My baby shot me down - ZAKOŃC...

By MABRANDON52

406K 16.8K 1.7K

A co jeśli to kobieta uratuje wielkiego szefa mafii? Powinno być chyba na odwrót, prawda? Czasy kobiet w opał... More

NOWA HISTORIA
Część 1
Część 2
Część 3
Część 4
Część 5
Część 6
Część 7
Część 8
Część 9
Część 10
Część 11
Część 12
Część 13
Część 14
Część 15
Część 16
Część 17
Część 18
Część 19
Część 20
Część 21
Część 22
Część 23
Część 24
Część 25
Część 27
Część 28
Część 29
Część 30
Część 31
Część 32
Część 33
Część 34
Część 35
Część 36
Część 37
Część 38
Część 39
Część 40
Część 41
Część 42
Część 43
Część 44
Część 45
Część 46
Część 47
Część 48
Część 49
Część 50
Część 51
Część 52
Epilog

Część 26

8.1K 298 42
By MABRANDON52

Eda

Rozciągnęłam się na łóżku, czując, że mogłabym pospać jeszcze choć trochę. Na mojej twarzy zakwitł uśmiech i wyciągnęłam rękę w poszukiwaniu Hanka.

Gdy wyczułam tylko zimną pościel, otworzyłam oczy i oparłam się na łokciach. Rozejrzałam się po łóżku i zobaczyłam białą kartkę złożoną na pół i herbacianą różę, która kwitła pewnie wcześniej w jednej z wysokich donic przy tarasie.

Złapałam za obie rzeczy i rozłożyłam kartkę.

Dzień dobry, gwiazdeczko!

Nie chciałem cię budzić. Trochę cię wczoraj zmęczyłem ;)

Poszedłem do klubu. Wrócę na obiad.

Nie wychodź nigdzie.

Kocham cię!

XOXO

Cholera, ten facet nawet pismo miał idealne. Jak to możliwe?

Odłożyłam kartkę na stolik, powąchałam różę i westchnęłam. Nie tak sobie wyobrażałam pobudkę po naszej pierwszej, wspólnej nocy. No ale co zrobić.

Wstałam z łóżka i podeszłam do spodni leżących na fotelu, które musiał podnieść przed wyjściem. Znalazłam tam też resztę ubrań. Cóż, oprócz dwóch podartych przez Hanka rzeczy. Zaśmiałam się pod nosem, myśląc o tym, że facet tak bardzo nie mógł doczekać się seksu, że zniszczył moje ubrania.

Nie mając nadziei na to, że uratuję swoją wczorajszą koszulę, zahaczyłam o komodę w drodze do łazienki. Hank na pewno się nie obrazi, że wezmę jego koszulkę i bokserki.

Po piętnastu minutach i szybkim prysznicu zeszłam schodami na dół.

Przywitałam się z Syriuszem i obmyśliłam plan, pijąc poranną herbatę.

Musiałam wrócić do domu – nie miałam tu swoich rzeczy. Ani laptopa, na którym piszę, ani ubrań. Jeśli Hank chciał, bym tu była, gdy wróci, to będę, ale nie będę kręciła palcami przez najbliższe godziny, gdy mogłam trochę popracować.

Podeszłam do stolika przy drzwiach. Tam, gdzie zawsze Hank zostawia zawsze swoje klucze i zaczęłam grzebać. Wiedziałam, że mężczyzna ma w garażu jeszcze dwa samochody. Na pewno nie obrazi się, jeśli pożyczę jeden.

Pół godziny i będę z powrotem.

Znalazłam kluczyki i szczęśliwa podeszłam do drzwi.

Zamknięte. Cholera.

W szufladzie nie widziałam kluczy do budynku.

Nie miałam nawet przy sobie telefonu, by zadzwonić do Hanka i spytać, gdzie są.

Przemyślałam to wszystko

Jeśli zrobił to specjalnie, to chyba mnie nie znał.

Jeśli? Prychnęłam. Co ja gadam?! Kazał mi zostać w domu. Dupek. Mój, ale dupek. Już ja mu pokażę!

Musiałam się dostać tylko do garażu. Mogłam to zrobić przez hol albo przez taras. Tak czy inaczej, wyjdę z tego domu. Podeszłam więc do drzwi po lewej stronie. Były otwarte i prowadziły do garażu. Świetnie. Jeden do zera dla mnie. Już miałam się uśmiechnąć, ale coś mnie zatrzymało.

Nie przemyślałam tego. Jak wyjadę z posiadłości? Na mojej drodze stały nie tylko drzwi garażowe, ale i brama wjazdowa. Musiały być do nich jakieś piloty lub klucze. Tylko gdzie? Mieszkałam tu tydzień i nic takiego nie widziałam. Hank swoje miał zawsze przy sobie lub zostawiał przy drzwiach.

Westchnęłam. Może trzeba to zrobić starym, siłowym sposobem? Podeszłam więc bliżej, by przyjrzeć się zamkowi. Złapałam za najbliższy śrubokręt, zastanawiając się, co zrobić.

Może znajdę napęd i jak go wyłączę, to wszystko się odblokuję i będę mogła popchać drzwi?

Wzięłam jakąś drewnianą skrzynkę, by na niej stanąć. Przesunęłam ją pod bramę i zaczęłam sprawdzać, czy da się zdjąć obudowę z mechanizmu. Nie zwracałam na nic uwagi, dopóki nie usłyszałam za sobą głosu.

– Panno Heart?

Krzyknęłam i zachwiałam się na skrzynce.

Ledwo utrzymałam równowagę i nie klapnęłam na dupę.

Szybko zeszłam na beton i obróciłam się w stronę głosu.

Stał przede mną ochroniarz Hanka, Brandon, i unosił pytająco brew.

Położyłam rękę do serca.

– Jezu, nikt ci nie powiedział, że nie można się skradać do kobiety? – powiedziałam. – Skąd w ogóle wiedziałeś, że tu jestem?

Widziałam, jak tłumił śmiech. Obrócił się lekko w prawo i wskazał na ścianę. Podążyłam więc tam wzrokiem i zauważyłam kamerę.

Mają monitoring. Wszystko widział.

Cholera. Przyłapana.

I to na gorącym uczynku.

Postanowiłam udawać, że nic nie robiłam. Mimo że wciąż miałam pieprzony śrubokręt w dłoni.

– Dooobra... Więc skoro już tu jesteś, potrzebuję pilota do bramy. Obu bram.

– Pan Daniels prosił, by nie wychodziła pani z domu – powiedział tak po prostu. Jakby słowo Hanka było prawem.

Szkoda tylko, że PAN DANIELS nie był moim szefem.

I teraz już na sto procent wiedziałam, że Hank zrobił to specjalnie. Zamknął mnie.

– Cóż, Hanka tu nie ma. I o ile wiem, jestem wolną kobietą. Mogę robić, co mi się podoba – powiedziałam, rzucając śrubokręt na ladę. Nie było sensu tu stać. Wyszłam z garażu z idącym za mną Brandonem, który smęcił pod nosem, że z tego co słyszał, to wolna już nie jestem.

Spojrzałam na niego przez prawe ramię i zmrużyłam oczy.

– Mówiłeś coś?

Brandon westchnął.

– Panno Heart, wie pani, że nie mogę pani wypuścić. To dla pani bezpieczeństwa.

Okej, to rozumiałam. Szczególnie po wczorajszym. Na tym mogliśmy popracować.

– Och, jeśli boisz się, że coś może mi się stać, to ty mnie możesz zabrać. To tylko pół godziny i będziemy z powrotem. Muszę się dostać tylko na chwilę do domu – powiedziałam.

To było chyba rozsądne wyjście z sytuacji.

A z Hankiem sobie jeszcze porozmawiam. Wystarczyło przecież porozmawiać. Przecież bym zrozumiała i zaakceptowała pewne rzeczy. Też nie chcę, by coś mi się stało. Ale nie, Pan Ważny musiał sam ustalać wszystko, nie informując mnie o niczym.

Weszłam do kuchni i nalałam sobie trochę kawy.

– Nie takie były rozkazy, panno Heart.

Czyli rozumiem, że od dzisiaj jesteśmy w jakimś pokręconym programie „ochrony świadków". Szkoda tylko, że mój facet nie miał języka w gębie, by mnie o tym poinformować.

Wyciągnęłam jeszcze jeden kubek i do Brandona także nalałam. Położyłam go ladzie z drugiej strony.

Przecież to nie jego wina. On tylko wykonywał swoją pracę. Musieliśmy jednak porozmawiać.

– Siadaj – powiedziałam.

– Panno Heart, nie mogę...

Przerwałam mu.

– Albo usiądziesz na dupie i pogadamy jak ludzie, albo się nie polubimy, przystojniaczku.

Pokręcił z rozbawieniem głową i usiadł tam, gdzie mu kazałam. Zachowywał się, jakbym go bawiła, a nie drażniła. Miałam także wrażenie, że dawno, a może nawet nigdy, żadna kobieta nie dawała mu poleceń.

– Okej, chcę tylko pojechać do swojego mieszkania po kilka rzeczy? Możesz pojechać ze mną. W czym więc widzisz problem? – zapytałam spokojnie.

– Pan Daniels wyraźnie powiedział, że ma pani nie wychodzić z domu. On mówi, ja robię – powiedział, wzruszając ramionami.

Tak do niczego nie dojdziemy.

– Dobra, w takim razie dzwoń do niego.

– Prosił, by mu nie przeszkadzać. Jeśli więc nie będzie jakiegoś nagłego wypadku, uszanuję jego rozkaz.

W głowie zapaliła mi się lampka.

– Więc twierdzisz, że wystarczy, jeśli coś się stanie?

Otworzył usta, a potem je zamknął.

– Panno Heart... – zaczął, ale miałam już wszystko, co chciałam wiedzieć.

– Dzięki – powiedziałam. – Możesz już wrócić do swoich obowiązków.

– Panno Heart...

Naprawdę próbował mnie od tego odwieść. Musiałam mu to przyznać.

– Do widzenia, Brandon.

Facet westchnął, ale zostawił mnie samą.

Świetnie.

Postanowiłam trochę nabroić.

Jeśli to jedyny sposób na to, by nakłonić mojego faceta do powrotu do domu i wytłumaczenia, dlaczego mnie zamknął, to zrobię to.

Czy byłam w tym wszystkim małostkowa? Tak! Ale nie przeszkadzało mi to. Hank powinien zrozumieć jedno. Jeśli on może rządzić mną, to ja mogę to samo zrobić z nim. Nie będę w tym związku szarą myszką, która żyje w cieniu faceta.

Oczywiście – mogłam poczekać, jak wróci, ale jeśli on nie szanował mojego czasu, to dlaczego ja miałam szanować jego?

Zawsze mogłabym spróbować uciec, ale widziałem dwie przeszkody. Pierwsza? Nie byłam głupia, skoro mi mówili, że to niebezpieczne, to tak było. Druga? Chciałam rozzłościć Hanka i zmusić go do zobaczenia mojego punktu widzenia, a nie sprawić, by się o mnie martwił.

Zresztą nie sądzę, by przejął się możliwymi szkodami.

Cholera, facet przecież zaproponował, że mogę zniszczyć nawet jego samochód, jeśli będę chciała. Chyba lepiej wyżyć się i coś zniszczyć, niż rzucić butem i kilkoma inwektywami w faceta.

Postanowiłam więc działać.

Dziewczyna musi mieć trochę rozrywki, nie?!

Hank

– Co zrobiła? – zachichotałem. Nie mogłem się powstrzymać.

– Szefie, naprawdę każesz mi to powtarzać? – powiedział znużony.

– Musisz to zrobić, bo nie dowierzam – powiedziałem, kręcąc głową. Z drugiej strony jednak... Czego mogłem się po niej spodziewać?

– Próba rozwalenia bramy garażowej to jeszcze nie wszystko. Właśnie obserwuję, jak zaczyna gromadzić jakieś rzeczy. Czy to farba? Skąd ona wzięła farbę? Szefie, ona chce to chyba wlać do basenu... – Brandon jęknął. – Mam ją powstrzymać?

Potarłem czoło. Cała sytuacja była tak absurdalna. Właśnie zakończyłem swoje spotkanie w biurze z moimi ludźmi, omawiając nową sytuację i to, że czas rosyjskiej mafii jest policzony w tym mieście, gdy zadzwonił do mnie Brandon. Miałem jeszcze posiedzieć w Hadesie i popracować z Gią. Mieliśmy opracować plan na następny miesiąc, ale chyba nie miałem wyjścia. Musiałem wrócić do domu.

Jeśli Eda była zła, to nie chciałem sprawiać, by była wściekła. Szczególnie po tym, co stało się w nocy. Myślałem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i że jest już dobrze. Zostawiłem ją w końcu szczęśliwą w łóżku.

Musieliśmy pogadać o tym, co w nią wstąpiło. Jej zachowanie wyraźnie wskazywało na to, że coś było nie tak. Tylko co mogłem zepsuć, nawet nie będąc na miejscu?

Tak. Zdecydowanie musiałem wrócić.

– Nie dotykaj jej. Nawet palcem.

– Szefie, do czasu aż wrócisz, może zniszczyć pół domu – odpowiedział.

– Mam to w dupie. Niech niszczy to, co chce. Masz jej tylko nie dotykać. Zaraz będę – powiedziałem i się rozłączyłem.

Zostawiłem wszystko tak, jak było i nie zwracając na nic uwagi, wyszedłem z biura. Zacząłem kierować się drzwi, ale zatrzymała mnie Gia.

– O! Skończyłeś już. Super, bo mamy dużo do obgadania. Dzisiaj ma przyjechać facet od umywalki, ale tak sobie pomyślałam, że...

Przerwałem jej, zanim zdążyła się rozpędzić.

– Nie teraz, Gia. Muszę iść do domu. Nagła sytuacja. Możesz porozmawiać o tym wszystkim z Jasperem albo poczekać, jak będę miał chwilę.

– Coś się stało? Czy mam ci w czymś pomóc? – zapytała zmartwiona. – Wiem, że Eda musi być zła na ciebie za to, co wczoraj. Wiesz, że możesz na mnie liczyć, prawda?

Pokręciłem głową.

– W tej sprawie wszystko jest ok. Nie musisz się martwić.

Była w szoku.

– Wybaczyła ci?

Spojrzałem na nią spod byka.

– To nie twój interes, ale nie miała mi czego wybaczać. Byłem z nią szczery od samego początku. Po prostu była zszokowana tym, co zobaczyła. Chyba każdy na jej miejscu, by się wystraszył i uciekł. Ty też przecież nie byłaś szczęśliwa, gdy o tym wszystkim się dowiedziałaś, a przecież to była tylko twoja praca. To nie tak, że musisz być ze mną w związku. Eda potrzebuję czasu – powiedziałem.

– Nie atakuj mnie. Przecież wiesz, że jestem tu dla ciebie. Ja zaakceptowałam tę część ciebie i wiem, że najważniejszy jest dla ciebie klub i pozycja. Rozumiem to. Eda też kiedyś do tego dojdzie.

Nie. Nie rozumiała. Zdecydowanie nie.

Od kiedy pojawiła się w moim życiu Eda, to ona stała się moim numerem jeden. Nie klub, nie mafia – ona. Nie rezygnuję z tych dwóch pierwszych, jednak jeśli mogę ustalić priorytety dla pewnych spraw, to to zrobię. W tym przypadku jeśli mam do wyboru rozmawianie o hydrauliku, fakturach i grafiku, wolę odłożyć to wszystko i iść uspokoić moją kobietę.

Z drugiej jednak strony rano zostawiłem Edę w łóżku, co wcale nie było łatwe. Wiedziałem jednak, że w tamtej chwili ważna była mafia. Moja kobieta spała w moim łóżku. Była bezpieczna. Wiedziałem więc, że mogę zająć się innymi ważnymi sprawami.

Kurde, może dlatego była zła... Bo obudziła się sama.

Nie, stop. Po wczorajszym wieczorze postanowiłem nie stawiać żadnych założeń. Musiałem po prostu porozmawiać z moją kobietą.

Nie odpowiedziałem więc nic Gii. To nie była jej sprawa. Lubiłem ją, ale to w Edzie byłem zakochany – tylko jej należały się jakiekolwiek wyjaśnienia.

Zerknąłem na zegarek.

– Gia, jak mówiłem. Nie mam czasu. To może poczekać.

Zacisnęła zęby, ale skinęła głową.

Wyszedłem nie miałem nic więcej do powiedzenia

Kilkanaście minut później parkowałem już samochód przed willą. Stał przed nią Brandon. Gdy tylko wysiadłem, zgasił papieros.

– Spóźniłeś się, szefie – powiedział.

Wzruszyłem ramionami. Wiedziałem od samego początku, że nie zdążę.

– Co zrobiła?

– Lepiej będzie, jak sam sprawdzisz – powiedział, kiwając w stronę ogrodu na tyłach.

Bez słowa tam poszedłem. Nie zauważyłem nic szczególnego, dopóki nie podszedłem do basenu. Był jednym wielkim bałaganem. Uśmiechnąłem się do siebie, wyobrażając sobie minę faceta, który będzie go czyścił. Ciekawe co sobie pomyśli, widząc różową wodę. Skąd ona w ogóle wzięła różową farbę?

Wiem, że w garażu miałem kilka różnych opakowań, które zostały, po tym jak wyremontowałem kilka pokoi. Na pewno jednak nie było tam takiego koloru.

Wszedłem do domu, nie zatrzymując się przy pobojowisku. Zacząłem rozglądać się za moją kobietą. Najpierw w mojej sypialni, potem zajrzałam do pokoju, w którym spała przez kilka dni, potem salon i kuchnia. Nigdzie jej nie było. Zacząłem otwierać więc każde drzwi po kolei.

Znalazłem ją dopiero w biurze. Siedziała na krześle z lekko roztrzepanymi włosami i w mojej koszulce. Sprawnie przesuwała palcami po klawiaturze mojego laptopa. Nawet nie podniosła wzroku, gdy stanąłem w drzwiach i oparłem się o framugę.

Stałem tak przez chwilę, aż nie wytrzymała.

– Dlaczego stoisz w progu, jakbyś bał się wejść? – zapytała i uniosła jedną brew.

Podrapałem się po brodzie.

– Bo się boję, że mnie pogryziesz – powiedziałem, kryjąc uśmiech za dłonią.

Spojrzała na mnie spod byka.

– Już się wyszalałam. Wyrzucałam z siebie chęć wbicia ci moich szpilek w oko. Były za drogie, by brudzić je twoją krwią. Ale musimy porozmawiać.

Ała!

– Dlaczego jesteś zła?

– Nie wiem. Może dlatego, że mój facet zamknął mnie w domu i nie poinformował mnie o tym.

I tu leżał pies pogrzebany. Ale przecież nie zamknąłem jej w domu dla swojego widzimisię. Zrobiłem to dla jej bezpieczeństwa. Myślałem, że zrozumie sytuację po wczorajszym wydarzeniu.

Westchnąłem, wszedłem do środka i usiadłem po drugiej stronie biurka.

– Wiesz dobrze, że na zewnątrz nie jest dla ciebie bezpiecznie. Muszę wiedzieć, mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Dmitrij nie spocznie, a ja muszę mieć trochę czasu, by go dorwać.

Zacisnęła zęby.

– Wiesz dobrze, że to nie o to chodzi.

Wiedziałem?

– To o co?

– Wiem, że jest niebezpiecznie. Chodzi o to, że podejmujesz ważne decyzje, które mnie dotyczą i nie tylko mnie o nich nie powiadomisz, ale także ze mną o nich nie porozmawiasz.

Przewróciłem oczami.

– Gwiazdeczko, o to się wściekasz? Daj spokój! Skoro wiesz, że coś może się tobie stać, to czemu tak zachowujesz? Nie rób problemu tam, gdzie go nie ma.

I po jej minie wiedziałem, że powiedziałem coś, czego nie powinienem.

Wyglądała, jakbym ją spoliczkował.

– Dać spokój? – spytała z niedowierzaniem, a później spojrzała na mnie ze zniesmaczeniem. Pierwszy raz od kiedy ją poznałem, poczułem, że naprawdę przegiąłem. Jej mina była... bez wyrazu. Jakby skończyła. Skończyła ze mną. – Nie zbijaj moich argumentów w tak słaby sposób. Myślałam, że stać cię na więcej. – powiedziała.

Jeszcze kilka sekund temu wyglądała na otwartą do rozmowy. Wyglądała. Czas przeszły.

A teraz stanęła na proste nogi i nawet nie spojrzała mi w twarz.

– Chcę stąd wyjść. Teraz.

Opadła mi szczęka. Dosłownie.

– Dlaczego?

Eda zaśmiała się bez humoru.

– No nie wiem dlaczego – powiedziała, a z jej tonu sączył się jad. – Może dlatego, że chciałam porozmawiać ze swoim facetem o tym, co leży mi na sercu, a on potraktował mnie, jakbym była infantylna i irracjonalna.

Złapałem się za głowę i pociągnąłem palcami za kosmyki.

Kurwa!

Co się stało, że nagle znaleźliśmy się w środku kłótni?

Westchnąłem i spróbowałem uspokoić temperament. Miała rację. I choć próbowała tego nie pokazywać, wiedziałem, że ją zraniłem. Co jest ze mną nie tak, że zraniłem jedyną osobę, którą kocham?

Eda nie zasługiwała na takie traktowanie.

Podszedłem do niej w trzech krokach. Złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem delikatnie, ale stanowczo za sobą.

– Co robisz? Powiedziałam, że chcę stąd iść.

Zignorowałem jej słowa. Żadne z nas nie wyjdzie z tego pokoju, dopóki nie wytłumaczymy sobie tego, o co tu chodzi. Usiadłem na małej kanapie i ułożyłem ją na swoich kolanach.

– Przepraszam – powiedziałem. – Nie powinienem był umniejszać tego, co mówisz. Skoro jest to ważne dla ciebie, powinno być ważne też dla mnie. Porozmawiajmy, gwiazdeczko.

– Podczas naszej rozmowy wcale nie muszę znajdować się na twoich kolanach – zaznaczyła i zaczęła się wykręcać, próbując wstać.

Przytrzymałem ją mocniej.

– Musisz być. Możesz się ze mną kłócić, ale zawsze będziesz to robić w moich ramionach. To już postanowione, nie masz wyjścia. Tylko tak mam pewność, że ode mnie nie uciekniesz.

– Jakbyś nie zachowywał się jak szefujący wszystkim dupek, to wcale nie musielibyśmy się kłócić – mruknęła pod nosem, a potem dodała głośniej. – Mieliśmy być partnerami. Partnerami, Hank. Co się z tym stało dzisiaj?

Nie rozumiałem.

– Ale czy nie to powinien robić partner? Chronić swoją partnerkę wszelkimi sposobami. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza i nie poradzę sobie bez ciebie. Nie widzisz tego?

Byłem zdezorientowany.

Eda szybko pokręciła głową.

– Ty dalej nie rozumiesz.

– To mi wytłumacz, kochanie.

Westchnęła i opuściła nieco gardę,

– Hank, wczoraj zapytałam cię, czy kazałeś mnie śledzić. Zbyłeś mnie i powiedziałeś, że to nie ma na tę chwilę większego znaczenia. Dzisiaj się budzę sama w zamkniętym domu i twój ochroniarz mówi mi, że jest niebezpiecznie i nie mogę wyjść z domu. Rozumiesz to? Nie ty mi to mówisz, ale jeden z twoich ludzi, któremu kazałeś mnie pilnować. A przecież o to pytałam. Nie zadbałeś nawet o to, bym mogła się z tobą skontaktować. I naprawdę, kiedy Brandon powiedział mi, że może stać się mi krzywda – zrozumiałam. Uznałam, że ma rację. Poprosiłam więc, by wyszedł ze mną z domu na kilka minut, bym mogła zabrać kilka rzeczy i tu wrócić, byś nie musiał bać się, że gdzieś tam jestem sama. Ale on mi powiedział, że dostał rozkaz, by zatrzymać mnie w domu. Jak psa na łańcuchu. Rozkaz, rozumiesz?

Powoli dochodziło do mnie, co próbowała mi wytłumaczyć.

Otworzyłem usta, by coś powiedzieć, ale szybko mi przerwała.

– Jeszcze nie skończyłam. Nie jestem jednym z twoich ludzi, Hank. Nie przyjmuję od ciebie rozkazów, rozumiesz? Jeśli to między nami ma się udać i trwać, musisz przyjąć, że jesteśmy sobie równi. Rozmawiajmy o rzeczach, które nas dotyczą. Nie muszę wiedzieć o wszystkich rzeczach w twoich interesach, ale jeśli podejmujesz decyzję i ta decyzja dotyczy mnie, to rozmawiajmy. Nie może być tak, że dowiaduje się czegoś od twoich ludzi – powiedziała, a później spojrzała na mnie błagalnie. – Nie rozumiesz? Po ostatnim związku potrzebuję trzech rzeczy: lojalności, szacunku i rozmowy. Myślałam, że to jasne.

Kurwa, miała rację. A ja znowu nie pomyślałem. Eda nie zrobiła nic, by nadwyrężyć moje zaufanie. Od samego początku. Teraz też. I choć była zła, chciała uszanować moje decyzje i zabrać Brandona ze sobą, bym się nie martwił. A ja zamknąłem ją w domu...

Cholera, nawet ja widzę, jak popieprzone było moje zachowanie.

Sam coś sobie ustaliłem, nie powiedziałem jej o tym i jeszcze potraktowałem ją, jakby nic się nie stało.

Ścisnąłem ją mocniej w ramionach.

– Jezu, gwiazdeczko, przepraszam. Masz w stu procentach rację.

Pocałowałem ją w skroń, a potem przysunąłem jej głowę do swojej piersi.

– Wiem, że to żadna wymówka, ale tak to do tej pory w moim życiu wyglądało. Mówiłem, ludziom skacz, a oni nawet nie pytali jak wysoko, bo wiedzieli, jaki wynik mnie zadowoli. Chyba za bardzo się do tego przyzwyczaiłem. Przepraszam, nie pomyślałem. A powinienem był. Może to wydawać ci się głupie, bo mam pieniędzy jak lodu, ale nigdy nie miałem nic swojego. Jesteś pierwszą rzeczą... osobą, którą mogę nazwać swoją. Pomysł, że ktoś może tak po prostu przyjść i cię zabrać, jest dla mnie zbyt bolesny. To odbiera mi rozum i nie myślę. Nie mogę cię stracić, teraz kiedy już cię mam – powiedziałem.

I taka była prawda.

Eda położyła swoją dłoń na mojej. Nawet nie zauważyłem, że w którymś momencie zacząłem pocierać swoje serce, jakbym rzeczywiście odczuwał fizyczny ból, na samą myśl, że jej przy mnie nie ma.

– Kochanie, jeśli czegoś się obawiasz, to musisz ze mną szczerze porozmawiać. Nie umiem zgadywać. Jeśli powiesz mi, co cię dręczy, to zrobię wszystko, by ci ulżyć. Tak działa związek. Przecież widzisz, że zrozumiałam, że boisz się o moje bezpieczeństwo i zostałam w twoim domu. Chciałabym tylko, byś sam powiedział mi o swoich zmartwieniach. Tak bym nie musiała się domyślać lub dowiadywać od innych. Rozumiesz?

Pokiwałem szybko głową.

– Przepraszam i przysięgam, że będę miał to na uwadze – powiedziałem i cmoknąłem ją w usta. – Wiesz, że cię kocham i nie chciałem cię zdenerwować.

Westchnęła.

– Wiem. Ja też chyba muszę cię przeprosić. Obydwoje dzisiaj przegięliśmy.

Pokręciłem głową.

– Nie masz mnie za co przepraszać.

– Hank, chyba nie widziałeś jeszcze basenu – powiedziała skruszona.

Zaśmiałem się.

– Wiedziałem i mam to w dupie. To tylko rzecz. Już ci to mówiłem: niszcz sobie, co chcesz. Mogę to później odkupić. Ważne, że tobie nic nie jest, gwiazdeczko. Tylko to mnie interesuje. A teraz powiedz mi, że mnie kochasz.

Potrzebowałem to usłyszeć.

– Kocham cię.

Przesunąłem jej ciało przodem do siebie. Zarzuciłem jej ręce na swoją szyję i położyłem dłonie na jej pośladkach, a później wstałem z nią w ramionach i wyszedłem z biura.

– Dwie kłótnie pod rząd, gwiazdeczko? Od samego początku wiedziałem, że będziesz trzymać mnie w napięciu, ale że aż tak – powiedziałem, idąc po schodach. – Ale wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze?

– Co?

– Seks na pogodzenie.

Jęknęła.

Godzinę później jednak przyznała mi rację.  

Continue Reading

You'll Also Like

282K 11.7K 73
On- poukładany, stateczny perfekcjonista. Ona- chaotyczna, niepotrafiąca ukrywać swoich uczuć buntowniczka. Zostają połączeni przez dziecko. Razem...
56.2K 1.6K 45
Rzeczy, które tak bardzo są złe i niewłaściwe, są najbardziej pożądane. Olivia Williams - młoda dziewczyna, która ma całe życie przed sobą, spotkała...
205K 5.4K 28
Thomas-samotny ojciec dorastającej córki, prawnik i wykładowca prawa, nie dopuszcza do siebie żadnych kobiet oprócz tych z rodziny. Czy jego serce zd...
51.6K 2.2K 39
Lucrecia McCay jest na pierwszym roku studiów architektonicznych w Sebring, jednak zmuszona jest do ich porzucenia z powodu choroby jej dziadka. Za n...