Rozdział 24

4.1K 307 452
                                    

*Louis's pov*

- Nie prawda! Wcale nie jestem uroczy - oburzył się Harry, kiedy powiedziałem mu jaki jest słodki - Ja jestem po prostu seksowny - posłał mi promienny uśmiech. I choćby starał się jak może to i tak zawsze będzie uroczy. Seksowny swoją drogą, ale przede wszystkim uroczy.

- Harreh, nie oszukujmy się - zmierzwiłem jego nastroszone loki.

Od ponad godziny siedziałem w szpitalu, odwiedzając mojego chłopaka.

Chłopaka.

Jak cudownie to brzmi.

- Śmiesz twierdzić, że nie jestem wystarczająco męski? - podniósł się na szpitalnym łóżku, popychając mnie do tyłu tak, że wylądowałem plecami na tym cholernie niewygodnym łóżku.

- Miałeś odpoczywać - przypomniałem mu.

- Blah, blah, blah - wzruszył ramionami - Nie udawaj, że ci się to nie podoba, Tomlinson.

- Co? - obserwowałem jak Harry gramoli się na moje kolana, aż w końcu usadowił się wygodnie na moich biodrach.

- To - z cwaniackim uśmiechem na twarzy, zsunął swoją dłoń na wybrzuszenie w moich spodniach.

Z moich ust wyleciało ciche westchnienie zadowolenia.

- Harry, jesteśmy w szpitalu - przypomniałem.

- Taaak? - poruszył zabawnie brwiami, wodząc dłonią po moim torsie, wsuwając rękę pod moją koszulkę.

- Lekarz może tu wejść - zauważyłem rozsądnie.

- Nie będziemy się pieprzyć, kochanie - Styles zachowywał się jakby był naćpany, albo po prostu niewyżyty.

- Pierdole - delikatnie zmieniłem naszą pozycję tak, że tym razem to Harry leżał pode mną.

- Ty mały... - zaczął, ale przerwałem mu, całując go mocno w usta. Dłonie Harry'ego wędrują po moim ciele tak jak moje po jego. Wiedziałem, że jesteśmy w szpitalu i nie możemy robić nic więcej niż całowanie i miałem zamiar tego dopilnować.

Bądźmy szczerzy.

Seks w szpitalu?

Trzy razy nie, dziękuję.

Przeniosłem usta na jego szyję, zostawiając tam mokre pocałunki. Harry wił się pode mną, zadowolony z tego co robiłem.

Do chwili, kiedy ktoś wpadł do sali jak poparzony. Nie musiałem być geniuszem żeby wiedzieć, że to Niall Horan we własnej osobie.

- Musicie to robić nawet w szpitalu? - spytał, prawie krzycząc.

Niezadowolony wstałem i usiadłem na krześle, a Harry z leniwym uśmiechem na twarzy nie ruszał się z miejsca.

- Miło, że... - zanim zdążył  cokolwiek powiedzieć coś więcej do sali wpadła Madison.

- Mads - Hazz ucieszył się na widok przyjaciółki.

Kiedy dziewczyna rzuciła się, aby wyściskać przyjaciela, zadzwonił mój telefon.

Zayn.

No tego się nie spodziewałem.

- Boo, wszystko okej? - spytał Harry.

- Tak, zaraz wrócę - oznajmiłem, wychodząc na korytarz.

W ostatniej chwili zdążyłem odebrać połączenie.

- Halo?

- Cześć, Louis - głos Zayna był niepewny.

- Dzwonisz w jakimś konkretnym celu? - spytałem. Nie miałem z nim kontaktu od kiedy wtargnął do mieszkania Harry'ego, chcąc mnie stamtąd wyciągnąć. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać, bo wszystko co robił wskazywało na to, że był po stronie Claudii.

Just fine // larry stylinson part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz