LOST (ZAKOŃCZONE)

By uciekinnierka

199K 5.3K 991

Jenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog
Kilka słów ode mnie
Druga część "LOST"

Rozdział 43

2.6K 66 16
By uciekinnierka

- Widzę, że przydałby ci się partner do tańca - powiedział, ignorując moje zaskoczenie.

Wpatrywałam się w jego dłoń, którą wyciągał w moją stronę. Teatralnie się schylił i założył rękę za siebie. Uśmiech sam wkradł się na moje usta. Muzyka nagle zdawała się ucichnąć. Jakby wszystko na moment zamarło, wraz ze mną. Nie słyszałam już głośnych krzyków, rozmów, irytujących śmiechów. Byłam tylko ja i on, spoglądający sobie w oczy.

Nie myślałam nad tym, co robię, gdy chwytałam go za szorstką dłoń. Dziwny dreszcz, przeszedł mnie przez całe ciało, gdy nasza skóra się zetknęła. Od razu wygiął rękę, obracając mnie, przez co przez chwilę prawie straciłam równowagę. Wpadłam w jego ramiona, obijając się o jego tors. Uniosłam wzrok spoglądając w jego zielone oczy i mogłabym przysiąść, że nigdy wcześniej nie błyszczały tak pięknie, jak wtedy.

Przełknęłam ciężko ślinę, gdy ułożył dłonie na moich plecach. Zawiesiłam ręce na jego karku, starając się poruszać w rytm muzyki. Nogi miałam jak z waty. Miałam wrażenie, że gdybym się go nie trzymała, już dawno upadłabym na ziemię. Wciąż podtrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Ciężko było mi coś wyczytać z jego twarzy. Niewielkie uśmieszek błąkał się przy jego wargach, ale zdawało mi się, że niezwykle bardzo stara się go ukryć.

Z chwili na chwilę coraz bardziej się rozluźniałam. Puścił do mnie oczko, co naprawdę mnie rozbawiło. Zaśmiałam się pod nosem, odrzucając głowę do tyłu. Nie było żadnych czerwonych flag, żadnych alarmów - a przecież powinny być.

- Jenny? - usłyszałam gdzieś za sobą podniesiony głos.

Obróciłam głowę, próbując dojrzeć, kto do mnie mówi. Napotkałam wściekły wzrok James'a. Stał tuż obok nas, z założonymi rękami na piersi. Z oczu ciskał błyskawicami. Włosy miał lekko potargane i wyglądał, jakby chciał kogoś zamordować.

Przełknęłam ciężko ślinę, spoglądając na Harry'ego. Czułam, że lekko się spiął, ale poza tym, nic się nie zmieniło. Wciąż ciasno obejmował mnie ramionami i najwyraźniej nie miał zamiaru przestać. Opuściłam ręce wzdłuż ciała, czując na sobie palące spojrzenie swojego przyjaciela.

- Koniec zabawy! - powiedział Morris, podchodząc do nas bliżej.

Harry uniósł wysoko brwi i spojrzał na niego z politowaniem. Wydawał się absolutnie niewzruszony. Jakby James był dla niego jedynie irytującym komarem.

- Nie zauważyłeś, że nam przeszkadzasz? - wycedził Wilson, surowym tonem. 

Nadal pozostawałam w jego uścisku. Nie byłam pewna, co powinnam zrobić. Błądziłam wzrokiem to z James'a, to na Harry'ego, a mój mózg pracował na zwiększonych obrotach. Wiedziałam, że powinnam odejść, ale nie potrafiłam. Coś we mnie chciało zostać z Wilson'em i nigdy nie schodzić z parkietu.

- Jenny, idziemy! - James zwrócił się do mnie podniesionym głosem.

Spuściłam wzrok, czując jak gula w moim gardle zaczyna rosnąć. Zrobiłam lekki krok do tyłu, próbując się wydostać z uścisku chłopaka, ale bezskutecznie. Skanował dokładnie każdy cal mojej twarzy, a ja czułam, jak zaczynam maleć.

- Nie musisz - powiedział do mnie poważnie - Nikt nie będzie ci rozkazywał - zwrócił się nieco surowiej do Morris'a.

Mój przyjaciel miał zaciśniętą szczękę i pięści. Nie rozumiałam, skąd w nim tyle złości, ale nie chciałam tego pogłębiać. Przyszłam tutaj z nim.

Uśmiechnęłam się smutno, rozplątując zaciśnięte palce chłopaka na swojej tali. Niechętnie je poluzował i się ode mnie odsunął. Nagle zrobiło mi się niebywale zimno. Otuliłam ramieniem swoje ciało, spoglądając na swoje stopy.

- Trzymaj się od niej z daleka - wycedził James, podchodząc do Harry'ego na tyle blisko, że dzieliło ich tylko kilkanaście centymetrów.

Uniosłam wysoki brwi, będąc w ogromnym szoku. Czy tego nie było za wiele? Nie miał prawa aż zanadto wtrącać się w moje życie.

- Coś ci się chyba pomyliło - odezwał się Harry - Jesteś ostatnią osobą na tym świecie, która będzie mi mówić co mam robić.

Widziałam, że atmosfera zaczyna nieprzyjemnie gęstnieć, więc zmusiłam się by podejść do chłopaków i stanąć między nimi. Mimo, iż całe moje ciało chciało odejść z Harry'm, popchnęłam James'a lekko, i po prostu pociągnęłam za sobą. Szliśmy w ciszy przeciskając się przez tłum ludzi. I naprawdę chciałam się odwrócić, tyle, że nie mogłam. Nie ufałam sobie na tyle, by wiedzieć, że nie zawrócę.

- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, gdy znaleźliśmy się w rogu sali.

Błądziłam wzrokiem po twarzy James'a, czując jak złość we mnie z chwili na chwilę narasta. Chciałam zrozumieć jego zachowanie. To, jak nagle zmienił stosunek do Harry'ego, to jak się wtrącał w moje życie. Ale pomimo starań, nie potrafiłam. 

- Co ty wyprawiasz?! - powtórzył, kładąc nacisk na drugie słowo.

Wyrzuciłam ręce w powietrze, kręcąc głową z niedowierzaniem. Ktoś przeszedł obok mnie, szturchając mnie barkiem. 

- Nie masz prawa tak się zachowywać! - wciąż miałam podniesiony głos.

Złość buzowała w moich żyłach. Nie ważne, co myśleli o tym moi przyjaciele, rodzina i każda inna osoba. To było moje życie i moje decyzje.

- Już zapomniałaś? - Morris spoważniał, robiąc krok w moją stronę - Wykorzystał cię. Widzi w tobie tylko zabawkę, nic więcej. Obudź się Jenny!

Tego było już dla mnie za wiele. Coś zabolało mnie pod żebrami. Oczy lekko mi się zaszkliły, ale nie miałam zamiaru pokazać James'owi, jak bardzo zranił mnie swoimi słowami. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, a w moim gardle formowała się ogromna gula.

- Idę do łazienki - odparłam, spoglądając na podłogę.

Czułam, że jeszcze chwila w jego towarzystwie, a wybuchnę. Nie czekałam, aż odpowie, po prostu odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie. Obijałam się od nieznajomych ludzi, próbując dotrzeć jak najszybciej do toalety. Wszystko we mnie drżało. 

Znajdowałam się w niewielkim korytarzu prowadzącym do łazienek, gdy czyjaś dłoń zacisnęła się na moim ramieniu. Nie miałam czasu zareagować. Po chwili, ktoś popchnął mnie na ścianę, a ja z bólem, uderzyłam plecami o mur. Uniosłam wzrok, chcąc spojrzeć na swojego napastnika, a moim oczom ukazały się te znajome, zielone oczy.

- Chcesz mnie zabić? - wycedziłam, będąc wciąż wściekła.

Chłopak nadal mnie trzymał. Przejechał językiem po swoich wargach i potrząsnął głową.

- Czasem chcę - odpowiedział.

Poczułam znajome ukłucie w sercu. Przypomniałam sobie naszą rozmowę nad jeziorem. Bolące wspomnienie, rozlało się po moim wnętrzu. Nie chciałam o tym pamiętać.

Widziałam, jak powoli zaczyna nachylać się w moją stronę. Zamarłam spoglądając na jego bladoróżowe usta. Cały świat się zatrzymał. Przybliżył się do mojego ucha, a jego ciepły oddech otulił moje ciało. Serce niemal chciało wyskoczyć mi z piersi.

- Walić James'a - wyszeptał, ostatnie słowo niemal wypluwając ze swoich ust - Zatańcz ze mną.

Jego głos był ciężki i pewny. Przeszedł mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Nierówno oddycham, obserwując, jak się ode mnie oddala. Coś w jego oczach błyszczało, i chociaż nie potrafiłam tego  rozpoznać, mogłabym wtedy przysiąc, że jest w tym odrobina radości. Patrzył na mnie tak przeszywającym wzrokiem, że nie byłam w stanie nad sobą panować. Poszłabym za nim nawet do samego piekła, gdyby mnie tylko o to poprosił.

Powoli pokiwałam głową, zgadzając się.

- Dobrze - odparłam drżącym głosem.

Puścił moją rękę, a mi nagle zrobiło się niebywale zimno. Dlaczego tak bardzo na mnie działał?

Minęła chwila, a wyciągnął w moją stronę swoją dłoń. Nie zastanawiałam się, chwytając za nią. Nasze palce się ze sobą złączyły, a przez moje ciało przeszedł dziwny prąd. Prowadził mnie przez tłum ludzi, ani na chwilę nie zmniejszając uścisku. Przeciskaliśmy się w drodze na parkiet i mimo, iż zdawałam sobie sprawę, że popełniam błąd, coś we mnie skakało z radości.

Stanęliśmy niemalże na środku. Niewielki uśmiech wkradł się na jego wargi. Wydawało mi się, że widzi moje zmieszanie. Obrócił mnie wokół osi, przez co lekko się rozluźniłam. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale wciąż smutno. Przyciągnął mnie do siebie, a nasze ciała się zetknęły. Nie tańczyliśmy w rytm muzyki. Nasze powolne ruchy w ogóle nie pasowały do tego, co leciało w głośnikach. I może przez to czułam się tak intymnie i dobrze. Bo tylko my słyszeliśmy muzykę, do której układaliśmy powoli nasze ruchy. 

W tamtym momencie pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie. Nie chciałam nigdy wyswobodzić się z jego uścisku. By muzyka nigdy nie przestała grać, a noc się nie kończyła. Bo wtedy, w tamtej chwili, wszystko w końcu było dobrze.

Tańczyliśmy długo. Straciłam poczucie czasu, śmiejąc się pod nosem i robiąc obroty. Przylegałam do jego ciała i wdychałam jego kojący zapach. Żadnych czerwonych lampek, żadnych flag. Wszystko było na swoim miejscu.

Wiedziałam, że prędzej czy później, rzeczywistość mnie dopadnie. Pomimo, iż zapomniałam o James'ie, on zdawał się nie zapomnieć o mnie. W pewnym momencie, stanął tuż obok nas, a jego złość sięgnęła zenitu.

- Ja pierdole, nie wierzę! - krzyknął, kręcąc z niedowierzaniem głową.

Trzymałam rękę na torsie Harry'ego, gdy patrzyłam na rozwścieczoną twarz Morris'a. Deja vu. 

- James... - zaczęłam, wzdychając ciężko. 

Chciałam by nas zostawił. Ten jednak chwycił mnie za rękę i szarpnął do tyłu. Przez jego nagły ruch prawie straciłam równowagę. Otworzyłam szerzej oczy, nie będąc pewna czy to naprawdę się stało.

- Idziemy - zwrócił się do mnie surowo.

Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nagle Harry stanął tuż między nami. Jak w zwolnionym tempie, wiedziałam jak robi zamach, a jego pięść zderza się z twarzą mojego przyjaciela. Zasłoniłam usta dłonią, a moje serce zaczęło mocniej bić. Wszystko runęło.



__________________________________________

Ściskam Was mocno! Jestem niezwykle wdzięczna za każdego z Was!  

Continue Reading

You'll Also Like

139K 4.4K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
687K 20.9K 32
Opowieść o tym jak księżniczka, zakochuje się w księciu. Tylko, że księżniczka od zawsze nienawidziła księcia. Czy książę odwzajemniał to uczucie? ...
13K 429 17
Kto by pomyślał, że rodzice znów zaczną współpracować firmowo? Nikt. Kto by pomyślał, że przez to dwójka dawnych przyjaciół będzie mieszkać razem pr...
348K 30.3K 22
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...