Rozdział 11

2.4K 69 11
                                    

Był poniedziałek rano, a na szkolnym korytarzu wrzało. Słyszałam jak większości osób, z entuzjazmem opowiada o piątkowej walce. Miałam ochotę przewracać oczami za każdym razem, gdy o moje uszy obijały się informacje na ten temat. Jak można z takim zaangażowaniem mówić o czymś tak głupim?

Cały weekend spędziłam w kawiarni. Był spory ruch i tego dnia czułam się jakby przejechał po mnie walec. Niewiele spałam. Wciąż budziłam się w nocy i wpatrywałam w sufit swojego pokoju. Sprawy związane z egzaminami końcowymi i wyborem studiów, wciąż nie dawały mi spokoju. Chociaż bardzo się starałam, nie potrafiłam podjąć żadnej rozsądnej decyzji. Wszystko wydawało mi się tak odległe i nierealne.

Siłowałam się ze swoją szafką, gdy James niemal w podskokach do mnie podszedł. Miał na sobie granatowe, obcisłe spodnie i luźną, czarną koszulkę. Jego włosy jak zwykle były idealnie zaczesane do tyłu, a oczy błyszczały gdy na mnie spoglądał. Miał usta rozszerzone w uśmiechu, co lekko mnie zdezorientowało.

- Cześć słońce - przywitał się, puszczając do mnie oczko.

Chłopak oparł się ramieniem o szafkę i wciąż wesoło się uśmiechał. Uniosłam ku górze brwi, robiąc pytającą minę.

- Cześć - powiedziałam powoli - Skąd ta radość?

- Widziałaś się już z Ashley? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

Pokręciłam przecząco głową, rozglądając się po korytarzu. Miałam nadzieję, że dostrzegę swoją przyjaciółkę. I tak też się stało. Ashley przeciskała się przez tłum w naszą stronę. Wyglądała ładnie. Miałam na sobie jasnoniebieskie spodnie i biały obcisły top. Jej włosy lekko się unosiły, gdy szła. A co zaskakujące, uśmiechała się równie szeroko co James.

Przywitała się z nami i uścisnęła każdego z osobna. Wciąż czułam się zagubiona. Czy o czymś nie wiedziałam? Patrzyłam na James'a w oczekiwaniu.

- Wyjaśnimy ci wszystko na długiej przerwie - powiedział w końcu.

Pokręciłam z zrezygnowaniem głową, ale się zgodziłam.

***

Gdy w końcu nastała pora lunchu udałam się na zewnątrz budynku, gdzie umówiłam się z przyjaciółmi. Przystanęłam na placu, próbując ich odnaleźć. Nie minęła chwila, a dostrzegłam dwie znajome sylwetki, znajdujące się przy jednym ze stolików. Powoli do nich podeszłam. Słońce przyjemnie ogrzewało moje ciało. Naples było cudowne pod względem pogody.

Usiadłam obok Jeams'a i wyciągnęłam z torebki pudełko z naleśnikami. Ashley jak zwykle zajadała się jogurtem, a chłopak pochłaniał swoje kanapki. Odkąd przyszłam, nie odezwali się ani jednym słowem.

- Więc? - zaczęłam.

Widziałam jak brunet spogląda na blondwłosą. Chwilę toczyli ze sobą jakąś niemą rozmowę, jakby zastanawiali sie kto pierwszy powinien zacząć.

- Byliśmy w piątek na walce - odezwał się w końcu.

Zmrużyłam oczy w zdziwieniu, czujnie wpatrując się w jego twarz.

- Byliśmy? - zapytałam.

Obydwoje przytaknęli niemalże w tym samym momencie. Poprawiłam się, wygodniej siadając na ławce. Spodziewałam się, że Ashley się tam wybierze, ale że James? To już naprawdę mnie zaskoczyło.

- Było super! - podniósł głos w ekscytacji - Harry jest niemożliwy! Znokautował go już w drugiej rundzie!

Patrzyłam na niego wielkimi oczami. Od kiedy walki było częścią jego zainteresowań?

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz