LOST (ZAKOŃCZONE)

By uciekinnierka

191K 5.1K 982

Jenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog
Kilka słów ode mnie
Druga część "LOST"

Rozdział 17

2.9K 76 10
By uciekinnierka

Spędziliśmy w restauracji sporo czasu. Zajadałam się najlepszym homarem, jakiego jadłam w życiu i rozmawiałam z Harry'm. Zwyczajnie i naturalnie. Jakby nigdy wcześniej nie było między nami żadnych spięć. Bez wyrzutów, ironii, nadmiernego przekomarzania się i bez wybuchów złości. Opowiadaliśmy sobie o zwykłych rzeczach, o ulubionym kolorze, potrawie. Wykłucałam się, dlaczego kuchnia włoska jest najlepsza i dużo się śmiałam. Było dziwnie, a mimo to czułam się niezwykle naturalnie. Jakiś mur między nami runął.

Po dwóch godzinach wyszliśmy na zewnątrz. Zrobiło się chłodniej, więc szczelniej otuliłam się ramionami. Noc była ciemna, a niebo przejrzyste.

- Przejdziemy się? - zapytał Harry, wskazując głową w stronę plaży.

Potaknęłam energicznie głową, zgadzając się. Nie minęła chwila, a już staliśmy na piasku. Mimo, iż było zimno, schyliłam się i ściągnęłam z nóg swoje trampki. Wilgotny piasek zetknął się z moimi stopami i było to bardzo przyjemne uczucie. Wzięłam w dłonie buty i się wyprostowałam. Willson patrzył na mnie z uniesioną brwią.

- Tak jest wygodniej - wytłumaczyłam.

Podeszliśmy do wody. Fale rozbijały się przy moich nogach, mocząc moje gołe stopy. Szliśmy wzdłuż brzegu, w kompletnej ciszy. Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć. Czy w ogóle warto było zakłócać ciszę, która o dziwo  nie była niekomfortowa? Wręcz przeciwnie, była kojąca.

Szczelnie obejmowałam się ramionami, gdy nagle Harry przystanął. Zdjął ze swoich ramion marynarkę i zarzucił ją na moje plecy. Spojrzałam na niego spod rzęs, zaskoczona. Kim był ten chłopak, który właśnie stał przede mną? Czy to możliwe, że był tym samym, który jeszcze nie tak dawno, kazał mi wracać do domu?

Odchrząknęłam, robiąc krok do przodu. Powstało między nami niewielkie napięcie, które jak najszybciej chciałam rozładować.

Po kilku minutach zatrzymaliśmy się przy małym pomoście. Harry wszedł na niego pierwszy. Stare deski lekko skrzypiały, pod jego ciężarem. Niepewnie poszłam za nim. Rozglądałam się dookoła, napajając się widokiem. Można było stąd dostrzec miasto, zatopione w światłach. Wszystko było takie piękne, magiczne.

W końcu spojrzałam na bruneta. Stał kilka stóp dalej, patrząc pusto przed siebie. Fale rozbijały się o drewnianą kładkę, ale była na tyle wysoka, że woda tutaj nie docierała.

- A mówiłeś, że ten Harry nie jest romantyczny - wypaliłam.

Prawie od razu poczułam się głupio. Co ja najlepszego wyprawiałam? To nie była prawdziwa randka.

- Bo nie jest - odpowiedział, odwracając się w moją stronę - Aż mnie skręca, gdy pomyślę jakie to banalne.

Miał kamienną minę. Patrzył prosto na mnie, ale przez ciemność panującą dookoła, nasze spojrzenia nie mogły się spotkać. Przełknęłam ciężko ślinę, zaciskając dłonie na rękawach marynarki.

- Fakt, brakuje tylko kwiatek i serduszek - odparłam.

Uśmiechnęłam się pod nosem, ale on tego nie odwzajemnił. Znów odwrócił się, wlewając wzrok przed sobą. Zastanawiałam się, czy powinnam do niego podejść? Czy mogłam zrobić krok w jego stronę i go nie wystraszyć? Czy sama tego chciałam?

Nie poruszyłam się jednak. Staliśmy długo, wciąż w tej samej pozycji. Ciszę zakłócał jedynie szum fal. Kojący dźwięk, a jednak czułam, że coś się między nami zmienia. Że tworzą się inne mury, a przecież jeszcze jakiś czas temu jeden został zburzony.

- Umiesz pływać? - zapytałam w końcu.

To pytanie było tak zwyczajne i banalne, że aż skręciło mnie w środku. A mimo to, poczułam, że było niezwykle potrzebne, by powoli rozładować atmosferę.

- Oczywiście - odpowiedział, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwami - A Ty jak się domyślam, niekoniecznie?

Otworzyłam szczerzej oczy w zdziwieniu.

- Potrafię pływać! - niemal krzyknęłam.

Mój głos był piskliwy i oburzony. Widziałam, jak Harry kręci głową z politowaniem, a na jego ustach pojawiła się mały, cwaniacki uśmieszek.

- Może zaprozentujesz mi swoje umiejętności? - zapytał.

Wciąż uśmiechał się cwaniacko. Pokręciłam przecząco głową, protestując.

- Chętniej zobaczyłabym Twoje - odpowiedziałam.

Wilson nie skomentował moich słów. Staliśmy na przeciwko siebie i mierzyliśmy się wzrokiem. Znów patrzył na mnie intensywnie. Czułam, jak kulę się środku, pod ciężarem jego spojrzenia.

- Nie masz ze mną szans - odparł, zachrypniętym głosem.

Przeszły mnie ciarki wzdłuż kręgosłupa, na ten dźwięk. Wyprostowałam się i uniosłam wysoko głowę.

- To ty nie masz ze mną - odpowiedziałam, akcentując drugie słowo.

Zrobił krok w moją stronę. Poczułam jak całe moje ciało się spina. Zbliżył się do mnie na tyle, że dzieliło nas tylko kilkanaście centymetrów. Czułam wyraźnie jego zapach. Mieszankę mięty i papierosów. Połączenie, od którego kręciło mi się w głowie. Nachylił się nad moim uchem, a ciepło jego oddechu otuliło moją skórę.

- Więc mi to udowodnij - wyszeptał.

Stałam w osłupieniu, próbując opanować oddech. Nie chciałam, żeby zauważył co się ze mną działo. Jak szybko biło mi serce, jak zmiękły mi nogi. A mimo to, niewiele potrafiłam zrobić. Stałam jak wryta, nic się nie odzywając.

W końcu minął mnie i zaczął schodzić z pomostu. Odwróciłam się w jego stronę i wciąż na drżących nogach, zaczęłam za nim iść. Widziałam jak podchodzi blisko brzegu i ściąga z siebie ubrania. Moje oczy przyjęły rozmiar małych piłeczek. Co on wyprawiał?

- Masz zamiar pływać w ubraniu? - mrugnął do mnie.

Spojrzałam na swoją sukienkę. O nie. Nie było mowy, że miałabym się rozebrać i wejść z nim półnago do wody.

- Nie będę pływać - odpowiedziałam, starając się brzmieć stanowczo.

Chłopak ściągnął z siebie koszule i rzucił ją na piasek. Mój oddech na moment się zatrzymał, gdy spojrzałam na jego idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową.

- Dziewczynki z dobrego domu, boją się wody? - droczył się ze mną.

- Nie boję się wody - odpowiedziałam od razu.

Wciąż wpatrywałam się w jego muskularne ciało, nie potrafiąc oderwać od niego wzroku. Wszystko w nim nagle wydawało się być idealne.

- Jenny, chodź - jego głos znów był ciężki.

Przłknęłam ciężko ślinę, kręcąc przecząco głową.

- Nie każ mi cię do tego zmuszać - mówił dalej.

Zrobiłam krok do tyłu, nadal kręcąc głową. Chłopak był już w samych bokserkach i powoli się do mnie zbliżał. Niewiele myśląc, odwróciłam się i ruszyłam biegiem przed siebie. Potykałam się o własne nogi, które grzęzły mi w piasku. Nie udało mi się jednak daleko uciec. Poczułam, jak jego ręce oplatają się w okół mojego ciała, unosząc mnie do góry. Pisnęłam głośno, wymachując nogami i próbując się wyrwać. Uścisk przyjął na siłę. Widziałam jak niósł mnie w strone oceanu. Jak woda zaczęła dosięgać mu do pasa, mocząc moje stopy. Poczułam, jak mnie puszcza. Nie spodziewałam się tego nagłego ruchu i zatopiłam się cała w wodzie. Wypłynęłam, lekko się krztusząc i próbując złapać oddech.

- Nie wyglądasz na kogoś kto potrafi pływać. Wręcz przeciwnie, na kogoś kto prawie się utopił - skomentował.

Czułam jak narasta we mnie złość. Mokre ubrania ciążyły na moim ciele. Podpłynęłam do niego i zrobiłam zamach. Strumień wody ochlapał jego twarz. Widziałam jak się spina. Jak mocniej zaciska szczękę, ale też coś błysnęło w jego oczach. Coś tak niewielkiego, że kolejny raz, nie widziałam, czy nie był to tylko wytwór mojej wyobraźni.

- Pożałujesz tego - wycedził przez zęby, zbliżając się w moją stronę.

Odpłynęłam z zamiarem ucieczki, ale ledwo poruszyłam dwa razy rękami, gdy obijał mnie w pasie. Odwrócił mnie w swoją stronę i chwilę wpatrywał się w moje oczy. Miał tak zagadkowa minę. Cały był jedną wielką zagadką.

Poczułam jak ciągnie mnie pod wodę, mocniej zaciskając dłonie na mojej talii. Zdążyłam zamknąć jedynie usta. On również był zanużony. Jego włosy unosiły się do góry, a oczy wpatrywały prosto w moje. Miałam wrażenie, że byliśmy wieczność pod wodą, patrząc na siebie. Jakby świat na chwilę całkowicie się zatrzymał. Jego uścisk nagle zelżał, po czym wypłynęliśmy do góry. Chwilę łapałam oddech. Patrzyłam na jego potargane, kręcone włosy i nagle, zaskakując samą siebie, zacząłem się głośno śmiać. Odrzuciłam głowę do tyłu, a dźwięk mojego śmiechu zawisł w ciszy. Trwało to długo, zanim znów spojrzałam na chłopaka, wciąż unosząc konciki ust. Patrzył na mnie intensywnie, skanując moja twarz, cal po calu. I wtedy, gdy tak się sobie przyglądaliśmy, cali mokrzy, z wystającymi tylko nad wodą naszymi głowami, chciałam go pocałować. Przez jedną, krótka sekundę, chciałam zatopić się w jego ustach. Ale tak szybko jak przyszła ta myśl, tak szybko odeszła.

- Wracajmy - powiedział, odwracając się i płynąc w stronę brzegu.

Wypuściłam ciężko powietrze, dając sobie w duchu w twarz. Jak mogłam w ogóle o tym pomyśleć? Jak mogłam pomyśleć, że chcę go pocałować?

Wykręcałam rąbek swojej sukienki, gdy Harry nakładał na siebie swoje ubrania. Nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, odkąd stanęliśmy na piasku. Czułam się dziwnie. Marynarka Wilson'a zrobiła się niebywale ciężka. Zdjęłam ją z ramion i wyciągłam przed sobą.

- Co powinnam z nią zrobić? - zapytałam.

Zapinał właśnie guziki swojej koszuli, gdy spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. Znów miał znudzoną i obojętną minę.

- Musimy zabrać ją do auta - odparł, z rezygnacją - No chyba, że masz ochotę ją tu zostawić.

Przewróciłam oczami, przyciągając materiał do piersi. Było mi zimno. Cała się trzęsłam, czując jak wciąż spływają ze mnie krople wody.

Chwilę później znaleźliśmy się przy aucie. Patrzyłam na swoją mokrą sukienkę i zastanawiałam się jak powinniśmy to rozwiązać. Harry zabrał ode mnie swoją marynarkę i rzucił ją do bagażnika. Patrzył na mnie w oczekiwaniu, gdy znalazł się przy drzwiach kierowcy.

- Chcesz czekać, aż wyschniesz? - zapytał.

Wzruszyłam ramionami. Widziałam, jak otwiera drzwi i wsiada do środka. Chwilę potrwało, zanim zdobyłam się na to samo. Skóra na siedzeniu nieprzyjemnie skrzypiała, przy każdym moim ruchu.

Wilson odpalił samochód i ruszył. Włączył ogrzewanie, co niebywale mnie ucieszyło. Wciąż się trzęsłam, a moja gęsia skóra nie chciała zejść. Wyglądałam przez szybę, gdy wracaliśmy do Naples. Ulice były kompletnie puste.

Gdy znaleźliśmy się kilka ulic od mojego domu, poczułam jak moje serce staje. Ojciec. Spojrzałam na Wilson'a, nerwowo poprawiając się na fotelu.

- Która godzina? - zapytałam drżącym głosem.

- Wpół do drugiej - odparł.

Wciąż wpatrywał się niewzruszony w drogę przed sobą. Mój mózg działał na zwiększonych obrotach. W pół do drugiej. Ojciec mnie zabije. Znów dawałam sobie w twarz. Jak mogłam nie zabrać z domu telefonu. Na pewno odchodził od zmysłów. Miałam przechlapane.

Harry zatrzymał się dwa domy dalej. Chociaż nie powiedziałam tego na głos, byłam mu wdzięczna. Gdyby zobaczył nas razem, moje kłopoty zwiększyłyby się kilkukrotnie.

Wygramoliłam się powoli z auta. Patrzyłam na mokrą plamę, która po sobie zostawiłam. Trzymałam ręką drzwi, zastanawiając się co powinnam powiedzieć. Harry nawet na mnie nie spojrzał. Wpatrywał się znudzony przed siebie.

- Jak ja się z tego wytłumaczę - szepnęłam, dotykając swojej sukienki.

Widziałam jak prawie niewidoczne unosi konciki ust i odwraca się w moją stronę.

- Jesteś cała i zdrowa, czy to nie powinno być najważniejsze?

Przygryzłam dolną wargę, kiwając głową. Zbyt długo tak stałam, a jednak nie potrafiłam odejść.

- W innym życiu, byłabym lepsza od ciebie w pływaniu  - powiedziałam, po czym zatrzasnęłam drzwi.

Szczelnie otuliłam się swoimi ramionami, zmierzając w stronę swojego domu. Czułam, jak rośnie we mnie adrenalina. Na palcach weszłam na plac i zajrzałam przez okno. Musiałam się skupić, by cokolwiek dostrzec w salonie. Był pusty. Nigdzie nie paliło się żadne światło. Uznałam to za dobry znak. Spali. Mój ojciec spał i na mnie nie czekał. W duchu skakałam z radości. Zaraz jednak przypomniałam sobie, że nie wzięłam kluczy. Cholera. Jak miałam dostać się do domu, jeśli nie mogłam otworzyć drzwi?

Kręciłam się w kółko, trzymając za głowę. Jak mogłam być taka lekkomyślna? Po cichu weszłam na plac z boku domu. Spoglądałam na oko mojego pokoju, gdy nagle mnie olśniło. Rynna. Przecież mogłam wspiąć się na niej do pokoju. Mogłam wejść do środka, nikogo nie obudzić i udać, że nic się nie stało.

Otrzepałam ręce i chwyciłam się rynny. Czułam jak trzęsie się od mojego ruchu. Oczy szerzej mi się otworzyły, a żołądek zrobił fikołka. Jeśli na nią wejdę i nie złamię sobie karku to będzie cud.

Powoli podniosłam nogi, stawiając je na gwoździach wystających obok. Serce waliło mi jak szalone. Miałam wrażenie, że już dawno przestałam oddychać. Gdy w końcu znalazłam się przy parapecie, odetchnęłam z ulgą. Teraz tylko musiałam się na niego wspiąć i wejść do środka. Łatwizna. Wzięłam głęboki wdech i postawiłam jedną nogę na parapecie. Jeszcze tylko druga, dasz radę - kibicowałam sobie w duchu. Oderwałam stopę od rynny i gdy chciałam powoli położyć ją obok pierwszej, zachwiałam się. Czułam jak tracę oddech. Zamknęłam oczy i z hukiem wylądowałam w swoim pokoju. Poczułam jak skóra na moich kolanach pęka. Jęknęłam z bólu, próbując się podnieść. Usiadłam, opierając się plecami o uszko. Wytarłam stróżkę krwi na nodze i uśmiechnęłam się sama do siebie. Czy ja właśnie weszłam przez okno do własnego domu? Patrzyłam na mokrą sukienkę. Na wygnieciony materiał. Dotykałam splątanych włosów. I pierwszy raz, od tak dawna, czułam się naprawdę szczęśliwa.

_____________________
Mam nadzieję, że ten rozdział Was nie zanudził. Obiecuję w kolejnym dostarczyć więcej, mniej słodkich emocji 🖤 Ściskam Was wszystkich mocno i do następnego!! 🖤

Continue Reading

You'll Also Like

162K 3.2K 39
Rozpoczynają się wakacje, więc wielu nastolatków szuka pracy, żeby sobie dorobić. Katherine ma szczęście i dostaje pracę jako opiekunka do dziecka na...
142K 6.1K 4
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
526K 11.8K 45
Czy nienawiść może zamienić się w coś innego? Czy układ głupi układ może to zmienić? Jak to mówią Miłość od nienawiści dzieli cienka granica. Jak po...
89.1K 2.8K 33
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...