały moje opowieści i muszę przyznać, że Jego historie były równie zabawne i interesujące. Czułam się najswobodniej na świecie. Wszystkie obawy, cały mój lęk, że zrobię lub powiem coś nie tak gdzieś uleciał. Otworzyłam się i przestałam się stresować.

- Wiesz wciąż nie mogę zrozumieć jak możesz nie zjeść kanapki, gdy jest na niej jednocześnie ser i szynka.

- A ja nadal nie mogę zrozumieć jak Ty możesz tak jeść. Przecież to nieludzkie.

Śmialiśmy się głośno i momentami ciężko było nam się opanować. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się w górach, a mi zrobiło się zimno. Jednak byłam pod takim wrażeniem, że zapomniałam o wszystkim.

- Wow - wydusiłam jak zwykle w takich sytuacjach.

Przed nami rozpościerał się niesamowity widok.

- To Shining Tor - odrzekł Bradley, wskazując palcem na górę przed nami.

- To jest magiczne. Naprawdę. Kocham góry, ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałam. Dziękuję.. dziękuję, że mnie tu zabrałeś i mi to pokazałeś. Nie zapomnę tego widoku do końca mojego życia.

- Liczyłem na to - chłopak stał teraz za mną obejmując mnie.

- To śmiesznie wiesz? Jeszcze sekundę temu byłaś lodowata, a teraz jesteś gorąca.

Chciałam odrzec, że to on na mnie tak działa, gdyż taka była prawda. Czułam jednak, że się wygłupię, więc odpowiedziałam tylko:

- To też magia - trzęsłam się z emocji.

Nie widziałam jego twarzy, lecz mogłabym przysiąc, że w tym właśnie momencie się uśmiechał.

- To co selfie na tym wspaniałym tle?

- Nie odmówię, poza tym będzie cudowna pamiątka z tego cudownego dnia.

Bradley zrobił kilka zdjęć swoim telefonem i ja kilka swoim. Jeszcze przez moment podziwialiśmy niesamowite góry i ruszyliśmy w drogę powrotną.

- Jesteś głodna, prawda?

- I to jak. Jeszcze chwila i Cię ugryzę, więc lepiej się pośpieszmy.

- O to w takim razie nie ma żartów - odpowiedział i wziął mnie na ręce, po czym zaczął biec.

- Ty naprawdę jesteś nieprzewidywalny.

Godzinę później siedzieliśmy całkiem sami w jakimś niewielkim barze zajadając się frytkami i wciąż odpowiadając sobie różne historie. Wiem, że wiele dziewczyn wolałoby teraz siedzieć w jakieś ładnej restauracji jedząc pieczoną kaczkę lub inne wykwintne danie i pijąc szampana - ale nie ja. Ja cieszyłam się, że byłam właśnie w tym miejscu jedząc niezdrowe rzeczy z mężczyzną moich marzeń. Szkoda, że czasu nie da się w żaden sposób zatrzymać.

- To co idziemy do samochodu? Jeszcze kilka niespodzianek zostało.

- Jasne Bradzioszku - mrugnęłam do Niego uśmiechając się.

- Panie przodem - odpowiedział przepuszczając mnie jak zwykle w drzwiach.

Skinęłam głową w ramach podziękowania i uznania.

Kiedy loczek otworzył mi drzwi od samochodu na moim siedzeniu zauważyłam dwa prezenty.

- Otwórz - był bardzo podekscytowany.

W dużej torebce znajdowała się piękna czerwona sukienka. Naprawdę była zachwycająca, ale i równocześnie bardzo odważna, więc sama na pewno bym jej nie kupiła. Miała wycięcie na plecach i dość duży dekolt w łódeczkę. W drugiej paczce znalazłam komplet biżuterii - cudowne srebrne kolczyki, łańcuszek oraz bransoletkę.

- Oszalałeś, to wszystko jest piękne, ale i drogie, więc nie mogę tego przyjąć.

- Musisz albo inaczej duma Bradleya Willa Simpsona zostanie zraniona. Zamknę się w sobie i popadnę w depresję. Przestanę śpiewać i odejdę z zespołu, tego chcesz?

- Nie no tego bym sobie nie wybaczyła.

- No więc sobie wyjaśniliśmy, musisz to przyjąć i koniec kropka. Poza tym bardzo bym chciał, żebyś to dzisiaj założyła.

- A źle wyglądam? - spytałam udając urażoną. Zerknęłam na moją białą letnią sukienkę i zwykłe czarne trampki.

- Ty zawsze wyglądasz powalająco, mogłabyś nawet ubrać na siebie worek, ale idziemy się zabawić, a ja szczerze nie mogę się doczekać, aż ujrzę Cię w tej sukience.

Moje serce zabiło szybciej na te słowa.

- W takim razie dobrze, tylko, że ta sukienka i moje trampki to bardzo słabe połączenie.

- O tym też pomyślałem - ucieszył się wyciągając coś z tyłu samochodu. Były to czarne przepiękne szpileczki, w moim rozmiarze 36.

- Skąd wiedziałeś jaki rozmiar? - zapytałam naprawdę zaskoczona.

- No halo, zdążyłem zauważyć jaki rozmiar nosi moja psycho fanka. Powiem Ci, że to serio bardzo potrzebna i pomocna informacja w życiu. Nigdy nic nie wiadomo.

Głośno się zaśmiałam.

- I dla jasności już nie jestem Twoją psycho fanką.. właściwie to nigdy nią nie byłam.

- A kto normalny przedziera się tysiące kilometrów do swojego idola, który leży w szpitalu, a później panikuje i ucieka?

- Nie mam pojęcia o kim mówisz - znów rozbrzmiał mój śmiech.

- A ja wiem, mówię o przecudownej dziewczynie.

- To gdzie mam się przebrać w takim razie? - zarumieniłam się.

- No właśnie w samochodzie. Masz cały do dyspozycji, jak skończysz to wejdę - chłopak już wysiadał, lecz ja za Nim zawołałam.

- Ej Brad...

Odwrócił się z pytającym spojrzeniem.

- Ty też jesteś przecudowny.

I oto kolejny raz w swoim życiu ujrzałam jednej z najpiękniejszych uśmiechów w życiu. Tego nie da się opisać słowami.














Continue Reading

You'll Also Like

259K 11.7K 35
જ⁀➴ᡣ𐭩 hidden, various hazbin hotel characters x female reader જ⁀➴ᡣ𐭩 𝑰𝒏 𝒘𝒉𝒊𝒄𝒉 we follow an angel named y/n, who had her bes...
243K 15.9K 79
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
184K 4.1K 52
⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ જ⁀➴ 𝐅𝐄𝐄𝐋𝐒 𝐋𝐈𝐊𝐄 .ᐟ ❛ & i need you sometimes, we'll be alright. ❜ IN WHICH; kate martin's crush on the basketball photographer is...
659K 21K 41
တရားဝင် ပိုဆိုင်ခွင့်ရဖို့ ကြိုးစားမိရုံ လေးပါ. လိမ်ညာပြီး အပိုင်ယူမိတဲ့ အတွက်... ...မ ကို မမုန်းလိုက်ပါနဲ့....