🔥nineteen

4K 320 176
                                    

Harry

Następnego dnia, kiedy Louis poszedł do pracy, postanowiłem udać się na zakupy, aby uzupełnić zapasy w lodówce. Za dwa dni Nick zapowiedział swój przyjazd, a popołudniu obiecałem Louisowi, że pojadę z nim i z Claudią oglądać mieszkanie do wynajęcia. Na samą myśl o konfrontacji z Craven miałem ochotę skoczyć z mostu, ale Tomlinson dosłownie błagał mnie o to, tłumacząc, że nie chce sam stawiać czoła jej fanaberiom.

Jeździłem z wózkiem po całym Tesco, zagarniając wszystkie przydatne produkty oraz zapas słodyczy na kilka dni. Wziąłem kilka paczek Jelly Beans, Haribo i Snickersy.
Kiedy stałem w kolejce do kasy zauważyłem Zayna, który rozmawiał z kimś przez telefon. Moja ciekawość wzięła górę i wycofując się z kolejki, stanąłem po drugiej stronie półki, udając, że oglądam to co stoi na półkach, choć tak naprawdę przysłuchiwałem się jego rozmowie.

- Nie... Nie wiem, kiedy i jak - przerwa. Może rozmawiał z jakimś znajomym o niczym ważnym?
Już miałem się wycofać, kiedy usłyszałem:

- Claudia, nie - jego głos był zły - Nie interesuje mnie, to... Nie tak się umawialiśmy - kolejna pauza - Nie pojadę z tobą, spierdalaj...

- Nie, powiedziałem... Zrób tak żeby nie...

- Pomóc panu w wyborze? - nade mną pojawiła się ekspedientka ze sklepu. Niestety musiałem oderwać swoją uwagę od rozmawiającego Zayn.

- Nie... - dopiero wtedy zauważyłem, że stoję przy stoisku z prezerwatywami i różnymi, dziwnymi rzeczami dla kobiet.

Zarumieniłem się, nie wiedząc co powiedzieć. Kurwa.

- Nie, nie... Właśnie szedłem do kasy - wymamrotałem, jak najszybciej odchodząc z tego miejsca.

Po dziesięciu minutach stania w kolejce, wreszcie wziąłem zapakowane zakupy i udałem się do domu.

Po feralnym zdarzeniu, kiedy tamtych dwóch typów mnie pobiło, unikam parku jak ognia i staram się nie chodzić pieszo po zmroku. Może ogarnia mnie paranoja, ale przezorny zawsze ubezpieczony. A zwłaszcza, że to nie jest normalne, aby dwóch nieznajomych typów napadało mnie na ulicy bez powodu.

Przez dłuższą drogę do domu wróciłem dopiero po trzydziestu minutach. Louis wróci z pracy za jakąś godzinę, postanowiłem zrobić, więc obiad.
Sean siedział w swoim pokoju i zakuwał do egzaminów.
Zabrałem się za robienie risotto, bo była to potrawa, która zawsze wychodziła mi najlepiej.

Nie żebym był jakąś kulinarną ciotą, ponieważ potrafię gotować, ale nie zawsze mi to wychodziło. Raz prawie spaliłem kuchnię, ale w końcu jednak udało się wtedy ugotować to co chciałem bez ponoszenia zbędnych ofiar.

Po czterdziestu minutach risotto było gotowe. Moje dobre serce namówiło mnie żebym zaniósł Seanowi trochę jedzenia. Tak, więc zrobiłem.

- Jezu, człowieku jesteś wielki - na mój widok (albo raczej na widok jedzenia) cały się rozpromienił.
Nauka ewidentnie mu nie służyła, bo miał podgrążone oczy i widać było, że prawie spał nad notatkami.

- Może twój mózg włączy się jak coś zjesz - pacnąłem go w głowę, kładąc talerz z jedzeniem na krawędzi biurka, gdzie nie walało się tyle kartek.

- Kocham cię za to - powiedział, od razu zabierając się za konsumpcję.

- Dobra, dobra - mruknąłem w chwili, gdy drzwi od mieszkania się otworzyły. Czyli Louis wrócił.

- Idź nakarmić swoją księżniczkę - dodał Sean z pełnymi ustami.

Pokazałem mu środkowy palec, a moja twarz znów się zarumieniła.

- Cześć - rzuciłem, wchodząc do korytarza - Zrobiłem obiad.

- Hej - uśmiechnął się szeroko, po czym podszedł do mnie i musnął delikatnie moje usta.

- Chodź jeść - pociągnąłem Lou za rękę do kuchni.

- Mmm - jego uśmiech coraz bardziej się poszerzał - Pachnie super.

- Jedz - zaśmiałem się, stawiając dwa talerze na stole.

Razem zjedliśmy przyrządzone przeze mnie risotto, które bardzo smakowało Lou.

- O której chcesz pojechać obejrzeć to mieszkanie? - spytałem, wkładając naczynia do zmywarki.

- W sumie to za chwilę. Claudia domagała się żeby po nią przyjechać - westchnął.

- Zayn też będzie? - spytałem ostrożnie. Wolałem nie mówić mu o tym, że podsłuchałem rozmowę mulata, bo tak właściwie, to nic konkretnego się nie dowiedziałem, a nie chciałem niepotrzebnie go niepokoić.

- Nie, będzie sama Claudia.

Pół godziny potem siedzieliśmy w aucie, czekając, aż Claudia łaskawie zejdzie na dół. W końcu jej postać pokazała się przy wyjściu z apartamentu. Miała na sobie obcisłe, jasne jeansy, białą bokserkę i granatową bluzę. Włosy związała w kucyk, a na twarzy widniał delikatny, jak na nią, makijaż. Trzeba przyznać, że wyglądała ładnie, ale grymas na jej twarz psuł pozytywną aurę wokół niej.
Wsiadła do środka, mierząc mnie pogardliwym spojrzeniem.

- Mam nadzieję, że kierowałeś się moimi zaleceniami w wyborze apartamentu - odezwała się bez żadnego 'cześć' czy 'pocałuj mnie w dupę'.

- Powiedziałem ci, że trzypokojowe mieszkanie w zupełności ci wystarczy - warknął zdenerwowany już Louis.

- Nie wystarczy - syknęła - Ja i dziecko mamy swoje potrzeby i...

- Nie bądź śmieszna - Lou ją wyśmiał.

- Albo spełnisz moje standardy, albo spotkamy się w sądzie i cię kurwa zniszczę - rozsiadła się wygodnie na siedzeniu i oglądała swoje paznokcie.

- Nie strasz go sądem, bo to odbije się na tobie - musiałem coś powiedzieć - Sąd z radością odbierze ci prawa rodzicielskie.

- Gówno wiesz - prychnęła, ignorując nas przez resztę drogi.

Nie rozumiałem dlaczego Louis jest taki naiwny i pozwala Claudii sobą pomiatać i manipulować. Nie widzi jaką ona jest jędzą i tylko wyciąga od niego pieniądze wykorzystując przy tym Dianę.
Z drugiej strony mężczyzna chce dobrowolnie dogadać się z nią, aby nie wszczynać niepotrzebnej burdy.

Kiedy zarzymaliśmy się pod właściwym budynkiem, od razu widziałem, że to mieszkanie nie spełni zachcianek Claudii Craven.

Budynek był kilkupiętrowy, cały brązowy. Zniesmaczona mina Claudii mówiła, że już na wejściu nie podoba jej się to co widzi.
Kiedy wchodziliśmy do środka, Louis odebrał jakiś ważny telefon, a mi przekazał klucze do pomieszczenia.

Mieszkanie znajdowało się na drugim pietrze, miało dogodną lokalizację na obrzeżach centrum Londynu, skąd wszędzie było blisko.
W środku były trzy pokoje: salon i dwie sypialnie, łazienka, kuchnia i korytarz. Było ładnie urządzone; w prostym, ale nowoczesnym stylu. Zdecydowanie wystarczyłoby dla Claudii i Diany i ewentualnie kogoś jeszcze.

- To jest okropne - Craven zaczęła wybrzydzać, przyczepiając się do takich szczegółów jak kolor zasłon czy nie tak postawiony fotel.

- I jak? - do środka wszedł Louis.

- Nie - od razu się oderwała.

- Co 'nie'? - spojrzał na nią, nie bardzo wiedząc o co chodzi.

- Nie zamieszkam tu, Louis. Nie ma mowy - założyła ręce na piersi, robiąc zdegustowaną minę.

- To masz problem, bo firma przeprowadzkowa właśnie wiezie tutaj twoje i Diany rzeczy - powiedział, zadowolony z siebie Louis.

Just fine // larry stylinson part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz