LOST (ZAKOŃCZONE)

By uciekinnierka

191K 5.1K 988

Jenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog
Kilka słów ode mnie
Druga część "LOST"

Rozdział 50

2.6K 70 11
By uciekinnierka

Byłam zdziwiona. Nie spodziewałam się, że Harry może mieć coś swojego. Wizja, że posiada swój klub, była dla mnie ogromnym zaskoczeniem.

Wyglądałam za szybę, obserwując drogę, którą jechaliśmy. Wyglądało na to, że miejsce, do którego zmierzaliśmy, znajdowało się na obrzeżach miasta. Przez ciemne alejki, niewiele potrafiłam dojrzeć. Czym bliżej byliśmy, tym okolica zaczynała mi się coraz mniej podobać. 

Harry zaparkował obok krawężnika i sięgnął po swój telefon. Obserwowałam spory, szary budynek obok siebie, który nie wyglądał zbyt imponująco. Nie zachęcał do wejścia, a wręcz niemal krzyczał "uciekaj".

Odwróciłam się w stronę chłopaka, patrząc, jak wychodzi. Odpięłam pas, chcąc iść w jego ślady.

- Zaraz wrócę - powiedział stanowczo - Siedź tu i nigdzie nie wychodź, dobrze?

Byłam zdezorientowana. Pokiwałam powoli głową, dając tym znać, że rozumiem. Chciałam o coś zapytać, ale nim otworzyłam usta, drzwi auta już się zamknęły. Patrzyłam, jak idzie do środka i jak znika z mojego pola widzenia.

Poprawiłam się wygodniej na fotelu i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Oglądała przypadkowe filmiki w Internecie i sprawdzałam powiadomienia.

Powoli zaczynałam się irytować. Sprawdziłam kolejny raz godzinę, niedowierzając. Minęło dobre dwadzieścia minut, odkąd siedziałam sama w samochodzie i czekałam na Wilson'a. Zastanawiałam się, czy nie powinnam wysiąść i sprawdzić, co robi. Mimo, iż niekoniecznie spieszyło mi się do domu, wolałam wracać, niż siedzieć sama w ciemności.

Wzięłam głęboki wdech i wypuszczając powietrze, wydostałam się na zewnątrz. Z tej perspektywy okolica nie podobała mi się jeszcze bardziej. Wiatr nieprzyjemnie poruszał liśćmi, wydobywając złowrogie dźwięki. Miałam wrażenie, że zza krzaków zaraz wyjdzie jakieś zwierzę.

Przyspieszyłam kroku, pragnąc jak najszybciej znaleźć się w środku. Nacisnęłam na klamkę i powoli uchyliłam drzwi, które wydały bolące uszy skrzypnięcie. Zmrużyłam oczy, przez ostre światło w pomieszczeniu. Powoli przeskanowałam wnętrze, niemal zamierając.

Harry stał niemal na końcu sali, oparty o ścianę. Nawet z tak daleka potrafiłam dostrzec gromy, jakie wydobywały się z jego oczu. Był całkowicie spięty, a jego szczęka mocno zaciśnięta. Nie spuszczał ze mnie wzroku nawet na moment, przez co czułam jak pali mnie całe ciało.

Nieopodal niego znajdował się Ethan. Podobnie, jak Wilson patrzył na mnie nieprzyjemnie, ale jego oczy wyrażały także zdziwienie. Najwyraźniej się mnie nie spodziewał.

Tym, co mnie najbardziej zaskoczyło, był znajdujący się naprzeciw nich John. Uśmiech na jego wargach sprawiał, że miałam ochotę zwymiotować. Przy wejściu było też dwóch dosyć barczystych mężczyzn, a postawy każdego z nich, idealnie zdawały się pokazywać, że weszłam w złym momencie.

Nie byłam pewna, co powinnam zrobić. Nogi mi zmiękły, a przez napiętą atmosferę, coraz trudniej było mi oddychać. Wszystkie pary oczy były skierowane na mnie, a ja miałam ochotę odwrócić się i uciec. Tyle, że nie potrafiłam się nawet poruszyć.

- Jenny, jak miło cię widzieć! - usłyszałam radosny głos John'a.

Wystawił ręce do góry i zrobił kilka kroków w moją stronę. Nie wiedząc czemu, moje ciało spięło się jeszcze bardziej. Rozejrzałam się nerwowo dookoła, zatrzymując na moment wzrok na Harry'm. Gdyby jego spojrzenie potrafiło zabijać, już dawno byłabym martwa.

- Cz-cześć - wydusiłam, drżącym głosem.

Widziałam, jak chłopak wskazuje ręką gdzieś za mnie, dając tym znak mężczyzną, którzy sali nieopodal. Obserwowałam, jak idą obok mnie i zatrzaskują za mną drzwi. Wszystkie wnętrzności zaczęły się we mnie wywracać. O co tu chodzi?

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że znów się widzimy - kontynuował, znajdując się coraz bliżej mnie - Nie miałem pojęcia, że Harry cię tu zabrał - po tych słowach obrócił się w stronę chłopaka - Nie wierzę, że nam nie powiedziałeś.

Żółć podchodziła mi do gardła. Przypomniałam sobie sytuację, w której ostatnio się widzieliśmy. Gdy byłam pijana, a John mówił mi te wszystkie okropne rzeczy o Harry'm. Gdy zachowywał się tak dziwnie. 

Chłopak stanął przede mną na tyle blisko, że byłam w stanie wyczuć jego zapach. Nieprzyjemna mieszanka jakiegoś płynu do golenia i zbyt intensywnych perfum. Mimowolnie wyjrzałam zza jego ramienia, spoglądając na Wilson'a. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja miałam wrażenie, że wyczytałam z nich coś, co miało mnie uspokoić.

- Jenny już wychodzi - odezwał się Harry - Trafisz do domu, prawda?

Zdębiałam. Otworzyłam szeroko oczy, niedowierzając. Czy on naprawdę to powiedział? W momencie zachciało mi się śmiać. To była mocna przesada.

- Oczywiście - wycedziłam przez zęby, sztucznie się uśmiechając.

Odwróciłam się i chciałam wyjść, ale na drodze wciąż stał jeden z mężczyzn, którzy ewidentnie przyszli z John'em. Próbowałam go wyminąć, ale pomimo moich prób, chłopak się nie poruszał.

- Och nie ma takiej potrzeby - odezwał się miło John - Ja cię odwiozę.

Myślałam, że już żadne słowa nie będą mogły mnie dziś zaskoczyć, ale jednak. Potrząsnęłam przecząco głową, kątem oka spoglądając na blondyna.

- Dziękuję, ale odmówię - odparłam.

Byłam już dosyć zirytowana i jedyne na co miałam ochotę, to zostać tam chociaż sekundę dłużej. Pragnęłam wydostać się na zewnątrz i wrócić do domu, chociażbym miała iść na piechotę.

- Nalegam - mówił dalej - I tak beze mnie stąd nie wyjdziesz. 

Moja złość dochodziła do apogeum. Z frustracją wypuściłam z siebie powietrze i się do niego odwróciłam. Założyłam ręce na piersi i już chciałam coś odpowiedzieć, gdy Harry mnie wyprzedził. 

- Mamy jeszcze sporo spraw do omówienia - jego głos był surowy - Nie traćmy czasu i wróćmy do tematu.

Chciało mi się płakać. Nie mogłam uwierzyć, że tak mnie potraktował. Że pomimo tak miłego dnia, na końcu i tak byłam dla niego nikim.

John dokładnie skanował każdy cal mojej twarzy. Oblizał powoli językiem usta, po czym poruszył w stronę mężczyzn ręką. Widziałam jak ci odchodzą, umożliwiając mi drogę wyjścia.

- Do zobaczenia, Jenny - powiedział miło - Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy.

Chciałam odpowiedzieć coś nie miłego, ale w porę ugryzłam się w język. Szybko wyszłam na zewnątrz, z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi. Przystanęłam na chodniku, zakładając dłonie na kolanach i lekko się schylając. Potrzebowałam wziąć kilka wdechów by się uspokoić. Mój mózg szalał od nadmiaru myśli i emocji. 

Drżącymi dłońmi wyciągnęłam z kieszeni kurtki papierosy i odpaliłam jednego. Sięgnęłam po telefon i mrużąc oczy, wpatrywałam się w ekran. Było już późno, a ja nawet nie miałam pojęcia, gdzie się znajduję. 

Przeglądałam kontakty, zastanawiając się do kogo zadzwonić, gdy zobaczyłam wiadomość od Harry'ego. Ze złością ją odczytałam.

Harry: Poczekaj na mnie w samochodzie. Wszystko ci wytłumaczę.

Miałam ochotę rzucić w auto urządzeniem, które miałam w rękach. Miał tupet, dobre sobie. Nie miałam zamiaru wsiadać i spokojnie na niego czekać. Chciał, bym wróciła do domu, więc tak zrobię.

Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Serce wciąż mocno mi biło. Wdychałam nikotynę, próbując jakoś opanować nerwy. 

Cała ta sytuacja, która wydarzyła się przed chwilą, była dla mnie kompletną abstrakcją. Dziwne zachowanie John'a, jacyś nieprzyjemni mężczyźni, którzy byli wraz z nim i Harry, który zachowywał się w taki sposób, że miałam ochotę tam wrócić i dać mu w twarz. 

Nerwowo wybrałam numer Ashley, modląc się w duchu by odebrała. Minęło kilka długich sekund, nim usłyszałam w słuchawce jej melodyjny głos.

- Hej - odezwała się ciepło.

Rozejrzałam się dookoła, przemierzając ciemne uliczki. Czułam się niekomfortowo i gdyby nie adrenalina, która buzowała w moich żyłach, już dawno wpadłabym w panikę.

- Mam problem - odezwałam się powoli.

Usłyszałam dziwny szelest i jakiś szept.

- Co się dzieje? - zapytała zmartwiona.

Przystanęłam na moment, biorąc głęboki wdech. Wciąż chciało mi się na zmianę płakać i śmiać.

- Nie wiem, gdzie jestem, a potrzebuję wrócić do domu - mój głos był zmęczony - Przyjedziesz po mnie, proszę?

Nie musiałam długo czekać. Usłyszałam kolejne szelesty i trzaski.

- Gdzie jesteś? - zapytała nerwowo.

Wiedziałam, że się martwi, przez co coś w moim brzuchu nieprzyjemnie się ścisnęło. Trudno było mi zidentyfikować miejsce, w którym się znajdowałam. Nie potrafiłam odnaleźć żadnych znaków szczególnych, ani nazw ulic.

- Jesteś z Mike'm? - zapytałam.

- Tak - odpowiedziała od razu - Jenny, co się dzieje? 

Przełknęłam ciężko ślinę, spoglądając za siebie. Znajdowałam się już kawałek od klubu Harry'ego, ale szary budynek, wciąż wystawał zza drzew.

- Pod klubem - odparłam - Harry'ego. Mike wie gdzie to jest? - dopytywałam.

Słyszałam, jak moja przyjaciółka mówi coś do Devis'a i po chwili przytakuje.

- Tak. Zaraz tam będziemy.

Pokiwałam głową i usłyszałam sygnał, który oznaczał koniec rozmowy. Nie byłam pewna, co powinnam dalej zrobić. Nie chciałam odchodzić zbyt daleko, żeby się nie zgubić, ale jednocześnie nie chciałam tu być. 

Zrobiłam jeszcze kilka kroków do przodu, aż dostrzegłam niewielką ławkę przy ulicy. Powoli do niej podeszłam i na niej usiadłam. Przykurczyłam kolana do piersi i mocno je objęłam.

Cała się trzęsłam, gdy zobaczyłam samochód, który powoli zatrzymał się przy chodniku, nieopodal mnie. Minęło dobre piętnaście minut, gdy na nich czekałam. Dostrzegłam Ashley, która pospiesznie wysiadła z auta i nie zważając na nic, pobiegła w moją stronę. Widziałam, jak Mike idzie w jej ślady, rozglądając się z uwagą dookoła.

Blondwłosa przykucnęła przy moich nogach i złapała mnie lekko za brodę, zmuszając tym bym na nią spojrzała.

- Co się stało? - zapytała powoli, skanując każdy cal mojego ciała.

Przełknęłam ciężko ślinę, zmuszając się do smutnego uśmiechu. Nie chciałam jej martwić.

- Możecie zawieźć mnie pod wrotkarnie? - zapytałam, kątem oka spoglądając na Davis'a - Zostawiłam tam swój samochód.

Ashley od razu pokiwała twierdząco głową. Wyprostowała się i pomogła mi wstać. Na drżących nogach podeszłam do auta i usiadłam na tylnym siedzeniu. Czułam się głupio. Widziałam, jak Mike obserwuje mnie w lusterku, ze zmrużonymi powiekami. On najwyraźniej też zdawał się być zdezorientowany i lekko zmartwiony.

Jechaliśmy w ciszy. Atmosfera była napięta, a ja mocno obejmowałam się ramieniem. Nadal nie potrafiłam zrozumieć, jak mógł mnie tak potraktować. Zawód mieszał mi się ze złością, a ja czułam się bezsilna.

- Jenny, powiedz nam co się stało - odezwała się ciepło Ashley.

Westchnęłam, spoglądając na swoje dłonie. Nie wiedziałam, jak ubrać to wszystko w słowa, ale zdawałam sobie sprawę, że muszę powiedzieć.

- Harry musiał przyjechać na chwilę do klubu - odezwałam się pustym głosem - Miał pójść na chwilę, ale czekałam na niego tak długo, że w końcu tam poszłam - uciekłam na chwilę, spoglądając w bok - To było dziwne. Był John, jakiś dwóch mężczyzn, Ethan i Harry - widziałam, że Mike lekko się spiął, mocniej zaciskając dłonie na kierownicy - I nie uwierzysz - nachyliłam się w stronę przyjaciółki i wskazałam na siebie palcem - Powiedział, żebym wracała do domu. Że znam drogę! - wyrzuciłam ręce w powietrze, z irytacją.

Ciężko dyszałam, śledząc ich twarze. Blondwłosa otworzyła szeroko usta, będąc poważnie zaskoczona. Mike nic się nie odzywał i na pierwszy rzut oka, wyglądał całkowicie zwyczajnie, ale widziałam, jak stara się ukryć emocje. Jakby grał, że wszystko jest w porządku, niż jakby faktycznie tak było.

- Co za dupek! - wycedziła Ashley.

Potaknęłam, usadawiając się wygodniej na fotelu. Wyjrzałam zza szybę. Byliśmy już prawie na miejscu.

- Jak go tylko spotkam... - zaczęła, pełna złości.

- Może go źle zrozumiałaś - przerwał jej Mike.

Jak na zawołanie obydwie spojrzałyśmy na niego wielkimi oczami. Źle zrozumiałam?

- Co?! - wydusiłam, niedowierzając.

Widziałam, jak wzrusza ramionami i lekko unosi kącik ust do góry.

- Po prostu z nim porozmawiaj - kontynuował - Wyjaśnijcie wszystko.

Potrząsnęłam głową, śmiejąc się nieprzyjemnie pod nosem. Czy cały świat zwariował, czy to ja zwariowałam?

Moja przyjaciółka najwyraźniej podzielała moje zdanie. Widziałam, jak mierzy chłopaka złowrogim spojrzeniem, a para niemal bucha z jej nozdrzy.

- Żartujesz? - zapytała pełna złości - Ma z nim rozmawiać?! Po tym, jak ją potraktował?! - krzyczała.

Ciężko dyszała, wpatrując się w profil chłopaka, który zamilkł i najwyraźniej nie miał zamiaru kontynuować tej wymiany zdań. Niemal od razu przystanął na parkingu, obok mojego samochodu, a ja nie zważając na nic, szybko z niego wysiadłam.

- Dzięki - powiedziałam, zanim zatrzasnęłam za sobą drzwi.

Wkładałam klucz do auta, gdy usłyszałam za sobą jakiś krzyk i trzaśnięcie drzwiami. Ashley szła wściekła w moją stronę i przystanęła po drugiej stronie mojego samochodu.

- Daj spokój - odezwał się Mike.

Blondwłosa wystawiła w jego kierunku środkowy palec i weszła do środka. Obejrzałam się w jego stronę. Stał zrezygnowany, ze spuszczonymi rękami. Nasze spojrzenia na moment się spotkały, ale ja też czułam się urażona. 

Wsiadłam do środka i z piskiem opon wyjechałam na ulicę. 

___________________________
ŚCISKAM WAS MOCNO, CZYTELNICY 🖤

Continue Reading

You'll Also Like

1M 25.4K 71
"- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam - Czemu Ci aż tak bardzo zależy, żebym się nie pocięła, zaćpała czy skoczyła z pierdolonego mostu? - Bo.. - O...
10.2K 168 34
15-letnia Naomi Wilson przeprowadza się z rodzicami do innego miasta gdzie mieszka jej 16-letni brat. Ich rodzice zamieszkują bliżej swojej pracy a N...
28.4K 1.1K 29
trzecia część serii „law and business" Nie trzeba znać poprzednich dwóch części, ale mogą występować spojlery!!! - Gdzie się pani widzi za pięć lat...
6.5K 227 26
Trzy najlepsze przyjaciółki mają podwójne życie, za dnia normalne uczennice w najlepszej szkole. W nocy królowe nielegalnych wyścigów. Ich świat z...