Just fine // larry stylinson...

By changeslife

138K 9.5K 7.6K

Harry Styles wraca do Londynu po długiej nieobecności. Czy zapomniał o Louisie? Czy może jednak istnieje taki... More

prologue
chapter one
🔥two
🔥three
🔥four
🔥five
🔥six
🔥seven
🔥eight
🔥nine
🔥ten
🔥eleven
🔥twelve
🔥thirteen
🔥fourteen
🔥fifteen
🔥sixteen
🔥seventeen
🔥eighteen
🔥nineteen
🔥twenty
🔥twenty-one
🔥twenty- two
🔥twenty- three
Rozdział 25
Message from him
Epilog
Podziękowania
Larry ff

Rozdział 24

4.1K 307 452
By changeslife

*Louis's pov*

- Nie prawda! Wcale nie jestem uroczy - oburzył się Harry, kiedy powiedziałem mu jaki jest słodki - Ja jestem po prostu seksowny - posłał mi promienny uśmiech. I choćby starał się jak może to i tak zawsze będzie uroczy. Seksowny swoją drogą, ale przede wszystkim uroczy.

- Harreh, nie oszukujmy się - zmierzwiłem jego nastroszone loki.

Od ponad godziny siedziałem w szpitalu, odwiedzając mojego chłopaka.

Chłopaka.

Jak cudownie to brzmi.

- Śmiesz twierdzić, że nie jestem wystarczająco męski? - podniósł się na szpitalnym łóżku, popychając mnie do tyłu tak, że wylądowałem plecami na tym cholernie niewygodnym łóżku.

- Miałeś odpoczywać - przypomniałem mu.

- Blah, blah, blah - wzruszył ramionami - Nie udawaj, że ci się to nie podoba, Tomlinson.

- Co? - obserwowałem jak Harry gramoli się na moje kolana, aż w końcu usadowił się wygodnie na moich biodrach.

- To - z cwaniackim uśmiechem na twarzy, zsunął swoją dłoń na wybrzuszenie w moich spodniach.

Z moich ust wyleciało ciche westchnienie zadowolenia.

- Harry, jesteśmy w szpitalu - przypomniałem.

- Taaak? - poruszył zabawnie brwiami, wodząc dłonią po moim torsie, wsuwając rękę pod moją koszulkę.

- Lekarz może tu wejść - zauważyłem rozsądnie.

- Nie będziemy się pieprzyć, kochanie - Styles zachowywał się jakby był naćpany, albo po prostu niewyżyty.

- Pierdole - delikatnie zmieniłem naszą pozycję tak, że tym razem to Harry leżał pode mną.

- Ty mały... - zaczął, ale przerwałem mu, całując go mocno w usta. Dłonie Harry'ego wędrują po moim ciele tak jak moje po jego. Wiedziałem, że jesteśmy w szpitalu i nie możemy robić nic więcej niż całowanie i miałem zamiar tego dopilnować.

Bądźmy szczerzy.

Seks w szpitalu?

Trzy razy nie, dziękuję.

Przeniosłem usta na jego szyję, zostawiając tam mokre pocałunki. Harry wił się pode mną, zadowolony z tego co robiłem.

Do chwili, kiedy ktoś wpadł do sali jak poparzony. Nie musiałem być geniuszem żeby wiedzieć, że to Niall Horan we własnej osobie.

- Musicie to robić nawet w szpitalu? - spytał, prawie krzycząc.

Niezadowolony wstałem i usiadłem na krześle, a Harry z leniwym uśmiechem na twarzy nie ruszał się z miejsca.

- Miło, że... - zanim zdążył  cokolwiek powiedzieć coś więcej do sali wpadła Madison.

- Mads - Hazz ucieszył się na widok przyjaciółki.

Kiedy dziewczyna rzuciła się, aby wyściskać przyjaciela, zadzwonił mój telefon.

Zayn.

No tego się nie spodziewałem.

- Boo, wszystko okej? - spytał Harry.

- Tak, zaraz wrócę - oznajmiłem, wychodząc na korytarz.

W ostatniej chwili zdążyłem odebrać połączenie.

- Halo?

- Cześć, Louis - głos Zayna był niepewny.

- Dzwonisz w jakimś konkretnym celu? - spytałem. Nie miałem z nim kontaktu od kiedy wtargnął do mieszkania Harry'ego, chcąc mnie stamtąd wyciągnąć. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać, bo wszystko co robił wskazywało na to, że był po stronie Claudii.

- Słuchaj, chciałbym z tobą porozmawiać - powiedział - Moglibyśmy się teraz spotkać?

- Nie wiem czy to dobry pomysł - odpowiedziałem sceptycznie.

- Proszę... To naprawdę ważne. Chodzi o Dianę i też o ciebie i no... Harry'ego.

Diana; jeśli chodziło o moją córkę, to sprawą oczywistą było, że powinienem wysłuchać tego co Zayn ma mi do powiedzenia.

- Okej - przytaknąłem - Starbucks w Tooting?

- Tooting? Co ty tam robisz? - zdziwił się, a w tle słyszałem, że zbiera się do wyjścia.

- Mniejsza z tym... Pasuje ci to miejsce? - zaczynałem się denerwować.

- Tak, tak, jasne. Za pół godziny będę - powiedział, rozłączając się.

Wróciłem do sali Harry'ego, gdzie Madison obsesyjnie wypytywała mojego chłopaka o jego stan zdrowia.

- Harry, muszę wyjść na jakieś dwie godziny - powiedziałem, biorąc do ręki swoją bluzę.

- Gdzie idziesz? - zadziwił się, widząc moje nerwowe zachowanie.

- Niedługo wrócę - nie chciałem mu wszystkiego mówić, zanim dowiem się czego chce ode mnie Zayn.

- No dobra - wzruszył ramionami, ale widziałem, że nie do końca pasowało mu moje tajemnicze wyjście.

- Niedługo wrócę - pocałowałem go delikatnie w usta, ale Harry oczywiście przedłużył pocałunek.

- Zajmiemy się nim, kiedy cię nie będzie - zaśmiała się Madison, na widok naszego pożegnania.

- Mhm - oderwałem się od loczka i wyszedłem na zewnątrz.

Szedłem drogą do Starbucksa zastanawiając się o czym takim ważnym chce porozmawiać ze mną Malik.

Jeśli chodzi o Dianę, to miałem obowiązek go wysłuchać. Nie widziałem mojej córki od dłuższego czasu i było to dość frustrujące. Claudia specjalnie odsuwała ją ode mnie, robiąc mi na złość.

Po piętnastu minutach doszedłem na miejsce, w chwili, kiedy na dworze zaczynało już padać, a Malika jeszcze nie było.

Zamówiłem moje ulubione Frapuccino i białą kawę dla Zayna. Podałem imiona, które kelnerka zapisywała na kubkach i usiadłem na miejscu przy oknie.
Czekałem niecałe pięć minut, kiedy mulat pojawił się na miejscu.
Jego włosy były wilgotne od deszczu, co z lekka popsuło jego codzienną fryzurę. Ubrany był w czarne, jeansowe spodnie z dziurami na kolanach, biały T-Shirt z nadrukiem jakiegoś zespołu, a na ramiona narzuconą miał czarną, skórzaną kurtkę.

- Cześć - przywitał się, siadając naprzeciw mnie, kiedy wywołano nasze imiona po odbiór zamówienia.
Skinąłem tylko głową w stronę Malika i odebrałem dwa kubki z ciepłymi napojami.

- Dzięki - powiedział Malik, upijając łyka swojej kawy.

- Chciałem z tobą porozmawiać o tym co się ostatnio działo... Muszę wyjaśnić ci parę kwestii i... - nerwowo odgarnął włosy do tyłu.

- Diana - przypomniałem - Najpierw ona.

- Nie wiem jak ci to powiedzieć... - posłał mi dziwne spojrzenie i już widziałem czego mogę się spodziewać.

- Powiedz to - zamknąłem oczy, mając nadzieję, że to jednak nie to o czym myślałem.

- Diana nie jest twoją córką, Louis - oznajmił łamiącym się głosem.

Poczułem jak moje serce rozpada się na milion drobnych kawałeczków.

Ta mała dziewczyna, Diana Tomlinson, łączyło mnie z nią nie tylko nazwisko, ale także te dwa i pół roku odkąd się urodziła. Traktowałem ją jak swoje oczko w głowie, mój malutki promyczek. Teraz miałbym ją tak po prostu stracić, od tak?

- Skąd wiesz?

Nie pytałem go czy jest tego pewny, bo w głębi serca spodziewałem się tego, ale nie dopuszczałem takiej myśli do siebie.

- Claudia wykrzyczała mi to dzisiaj, kiedy była zła - odparł współczująco.

- Kto w takim razie? - spojrzałem na niego - Ty?

- Nigdy z nią nie spałem, więc to niemożliwe. Nie wiem kto, ale jest pewna, że to nie ty - westchnął.

- Kurwa - zakląłem.

- Louis, ja naprawdę nie mam nic wspólnego z tym pobiciem Harry'ego -  zaczął się tłumaczyć.

- Wiem, już to wyjaśniliśmy i to Nick i Claudia za tym stoją.

- Nick? - zdziwił się.

- Tak, ta pierdolona suka... Ugh, przecież i tak z nią trzymasz - wzruszyłem ramionami.

- Lou, ona mnie szantażowała... Wpadłem w nieźle bagno jakiś czas temu; zadarłem z niewłaściwymi osobami i byłem im winny sporo kasy. Claudia dowiedziała się o tym i zaczęła mnie szantażować, że jeśli nie zrobię kilku rzeczy tak jak ona chce, to powie o wszystkim policji i wtedy miałbym przerąbane.

- Jakie bagno? - przestraszyłem się.

W co on się wpakował?

- Zadarłem z niewłaściwymi ludźmi i tyle... Nie ma co roztrząsać całej sprawy - wiedziałem, że nie do końca tak było.

- Oddałeś im pieniądze? - spytałem.

- Część.

- Ile jeszcze?

- To nieistotne...

- Ile? - powtórzyłem pytanie.

- Trzydzieści tysięcy.

Prawie oplułem się swoim Frapuccino.

30 tysięcy to nie byle jaka kwota do cholery.

- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Pomógłbym ci, Zayn - oczywiście, że bym mu pomógł. On kiedyś uratował mi dupę, bo gdyby nie on, to wylądowałbym na ulicy bez niczego.

-Wiem, Louis. Przepraszam, ale nie chciałem jeszcze ciebie w to wplątywać. Jesteś teraz szczęśliwy z Harry'm, a ja przyczyniłem się do tego, że niszczyłme to co cie uszczęśliwia, przepraszam - widać było, że boli go to co się stało i nie jest w stanie sam sobie z tym poradzić - Jesteś moim jedynym prawdziwym przyjacielem i nie mogę ciebie stracić. Pomogę ci z Claudią, przeproszę Harry'ego, wszystko tylko wybacz mi... 

- Jaki Claudia miala interes w wyciąganiu tej całej kasy ode mnie? Przecież jej rodzice są....

- Firma jej tatusia upada - mruknął z przekąsem - I to był właściwie pomysł jej rodziców żeby wrobić cię w to ojcostwo i tak dalej.

- Kurwa - chwyciłem się za włosy - Przecież Diana... Nie jest moją córka, ale... Nie, nie, nie....

- Spokojnie, Lou - klepnął mnie przyjacielsko w ramię - Ona nie jest żadną matka dla tego dziecka, a ojciec na pewno nie jest lepszy, a wiem, że nie zostawisz Diany po tych dwóch latach z nią.

- Kocham ją... ona jest moja córką, tu - położyłem dłoń na piersi - w sercu.

I będę walczyć o nią, nawet jeśli nie jestem jej biologicznym ojcem do cholery.


A/N: Przedostatni rozdział dedykuję bittermind_ . Dziękuję za wszystkie komentarze i całą motywację do dalszego pisania.

All the love, A.



Continue Reading

You'll Also Like

25.1K 1.4K 21
Czy ktoś poznany na imprezie mógłby być twoją bratnią duszą? Zagubionym kawałkiem układanki, lub osobą, której po prostu ci brakowało w życiu...Czy m...
2.8K 118 7
Wille zaginął i nikt nie wie gdzie jest, ale może uda się go odnaleźć
128K 10.4K 54
Harry odkąd pamiętał szczerze nienawidził Louisa. Nigdy też nie mógł sobie przypomnieć co takiego szczególnego szatyn mu zrobił. Tłumaczył sobie to t...
48.4K 1.8K 112
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...