LOST (ZAKOŃCZONE)

By uciekinnierka

192K 5.1K 988

Jenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog
Kilka słów ode mnie
Druga część "LOST"

Rozdział 23

2.8K 73 5
By uciekinnierka

Nie wiem, jak długo leżeliśmy w ciszy, wpatrzeni w rozgwieżdżone niebo. Mimowolnie znajdowałam gwiazdozbiory i liczyłam je w pamięci. Starałam się z całych sił, nie myśleć o matce, ale jej obraz nie chciał opuścić mojej głowy. Wyraźnie widziałam jej brązowe, błyszczące oczy. Długie rzęsy, mały nos. Widziałam krótkie, kasztanowe włosy, układające się w idealne fale. Wszystko to, uderzyło we mnie z ogromną siłą. Mówiąc, że bolało to za mało. Moje serce rozpadło się na tysiące malutkich kawałeczków. Ale nie chciałam uciekać. Nie miałam ochoty wstawać i odejść. Pragnęłam to przeżyć, przeboleć. Jakbym w ten sposób się z nią żegnała. Kończyła jakiś ważny rozdział i stawiała krok do przodu.

- Mój tata mówił, że gdy umierasz stajesz się gwiazdą - powiedział nagle, Harry.

Odwróciłam zaskoczona wzrok w jego stronę. Prosiłam w myślach by przestał, by już więcej nic nie mówił. To jeszcze bardziej mnie łamało, a ja nie chciałam się przy nim rozpaść. A mimo to, nie potrafiłam mu przerwać. Nie miałam siły otworzyć ust i cokolwiek powiedzieć. Po prostu wpatrywałam się w jego profil. W rzęsy, kładzące się cieniem na jego twarz, w duży, garbaty nos, w błyszczące, zielone oczy. Patrzyłam na jego kręcone włosy, rozrzucone po ziemi. Wyglądał jak dzieło sztuki, jak człowiek stworzony przez samego Boga.

- W dzieciństwie myślałem, że jeden z tych małych świecących punktów, jest moim psem - kontynuował - Zabawne, prawda?

Odwrócił się, patrząc prosto na mnie. Nie potrafiłam się poruszyć. Miałam wrażenie, że zamknęliśmy się w nieskończoności.

- To piękne - wyszeptałam.

Mój głos był cichy i zachrypnięty. Moje oczy wciąż błyszczały od zgromadzonych w nich łez.

- To naiwne - poprawił mnie.

Pokręciłam przecząco głową, uśmiechając się smutno. Nasze spojrzenia wciąż pozostawały złączone.

- Mama kładła się ze mną w taki sam sposób, za domem - powiedziałam nagle, zaskakując samą siebie - Gdy byłam mała nauczyła mnie wszystkiego o gwiazdach i kosmosie. Wyczekiwałam na te wieczory, bardziej, niż na boże narodzenie. To było tylko nasze, intymne i takie ważne.

Harry błądził wzrokiem po mojej twarzy, czujnie mnie obserwując. Jego mina nic nie wyrażała. Trudno było mi rozpoznać, czy w ogóle jest zainteresowany tym co mówię, czy nie wychodzę na idiotkę tak mu się zwierzając.

- Teraz już się nie kładzie? - zapytał całkowicie pozważnie.

Nie wiedząc czemu, zaczęłam się śmiać. Coś sprawiło, że chciałam płakać i śmiać się w głos. W tym było wszystko i nic. Jak w nas.

- Nigdy się nawet nie zastanawiałam, czy gdyby żyła, wciąż byśmy to robiły - odpowiedziałam w końcu szczerze.

Widziałam, jak Wilson poważnieje. Mimo, iż było to prawie niewidoczne, spiął się lekko, a jego oczy zabłyszczały intensywniej. Już drugi raz zapragnęłam go pocałować. I tym razem, zamiast karcić się w myślach, przełknęłam ciężko ślinę i szukałam w jego twarzy tej samej chęci. Ale nie wiem, czy jej tam nie było, czy nie potrafiłam jej rozpoznać.

- Współczuję straty mamy - powiedział nagle, odwracając głowę w stronę nieba.

Zrobiłam to samo. Intymna magia zmalała. W pewnym momencie znów usłyszeliśmy ogromny hałas, a nad naszymi głowami pojawił się samolot. Kolejny raz wstrzymałam powietrze, obserwując go uważnie. To było takie magiczne. Czułam się jakbyśmy byli jedynymi osobami na świecie, które mają możliwość takiego widoku.

- Chyba już lubię samoloty - powiedziałam, gdy zniknął z naszego pola widzenia.

Harry zaśmiał się pod nosem.

- Już? - dopytał.

Pokiwałam twierdząco głową, odnajdując na niebie duży wóz. Przygryzłam dolną wargę i chwilę trwałam w ciszy.

- Bardzo boję się latać - wyznałam.

Chłopak nie odpowiedział. Znów miałam wrażenie, że mija wieczność, w której leżymy bez ruchu. I było to tak przyjemne. Nie przeszkadzał mi wiatr, zimno, nie przeszkadzała mi ciemność dookoła. Chciałam tak zostać. Trwać w tym bez końca.

Ale coś nieustannie mi ciążyło. Zastanawiałam się, dlaczego tu jesteśmy? Dlaczego Harry nagle się zjawił? Dlaczego znów był miły, a nawet powiedział mi coś o sobie?

- Lubisz mnie? - wypaliłam w pewnym momencie.

Otworzyłam szeroko oczy, słysząc swoje słowa. Czy to naprawdę było wszystko na co mnie stać? Czy nie mogłam powiedzieć czegoś innego?

- Co to za pytanie? - podniósł się na łokciach, spoglądając w moją stronę.

Unikałam jego wzroku, kuląc się w sobie ze wstydu.

- Wydawało mi się, że chciałeś mnie poznać, żebym dała się polubić - powiedziałam - A może ja chciałam - poprawiłam się szybko.

Czułam się głupio. Miałam wrażenie, że mój mózg nagle się wyłączył i nie kontrolował słów wypływających z moich ust.

Chłopak wciąż na mnie patrzył, z uniesionymi do góry brwiami.

- Widzimy się kolejny raz - kontynuowałam - Czyli jednak mnie lubisz?

Wciąż się nie poruszałam. Czułam się jak mała, zagubiona dziewczynka.

Harry długo nie odpowiadał, co sprawiało że moje poczucie niekomfortu z każdą chwilą się powiększało.

- A Ty? - usłyszałam jego zachrypnięty głos - Lubisz mnie?

Zdziwiło mnie jego pytanie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Wciąż miałam go w głowie, ale nigdy nie myślałam, czy go lubię.

- Nie odpowiedziałeś - odparłam.

- Ty też nie - usłyszałam od razu.

Do domu wracaliśmy w ciszy. Wyglądałam przez okno, zaciskając dłonie na udach. Ciężko było mi się skupić na myślach, gdy niedaleko siedział Wilson. Byłam kłębkiem niedokończonych słów, zbiorem wszystkiego, co chciałam powiedzieć, ale nie potrafiłam.

Po kilkunastu minutach, Harry w końcu się zatrzymał. Obserwowałam swój dom przez przednią szybę. Nie chciałam wychodzić z auta, spoglądać znów ostatni raz w jego oczy i zastanawiać się, czy jeszcze kiedyś się spotkamy. Chciałam, żeby ta noc trwała bez końca, ale musiałam wyjść. Niepewnie zebrałam swoje rzeczy i otworzyłam drzwi pasażera. W ciszy wyszłam na zewnątrz. Zimne powietrze przyprawiło mnie o ciarki. Schyliłam się lekko, by spojrzeć na Wilson'a. Widziałam, jak powoli odwraca  wzrok w moją stronę. Jak czujnie patrzy w moje oczy. Coś ściągnęło się w moim żołądku.

- W innym świecie powiedziałbym, do zobaczenia - niemalże wyszeptałam.

Widziałam, jak coś błysnęło w jego zielonych oczach. Jedna mała iskierka, a jednocześnie było to tak wiele.

- Więc chciałbym być w tamtym świecie - odparł z powagą.

Znieruchomiałam. Wszystko na moment się zatrzymało. Czy on to naprawdę powiedział?

Niepewnie się wyprostowałam i zatrzasnęłam drzwi. Obserwowałam jak rusza i jak znika z mojego pola widzenia. Nogi mi drżały. On naprawdę to powiedział.

Najciszej jak potrafiłam weszłam do domu. Na palcach zmierzałam w stronę schodów, rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu. Gdy mijałam kuchnie, nagle zamarłam. Niewielkie światło paliło się, oświetlając osobę siedzącą przy wyspie. Stanęłam bez ruchu, przyglądając się zmęczonej twarzy Lindy. Uniosła głowę, spoglądając prosto na mnie.

Zacisnęłam powieki, ciężko wypuszczając powietrze. Więc jednak zostałam przyłapana. Niepewnie zaczęłam iść w jej stronę. Nigdy wcześniej nie widziałam by siedziała u nas samotnie po ciemku. Nie mogła spać?

- Cześć, Lindo - przywitałam się, skanując kuchnię.

Zastanawiałam się, gdzie jest ojciec.

- Późno wróciłaś - powiedziała.

Zdziwiłam się. Nie była moją matką, macochą. Nikim, kto powinien rozliczać mnie z pory, o której wracam do domu.

- Zadzwoń do William'a - mówiła dalej - Jeździ po mieście i cię szuka.

Otworzyłam szeroko oczy, szybko wygrzebując w torebce swój telefon. Dwadzieścia trzy nieodebrane połączenia od mojego brata. Nerwowo wybrałam jego numer i przyłożyłam urządzenie do ucha. Kilka zbyt długich sygnałów, sprawiało że mocniej biło mi serce.

- Jenny? - usłyszałam w słuchawce przyjęty głos.

Przeklnęłam w duchu. Dlaczego kompletnie o nich zapomniałam? Dlaczego nie mogłam po prostu ich poinformować, że później wrócę do domu?

- Will? - zaczęłam cicho - Jestem w domu. Bardzo przepraszam, nie słyszałam że dzwonisz.

Słyszałam, jak wzdycha ciężko. Jakby nagromadzone napięcie, powoli z niego schodziło. Miałam ogromne wyrzuty sumienia. Było mi wstyd.

- Nic ci nie jest? - dopytywał.

- Nie, byłam ze znajomymi - skłamałam.

Nie mogłam uwierzyć, że gdy ja leżałam z Harry'm na polanie, mój brat obchodził od zmysłów.

- Dobrze - odparł, ale czułam, że nie był zadowolony.

Rozłączyłam się i schowałam telefon do tylniej kieszeni spodni. Powoli uniosłam wzrok, spoglądając na Lindę. Jej zawsze idealnie ułożone włosy, były teraz mocno potargane.

- Gdzie jest tata? - zapytałam cicho.

Linda posłała mi ciepły uśmiech. Wskazała ręką bym podeszła i usiadła na przeciwko niej. Niepewnie to zrobiłam. Ręce mi drżały, gdy odsuwałam stołek.

- Pojechał kilka godzin temu do klinki. Pilna operacja - wyjaśniła.

Przytaknęłam, czując pewnego rodzaju ulgę. Czyli on nie wiedział. Czyli nie było jeszcze tak źle.

- Kim jest ten chłopak, przy którym zapominasz o całym świecie? - zapytała w końcu.

Patrzyłam na swoje dłonie, nerwowo bawiąc się palcami. Lubiłam Lindę. Była miła, zabawna, niesamowicie elegancka i inteligentna. Ale nigdy nie rozmawiałyśmy szczerze. Nie wchodziłyśmy na prywatne tematy, trzymając się tylko tego co jest bezpieczne.

- To tylko kolega - odparłam, po czym machłam ręką.

Linda zaśmiała sie pod nosem. Melodyjny dźwięk rozbrzmiał w pomieszczeniu.

- Przystojny kolega? - dopytywała.

Spojrzałam na zegarek za nią. Dochodziła druga w nocy. Westchnęłam ciężko, powracając wzrokiem na jej twarz. Sińce powoli zaczęły pojawiać się pod jej oczami.

- Muszę się położyć, przepraszam - powiedziałam, wstając z krzesła - Powiesz o wszystkim tacie?

Patrzyłam na nią czujnie, czując jak napięcie między nami rośnie. Linda pokręciła w końcu przecząco głową, a ja poczułam jak ciężar spada z moich barków.

- Wrócimy do tej rozmowy? - zapytała, gdy odwróciłam się by wyjść.

Nie rozumiałam, dlaczego ją to interesowało. Dlaczego właśnie teraz miałyśmy zacząć rozmawiać jak najlepsze przyjaciółki i obgadywać chłopaków? Mimo wszystko jednak nie chciałam jej sprawić przykrości. Więc założyłam na usta jeden z najcieplejszych, sztucznych uśmiechów i powiedziałam:

- Pewnie.

Coś zakłuło mnie w środku, gdy skłamałam, ale tak delikatnie, że ledwo zwróciłam na to uwagę. To stawało się już coraz łatwiejsze.

________________________
Standardowo ściskam Was mocno i dziękuję. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo jestem wdzięczna, za każdy odczyt🖤🖤

Continue Reading

You'll Also Like

144K 4.9K 29
Minęło kilka miesięcy odkąd Aurora Wood dała kosza Harry'emu Thompsonowi, chłopaku, którego znają wszyscy. A był tego tylko jeden powód: Alexander Mi...
163K 3.2K 39
Rozpoczynają się wakacje, więc wielu nastolatków szuka pracy, żeby sobie dorobić. Katherine ma szczęście i dostaje pracę jako opiekunka do dziecka na...
10.3K 168 34
15-letnia Naomi Wilson przeprowadza się z rodzicami do innego miasta gdzie mieszka jej 16-letni brat. Ich rodzice zamieszkują bliżej swojej pracy a N...
28.5K 1.1K 29
trzecia część serii „law and business" Nie trzeba znać poprzednich dwóch części, ale mogą występować spojlery!!! - Gdzie się pani widzi za pięć lat...