My baby shot me down - ZAKOŃC...

By MABRANDON52

398K 16.6K 1.6K

A co jeśli to kobieta uratuje wielkiego szefa mafii? Powinno być chyba na odwrót, prawda? Czasy kobiet w opał... More

NOWA HISTORIA
Część 1
Część 2
Część 3
Część 4
Część 5
Część 6
Część 7
Część 8
Część 9
Część 10
Część 11
Część 12
Część 13
Część 14
Część 15
Część 16
Część 17
Część 18
Część 19
Część 20
Część 21
Część 22
Część 23
Część 25
Część 26
Część 27
Część 28
Część 29
Część 30
Część 31
Część 32
Część 33
Część 34
Część 35
Część 36
Część 37
Część 38
Część 39
Część 40
Część 41
Część 42
Część 43
Część 44
Część 45
Część 46
Część 47
Część 48
Część 49
Część 50
Część 51
Część 52
Epilog

Część 24

8K 329 46
By MABRANDON52

Eda

– Możesz przestać?

Miałam go naprawdę dość na dzisiaj. Chyba każdy ma swoje granice, a on swoim zachowaniem wcale nie pomagał mi się uspokoić.

Triumfował.

Cholera, siedział za kierownicą i nawet się na mnie nie patrzył, ale wiedziałam, że triumfował. I to sprawiało, że czułam się jak bachor, który musi pokazać swoje niezadowolenie.

Próbował utrzymywać pokerową minę, ale widziałam ten uśmieszek dumy delikatnie majaczący mu na twarzy.

Jakby miał być z czego dumny... – pomyślałam z przekąsem.

Wyciągnął mnie z mojego mieszkania, jak worek kartofli.

I, cholera – musiałam to przyznać – to było dość imponujące. Zniesienie mnie po schodach nie mogło być łatwe. Może nie jestem tłuściochem, ale na pewno większość mężczyzn nazwałaby mnie pulchną. Moje ciało kochało ciasteczka, szczególnie moje uda. Byłam jednak dojrzałą kobietą. Nauczyłam się już dawno akceptować moje niedoskonałości.

Zauważyłam, że Hankowi też one nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie.

Nawet teraz nie mógł się opanować. Zamiast udawać, że nic nie zrobił lub wytłumaczyć się z tego, że potraktował mnie jak lalkę, to wyciągnął do mnie dłoń, rozłożył swoje palce na udzie i ścisnął mocno kilka razy.

– Gwiazdeczko, powinnaś już to wiedzieć. Jeśli ty rzucasz mi jakieś wyzwanie, to ja podejmuję te rękawice.

Tylko to nie miało być żadne rzucanie rękawic!

A może...

Nie wiem.

Cholera, droczyłam się z nim wtedy. Nie dziwię się więc, że wyciągnął mnie siłą. Gdzieś tam w środku wiem, że gdybym chciała, to mogłabym to zatrzymać. Tylko po co? Potrzebowałam chyba odwrócenia uwagi od tego, co zobaczyłam. I to właśnie mi dał.

Nazwijcie mnie głupią, naiwną albo wymyślcie jeszcze inne jakieś inwektywy. Miałam to gdzieś. Hank od samego początku nie ukrywał tego, kim jest i czym się zajmuje. Postawił też granice w tym, co robi. I głośno mi o nich powiedział.

Miałam być hipokrytka i go zostawić, bo zobaczyłam na własne oczy to, o czym mi mówił i to, co wcześniej zaakceptowałam?

Nie chciałam się z nim rozstawać. A już na pewno nie przez to.

Każdy by chyba jednak ześwirował. Musiałam uciec z tej piwnicy. Cholera, musiałam poukładać to sobie w głowie. Hank, jednak sprawiał, że nie miałam nawet chwili, by o tym pomyśleć. Zjawił się u mnie niecałą godzinę później po tym, jak wybiegłam z Hadesu. I może to i dobrze. Wytłumaczył mi wszystko, co się działo i co zobaczyłam. Przypomniał mi o swoich zasadach. A ja nie miałam okazji wymyślić tysiąca scenariuszy, które nie miałyby sensu, a które by mnie tylko dodatkowo zdenerwowały.

A potem wyciągnął mnie z domu. I mimo że powinnam zostać sama i pomyśleć o tym wszystkim, cieszyłam się po cichu, że zabrał mnie ze sobą. Spędzenie nocy samej po zobaczeniu martwego człowieka? To nie był mój wymarzony wieczór.

Tak. Wolałam spędzić noc z zabójcą niż być sama.

Jak to o mnie świadczyło?

Czy zamieniałam się w jedną z tych naiwnych bohaterek, o których czytałam w książkach? Cholera, jeśli mogłam liczyć na happy end, to mogłam nią być.

Nie zamierzałam mówić tego jednak Hankowi. A już na pewno nie zamierzałam odpowiadać na jego wcześniejszą zaczepkę.

Postanowiłam się więc zachować jak prawdziwa, dorosła kobieta.

Założyłam rękę na rękę, zrobiłam obrażoną minę i puściłam focha.

Tym razem Hank nie mógł już się opanować.

Jeszcze raz ścisnął moje udo i się roześmiał.

– Oj, kochanie. Przestań się nabzdyczać.

Zrzuciłam jego rękę.

– Wiesz, że takimi tekstami sprawiasz, że jeszcze bardziej chcę się na ciebie gniewać – powiedziałam, patrząc na niego spod byka.

Hank tylko przewrócił oczami, włączył kierunkowskaz i skręcił w drogę prowadzącą do jego domu.

Gdy tylko się zatrzymał, wyskoczyłam z samochodu, zanim zdążył zareagować.

Szybko mnie dogonił, dał mi klapsa w pośladek i przyciągnął mnie do siebie.

– Nie wychodź sama z samochodu. Poczekaj, aż otworzę ci drzwi. Nawet gdy się wściekasz. To teraz moja praca – powiedział.

Prychnęłam.

– Traktujesz to jak obowiązek?

Tak, łapałam go za słówka.

– Jak coś więcej niż obowiązek – powiedział, pochylając się do mnie i całując mnie w skroń. – Jesteś moją kobietą. Masz się czuć zawsze piękna, ceniona i kochana. W moim świecie jesteś królową, jeśli kiedykolwiek zrobię coś, co sprawi, że poczujesz się mniej niż ona... nie, tak się nie stanie. I to ci przyrzekam.

I co ja miałam na to wszystko powiedzieć? Jak udawać choć zagniewaną, gdy on mówi mi takie rzeczy?

Szturchnęłam go łokciem w brzuch.

– Przestań mi słodzić, kiedy próbuję być zła.

Mężczyzna wprowadził mnie do domu bez słowa. Przywitała nas szczekająca bestia, która już dawno zdobyła moje serce. Nie zdążyłam się jednak dokładnie przywitać, bo Hank zaczął ciągnąć mnie w głąb wnętrza. Usadowił mnie przy wyspie w kuchni, a następnie podał mi napełniony kieliszek.

Dopiero wtedy zaczął mówić. Oparł się o blat i popatrzył mi w oczy.

– Dobra – zaczął, pilnując każdego swojego słowa. – Dlaczego próbujesz być na mnie zła? Ustaliliśmy już, że nie chcesz się na mnie wściekać o to, co zobaczyłaś w klubie. Że po prostu musisz to sobie ułożyć w głowie. Nie rozumiem więc, dlaczego mnie karzesz.

Otworzyłam usta, a potem je zamknęłam.

Jezu. Sama nie wiedziałam, co robię.

Miał rację. Ale ja czułam się taka zakręcona, że nie wiedziałam, co mam myśleć. Byłam w tym wszystkim irracjonalna.

Upiłam łyk wina, zanim odpowiedziałam na jego pytanie.

– Już sama nie wiem, co robię, Hank. Przepraszam. Mówię jedno, a robię drugie. Jestem rozstrojona przez tę sytuację. Czuję, że powinnam być na ciebie zła za tę całą akcję, ale nie jestem. I chyba to sprawia, że szukam czegoś, na czym mogę wyładować swoją frustrację. Dlatego w tym stanie nie powinnam wychodzić z tobą z domu. Mówiłam ci to, ale ty nie chciałeś mnie słuchać.

Hank westchnął, obszedł wyspę i przytulił mnie do siebie.

– Gwiazdeczko, jeśli chcesz się na mnie wyżyć... by przyniosło ci to jakąś ulgę, zrób to. Zniosę to z łatwością, bo będę miał pewność, że pod koniec tego wszystkiego i tak będziesz przy mnie. Tego czego nie zniosę i czego nie mogę ci dać, to ty z dala ode mnie – powiedział, masując mnie po plecach.

I tak z każdą minutą kruszył mój mur, który naprędce zbudowałam.

– Hank, ja naprawdę nie chcę się na tobie wyżywać – wymamrotałam w jego splot słoneczny. – Za dużo do ciebie czuję, by to robić. Czy możemy oddzielić ten dzień grubą kreską?

– Co tylko chcesz, kochanie – powiedział, całując mnie we włosy.

Westchnęłam.

Zamierzam wrócić do tego, co mieliśmy wcześniej. Krok po kroku.

– Okej – powiedziałam, odsuwając się od niego na kilka centymetrów, by spojrzeć mu w twarz. – Zadbałeś o moje wino. Gdzie moje lody i ciastka? Czyżby mój facet migał się od swoich obowiązków?

Hank uśmiechnął się do mnie, łapiąc moją twarz palcem wskazującym i kciukiem. Uniósł moją brodę i złożył na moich ustach mały pocałunek.

– Twój mężczyzna nie miga się od obowiązków. Po prostu wie, że słodycze nic nie pomogą, jeśli jego kobieta nie przestanie dźgać go łokciem w brzuch – powiedział, podchodząc do lodówki. Wyciągnął z niej kubek z lodami, a później sięgnął po łyżkę.

Gdy podał mi wszystko, puściłam mu buziaka, a on pokręcił głową jakbym oszalała, ale wcale mu to nie przeszkadzało. A później otworzył szafkę i zesztywniał.

Obrócił się w moją stronę i wyglądał na nieco niepewnego.

– Gwiazdeczko, przyrzeknij, że nie będziesz zła, gdy coś ci powiem.

Oblizałam łyżkę. W tej chwili nic nie mogło mnie zezłościć.

Pokiwałam głową, a mu opadły ramiona.

– Nie ma ciasteczek – powiedział cicho.

Przechyliłam głowę w lewo.

– Jak nie ma? Zjadłeś moje ciasteczka?

– Zjadłem i się do tego przyznaję – powiedział, tak jakby to naprawdę był duży problem. Chciało mi się śmiać, jednak powstrzymałam wesołość. – Powiedź, że nie jesteś zła. Nie chcę byś znowu była na mnie zła, gdy dopiero co wszystko naprostowaliśmy.

Hank był naprawdę smutny z powodu braku łakoci.

Jakbym naprawdę miała wybuchnąć, bo mi ich nie dał.

Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam śmiechem.

– Daj spokój, Hank – powiedziałam, wzruszając ramionami. – Jeśli miałabym wybierać między ciastkami a tobą, to wybrałabym ciebie.

Włożyłam łyżkę z lodami do ust.

Hank odetchnął, jakby naprawdę spodziewał się kłótni. Kurde, czy byłam aż tak złą dziewczyną?

Podszedł do mnie szybko i przyłożył kciuk do kącika moich ust. Starł ślad lodów i włożył palec do własnych ust.

– Jasne, że mnie wybierasz! Bo to ja pójdę do sklepu i kupię ci twoje ciasteczka. To transakcja wiązana – powiedział. Zaśmiałam się. – Przy okazji kupię nam jakąś kolację. W końcu miałem cię na nią zabrać, ale nie sądzę, że masz na to ochotę.

– Zdecydowanie nie. I jeśli sam nie jesteś głodny, to nie musisz iść. Ja nie jestem. Lody i wino mi wystarczą – odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

– Gwiazdeczko, pewnie nic nie jadłaś. Musisz coś zjeść.

Gdy nie odpowiedziałam, Hank westchnął i podszedł do lodówki. Pogmerał tam szybko i się rozejrzał.

– To co powiesz na sałatkę z fetą? Lekka i idealna do wina – powiedział, obracając się twarzą do mnie.

Zmierzyłam go, od góry do dołu i z powrotem, z uniesioną brwią.

– Zamierzasz dla mnie gotować? – zapytałam ze zdziwieniem.

Wszystkiego bym się po nim spodziewała, ale nie tego, że wielki pan właściciel klubu i szef mafii potrafi pichcić.

Hank skrzyżował swoje ramiona.

– Jeśli wymieszanie składników nazywasz gotowaniem, to tak. Będę dla ciebie gotował.

Zachichotałam.

– Próbujesz mi zaimponować?

– A działa?

Schowałam uśmiech w kieliszku wina, a on podwinął rękawy, umył ręce i zaczął wyciągać potrzebne składniki.

Obserwowałam go jak zaczarowana. Cholera, która dziewczyna nie skorzystałaby z sytuacji? Szczególnie z takiej. Mój facet miał ciało. I teraz, taki roztrzepany po całym dniu, wyglądał nieziemsko seksownie.

Hank był typem, który na co dzień chodzi ubrany pod linijkę. Idealnie wyprasowana koszula jest jego znakiem rozpoznawczym. Ale, cholera, w takim wydaniu jak teraz wyglądał najlepiej.

Jego ciemne włosy były roztrzepane na wszystkie strony, jakby był dzisiaj bardzo sfrustrowany i przeczesał je ręką więcej niż kilka razy. W dodatku wyglądało na to, że nie zadbał rano po wyjściu ode mnie o zarost. Był dłuższy i ciemniejszy niż zwykle, ale to sprawiało, że wyglądał jeszcze lepiej.

A te tatuaże wystające spod białej koszuli? Mniam...! Normalnie nie było ich widać, dlatego cieszyłam się każdym spojrzeniem na nie.

W dodatku te jego dłonie, Za każdym razem gdy zaciskał rękę na nożu, na jego ciele pojawiały się żyły. Czy mogło być coś bardziej seksownego?

W pewnym momencie musiałam jęknąć albo westchnąć, bo Hank uniósł wzrok znad pomidorków koktajlowych, które kroił na pół. Nie wiem, jak głodny miałam wzrok, ale odłożył nóż na drewnianą deskę.

Jego oczy pociemniały, a ja musiałam zmienić lekko pozycję na krześle. Zauważyłam, jak jego jabłko Adama podskoczyło. Gdy już wydobył z siebie jakieś słowa, brzmiały one tak, jakby właśnie wypalił całą paczkę papierosów.

– Widzisz coś smacznego, gwiazdeczko?

Upiłam łyk wina i oblizałam usta, czym zwróciłam jego uwagę.

– Nie wiem – powiedziałam, próbując udawać niewzruszoną. – W opakowaniu nic nie widać. Bez niego byłoby łatwiej ocenić.

Hank pokręcił lekko głową i z uśmiechem powoli zaczął wyciągać koszulę ze spodni, a później przeniósł ręce i zaczął rozpinać guziki.

Jeden po drugim. Tak wolno, jakby chciał mnie podręczyć.

Ja jednak cieszyłam się tym przedstawieniem. Nie myślałam, że złapie się na moją przynętę, ale nie narzekałam.

– Tak lepiej? – zapytał z uniesioną brwią po rozpięciu ostatniego guzika.

Tym razem ja musiałam przełknąć.

Wiedziałam, że facet ma klatę. Przytulaliśmy się na kanapie nie raz, dlatego wiedziałam, że to, co skrywają jego ubrania, musiało być dobre. Nie spodziewałam się jednak, że będzie to aż tak dobre...

W nocy, w moim mieszkaniu, nie miałam okazji dobrze mu się przyjrzeć.

Nie mogłam teraz odpowiedzieć. Nie wiedziałam co.

– No niewiarygodne! Czyżbym sprawił, że mojej kobiecie w końcu zabrakło języka w tej ślicznej buzi? – powiedział z lekkim uśmiechem.

I, kurde, miał rację. Ale każda kobieta zaniemówiłaby na ten widok, wiedząc, że to ciało należy do jej mężczyzny.

Ciemna opalona skóra, lekki zarys mięśni, to seksowne „V" wychylające się lekko ze spodni. I do tego te tatuaże. Moje oczy błądziły po jego piersi i brzuchu, powoli przyswajając każdą czarną linię. Aż moje oczy trafiły na naprawdę coś ciekawego.

W jednej chwili siedziałam przy ladzie, a w drugiej byłam już przy nim i kładłam dłoń na jego piersi. Rozłożyłam szeroko palce, a kciukiem przejechałam po jednej z kilku połączonych kropek.

– Gwiazdozbiór? – zapytałam. Od razu mnie to zainteresowało.

Hank położył na moim biodrze rękę i przysunął mnie do siebie jeszcze bliżej, a potem pokiwał głową.

– Moja mama, gdy jeszcze żyła, przez większość czasu czuła się w swoim domu jak w klatce. Jej związek z ojcem był tylko na papierze. Jednak małżeństwo w mafii jest na całe życie. Mój ojciec nie mógł sobie pozwolić na brak szacunku z jej strony. Sądził, że jeśli moja matka zażąda rozwodu, to on straci swoją pozycję w oczach innych. On też jej nie kochał, ale tkwił w tym. Wiedział jednak, że jego własna żona go nienawidzi. Nie był dla niej dobry. Zresztą dla mnie też – powiedział. Mówił to tak, jakby opowiadał o tym, co przeczytał dzisiaj w gazecie, a nie sam przeżył. Patrzył tylko na moje usta, jakby bardzo go rozpraszały. – Matka przez większość czasu chodziła więc smutna. Radość sprawiał jej tylko teleskop i to, co dzięki niemu widziała. To była jej pasja. Z czasem zaraziła mnie nią. Wielki Pies był pierwszym gwiazdozbiorem, który mi pokazała.

Hank przesunął moją dłoń tak, że mój palec wskazujący musnął największą z oznaczonych na jego sercu gwiazd.

– To Syriusz – stwierdził.

Przejechałam palcem po punkcie, a potem spojrzałam mu w oczy.

– Jak twój pies? – zapytałam. Byłam coraz bardziej zafascynowana tym, co mówił.

– Dokładanie tak samo – wyszeptał cicho, wolno głaskając mnie po dłoni.

Cholera, jak to możliwe, że od złości przeszliśmy do przyjaznego droczenia się, a potem doszliśmy tego napięcia, które powodowało, że całe powietrze wokół nas trzaskało od elektryczności?

Położyłam drugą dłoń na jego policzku i potarłam kciukiem jego usta.

Szybko połączyłam kropki w mojej głowie. Jakby tworząc nowy gwiazdozbiór.

– A moje przezwisko? – zapytałam.

Zaczął do mnie tak mówić praktycznie od samego początku. Czy to właśnie w ten sposób mówił mi, jak bardzo byłam dla niego ważna? Jak szybko stałam się dla niego ważna?

– Jesteś najjaśniejszą gwiazdą, jaką w życiu widziałem. Oświetliłaś mi życie. Nie mogę pozwolić, żeby to świata zgasło. Byś zniknęła z mojego świata. Jesteś w każdej mojej myśli. Nie mogę znieść nawet paru minut z dala od ciebie. Ale chyba tak powinien wyglądać związek? Jeśli czujesz do mnie choć trochę tego, co ja do ciebie, to nigdy nie opuścisz mojego boku, gwiazdeczko.

Jeśli czuję choć trochę tego, co on?

Widziałam, jak zabił człowieka, a i tak byłam po jego stronie. Jeśli to nie jest oddanie... jeśli to nie jest miłość, to nie wiem, co nią jest.

Wiedziałam, że w nim się zakochuję, ale świadomość tego, że już jestem po tej stronie, przygniotła mnie. Zanim zdążyłam to przeanalizować, zanim zdążyłam choć pomyśleć, moje usta już zaczęły działać, nie filtrując tego, co mówią.

– Hank, po dzisiejszym dniu nie powinieneś mieć wątpliwości. Jestem w tym wszystkim z tobą. Kocham cię, kochanie – powiedziałam.

I każde słowo było prawdą. 

Continue Reading

You'll Also Like

509K 17.8K 54
Budzenie się w nieznanym pokoju jest niepokojące, a gdy okazuje się, że pijacki wybryk przewrócił twoje życie o sto osiemdziesiąt stopni to przyszło...
1.2M 36.8K 35
Młoda dwudziestoczteroletnia Rosie Hyland, poszukuje pracy, natrafia na ciekawą ofertę. Postanawia zostać nianią pięcioletniej Lily. Dziewczynka je...
458K 24.2K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
837K 19.8K 73
Młoda Victoria Smith, jest zniewolona przez swoich rodziców. Robi wszytko co każą, by nie spotkała jej kara. Jej ojciec jest patologicznym tyranem i...