LOST (ZAKOŃCZONE)

By uciekinnierka

200K 5.3K 991

Jenny ma 18 lat. Żyje spokojnie, wśród najbliższych, przygotowując się do egzaminów. Jednak los ma wobec niej... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog
Kilka słów ode mnie
Druga część "LOST"

Rozdział 3

4.1K 107 33
By uciekinnierka

Impreza trwała w najlepsze. Tańczyłam samotnie pomiędzy nieznanymi mi ludźmi, upita już kilkoma tanimi piwami. Czułam się dobrze unosząc ręce do góry i wykrzykując tekst piosenki. Chociaż wcześniej nie przeszłoby mi nawet przez myśl, że zdołam wpasować się w to towarzystwo, teraz miałam wrażenie, że się odnajduję.

Alkohol krążył w moich żyłach, a w głowie mi dudniło. Nogi już lekko mnie bolały, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Chciałam zatracić się w tej beztroskiej chwili i zostać w niej bez końca. Chciałam, żeby świat się zatrzymał.

Moje początkowe obawy całkowicie wyparowały. Mike okazał się zupełnie inny, niż sobie go wyobrażałam. Był niezwykle miły i czarujący. Dowiedziałam się, że był starszy od nas o trzy lata. Już się nie uczył, nigdy nie był na studiach. Po szkole postanowił oddać się pracy. Zatrudniony był w niewielkim warsztacie na przedmieściach i miałam wrażenie, że o samochodach wie wszystko. Co jakiś czas rzucał żartem i obdarowywał nas swoim cwanym uśmieszkiem. Byłam pewna, że mógłby oczarować każdą kobietę, jeśli by tylko zechciał.

Ashley wpatrywała się w niego jak w cenny obraz. Głośno śmiała się z jego żartów, zarzucając włosami. Chociaż bardzo ją kochałam i cieszyłam się, gdy była szczęśliwa, coś jednak podpowiadało mi, że popełnia błąd. Może Mike był człowiekiem obok którego trudno było przejść obojętnie, ale nie zmieniało to faktu, że nie wyglądał na kogoś, kto szuka dłuższego obiektu zainteresowań. Poza tym blondwłosa dopiero co była po rozstaniu. Ta głupia próba ucieczki w inne ramiona, sprawiała, że krzywiłam się w sobie.

Wciąż stojąc na środku salonu, który już dawno zamienił się w parkiet, zeskanowałam pomieszczenie wzrokiem w poszukiwaniu swojej przyjaciółki. Chwilę mi zajęło, zanim dostrzegłam ją w w rogu pokoju. Popijała piwo, intensywnym wzrokiem wpatrując się w bruneta. Przewróciłam oczami i zaczęłam iść w ich stronę. Nie stali sami, obok nich był już wcześniej poznany przeze mnie Ethan i Harry, którego samo imię przyprawiało mnie o dreszcze. Przez cały dzień nie zamieniłam z nim ani słowa. Jedynie jego wypowiedź przy poznaniu dudniła mi w głowie. Czy los ze mną pogrywał, w taki dziwny sposób krzyżując nam drogi? Myślałam, że nigdy więcej nie spotkam tego człowieka. Że wymyśliłam sobie go i tą całą sytuację w klubie. Że byłam na tyle pijana, że sobie coś uroiłam. Ale on naprawdę istniał. Naprawdę miał duże, świdrujące zielone oczy. Patrzył tak intensywnym wzorkiem, że miałam wrażenie, że prześwietla człowieka na wylot. Naprawdę jego głowę zdobiły bujne kręcone włosy, w totalnym nieładzie, a mimo to wyglądały jakby zajmowały swoje dokładnie zaplanowane miejsce.

- Co jest? - zapytała Ashley, wyrywając mnie z zamyślenia.

Spojrzałam na nią i chłopaków przed sobą. Wzruszyłam ramionami.

- Idę zapalić. Idziesz ze mną? - zapytałam.

Wciąż dudniło mi w głowie, a alkohol buzował w moich żyłach. Potrzebowałam się przewietrzyć.

- Nie, nie mam ochoty - odparła tylko.

- Jak chcesz.

Przewróciłam oczami, po czym się odwróciłam. Powolnym, lekko chwiejnym krokiem starałam się przecisnąć między ludźmi. Zapach potu, alkoholu i zmieszanych perfum przyprawiał mnie o mdłości. Gdy w końcu udało mi się wyjść z mieszkania, odetchnęłam. Na klatce schodowej znajdowało się kilka osób, ale kompletnie ich zignorowałam walcząc ze schodami. Trzymałam się mocno barierki, modląc się by nie spaść. Pod wpływem strome schody, były trudną przeszkodą dzieląca mnie od wolności.

 Gdy tylko wydostałam się na zewnątrz, mocno wypuściłam z siebie powietrze i położyłam ręce na udach, delikatnie się schylając. Zimne powietrze otuliło moje ciało, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Chwilę tak stałam, po czym wyprostowałam się i wyciągnęłam z kurtki paczkę papierosów oraz małą różową zapalniczkę. Odpaliłam jednego i mocno się zaciągnęłam. Dym przyjemnie otulił moje gardło i płuca. Wypuściłam powietrze i wpatrywałam się z uwagą w siwą chmurę, która utworzyła się nad moją głową.. 

Na dole nikogo nie było. Czułam jak ogarnia mnie spokój. Wsłuchiwałam się w dalekie odgłosy ulicy. W dźwięk jadących samochodów, w szum liści. Wszystko nagle wydawało mi się takie dobre. Jakby ktoś przycisnął pstryczek i sprawił, że rzeczy znów wróciły na swoje odpowiednie miejsce. Spojrzałam na bezchmurne niebo i chwilę wpatrywałam się w gwiazdy. Mały wóz, duży wóz... - czy jeszcze to pamiętałam?

- Nie pasujesz tutaj - zachrypnięty głos za mną wyrwał mnie z zamyślenia.

W przerażeniu podskoczyłam do góry, wydając z siebie głośny pisk. Położyłam rękę na piersi. Mój oddech był nierówny i ciężki. Czułam, jak gula formułuje się w moim gardle. Powoli nabrałam powietrza do płuc i wypuściłam je, odwracając się w stronę, z której dobiegał dźwięk.

Rozszerzyłam szeroko oczy. Nie wierzyłam w to co widzę. Pod kamienicą stał lokaty brunet, opierający się o ścianę. Ręce miał założone na piersi. Niewielkie światło latarni oświetlało jego twarz. Wyglądał tak obojętnie wpatrując się we mnie. Jakbym była przypadkową osobą, na którą po prostu chwilowo spojrzał. 

- Chcesz żebym dostała zawału?! - wycedziłam przez zęby.

Czułam jak adrenalina buzuje w moich żyłach. Jak złość ogarnia całe moje ciało. Kto mu pozwolił tak się skradać i straszyć mnie, jak jakiś pieprzony psychopata?!

Widziałam, jak przymrużył oczy. Skanował moją twarz cal po calu. Wciąż nie zmienił miny. Trudno było mi wyczytać z niej cokolwiek, gdy usilnie starałam się go zrozumieć. Widać było na niej jedynie zbyt wielką pewność siebie i dziwną obojętność. A gdy nasze spojrzenia się spotkały, jakby brały udział w jakimś pojedynku, miałam wrażenie, że u niego również dostrzegam złość. Ale na co?

Zacisnęłam mocniej pięści. Mijały sekundy, minuty... Miałam wrażenie, że mija wieczność, zanim postanowił się ruszyć.

Pewnie zrobił krok w moją stronę, nadal mierząc mnie wzrokiem. Oblizał swoją dolną wargę i się zatrzymał. Napięcie wzrastało. Atmosferę między nami można byłoby ciąć nożem. Nie wiedziałam, co się dzieje. Może byłam zbyt pijana, a może adrenalina sprawiła, że trudno było mi to wszystko pojąć.

- Powinnaś wracać już do domu - jego zimny ton sprawił, że przeszły mnie ciarki - I nigdy więcej tutaj nie wracać.

Jego szczęka była zaciśnięta. Moja głowa huczała od nadmiaru myśli. Naprawdę nie wiedziałam, co się dzieje. Czułam jak zaciskam swoją pięść jeszcze bardziej, wbijając swoje paznokcie w skórę, tak, że aż zabolało. A mimo to nie przestawałam. 

Potrząsnęłam głową, śmiejąc się pod nosem, ale ani trochę nie było mi do śmiechu. Ten chłopak był nienormalny! Co on sobie właściwie wyobrażał?

- Nie będziesz mi mówić co mam robić - wysyczałam z jadem.

Patrzyłam na niego groźnym spojrzeniem, ciskając błyskawicami. Ten jednak zdawał się nic sobie z tego nie robić. Podniósł delikatnie kącik ust, w kpiącym uśmieszku. Zmierzył mnie wzrokiem, od dołu go góry, a mnie przeszedł kolejny nieprzyjemny dreszcz. Chwilę potrwało, nim znów zrobił kilka kroków w moją stronę. Zatrzymał się dopiero, gdy był już blisko. Za blisko mnie. Wstrzymałam oddech. Nogi mi zmiękły, ale z całej siły starałam się nie dać tego po sobie poznać. Musiałam być silna. Nie pozwolić sobie na to, aby zmiażdżył mnie spojrzeniem, słowem...

- Kompletnie cię nie znam i naprawdę nie obchodzą mnie twoje problemy - zaczęłam, zaskakują samą siebie. Byłam w szoku, że udało mi się zdobyć siłę na wypowiedzenie jakichkolwiek słów - Może zamiast mówić mi co mam robić, zajmiesz się łaskawie sobą? Mógłbyś na przykład pójść rozwiązywać sudoku! Zamiast ludzi, poukładałbyś sobie cyferki w lubrykach! 

Czułam, jak cała w środku się trzęsę. Jak serce podchodzi mi do gardła, jak coraz trudniej złapać mi oddech. A mimo to stałam tam, kipiąc ze złości i unosząc wysoko głowę. Chciałam przekonać go, że niczego się nie boję. A może chciałam przekonać samą siebie?

Widziałam, że nie spodobało mu się to, co powiedziałam. Zacisnął mocniej szczękę, robią jeszcze jeden krok w moją stronę. Serce biło mi jeszcze mocniej. Miałam wrażenie, że jeśli za chwilę nie odejdzie, to upadnę prosto na ziemię z wycieńczenia. Coraz trudniej było mi grać odważną.

- Widzisz, starałem się być miły - jego ton był tak zimny, że mógłby zamrozić samo piekło - Ale widzę, że wolisz trochę innym językiem - widziałam jak znów skanuje moją twarz, dokładnie tak samo jak wcześniej, cal po calu - Nie pasujesz tu, Jenny. I lepiej żebyś nie zrozumiała tego dopiero wtedy, gdy ktoś zrobi ci krzywdę.

Zesztywniałam. Chciałam opuścić wzrok, bo bolały mnie oczy, od tej dziwnej walki między nami. Bolało mnie gardło, a powstająca tam gula tylko utrudniała. Wiedziałam, że już nie dam rady się nic więcej odezwać. Wygrał ze mną. 

Znów nieudolnie starałam się coś w nim zobaczyć. Cokolwiek, co mogłoby wytłumaczyć jego zachowanie. Pozwolić mi zrozumieć... Ale on nic nie okazywał. I nie widziałam, czy nic nie czuł, czy tak pięknie potrafił udawać. Może jedno i drugie.

Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Obydwoje odwróciliśmy się w tamtym kierunku. Głośny śmiech mojej przyjaciółki zabił ciszę. Ledwo stała na nogach, przytrzymując się ramion Mike'a. Odzyskując zdolność myślenia, szybko ruszyłam w ich stronę. Wodziłam wzrokiem to od mojej przyjaciółki, po bruneta i tak w kółko. 

- Zamówiłem taksówkę - jego głos lekko mnie uspokoił.

Pokiwałam ze zrozumieniem głową i przyjrzałam się uważniej Ashley.

- Wszystko w porządku? - zapytałam miękko.

- Boże, Jenny, jest cudownie! - niemal wykrzyczała.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Była totalnie pijana. Nie minęła chwila, a żółta taksówka zaparkowała niedaleko nas. Pomogłam chłopakowi wpakować swoją przyjaciółkę do samochodu, aż w końcu sama do niej wsiadłam. Czułam się zmęczona i jak nigdy pragnęłam znaleźć się w domu.

- Poradzicie sobie? - zapytał nachylając się w naszą stronę.

Pokiwałam głową, zapewniając go, że damy sobie radę. W końcu nie pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji. Doskonale wiedziałam, co mam robić. 

Chłopak pożegnał się z nami szybko, po czym zatrzasnął drzwi. Odetchnęłam zwracając się do taksówkarza, by podać mu adres pod który miał jechać. Ashley nadal głośno się śmiała i mamrotała coś pod nosem. Auto ruszyło i chociaż wszystko we mnie mówiło mi bym tego nie robiła, nie posłuchałam. Odwróciłam się i spojrzałam w miejsce, gdzie jeszcze niedawno stałam na przeciwko Harry'ego. I co mnie zaskoczyło, nadal tam był i patrzył na mnie. Dostrzegł mój szukający go wzrok, aż się odnaleźliśmy. Poczułam nieprzyjemny dreszcz, gdy nasze spojrzenia na krótką chwilę się spotkały. Odwróciłam głowę, wpatrując się w szybę przed sobą. I znów nie wiedziałam, czy to był sen, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę. 

---------------

Jeśli komukolwiek udało się dotrwać, aż tu - najpiękniej jak umiem, proszę podziel się swoją opinią 🖤

Continue Reading

You'll Also Like

140K 4.4K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
65.8K 2.1K 28
Może to i tak niczego nie zmieni, kiedy złapiesz się na poczuciu braku, ale wiem, że teraz łatwiej nam będzie tęsknić, niż fizycznie być obok. Zrobil...
1M 25.4K 71
"- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam - Czemu Ci aż tak bardzo zależy, żebym się nie pocięła, zaćpała czy skoczyła z pierdolonego mostu? - Bo.. - O...
537K 4.3K 172
@bellamccurdy: Luke to była.. @luke: tak tak wiem To była POMYŁKA Druga część już na moim profilu! [ Mistake 2] Dziękuje za 300 tysięcy wyświetleń...