🔥five

4.7K 347 65
                                    

Harry

Wróciłem od Madison i Nialla totalnie zszokowany. Nie spodziewałem się, że w środku nocy spotkam Louisa.
Wszedłem do domu mojej matki jakbym był w jakimś transie. Gemma zajęła pokój mamy, więc został mi tylko pokój gościnny. W sumie czasami żałowałem, że nie mieszkamy nadal w Holmes Chapel, gdzie był nasz rodzinny dom, zanim zmarł tata. Miałem tam swój pokoj; miejsce, do którego zawsze mogłem wracać.
A teraz? Teraz wszystko jest totalnie pojebane.
Moja walizka już stała obok łóżka, a Gemma spokojnie spała.
Poszedłem do łazienki, biorąc ze sobą szczoteczkę i bokserki.
Położyłem telefon na zlewie i nagle obraz Louisa, pijanego Louisa, stanął mi przed oczami.

Harreh, tylko on mówił do mnie to z takim uczuciem i tylko jego głos mógł wywołać we mnie takie uczucia.
Chwyciłem swoją komórkę i zdjąłem z niej obudowę. Sięgnąłem po zdjęcie, które  zawsze tam chowałem. Nawet nie wiem kiedy zacząłem płakać. Łzy spływały po moich policzkach, a ja usiadłem na ziemi, opierając się o ścianę.
Patrzyłem na nasze uśmiechające się twarze. Myślałem, że zapomniałem o tym co czułem, że poradziłem sobie z tym wszystkim.
Ale dzisiaj, kiedy przypadkowo spotkałem jego, to nie wiem, po prostu tak nagle wszystko do mnie wróciło, wspomnienia i ból.
Schowałem zdjęcie i wszedłem pod prysznic, ocierając łzy.
Ciepła woda koiła moje myśli i obmywała całe ciało.
W końcu ubrałem czyste bokserski, posprzątałem po sobie i położyłem się do łóżka. Była już prawie 4 rano i nie mogłem spać. Łóżko było tak strasznie zimne i niewygodne.

Chwyciłem swój telefon i przejrzałem listę kontaktów. Zjechałem na 'N' i w pierwszej chwili chciałem zadzwonić do Nicka, ale zdałem sobie sprawę, że w Los Angeles jest jakaś ósma wieczorem i Nicky jest w pracy, a poza tym nie bardzo wiedziałem co mam mu powiedzieć. Zjechałem w dół listy i kliknąłem na nazwę 'Lou'. Nie miałem pojęcia czy nadal ma ten numer, ale zadzwoniłem. Nie mam pojęcia po co.

- Nie ma takiego numeru - głos operatorki sieci odezwał się w słuchawce.

- Kurwa - zaklnąłem, rzucając telefon na ziemię. Po chwili jednak z powrotem go podniosłem. Na ekranie pojawiła się rysa, ale poza tym nic mu się nie stało.

Przeglądałem Instagrama, bez żadnego celu wchodząc na profil Louisa. Znalazłem tam kilka zdjęć słodkiej dziewczynki, prawdopodobnie jego córki. Z podpisu pod zdjęciem wynikało, że ma na imię Diana. Na innym był Louis i... Claudia?

Nagle zrobiłem się zły, zablokowałem telefon i odłożyłem go na poduszkę.
Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni, siadając na blacie. Była jakoś piąta, może szósta rano, a ja nie miałem co robić. Wiedziałem, że nie zasnę, więc wróciłem do pokoju i sięgałem laptopa, postanawiając obejrzeć jakiś film. Padło na The Lucky One z Zacem Efronem.
Już w pierwszych minutach filmu wiedziałem, że to nie był dobry pomysł, ponieważ historia w filmie była poruszająca; opowiadała o młodym żołnierzu, Loganie, który przeżył wyprawę w Iraku, dzięki zdjęciu młodej kobiety. Postanowił więc odszukać tę kobietę, Beth, aby podziękować jej za uratowanie życia. Podjął więc pracę w schronisku dla zwierząt, które prowadziła Beth i z poczatku nieufność przerodziła się w głębokie uczucie. Mimo, że jestem facetem, to przez połowę filmu ryczałem jak dziecko. Historia pokazuje, że przez przypadek poznajemy kogoś, kto może przewrócić nasze życie do góry nogami. Może nie jestem żadnym żołnierzem, ale ta historia była w pewnym sensie odzwierciedleniem tego co działo się w moim życiu trzy lata temu.

Około godziny 13 ubrałem czarne rurki, biały T-Shirt, a na to bluzę z NYC i wyszedłem z pokoju, spotykając w kuchni Gemmę. Przespałem się przez jakąś godzinę, ale był to sen niespokojny, ponieważ co chwilę w mojej głowie pojawiał się obraz mojego byłego chłopaka.

- Harry - moja siostra postawiła przede mną talerz z kanapkami i kubek kawy - O której wróciłeś?

- Ugh, jakoś około drugiej - wzruszyłem ramionami. Spojrzałem na kanapki i jakoś nagle straciłem apetyt. Wziąłem tylko łyka kawy.

- Byłeś u Madison, tak? - posłała mi podejrzliwie spojrzenie.

- Tak, spotkałem się z Niallem - przytaknąłem.

- Jedz, zaraz idziemy do mamy.

- Nie jestem głodny - osunąłem od siebie talerz i wstałem z miejsca - Możemy iść.

- Harry, jesteś strasznie blady i przygaszony, co się dzieje?

- Nic, Gem - zbyłem ją, otwierając drzwi, aby wyjść na dwór.

- Widzę, że coś jest nie tak - westchnęła.

Przez chwilę rozważałem wyznanie Gemmie powodu mojego złego nastroju, ale wolałem uniknąć kłopotliwych pytań i współczujących spojrzeń. Zdecydowanie doświadczyłem tego wystarczająco przez ostatnie trzy pieprzone lata.

- Po prostu odpuść, okej?

- Jak chcesz - prychnęła ze złością - Najlepiej mieć w dupie ludzi, którzy chcą ci pomóc - powiedziała i ruszyła w stronę szpitala.

Zajebiście, obraziła się.

Zamknąłem drzwi od domu i schowałem klucz do kieszeni. Poszedłem za moją siostrą, chowając ręce w kieszeni.
Po kilkunastu minutach weszliśmy do budynku szpitala. Chwilę zajęło nam odnalezienie sali, w której leżała nasza mama. Gemma nadal była na mnie obrażona i nie odezwała się ani słowem.
W końcu znaleźliśmy salę nr 311.
Lekko uchyliłem drzwi, zaglądając do środka. Anne leżała na łóżku czytając jakąś książkę, więc wziąłem głęboki wdech i jako pierwszy wszedłem do środka, a zaraz za mną podążyła Gem.

W pierwszej chwili mama nie zorientowała się, że ma gości, była zbyt pochłonięta książką, jednak po kilkunastu sekundach podniosła wzrok i omal nie spadła z łóżka.

- Harry, Gemma - wydała zduszony krzyk - Co wy tutaj robicie?

- Mamo, też miło cię widzieć - przewróciłem oczami, całując ją w policzek.

- Mamuś jak się czujesz? - Gemma również przywitała się z naszą rodzicielką.

- W porządku - uśmiechnęła się - Ale nadal oczekuję odpowiedzi na moje pytanie.

- Postanowiliśmy cię odwiedzić - wzruszyłem ramionami.

- Harry - powiedziała tonem, po którym od razu wiedziałem, że mi nie uwierzyła - Doskonale wiem, że nie przyjechałbyś do Londynu bez konkretnego powodu.

Annie w ogóle się nie zmieniła, nadal potrafiła rozpoznać kiedy któreś z jej dzieci kłamie.
Co do wyglądu- widać było, że jest osłabiona, ponieważ miała bladą twarz i pogrążone oczy.

- Twoja przyjaciółka powiedziała, że jesteś chora - przyznałem.

- Nie mogę uwierzyć, że sama nam o tym nie powiedziałaś - oburzyła się Gem.

- Co mówią lekarze? - spytałem, rzucając siostrze spojrzenie, które mówiło żeby się uspokoiła.

- Że za kilka dni wracam do domu, niepotrzebnie się fatygowaliście.

- Mamo - powiedzieliśmy równocześnie.

Po dwóch godzinach rozmowy z naszą rodzicielką, postanowiliśmy wracać. Albo raczej mama wygoniła nas do domu, nakazując nie przejmować się nią. Obiecaliśmy, że przyjdziemy jutro oraz porozmawiamy z lekarzem prowadzącym.
Przed budynkiem rozdzieliliśmy się, ponieważ Gemma udała się do jakiejś swojej koleżanki, a ja poszedłem w stronę Starbucksa.
Kiedy wchodziłem do środka zderzyłem się z kimś w drzwiach. Uniosłem wzrok do góry i zamarłem.
O fuck.

Just fine // larry stylinson part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz