Rozdział 42

2.2K 59 10
                                    

- To na pewno dobry pomysł? - zapytałam niepewnie.

Stałam tuż obok James'a, przed ogromnym budynkiem. Wpatrywałam się w wielki, neonowy napis "MOON" na górze. Dookoła nas było słychać śmiechy, krzyki i głośne rozmowy. Spojrzałam na ogromną kolejkę przed wejściem, która zdawała się nie mieć końca. 

Morris nalegał, żebyśmy tu przyszli, odkąd Ashley zaczęła wychwalać to miejsce. Ja zdawałam sobie sprawę, że powodem tego nie była sama impreza, a fakt, kogo tutaj poznała. James za to zdawał się tego nie zauważyć. 

- Kate i Stev się spóźnią - powiedział blondyn, wpatrując się w swój telefon - Poczekamy na nich w środku.

Uniosłam wysoko brwi, przewracając oczami. 

- Albo w kolejce - odparłam, z lekką rezygnacją.

Umówiliśmy się z parą, która chodziła do naszego liceum. Byli w naszym wieku i spędzali sporo czasu z James'em. Ja niezbyt dobrze ich znałam. Byli bardziej jego znajomymi, niż moimi. 

Chłopak westchnął ciężko, słysząc moje słowa, ale zdawał się i tak nie tracić dobrego humoru.

- Daj spokój - powiedział, po czym zaczął iść przed siebie.

Podążałam tuż za nim, w stronę końca kolejki. Przystanęliśmy za dwoma dziewczynami, które na oko wydawały się kilka lat starsze od nas. Miały sporo tatuaży i skąpe ubrania na sobie. Od razu spuściłam wzrok, przyglądając się swojemu strojowi. Zdecydowałam się nałożyć jasnoniebieskie dżinsy z przetarciami i czarną, obcisłą bluzkę z marszczeniem i z długim rękawem. Mimo, iż sporo czasu spędziłam przed lustrem szykując się i malując, wyglądałam aż nazbyt zwyczajnie. 

Wychyliłam się lekko zza ludzi, próbując dostrzec początek. Jednak pomimo moich starań,  nie mogłam zobaczyć wejścia. Byłam lekko zaskoczona, aż tak wielkim tłumem. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo oblegane jest to miejsce. 

Z każdej strony słyszałam pijany bełkot, który powoli zaczynał mnie irytować. Fakt, bardzo chciałam się wyrwać z domu, ale nagle poczułam coś w rodzaju ukłucia niepokoju. MOON nadal był miejscem, do którego nie pasowaliśmy. Jeszcze jakiś czas temu omijalibyśmy go szerokim łukiem. Nie rozumiałam skąd w James'ie, była aż taka ekscytacja.

- Długo to jeszcze potrwa? - zapytał, stając na palach i próbując coś dostrzec.

Spojrzałam na jego profil. Jak zawsze miał idealnie zaczesane do tyłu blond włosy. Nałożył na siebie czarne, lekko obcisłe jeansy i granatową koszulkę w serek. Na ramiona zarzucił skórzaną kurtkę i pomimo, iż jego strój w pewnym sensie był zwyczajny, Morris wyglądał bezbłędnie. Zadziwiało mnie, jak dobrze prezentował się we wszystkim, co na siebie założył.

- Oo! - krzyknął mi do ucha, przez co od razu się skrzywiłam, przykładając rękę do skroni - Coś się rusza!

Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem. Zrobiliśmy kilka kroków do przodu, znów zatrzymując się na dobre parę minut. 

***

Do środka weszliśmy po prawie półgodzinnym czekaniu. Stanie w kolejce tak mnie zmęczyło i zirytowało, że mój dobry humor na imprezowanie, prawie całkowicie przepadł. Widziałam, jak chłopak przystaje i dokładnie skanuje wzrokiem pomieszczenie. Miał uchylone lekko usta i powiększone oczy. Naprawdę zdawało mu się podobać. 

Niebieskie światła migotały w ciemności. Ludzi było tak dużo, że ledwo byłam w stanie coś dojrzeć. W powietrzu unosił się zapach alkoholu, potu i mieszanki perfum, przez co w pierwszej chwili lekko mnie zemdliło. 

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz