Irondad /// Spiderson

By Nacia_3000

28.7K 1.8K 872

15 letni Peter Parker i jednocześnie Spider-man stracił rodziców w wieku 8 lat, później przejęła opiekę nad c... More

🕸1🕸
🕸2🕸
🕸3🕸
🕸4🕸
🕸5🕸
💍6💍
🕸7🕸
🕸8🕸
🕸9🕸
🕷10🕷
🕸11🕸
🕸12🕸
📖INFO📖
🕸13🕸
🕸14🕸
🕸15🕸
🕸16🕸
🕸17🕸
🕸18🕸
🕸19🕸
🕷20🕷
🕸21🕸
🕸22🕸
🕸23🕸
🕷24🕷
🕸25🕸
🕸26🕸
🕸27🕸
🕸28🕸
wazne info
🕸29🕸
🕷30🕷
🕸31🕸
🕸32🕸
🕸33🕸
🕸34🕸
🕸35🕸
🕸36🕸
🕸37🕸
🕸38🕸
🕸40🕸
🕸41🕸
🕸42🕸
🕸43🕸

🕸39🕸

295 26 9
By Nacia_3000

(Uwaga w rozdziale pojawią się postacie z "Na sygnale" gdyż bardzo lubię ten serial i jest dobry moment by je tu niespodziankowo umieścić, jeśli nie znacie serialu, to nic, nie wnosi to dużo do fabuły, ale zachęcam do obejrzenia 😉)

Pov. Natalia

Dzień dobry, jak to się stało?- Spytał jeden z ratowników.

-Peter wrócił dziś wcześniej ze szkoły przez jego złe zachowanie, kazałam mu iść do pokoju i tam czekać aż do obiadu, gdy zanosiłam dzieciom posiłki weszłam do pokoju Petera, go nie było, a okno było uchylone, więc przez nie wyjrzałam,  Peter leżał na ziemi. Szybko zbiegłam, zadzwoniłam po karetkę i zaczęłam go reanimować, aż do waszego przyjazdu.

-Dobra podajcie defibrylator, na początku 360 dżuli...uwaga odsunąć się!Strzał za trzy, dwa, jeden. Nic. Ponawiam, 400 dżuli. Odsunąć się! trzy, dwa jeden. Nic, dobra jeszcze raz 400 dżuli. Odsunąć się... iii strzelam..
Dobra mamy go! Na nosze i jedziemy do szpitala.

-Musi Pani jechać do szpitala by wypisać zgody na leczenie. Proszę jechać za nami.

-Aa to skoro on żyje, to nie możecie go już tu zostawić?

-Pani sobie żartuje?! Chłopak spadł z okna musimy go zabrać!

Choć nie chciałam, to musiałam, minimalnie ulżyło mi gdy udało im się uratować Petera, ile bym problemów miała, ja i Rick, który poszedł przed przyjazdem karetki. Zadzwoniłam do Agaty i powiedziałam, że opiekuje się wszystkim do póki nie wrócę, nie powinno mi to długo zająć, zaraz gdy tylko Peter będzie mógł od razu go wypisuje, jeszcze mi coś tam komuś wypapla, choć chyba po dzisiejszym dniu, będzie wiedział, że jest się grzecznym i utrzyma gębę na kłódkę.

Pov. 3 osobowe/ Wiktor Banach

-Doktorze, czy Pan też zauważył dziwne zachowanie tej opiekunki?

-Nowy, przestań, to dom dziecka każdy może się dziwnie zachowywać.

-Ale nie tylko na to zwróciłem uwagę.

-Dobra gdy ustabilizujemy jego stan to pogadamy.- Powiedziałem i zacząłem go badać.- Chłopak ma skręcona kost...- Zaniemówiłem gdy zobaczyłem jego nogi, które były całe w siniakach i ranach

-Doktorze, to się chyba nie stało po wypadku.

-Nowy jasne, że się nie stało.- Skończyłem zdanie, a nagle zadzwoniła moja córka.- Nowy zrób USG ja muszę odebrać.

-O cholera..doktorze.- Powiedział ratownik i zaczął szturchać swojego przełożonego

-No, o czym chciałeś pogadać?- Zapytał Banach, ale ujrzał co młodszy mu pokazuje.

-C-chłopak jest cały poobijany. I-

-Dobra pokaż.-  Przerwał Wiktor i sam poszedł do pacjenta, zobaczyć dokładniej jego klatkę piersiową.- Sugerujesz coś?-Spytał dla potwierdzenia choć dobrze wiedział do czego zmierzał wzrok Nowaka.

-No wie doktor... sugeruje, że jest tam stosowana przemoc, ilość tych siniaków i starych i nowych jest dość niepokojąca.-

-No dobra, Piotrek powiadom policję

-Cholera doktorze mamy wstrząs hipowolemiczny.

-A było tak dobrze, dobra podaj mu 500ml krystaloidów. Piotrek za ile będziemy?

-Przy tych korkach jakieś 10 minut.

-Musimy dotrzeć w 7, gazu!

-Się robi!

-C-czy on odzyskuje p-przytomność?!

-Na to wygląda.- Powiedział Banach, który sam wyglądał na zdezorientowanego

-Hej Peter słyszysz mnie? Halo spójrz na mnie. Źrenice w porządku, dobra Peter, złap moje ręce i mocno ściśnij, dobra nie ma niedowaładu. Peter czy coś Cię boli?

-Hę? Umm co się dzieje?

-Chłopaku, wiesz jak się nazywasz? Jaki mamy dzień, albo czy pamiętasz co Ci się stało?

-Peter? Chyba sobątek? A co się stało? I gdzie jestem?!

-Lekkie zaburzenia pamięci. A co było ostatnie co pamiętasz?

-Emm Ricka, znaczy... n-nie w-wiem, n-nie pamiet-tam, gdzie jestem?

-W karetce, jedziemy do szpitala jesteś w bardzo złym stanie.

-Nic mi nie jest zostawcie mnie!- Krzyknął młody i od razu z grzecznego i spełniającego polecenia lekarza, zmienił się w chłopca z ogromną siłą i agresywnością

-Cholera, ale on ma dużo siły na poobijanego nastolatka po wstrząsie. Doktorze, pomoże mi pan??!

-Już nowy już, podam mu środki na uspokojenie.

-Niee zostaw!

-Młody spokojnie nic Ci nie chcemy zrobić.- Powiedział lekarz i z trudem podał dożylnie leki pacjentowi

-Te leki nie powinny działać?!

-Tak Nowak powinny! Peter brałeś coś?

-Nie i zostawcie mnie!

-Dobra daje większą dawkę.- Szybko podali następny lek.

-Osłabł, ale wciąż się wyrywa!

-To co chcecie mu kolejną dawkę podać?- Krzyknął Piotrek zza kierownicy.

-No chyba nie mamy innego wyjścia

-Nie zabije go to? To nastolatek.- Spytał Nowy, który nabierał leku do strzykawki.

-Nastolatek z jakimiś mocami.

-Kto wie, może ma moce.- Roześmiał się nerwowo zespół.

-Dobra podaje, dobrze, że nie ma dziś Lisickiego na SORze.

-Dokładnie.- Odpowiedział Nowy po czym lekko parsknął śmiechem.

-Dobra zaczyna działać, już się tak nie wyrywa, przypne go pasami w razie co. Piotrek za ile będziemy?

-Chwila, już dojeżdżamy.

-Dobrze, jak myślicie o co mu chodziło gdy powiedział "Rick"?

-Nie wiem, zostawmy to policji.- Odezwał się kierowca

-Czekajcie mam pomysł.- Gabryś przerwał  chwilową ciszę.- Adam, mógłbyś sprawdzić kto zgłaszał wypadek?

-Już sprawdzam, jest. Rick, nazwiska nie podał, a co?

-Mamy podejrzenie, że to on mógł bić chłopca lub wypchnąć go przez okno. Jeśli dasz radę przekaż to policji, my juz dojeżdżamy.

-Jasne, przekaże policji.

-Właśnie czy ten cały " upadek" nie wydawał Wam się dziwny?

-Nowy, pomyliłeś zawody, my ratujemy życie, a nie szukamy zabójców czy złodziei.- Owszem sam zwróciłem uwagę na dziwne zachowanie opiekunki i całobyt sytuacji oraz zachowanie chłopaka

-Ale Wiktor, przyznasz chyba, że no nie wyglądało to prawdziwie.

- No dobra, i co znowu sugerujecie?- Cała rozmowa próbowała odbyć się w szeptach pomiędzy naszą trójką w nadziei, że Peter tego nie usłyszał.

-Jesteśmy! Koniec pogaduszek.- Krzyknął Piotr i od razu skierował się do wysuniecia noszy

-Afiya. Młody chłopak, lat 15, ponoć spadł z okna, liczne siniaki stare i nowe i inne blizny na różnych częściach ciała, chłopak po 4 dawkach środków uspokajających, dopiero wtedy się uspokoił, krwotok wewnętrzny i wstrząs hipowolemiczny.

-Noo trochę tego jest, ale czekaj jak to CHYBA spadł z okna?

-Mamy podejrzenia, że ktoś go zepchnął.- To zdanie wypowiedziałem szeptem by brunet nie słyszał podejrzeń.- I chłopak chwile po wstrząsie się wybudził i do teraz jest przytomny nie ma niedowładu rąk, reaguje na świtało... zróbcie mu badania na narkotyki.

-Nic nie brałem!- Wykrzyczał młody, który jakimś cudem odzyskiwał siły i zaczął się wyrywać. Całą trójką podbiegliśmy do noszy i zaczęliśmy trzymać chłopaka za ręce. Był bardzo silny jak na swój wiek i tyle leków.

-Zostawcie mnie! Czuje sie dobrze!- Krzyczał i się wiercił. Jakimś cudem wyrwał się z pasów i naszych uścisków i nie wiedząc gdzie jest wbiegł do szpitala.

-Złapcie go!- Krzyknęła Afiya.

-Strzelecki, szybko podwójna i pojedyncza dawka zwiodczających!- krzyknąłem do kolegi i pobiegłem gonić małolata. Całą jednostką zapędziliśmy Petera w róg korytarza gdzie do ucieczki miał tylko okno, ale było od niego na tyle daleko, że musiałby przeskoczyć naszą 9-cio osobową ekipę, albo się poddać, sam postanowiłem wybrać.

-Mam go! Podajcie Prydynol!- Po chwili dostałem strzykawke z lekiem i wstrzyknąłem do skóry nastolatka. Chłopak miał jakiś odruch obronny i powalił mnie naprawdę mocnym ciosem pod żebra, gdyby nie to to uderzyłby o ziemię, jego szczęście w moim nieszczęściu.
Dawka prydynolu była na tyle duża, że Peter od razu spadł na kolana i prawie uderzyłby twarzą w podłoge, ale miałem tam swoje kolana na których dzieciak walnął twarzą.- Strzelecki ile ty mi tego dałeś?!

-No, mówił pan, że go trzepnie dopiero po dawce dla słonia więc...

-Jasna cholera! Dałeś dawkę dla słonia?!

-Przynajmniej skuteczne!- Krzyknął i uniósł ręce do góry w geście obronnym

-Mogło go zabić...- Powiedziałem pod nosem bo Piotrek poszedł czyścić karetkę, a ja niosłem małolata na rękach na tomograf. Musiałem jeszcze powiadomić Afiye o przyjeździe policji i opiekunki.  Udało mi się bezproblemowo odnieść dzieciaka na badanie i przyjść do bazy by w końcu coś zjeść, nie jadłem nic od rana, ale jak zwykle coś musiało mi przeszkodzić.
-Wezwanie mamy!- Powiedziałem do krótkofalówki i wybiegłem z budynku, ale od razu poczułem ogromny ból pod żebrami od uderzenia nastolatka. Zignorowałem to i lekkim truchtem ruszyłem do karetki.

Pov. Tony

-Ej czemu mrożona się spóźnia? On taki wychowany, a się Fury'emu na spotkanie spóźnia.

-Stark, minęła minuta, z tego co wiem twoja winda nie jest najszybszą na świecie więc swoje musimy odczekać.- Powiedział puszczając mi oczko... JEDNYM OKIEM. Zacząłem się głośno i nie opanowanie śmiać, a drużyna patrzała na mnie jak na psychopatę

-Jestem! Przepraszam za spóźnienie, ale jak się jedzie windą z -34 piętra na 97 to trochę trwa.

-Dobra dobra, ulepsze ją, a teraz do rzeczy Fury.

-Nie mówiłem wam, ale..Rada kazała mi aresztować spidermana.

-Co?!

-Jak to?!

-Czemu nic nie mówiłeś?!

Wszyscy wraz ze mną mocno się oburzyli

-Już już, cisza! Nie mogłem się im sprzeciwić po akcji z Zimowym Żołnierzem, Hydrą i Piercem. Więc musiałem to zrobić...

- I co aresztowałeś go?

-Gdzie on teraz jest?!

-Zrobiłeś mu coś?

-Chory jesteś?!

-Wiesz kim jest?

-Ile ma lat?

-Jakie ma moce?

Fury dostawał mnóstwo pytań na raz, sam zadałem ze dwa i się pogubiłem.

-Spokój!- Krzyknął jednooki i jednocześnie uderzył ręką w stół, nastała cisza.- Próbowałem, nie wiem, lekko poraziłem prądem, ale żyje, z tego co wiem to nie, niestety nie, na oko 18 i nie. Udało mi się go złapać gdy próbował zatrzymać jakiegoś pirata drogowego, dojechaliśmy do Metford, ale jakimś cudem odbezpieczył kajdandki i gdy jeden z agentów otworzył drzwi, młody wyskoczył i uciekł, wstrzymałem ogień bo.... aż wstyd się przyznać, ale trochę go lubię.

-No i to ja rozumiem, w końcu się do niego przekonałeś!- Powiedział uradowany Clint.

-Dobra już, starczy tyle radości. I tak będę musiał go ścigać... Zniknął gdzieś za budynkami, obstawiam, że wrócił tam skąd pochodzi, aż żałuję, że nie zdjąłem mu maski. Dobra to na tyle, chciałem Wam to powiedzieć żebyście wiedzieli ii... macie obowiązek mnie powiadomić jeśli spiderman tu się pojawi, sami też jesteście zobowiązani do aresztowania dzieciaka, jeśli tego nie zrobicie, będziecie mieli kłopoty.

-Chyba Cię pojebało, nie będę aresztować Spider-Mana!- Krzyknąłem i wstałem od stołu.

-W dupie mam czy chcesz! To rozkaz z góry, inaczej będziesz miał kłopoty z rządem.

Zamilkłem, postawili nas w kropce. Pokazałem swoje zdenerwowanie na twarzy i wyszedłem do warsztatu.

///////////////// 1631 słów

Ogromnie przepraszam za takie opóźnienie, niestety nie pozwoliła mi na to wena szkola i "logicznosc" rozdziału.

Mam nadzieję, że Wam się podoba, dajcie znać co sądzicie, a następny rodział pojawi się już 17.10!

Continue Reading

You'll Also Like

2.4K 163 16
Harry Potter, młody czarodziej poprzysięgający zemstę na Voldemorcie zmienia historię magii i czarodziejstwa na całym świecie. Wybraniec, Rewolucjoni...
10.2K 897 37
Byli tylko dziećmi skrzywdzonymi przez los nikim więcej! Więc dlaczego ludzie tego nie rozumieli? „My niebezpieczni? Gdzie! Po prostu zrobiliście coś...
11.5K 1.1K 78
„I'm with you till the end of the line" Fanfiction w formie czatu Jeden z nich cierpiał, nie tylko ze względu na swoją przeszłość, ale także dlatego...
16.8K 725 16
Sequel "Armii Dumbledore'a". Harry musi zbadać podziemia Hogwartu, uporać się ze skrzatami domowymi i rudowłosą czarodziejką o gwałtownym charakterze...