🔥twenty- two

3.9K 319 421
                                    

Harry

- Co ty powiedziałeś? - Louis patrzył na mnie ze zdziwieniem.

Sam nie wierzyłem, że to powiedziałem. Wolałem zachować tę informację dla siebie i na razie nie dzielić się z nikim swoimi uczuciami, ale co się stało, to się nie odstanie.
W pierwszej chwili bałem się, że wyśmieje mnie, albo najzwyczajniej odrzuci moje wyznanie.

- Nic, nie ważne. Zapomnij - wymamrotałem z powrotem siadając na ławce. Louis był jakby w transie i przez chwilę wpatrywał się przed siebie, analizując moje słowa.

- O nie, Harry - stanął naprzeciwko mnie, a ja niechętnie uniosłem głowę do góry, oczekując na to co powie.

- Co? Wiem, Louis, że ty nie... - pokręciłem głową nie kończąc zdania.

- Ja nie co? - Tomlinson wepchnął się na moje kolana tak, że siedział na mnie okrakiem, zarzucając mi ręce na szyję. Normalnie pewnie przytuliłbym go do siebie, ale w tamtym momencie byłem sparaliżowany. Bałem się, że zaraz usłyszę: 'Harry nie bądź Śmieszny, bo przecież nie mogę cię kochać'.

- Ty mnie nie kochasz.

- Oj Harry, Harry - jego zachowanie było zupełnie odwrotne niż kilka minut temu, kiedy wściekły Louis krzyczał na mnie.

- No co? - unikałem jego wzroku.

- Spójrz na mnie - poniósł moją głowę do góry, a ja przeniosłem na niego swój wzrok.

- Wiesz, że powinienem teraz być na ciebie zły i tak naprawdę nie starać się o to, aby między nami było okej, ale... - uśmiechnął się szeroko - Też cię kocham. Bardzo. Tak właściwie to nigdy nie przestałem.

Louis.

Mnie.

Kocha.

LOUIS TOMLIMSON MNIE KOCHA! MNIE, YEAH.

Na mojej twarzy od razu pojawił się ogromny uśmiech i niewiele myśląc, pocałowałem Lou, z największym uczuciem jakie mogłem tylko wyrazić przez ten gest. Jego usta idealnie poruszały się na moich; to było takie znajome i kurwa perfekcyjne.

- Kocham Cię. Kocham twój uśmiech, twoje wspaniałe serce, te piękne zielone oczy, które świecą się na mój widok. Kocham twoje ciało, reagujące na mój dotyk. Kocham twoje loki, które opadają ci na oczy, kiedy jesteś czymś pochłonięty i nie masz czasu nawet odgarnąć włosów. Kocham, kiedy mnie całujesz, dotykasz, i kiedy sprawiasz, że czuję się tak dobrze jak nigdy i kocham Cię, bo wiem, że zawsze będziesz przy mnie i tym razem nie pozwolę ci tak łatwo odejść - Louis powiedział to wszytko patrząc mi prosto w oczy z dumą.

Jakby był dumny, że mnie ma.

- LouLou... - szepnąłem - To było takie kochane - uśmiechnąłem się.

- A teraz zawijaj dupsko i ruszamy. Musisz komuś coś wyjaśnić - wstał z miejsca i pociągnął mnie za rękę.

Posłusznie wstałem zaraz za nim, i kiedy już miałem wziąć rękę z jego uścisku, on wziął moją dłoń, splatając ją razem ze swoją. Na ten widok poczułem motylki w brzuchu.

Cieszyłem się, że powiedziałem Louisowi całą prawdę i nie mam przed nim już żadnych tajemnic, to sprawiło, że czułem wielką ulgę.

Z drugiej strony miałem ogromne wyrzuty sumienia, że tak strasznie oszukałem Nicka. Bądź co bądź zawiodłem go i niejednokrotnie zdradziłem. A przecież Grimshaw nie był niczemu winny. Po prostu uczucie jakie nas łączyło wygasło już dawno temu i obaj niepotrzebnie to ciągnęliśmy, chociaż powinniśmy zakończyć to już dawno temu.

Całą drogę przeszliśmy w ciszy, trzymając się za ręce. Kiedy wreszcie weszliśmy do mieszkania niechętnie puściłem dłoń Lou. Byłem strasznie zdenerwowany, ale wiedziałem, że muszę chociaż ten ostatni raz postąpić uczciwie, ponieważ Nick zasłużył na prawdę.

- Będę w kuchni, wołaj jakby coś się działo - powiedział Lou i zostawiając pocałunek na moim czole, zniknął za drzwiami od kuchni.

Wziąłem głęboki oddech i skierowałen się do swojego pokoju, gdzie znalazłem Nicka, wpatrujacego się w widoki za oknem.

- Nick - zacząłem, a Grimmy odwrócił się w moją stronę, zakładając ręce na piersi.

- O proszę - zakpił - Książę Harry powrócił.

- Wiem, że to nie powinno tak wyglądać, Nick. Przepraszam, że tak wyszło, że cię oszukałem i zdradziłem.

- Przepraszam?! Ty mnie przepraszasz, o w mordę - śmiał się - Ten idealny, niewinny Harry, przyznaje się do błędu! - gestykulował rękoma - Fajnie było znowu rżnąć w dupę Tomlinsona, co?

- To nie tak, ja...

- To nie tak? TO NIE TAK? - uderzył ręką w burko tak, że wszystko co się na nim znajdowało, spadło na ziemię.

- Nie chciałem cię zranić, ale kocham Louisa i...

- Trzeba było go sobie kurwa kochać, ale oszczędzając mnie. Fajnie tak bawić się ludźmi, nie Styles? Podoba ci się to?

- Co tu się dzieje? - do środka wszedł Sean, a zaraz zanim pokazał się Louis.

- Wypierdalaj stąd, kurwa - wiedziałem, że nie mówi do Seana, tylko do Louisa, który patrzył na niego ze stoickim spokojem.

- Zostaw go - stanąłem w obronie Tomlinsona.

- Harry, nie bądź śmieszny - prychnął zirytowany Grimshaw - Masz ostatnią szansę- mogę ci wszystko wybaczyć, wrócimy do Los Angeles i odetniemy się od tych... ludzi - wskazał na Jonesa i Tommo.

O nie, kurwa.
Za nic w świecie nie zostawię jego po raz kolejny. Pozwoliłem mu odejść raz i nigdy więcej nie popełnię tego błędu po raz kolejny.

Spojrzałem na Louisa i widziałem, że boi się tego co zaraz powiem.

- Kocham Louisa - powtórzyłem kolejny raz. Sean wyglądał jakby bawiła go ta sytuacja. Oparł się o ścianę i wpatrywał się we wszystko co się przed nim działo, jak na dobrą komedię w telewizji.

- Jesteś pojebany - rzucił Nick - Widzę, że za słabo obili ci tę twarzyczkę.

Zaraz...
Co on właśnie powiedział?

- Co ty kurwa powiedziałeś? - Louis wypowiedział za mnie moje myśli.

- Nie domyśliłeś się? - Nick kompletnie ignorował Louisa i Seana i zwracał się tylko do mnie.

- Przecież... Jak do kurwy?

Nie mogłem uwierzyć w to, że Nick mógł mieć cokolwiek wspólnego z moim pobiciem.

- Tak. Jak ja- kochający i wierny Nick- mogłem coś takiego zrobić. Wiesz, chyba teraz ja opowiem ci prawdę. Otóż, już od jakiegoś miesiąca wiedziałem, że znowu kręcisz się wokół Tomlinsona, dzięki jakiejś dziewczynie, która atakowała mnie telefonami. Clara, Claudia... W każdym razie; dowiedziałem się tego od niej i zaproponowała plan zemsty, a ja się zgodziłem. Wystarczyło tylko pięć tysięcy i mój piękny Harry już nie był taki piękny, ups.

- Zapłaciłeś tej suce pięć tysięcy żeby jacyś kretni mnie pobili?

Zabolało.
Ufałem mu.

- Ty pierdolony, kurwa... - podszedłem do niego, mając w planach uderzyć go, ale okazał się szybszy.

Popchnął mnie na ścianę. Jedyne co pamiętam to, że uderzyłem głową w twardą powierzchnię, a potem nagle zrobiło się ciemno.

A/N: Dedykuję rozdział FallenxxxxDreamer
Chciałaś żeby się bili, to masz haha.

Just fine // larry stylinson part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz