LOST (ZAKOŃCZONE)

By uciekinnierka

191K 5.1K 988

Jenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog
Kilka słów ode mnie
Druga część "LOST"

Rozdział 5

3.5K 95 27
By uciekinnierka

Kolejny tydzień minął mi nadzwyczaj szybko. Niewiele spałam, skupiając się głównie na nauce. Był dopiero październik, ale w szkole strasznie nas męczyli. Każdy wciąż mówił o zbliżających się egzaminach, a mi za każdym razem gdy tylko o tym słyszałam, robiło się duszno. Wiedziałam, że już powinnam myśleć o uczelni, na którą będę szła. Że powinnam się na tym skupić i chociaż mieć w głowie zarys swojej przyszłości. Tyle, że nie potrafiłam. Tak naprawdę wcale nie byłam pewna, czy studia są dla mnie. I co chcę dalej robić.

James wrócił i chciał nadrobić z nami czas, gdy go nie było. Musiałam odmawiać. Siedziałam w książkach całe dnie i nie miałam czasu na wypady. Ashley o dziwo wymigiwała się podobnie. Zaskoczyło mnie to, bo zazwyczaj podchodziła do nauki lekceważąco, ucząc się na dwa dni przed zaliczeniami. Nie drążyliśmy jednak. Może ostatni rok, zmienił jej podejście w tej kwestii.

Był piątek, a ja pakowałam swoje podręcznik do szafki szkolnej. Moi przyjaciele stali tuż obok mnie, intensywnie rozmawiając o weekendzie. James opierał się ramieniem o szafkę obok, spoglądając na mnie. Wyglądał tak ładnie w czarnym obcisłym golfie i tego samego koloru przylegających spodniach. Włosy, jak zwykle miał idealnie zaczesane do tyłu, a jego oczy błyszczały gdy na mnie patrzył. Mimowolnie się do niego uśmiechnęłam. Sam jego widok sprawiał, że moje wargi się rozciągały, unosząc do góry.

- Nie mogę uwierzyć, że wolisz pracować - odezwał się.

Zamknęłam szafkę i odwróciłam się w jego stronę. Większość osób już wyszła ze szkoły, więc korytarz był prawie pusty.

- Mason długo mnie prosił, żebym wróciła - zaczęłam - A ja naprawdę lubię to miejsce i przyda mi się dodatkowa kasa.

Mason Robinson przez jakiś czas namawiał mnie do powrotu. Był właścicielem niewielkiej kawiarni w Naples, w której pracowałam w wakacje. Bardzo go lubiłam i chociaż miałam teraz sporo nauki na głowie, zgodziłam się wrócić na weekendy. Lubiłam tą pracę, klimat tego miejsca, a dodatkowo mogłam trochę zarobić. 

- Niszczysz całą zabawę w ostatni rok - odpowiedział zaczepnie James, puszczając do mnie oczko.

Przewróciłam oczami na te słowa. Gdyby mógł to imprezowałby cały tydzień, a nie tylko w dni wolne. Zresztą podobnie jak Ashley, ona również sobie nie oszczędzała.

- Nadrobimy to - odparłam, ale zdawałam sobie sprawę, że jest to raczej obietnica bez pokrycia.

- Spróbuj chociaż do nas dołączyć po pracy - zaproponowała Baker.

Spojrzałam na nią, robiąc niewielkie grymas na twarzy. Już byłam wystarczająco padnięta i wiedziałam, że nie ma mowy, abym była wstanie jeszcze do nich przyjechać. 

- Zobaczymy - wzruszyłam ramionami, po czym wszyscy równym krokiem skierowaliśmy się do wyjścia.

***


Coffee Heaven znajdowało się jakieś dwadzieścia minut autem od mojego domu. Leżało raczej na uboczu miasta, blisko niewielkiego parku. Budynek był w dużej mierze przeszklony. Czerwony neon znajdujący się nad samym wejściem, rozświetlał niewielki parking. Byłam sporo przed czasem, ale nie chciałam się spóźnić pierwszego dnia po przerwie. Powoli weszłam do środka, gdzie od razu przywitał mnie przyjemny aromat kawy i wanilii. Było tam tak przytulnie i ciepło.

W pomieszczeniu gdzieniegdzie znajdowały się wysokie stoliki i drewniane krzesła, w innych miejscach były postawione musztardowe, wygodne kanapy. W rogu stało kilka regałów z książkami, a prawie całe ściany udekorowane były obrazami. W środku co rusz znajdowały się piękne rośliny. Gdy tylko się tam weszło, chciało się tam zostać na stałe. Nie dziwiło mnie więc, że Coffee Heaven miało wielu stałych klientów.

Uśmiechnęłam się do Robinsona, który stał za ladą. Był starszym mężczyzną, z siwymi włosami na głowie. Okulary na jego nosie dodawały mu uroku. Wyglądał jak przyjazny dziadek. Był niezbyt wysoki i nieco krępej postury.

Mężczyzna szybko odwzajemnił mój uśmiech, zatrzymując na mnie swój wzrok.

- Jenny, jak miło mi cię widzieć! - powiedział wesoło.

Podeszłam do lady, przy której stał i lekko oparłam na niej dłonie.

- Mi Ciebie też, Mason - odparłam szczerze - Pójdę się przebrać.

Po tych słowach wyminęłam go i przeszłam na zaplecze. Odłożyłam na drewnianą szafkę swoją torebkę i ściągałam płaszcz, który zawiesiłam na jednym z wieszaków. Wyjęłam czarny fartuszek z logo kawiarni i obwiązałam go wokół swojej tali. Poprawiłam jeszcze swoje włosy, luźno zawiązane w koka. A gdy byłam już gotowa, sprawdziłam jeszcze raz na swój telefon. Dostałam kilka wiadomości od James'a i Ashley, którzy namawiali mnie, abym dołączyła do nich, gdy skończę pracę. Westchnęłam ciężko. Nie chciało mi się nawet odpisywać. Nie ważne jak długo tłumaczyłabym swoją sytuację i tak ich namowy nie miały końca. Wrzuciłam telefon do torebki i wróciłam na salę.

Prawie się przewróciłam, gdy zobaczyłam jak w tym samym czasie do kawiarni wchodzi chłopak, którego miałam więcej nie widzieć w swoim życiu. Harry Wilson, z niską brunetką u swojego boku stanęli przy drzwiach. Chłopak powoli rozejrzał się po pomieszczeniu, w końcu spoglądając w moją stronę. Poczułam, jak robi mi się gorąco, gdy jego wzrok się na mnie zatrzymał. Studiował moją twarz, jakby sam był zdziwiony, że mnie widzi. Przełknęłam powoli ślinę, gdy dziewczyna odwróciła się do niego, poganiając go.

Była niewielkiego wzrostu. Miała ładne, proste brązowe włosy, które sięgały jej do ramion. Ubrana była w czarne rurki i dużą bluzę w fioletowym kolorze. Szła z gracją w stronę jednej z kanap, po czym zajęła miejsce na przeciwko chłopaka. Uśmiechała się szeroko, opowiadając o czymś i żwawo gestykulując.

- Jenny, wszystko w porządku? - głos Moson'a wyrwał mnie z zamyślenia.

Spojrzałam na niego i niepewnie pokiwałam głową. Nic nie było w porządku.

- Mogłabyś pójść obsłużyć ostatni stolik? Muszę coś jeszcze sprawdzić - miał taki miły głos, a jednak sprawił, że coś we mnie zawrzało.

Stałam chwilę w osłupieniu. Ostatni stolik? Wolałabym pójść umyć kible, niż chociażby przejść obok Harry'ego.

Przełknęłam ciężko ślinę i drżącymi dłońmi złapałam za notes. To musiał być żart. Na pewno. To nie mogło być możliwe, że znów go widzę. 

Na drżących nogach skierowałam się w ich stronę. Czułam, że trwają wieki, zanim udało mi się stanąć obok stolika i podnieść głowę. Nie chciałam na niego patrzeć. Już i tak wystarczająco się denerwowałam. Spojrzałam się więc na dziewczynę i posłałam jej jeden ze swoich najsztuczniejszych uśmiechów. Ta jednak zdawała się w ogóle tego nie zauważyć.

- Co mogę podać? - zapytałam.

Mój głos brzmiał jakbym miała się za chwilę popłakać i sama skrzywiłam się na ten dźwięk. Nie mogło już być gorzej. 

Wiedziałam, że chłopak intensywnie się mi przygląda, odkąd przy nich stanęłam. Nie patrzyłam na niego, ale jego wzrok wiercił dziury w moim ciele. Robiło mi się coraz bardziej duszno, gdy dziewczyna długo oglądała naszą niewielką kartę i nie mogła się zdecydować. Miałam ochotę walnąć ją tym w łeb. 

- Czarną kawę - powiedziała w końcu - I sernik - dodała, uśmiechając się przy tym szerzej.

Pokiwałam głową i chociaż wypadało teraz na niego spojrzeć, nie zrobiłam tego. 

- To samo - poczułam jak ulga otula moje ciało.

Cieszyłam się, że nie musiałam się do niego zwracać. Jednocześnie jednak jego zachrypnięty głos sprawił, że przeszedł mnie dziwny dreszcz. Starałam się to zignorować.

Uśmiechnęłam się jeszcze raz i zebrałam karty ze stolika. Czułam jak moje nogi robią się coraz miększe. Ciężar zszedł ze mnie, gdy poczułam, że chłopak już na mnie nie patrzy. Próbowałam się uspokoić szykując filiżanki i włączając ekspres. Wdech. Wydech - powtarzałam w myślach. Ale to nic nie dawało. Miałam ochotę walić głową w ścianę. Naprawdę musiał ze wszystkich kawiarni wybrać właśnie tę? 

Powoli nakładałam ciasto na talerzyki. Zrobiłam dwie czarne kawy i ustawiłam wszystko na tacy. Poradzisz sobie - pomyślałam. Westchnęłam ciężko, zbierając się w sobie. Nie może być przecież tak źle. Pewnym siebie krokiem ruszyłam w stronę ostatniego stolika. Dziewczyna wciąż się uśmiechała, rozmawiając i gestykulując. Moja pewność siebie malała z każdym krokiem. Gdy w końcu przed nimi stanęłam, czułam że staje też i moje serce. Z całych sił starłam się na niego nie patrzeć, gdy drżącymi dłońmi układałam filiżanki i talerzyki z ciastem. Gdy stawiałam sernik, mimowolnie podniosłam głowę, a nasze oczy się spotkały. Czułam jak przestaję oddychać. Jak przechodzi mnie dreszcz przez całe ciało. Na jedną krótką chwilę zastygłam bez ruchu, po prostu na niego patrząc. Wyglądał tak dobrze, mimo iż jego mina była bez wyrazu, bez emocji. Mimo iż jego włosy układały się w jeden wielki nieład. Wciąż wyglądał dobrze.

Przełknęłam ślinę prostując się. Zastanawiałam się czy brunetka to zauważyła, czy widziała jak spojrzałam na niego i zastygłam? Ale gdy tylko spojrzałam na nią, zdawało mi się, że nie zwróciła na to uwagi.

- Smacznego - znów brzmiałam jakbym miała zaraz zanieść się płaczem.

Dziewczyna całkowicie mnie zignorowała, ale on cały czas mi się przyglądał, nawet na moment nie spuszczając ze mnie wzroku. Czułam się tak nieswojo, jakby potrafił przejrzeć mnie na wylot. Jakby już to robił.

Wróciłam do lady i z ulgą odłożyłam tacę. Dlaczego tak się zachowywałam? Dlaczego tak reagowałam? Przecież nawet go nie znałam. Spotkałam go tylko dwa razy. Dwa razy, a to wystarczyło, żebym tonęła.


***


Więcej już nie podeszłam do stolika, przy którym siedział Harry i dziewczyna w brązowych włosach. Spędzili tam ponad dwie godziny, a ja w tym czasie przeklinałam wszystkie bóstwa, za takie skaranie. Poprosiłam Monson'a, aby odebrał od nich zapłatę, wykręcając się innymi obowiązkami. Na moje szczęście zgodził się bez słowa. Ludzi było całkiem sporo, więc udało mi się w końcu uciszyć myśli nadmiarem obowiązków. Robiłam kawy, przynosiłam desery i przy nikim nie trzęsłam się tak jak wtedy. I chociaż naprawdę starałam się o tym nie myśleć, nie potrafiłam wytłumaczyć samej sobie, dlaczego tak reagowałam. 

W końcu wybiła godzina dwudziesta pierwsza i mogłam zamykać lokal. Na szczęście nie było już żadnych klientów, a ja powoli zebrałam się do sprzątania. W tle puściłam sobie muzykę z głośników. Humor szybko mi się poprawił. Lubiłam tą ciszę, gdy zamykaliśmy kawiarnię. Gdy zostawałam tylko ja i spokój. I brudna podłoga do umycia.

Była już prawie dwudziesta druga, gdy w końcu się przebrałam i zabrałam swoje rzeczy. Jeszcze raz dokładnie sprawdziłam, czy wszystko zostało wyłączone i czy o niczym nie zapomniałam. Gdy byłam już pewna, spokojnie przekręciłam zamek w drzwiach i wyszłam na zewnątrz. Moje ciało otulił zimny powiew wiatru. Wsadzałam klucz do drzwi, gdy niespodziewanie usłyszałam głos za sobą. 

- Cześć.

Włosy na mojej głowie stanęły dęba, a ja ze strachu wypuściłam klucze z rąk i cicho przeklęłam po nosem. Czułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Próbowałam opanować nierówny oddech, powoli się odwracając.

Powiedzieć, że byłam zaskoczona, to o wiele za mało. Stałam w ogromnym szoku, patrząc na chłopaka przed sobą. Stał oparty o drzwi czarnego samochodu. Wiatr rozwiewał jego kręcone włosy, a czerwony neon rozświetlał delikatnie jego twarz. Widziałam, że uśmiecha się pod nosem, ale z tej odległości trudno było mi stwierdzić, czy ten uśmiech był szczery, czy był jedynie kpiną. 

Moja głowa zaczęła nieprzyjemnie pulsować, gdy w panice zbierałam klucze z ziemi. Wciąż nie odwracałam od niego wzroku, bojąc się, że może coś mi zrobić. W końcu po co tutaj był? Czekał aż wyjdę? Chciał mnie okraść? Skrzywdzić? Myśli dudniły w mojej głowie, a mój oddech przyspieszał coraz bardziej. 

- Widzę, że nie jesteś zadowolona z naszego spotkania - jego zachrypnięty głos przyprawiał mnie o ciarki. 

Cieszyłam się, że wciąż stał z założonymi rękami na piersi. Że się nadal nie poruszył. 

- Nie wiem czemu miałoby służyć to spotkanie - odparłam tak cicho, że byłam prawie pewna, że mnie nie usłyszał.

Myliłam się. Przekręcił głowę, lepiej mi się przyglądając. Jego wzrok palił moje ciało. Czułam jak robi mi się duszno, gorąco.

- Zdziwiłem się, gdy cię tutaj zobaczyłem - powiedział, wyciągając z kurtki papierosy, po czym odpalił jednego - Myślałem, że wciąż się uczysz.

Chmura szarego dymu utworzyła się nad jego głową. Szok jaki na początku mi towarzyszył lekko opadał. Uważnie patrzyłam na to co robi. Chwilę trwało zanim zdecydowałam się odpowiedzieć.

- Uczę się i sobie dorabiam.

Nie chciałam z nim rozmawiać. Nadal nie potrafiłam pojąć czemu miałoby to służyć. Powoli włożyłam klucze do drzwi i je zamknęłam, wciąż starając się nie spuszczać z niego wzroku. Nie czułam się bezpiecznie.

- Najbardziej jednak zdziwiło mnie, że jesteś dziś taka inna - jego wzrok się wyostrzył, jakby znów chciał przejrzeć mnie na wylot.

Przełknęłam ślinę, chowając pęk kluczy do kieszeni płaszcza. Inna?

- Co to znaczy? - zapytałam.

- Normalna - odpowiedział powoli.

Byłam coraz to bardziej zdezorientowana. Cała ta rozmowa stawała się dla mnie aż nazbyt abstrakcyjna. Moje zmieszanie, nie uszło jego uwadze. Chłopak zaśmiał się pod nosem, kręcąc głową, a chmura dymu nad nim zaczynała się powiększać. 

- Powinnaś o tym pamiętać. Bycie snobką ci nie pasuje  - dodał, wyrzucając niedopałek na ziemię, po czym przygniótł go butem.

Pewnie odwrócił się do samochodu i otworzył drzwi. Posłał mi jeszcze jedno uważne spojrzenie, po czym wsiadł do środka i odjechał. 

Stałam w osłupieniu jeszcze kilka minut. Analizowałam w głowie całe zdarzenie, ale mój mózg nie potrafił tego przetworzyć. Stał tam, czekał na mnie i chociaż w pewien sposób mnie obraził, to w inny czułam, że coś się zmieniło. Ale wtedy nie potrafiłam jeszcze tego nazwać.


______________

Harry może zaskoczyć....


Continue Reading

You'll Also Like

28.4K 1.1K 29
trzecia część serii „law and business" Nie trzeba znać poprzednich dwóch części, ale mogą występować spojlery!!! - Gdzie się pani widzi za pięć lat...
144K 4.9K 29
Minęło kilka miesięcy odkąd Aurora Wood dała kosza Harry'emu Thompsonowi, chłopaku, którego znają wszyscy. A był tego tylko jeden powód: Alexander Mi...
1.5M 26.3K 51
16 letnia Emily Scoot dużo przeszła w swoim życiu, los nie uśmiecha się do niej i stawia ją w bardzo ciężkich sytuacjach. Na drodze wiele razy staje...
19.5K 985 8
17 letnia Nancy Evans ma naprawdę ciężką sytuacje w domu. Ma 3 starszych braci, 19 letnich bliźniaków Nathan'a i Nicolas'a, którzy delikatnie mówiąc...