Rozdział 7

2.6K 72 20
                                    

Stałam w osłupieniu przyglądając się trzem chłopakom przed sobą. Nie patrzyłam na James'a, ale wiedziałam, że też był zaskoczony. Nie potrafiłam pojąć dlaczego Ashley po nich zadzwoniła. Co ją skłoniło, by ich stu ściągnąć? Miała już się więcej nie kontaktować z Mike'm. A gdy tylko przypomniałam sobie, co wydarzyło się przed chwilą w domu za nami, zrobiło mi się jeszcze gorzej.

- Cześć Mike - uśmiechała się do niego szeroko, używając swojego przesłodzonego tonu - Ethan, Harry - zwróciła się do chłopaków stojących obok.

Na ostatnie imię mimowolnie się skrzywiłam. Dlaczego los wciąż mnie karał, krzyżując nasze drogi? Dlaczego Ashley mi to robiła? Zdawałam sobie sprawę, że nie wiedziała o niczym, ale cholera, przecież rozmawialiśmy o tym w trójkę. Przecież uzgodniliśmy, że powinniśmy trzymać się od nich z daleka. Że mogą być niebezpieczni.

Robiłam wszystko, by tylko nie patrzeć na lokatego bruneta. Wpatrywałam się w ulicę przed sobą i próbowałam uspokoić oddech.

- To James - blondynka przedstawiła naszego przyjaciela.

W trójkę skinęli w jego stronę, ale widziałam jak przez chwilę wszyscy uważnie go obserwowali. Chłopak najwyraźniej to zauważył, bo lekko się w sobie skulił. Zresztą podobnie jak ja, gdy trzy pary oczu spoczęły na mnie.

- Cześć - rzuciłam, ale mój głos był cichy i niepewny.

Nie rozumiałam jak Ashley może nie przeszkadzać ten zimny wzrok. Może Mike patrzył trochę inaczej, zazwyczaj raczej się uśmiechając, ale oczy Ethan'a i Harry'ego sprawiały, że czułam się jakby prześwietlali mnie na wylot. Niekoniecznie wyglądali na kogoś, kto chce spędzić z nami czas i sobie pogawędzić. Wręcz przeciwnie, patrzyli na nas z góry, z nieodgadniętym nastawieniem.

- Powinniśmy się już zbierać - odważyłam się odezwać.

Podniosłam lekko głowę do góry i spojrzałam na swoich przyjaciół. Miałam nadzieję, że blondynka szybko się pożegna i po prostu ze mną odejdzie. Ale o dziwo, ta zmarszczyła tylko w zdziwieniu brwi.

- Jak to już zbierać? - zapytała - Przecież impreza się dopiero rozpoczęła - jej usta rozszerzyły się w uśmiechu.

Czułam się tak, jakby ktoś właśnie dał mi w twarz. Może nie zawsze rozumiałam postępowanie swojej przyjaciółki, ale teraz... to było zbyt wiele. Jeszcze przed chwilą wymachiwała w stronę Tom'a wszystkim co miała pod ręką, doprowadzając kuchnie do ruiny, a teraz chciała z nimi wejść do środka, jak gdyby nigdy nic.

Spojrzałam na James'a stojącego za Ashley. Widziałam jak się spina i z przerażeniem patrzy w moje oczy. On sam nie wiedział, co się dzieje.

- Błagam cię - zaczęłam zmęczonym głosem - Nie mam siły na ciąg dalszy.

Starałam się mówić cicho, ale wiedziałam, że trzech chłopaków za mną i tak się nam się przysłuchuje. Próbowałam zignorować palący wzrok na swoich plecach. Pragnęłam zabrać swoich przyjaciół do domu i wyjaśnić to wszystko, gdy już wytrzeźwieją.

- Ja wracam - blondynka z obojętną miną przyglądała się mojej twarzy - Jeśli ty chcesz, możesz jechać do domu.

Poczułam lekkie ukłucie w sercu. My takie dla siebie nie byłyśmy. Chociaż zdawałam sobie sprawę, że jest pijana i stało się coś, co ją naprawdę mocno wyprowadziło z równowagi, to mimo to jej ton i tak mnie zabolał.

- Więc chodźmy - usłyszałam za sobą Mike'a.

Wyprzedził mnie i otworzył drewniane drzwi. Patrzyłam jak Ashley idzie za nim, zarzucając włosami. W tamtej chwili opadła ze mnie złość, a zastąpił ją żal.

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz