Rozdział 24

412 61 7
                                    

Był ciepły poniedziałkowy poranek, jak przystało na pogodę w czerwcu. Szłam do szkoły w nowych dżinsach i zwykłej białej koszulce, na którą narzuciłam zwykłą szarą bluzę. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli dzisiaj po raz ostatni udam się do tej szkoły. Nie obchodziły mnie moje oceny i fakt, że mogłoby być lepsze, jeżeli trochę bardziej bym się przyłożyła. Zależało mi teraz tylko na bezpieczeństwie i szczęściu mojej rodziny. Chciałam zakończyć ten cały koszmar i słuchając właśnie jednej z  moich ulubionych piosenek Two Door Cinema Club uśmiechałam się sama do siebie, bo wiedziałam, że może mi się to udać. Spojrzałam na zegarek, wskazał mi 7:51 co oznaczało, że mam jeszcze tylko kilka minut do dzwonka, dlatego odrobinę przyśpieszyłam. Dotarłam do szkoły dwie minuty przed lekcją i udałam się prosto do klasy gdzie wszyscy przyjęli mnie z piskami i wielką radością. Dziewczyny rzuciły się na mnie, gdyż chciały wiedzieć co porabiałam "bo słyszały plotki że poznałam sławy" nie wiedziałam za bardzo co mam im powiedzieć, dlatego zmieniłam temat i wtedy w klasie pojawia się moja wychowawczyni.

- Dzień dobry... - odrzekła, ale jak zawsze każdy ją zignorował.

Była osobą, której nie dało się lubić. Sztywna kobieta bez poczucia humoru, która tylko na każdym kroku robi wszystko,by nam dowalić.

Usiadła przy biurku i przewierciła spojrzeniem całą naszą klasę.

- O Anita a co to się z Tobą działo? Chora byłaś?

- Leżałam w szpitalu - wypaliłam szybko.

- Ojej, a co się działo? Nic Ci nie jest?

- Nie, już wszystko w porządku, po prostu zasłabnęłam no i właściwie to tyle.

- Szkoda, że Twoja mama do mnie nie zadzwoniła.

Przewracam oczami, gdy tylko spuszcza ze mnie wzrok. "Może moja mama nie ma ochoty z Tobą rozmawiać wiedźmo" odpowiadam jej w myślach. Postanowiłam jednak po chwili do niej podejść i załatwić to co miałam w planach.

- Sorko bo ja mam pytanie..

- Słucham?

- Czy jest możliwość, żebym dzisiaj odebrała swoje świadectwo.

Popatrzyła na mnie pojdejrzliwie.

- A dlaczego dziś? Zakończenie roku jest w piątek.

- Tak wiem, ale ja jutro wyjeżdzam do cioci na wakacje z rodziną.

- A Twój wyjazd nie może poczekać?

Zaklnęłam w duchu.

- Nie.

- W takim razie idź do pana dyrektora i z nim porozmawiaj na ten temat.

- A mogę iść teraz?

- No co ty, lekcja jest.

Odeszłam zirytowana do ławki. Jest godzina wychowawcza a ona bazgrze w dzienniku, a mi nie pozwoli i tak wyjść z klasy. Zakładam słuchawki i patrzę w okno. Po chwili zamykam oczy i czekam na koniec lekcji. Jak się później dowiaduje u dyrektora, nie będzie żadnego problemu z tym żebym dzisiaj otrzymała świadectwo, tyle że będzie gotowe po południu. Cieszę się jak małe dziecko i bardzo mu dziękuję. Postanawiam urwać się z innych lekcji i muszę zadzwonić do cioci, żeby ją o wszystkim poinformować, Jeżeli ona nie zgodzi się na przyjazd całej naszej czwórki, wliczając w to oczywiście psa to będzie fatalnie. Biorę głęboki oddech i w końcu wybieram jej numer. Odbiera po kilku sygnałach.

- Cześć kochanie, właśnie miałam do Ciebie dzwonić - odzywa się entuzjastycznie.

- Hej ciociu, widzisz co za wyczucie, jak podróż?

5 sekundWhere stories live. Discover now