Rozdział 28

2.3K 50 15
                                    

Poczułam, jak robi mi się zimno. Ktoś ściągał ze mnie kołdrę, zakłócając mój sen. Zmrużyłam oczy, chcąc przyzwyczaić się do światła. 

- Jenny, wstawaj! - usłyszałam, czyjś krzyk.

Rozejrzałam się po pokoju, zdezorientowana. Potrzebowałam chwili, by wspomnienia powoli zaczęły do mnie docierać. Byliśmy w domku ojca James'a. Przy łóżku stała Ashley, ze zmiętą pościelą w dłoniach. Patrzyła na mnie surowo, tupiąc jedną nogą.

- Od godziny próbuje cię obudzić - powiedziała z wyrzutem - Wszyscy już na ciebie czekają. Wstawaj, ubieraj się!

Potrząsnęłam głową, protestując. Podniosłam się na łokciach i zbliżyłam do dziewczyny. Wyrwałam jej szybkim ruchem kołdrę z dłoni i się nią szczelnie przykryłam. Ukryłam w niej twarz i zamknęłam zmęczone oczy.

- Nigdzie nie idę - wypaliłam przez materiał.

Ashley znów szarpała za pościel, ale mocno trzymałam jej końce. Nie miałam zamiaru tak łatwo się poddać. Większość nocy nie przespałam. Po moim spotkaniu z Harry'm w kuchni, przeleżałam kilka godzin, wpatrując się pusto w sufit. Miałam tyle myśli w głowie, których nie potrafiłam ułożyć. Zasnęłam dopiero na ranem. W głowie nieprzyjemnie mi dudniło. Marzyłam tylko o tym, by znów zapaść w głęboki sen. 

- Jenny, nie zachowuj się jak dziecko! - krzyknęła.

Westchnęłam ciężko, puszczając materiał. Podniosłam się do siadu i spojrzałam na nią z wyrzutem. Moje oczy ciskały piorunami, gdy patrzyłam na jej twarz.

Miała na sobie jasnoniebieskie rurki i błękitny top, z długim rękawem i dekoltem. Zauważyłam, że zdążyła się pomalować i ułożyć idealnie swoje blond włosy. Od kiedy była takim porannym ptaszkiem?

- Dobra - powiedziałam w końcu, zmuszając się do wstania.

Po niecałych czterdziestu minutach, schodziłam już na dół. Po wczorajszym upadku, wciąż bolał mnie każdy kawałek ciała. Biorąc prysznic zauważyłam kilka siniaków na kolanach i łokciach. I mimo, iż wywołało to bolesne wspomnienie, w duchu uśmiechnęłam się sama do siebie. Harry siedział ze mną w kuchni. Rozmawiał, był miły. I jak zawsze, był jedną wielką zagadką.

Zastanawiałam się, czy coś się między nami zmieniło. Poniekąd mogłam dostrzec to w jego zachowaniu. Nie był już w stosunku do mnie tak arogancki i niemiły, jak wcześniej. Jakieś mury, które starannie zbudowaliśmy, runęły. 

Weszłam do salonu i rozejrzałam się dookoła. Na kanapie siedział James, a tuż obok niego Ashley i Mike. Na fotelu dostrzegłam Harry'ego, na którego widok serce delikatnie mocniej mi zabiło. Przyglądałam się jego twarzy, gdy ze skupieniem śledził coś na swoimi telefonie. 

- Nareszcie - westchnął Morris - Myślałem, że będziemy musieli czekać na ciebie do wieczora.

Przewróciłam oczami, opierając się ramieniem o framugę drzwi. W brzuchu mi burczało, a ja miałam ochotę pokroić, za chociaż jeden łyk kawy.

- No już, wychodzimy! - James spojrzał na pozostałą trójkę, wstając z kanapy.

Zebrał swoje rzeczy ze stolika i z ogromnym uśmiechem na ustach podszedł w moją stronę. Zanim mnie wyminął, pocałował mnie delikatnie w policzek i poruszył brwiami. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Mimo, iż lekkie gęsty czułości były u nas dosyć normalne, to nigdy nie zachowywaliśmy się w stosunku do siebie, aż w taki sposób.

Widziałam, jak Ashley mija mnie, z idącym tuż obok niej Mike'm. Miałam ochotę westchnąć teatralnie. Blondwłosa wydawała się nie widzieć poza brunetem, całego świata. Nieustannie przeczesywała swoje włosy i uśmiechała się do niego zalotnie. Harry włóczył się ostatni, z widoczną niechęcią. Wydawało mi się, że podobnie jak ja, wolałby zostać w domu.

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz